Wydzielony z tematu o cenach. Furiath.
Chlop mieszkajacy 50 km od najblizszego miasta to ewenement. Mapki w dodatkach do Warhammera to kolejny kfiatek (jesli brac pod uwage realizm). Kiedys zakupilem sobie bardzo ciekawa ksiazke: "Civitas & villa, Miasto i wieś w średniowiecznej Europie Środkowej". Z jednego z zamieszczonych tam artykulow wynikalo, ze w (bodajze) XIV w. na Slasku srednia odleglosc miedzy miastami wynosila 16 km, praktycznie wszystkie wioski byly polozone blizej niz 6 km od najblizszego miasta. Porownajcie sobie to z mapka Reiklandu, serca Imperium (nawet zakladajac dosc znacznie mniejsza gestosc zaludnienia w Imperium ilosc i rozklad miejscowosci sa bzdurne)
Generalnie quest za wysokim realizmem to fajna rzecz, ale niesie ze soba naprawde potezna ilosc roboty. Najwazniejsze pytanie: czy naprawde potrzebnej do dobrej zabawy, czy warto sie w to pakowac? Chyba nie (osmielilbym sie podac za przyklad D&D; uwaga: to nie jest flame ). Oczywiscie o ile dyskomfort nie jest na tyle duzy by dobra zabawe psuc...