Pytam wprost o wasze ulubione filmy grozy (nie tylko horror).
Piszcie, czy lubicie się bać na filmach, jakie obrazy potrafią Wam zjeżyć włos na głowie. Jakie filmy Wami wstrząsnęły? Czy uważacie, że horror i film grozy to infantylne obrazki dla niedojrzałych ludzi?
Jakie filmy uważacie za monumenty horroru, za tzw. klasykę, lekturę obowiązkową, która wniosła coś nowego, inny wymiar strachu?
Dam Wam moje typy, które nie mają wiele wspólnego z artyzmem kinematografi, to po prostu dobre filmy w konwencji horroru:
- Evil Dead - bracia Reimi przez wszystkie trzy części dali nam wspaniały kunszt straszenia a także śmiechu. Trzecia część tej trylogii Army of the Darkness w wyraźnej konwencji humorystytcznej, a szturm szkieletów na zamek to obowiązkowy obraz dla maniaków fantasy. No i rewelacyjny, śmieszny B. Campell, który niektóre sceny ratuje tylko swoim przerysowanym aktrostwem;
- BraiDeath - rewelacyjny film o zombiakach. Peter Jackson zachwyca fanów horroru! Całkiem dobry był też jego film Przerażacze z M.J.Foxem;
- A Nightmare on Elm Street - zwłaszcza część trzecia; to prawdziwe arcydzieło strachu. Wes Craven zapoczątkował nowy gatunek - strach czai się w naszych snach i nic (?) nie możemy poradzić;
Ufff.... Jest tego taka masa, że na tym skończę wyliczankę. Ominałem Nosferata, Symfonię Grozy, bo dzisiaj nie potrafimy odbierać filmów niemych na tym poziomie, co kiedyś. Dzisiaj ten film śmieszy, nie straszy, choć krytycy twierdzą coś zupełnie przeciwnego. Ale cała rodzina Adamsów, Hellraiser, Dzieci Kukurydzy, Dziecko Rodemary, Dracula z Belą Lugosi, a także z Klausem Kinskym, Ch. Lee czy G. Oldmanem, Ciemna Strona Księżyca, Obcy to perełki. Nie przepadam zaś za Lsnieniem Kubricka, Wyspą doktora Mornau (chyba tak się pisze?) Dziewiątymi Wrotami i zwierzami mutantami, ale de gustibus.
Interesuje mnie Wasze zdanie, potem zrobimy wielkie podsumowanie.