Sesja odbyła się 25.06.2007 o godz. 14.00 a raczej mniej więcej o tej godzinie wszyscy się zjawili.
MG – ja
BG1 – Zbychu
BG2 – Łoś
BG3 – Bobick
Krótka charakterystyka znajduje się tutaj.
Gracze zrobili swoje postacie przed sesją, ale nie wyszło im to zbyt dokładnie, więc wiele rzeczy pozostało do ustalenia. Na doszlifowanie mechaniki postaci tak aby przedstawiały wizję gracza przeznaczyliśmy około 1,5 godz. Potem zaczęła się gra.
Kilka uwag odnośnie tworzenia postaci: ustaliłem ECL 5, kasa standardowo (9000sz) plus dodatkowe 10 000, ale tylko na wszczepy. Chciałem sprawdzić jak się sprawują w grze, a za 9k niewiele się kupi.
Postacie:
Ronie. Po prostu Ronie. Jeden z sierżantów 9-tej kompani piechoty na Cor, służący już jakiś czas, posiadający doświadczenie bojowe, jednak daleko mu do określenia się weteranem walk. Walki podjazdowe, obronne z siłami wroga to nic złego, w porównaniu z tym co robią żołnierze w wysuniętych na północ bazach. Niedawno dostał rozkaz przeniesienia się do 7-mej szturmowej, która nie cieszy się najlepszą sytuacją – to jedna z placówek skąd wysyła się ludzi bezpośrednio na front, jeden z ostatnich przystanków do miejsc gdzie prowadzi się regularne walki. Ale cóż, rozkaz jest rozkaz... Odgrywał go Zbychu
Mechanika: człowiek dowódca5, bez LA. Cechy: S 13 Bd 16 Zr 10 Rzt 14 Int 12 Cha 18.
Borat „Terminator” Sagdijev. Żołnierz służący w 7-mej kompanii szturmowej. Około 2 metrów wzrostu, potężnie zbudowany, silny niczym byk. Nieobce mu trudne walki, choć na froncie jeszcze nie zawitał. Obrona bunkrów, czy tropienie wylęgarni potworów Hordy nie są dla niego niczym obcym. Budzi grozę samym swym spojrzeniem. Życie to walka, a walk to życie, to jego motto. Odgrywał go Bobick
Mechanika: człowiek żołnierz5 (cyberżołnierz), bez LA. Cechy: S 18 Bd 16 Zr 14 Rzt 13 Int 12 Cha 10.
Czerkan „Blade” Midlisłow. Gość ochraniający tyłek jednego z biznesmenów na Ash – Thui-kan. Został wysłany na Cor w celu odnalezienia siostrzeńca przełożonego, Muharamot-kana, a dokładniej amuletu, który ten miał przy sobie. Ponoć wysłano za nim zabójcę, a powodem próby morderstwa jest właśnie naszyjnik. Thui-kan chce uchronić głupiego siostrzeńca, który z pasji i ideologii dobra, o której naczytał się w starych książkach postanowił walczyć z Hordą. Odgrywał go Łoś
Mechanika: człowiek szermierz5 (pojedynkowicz), bez LA. Cechy: S 13 Bd 16 Zr 18 Rzt 12 Int 14 Cha 10.
Otoczenie: coś podobnego do tropikalnej dżungli, miejscami rzadsza, miejscami gęstsza.
Akcja działa się na Cor. Szczerze mówią planowałem coś innego, ale graczy przysłali postacie wyjątkowo bojowe, więc uznałem, że dobra walka nie będzie zła, a i trochę kombinowania się przyda. Niestety dostałem je dopiero dwa dni przed sesją, więc wiele czasu na opracowanie scenariusza nie miałem, dlatego gra była dosyć krótka. Ale do rzeczy.
Wydarzenia zaczynają się kiedy wszyscy BG docierają do kapitana posterunku 7-mej Kompanii Szturmowej Marka Starkovsky’ego (wcześniej Ronie i Blade odbyli krotki dialog w samochodzie). Na początek Ronie i Borat dowiedzieli po co ich tu wezwano – posterunek ma kilka problemów i potrzebuje doświadczonych ludzi takich jak oni. Problem jest następujący: jakiś czas temu jeden z posterunków blisko linii frontu został uznany za mniej przydatny, więc postanowiono wycofać stamtąd żołnierzy. Niestety nie było dosyć czasu na zabranie całości sprzętu (w tym ciężkich broni i pojazdów) gdyż żołnierze byli BARDZO potrzebni w innym miejscu. Zostawiono kilkoro wojaków aby kontrolowali posterunek a resztę przesiedlono. W tym samym czasie wysłano specjalny transport, który miał zabrać sprzęt pozostawiony na miejscu. Wszystko poszło z pozoru dobrze. Transportery przybyły, zastały garstkę pozostawionych, wyruszyły w drogę powrotną i... kontakt nagle się urwał. Nagle, bez jakiegokolwiek sygnału. Sprzęt jest cenny i zostawienie go zbyt wiele kosztowałoby, więc BG razem z paroma innymi ludźmi aby zobaczyć co się stało, ustabilizować sytuację i ewentualnie dać znać, że wszystko jest ok., ostatecznie wezwać kolejny transport na sprzęt. Zanim jednak to nastąpi na wierzch wychodzą osobiste zastrzeżenia Starkovsky’ego. Nie lubi on bowiem wysyłać ludzi na niebezpieczną misję, jeśli nie zna ich możliwości, a tak jest w tym wypadku. Dlatego lubi robić podwładnym „sprawdziany”. Dowództwo krzywiło się początkowo na takie zachowanie, ale kiedy się okazało, że działania kapitana są nadzwyczaj skuteczne, przystało na nie, jeśli nie zabierają zbyt dużej ilości czasu. Sprawdzianem dla BG ma być prosta rzecz – jeden z patroli, które regularnie strzegą obozu, nie wrócił, a komunikator się chyba zepsuł. Nie powinno być z tym problemu... Po tym wszystkim do głosu został Blade, który przedstawił swoją sprawę. Jak na ironię Muharamoto znajdował się w konwoje, który miał odzyskać sprzęt z opuszczonej bazy. Po krótkiej dyskusji kapitan Mark uznał, że nic mu nie zaszkodzi włączyć jakiegoś obcego do oddziału, zwłaszcza, że za ewentualne problemy z nim związane, Thui-kan zapłacił z góry znaczną sumę, więc w razie czego wiele nie straci... Blade dostał pozwolenie, lecz warunkiem tego było podleganie pod sierżantem Ronie’m, na co się zgodził. Po trochę naciąganym połączeniu drużyny, ekipa wykorzystała dany im czas na przygotowania i odpoczynek, po czym wyruszyła wypożyczonym lekkim pojazdem bojowym na poszukiwania patrolu.
Droga do miejsca gdzie urwał się kontakt z patrolem (zaznaczone na radarze) przebiegła bez problemów. Na miejscu kilka testów przeszukiwania i zauważania pozwoliły odkryć, że pojazd nagle przyspieszył i ruszył we wschodnim kierunku, a drzewa i krzewy wkoło zostały naruszone przez jakieś istoty. Znaleźli również trochę elektroniki, która po przyjrzeniu się okazała się zepsutym komunikatorem. Wysnuli kilka teorii, pomyśleli co zrobić „jakby co” i ruszyli śladami wozu. Po drodze kilka kolejnych testów pozwoliło zobaczyć na ziemi i drzewach ślady krwi, podpalone drzewa i ogólne zniszczenia roślinności. Gracze od razu zwiększyli swą gotowość bojową i jak się można domyślić słusznie. Po kilku minutach dojechali na niewielką polanę (a raczej przerzedzenie drzew) gdzie leżał przewrócony pojazd, wkoło widać były ślady ostrej walki – krew, spalone ciała, smród, kilka kończyn porozrzucanych tu i tam. I przeciwników, którzy właśnie nieźle się pożywili, ale widząc BG wcale im stan najedzenia nie przeszkadzał. Przeciwnikami byli pełzacze z Wakacji Marzeń, odrobinę przeze mnie wzmocnieni. Ze względu na brak czasu przygotowałem tylko jednego własnego potworka (a raczej szablon), który w tej sytuacji nijak nie pasował. Wykorzystałem do tej sytuacji siatkę bitewną (własnoręcznie skonstruowaną), mając nadzieję, że przyspieszy to przebieg starcia. Okazało się, że miałem rację, choć BG nieco spieprzyli sprawę, gdyż podjęli działania nieco dziwne – podjechali, chcąc mieć czyste pole, nie otworzyli w pierwszej chwili ognia (nie wiem, może pertraktować chcieli;P) dając potworkom szansę ataku, którą te wykorzystały – udało im się wejść w zwarcie z Blade’em i Terminatorem (mimo jego cechy potężna budowa). Jedna po chwili BG otrząsnęli się i zaczęli działać. Borat bez problemu wyrwał się ze zwarcia, Blade podobnie, a dzięki wysokiej KP (rzędu 26 AFAIR) szermierz nie pozwolił się tknąć. Kilka rund, strzałów i po sprawie. Jedynie Sagdijev miał pecha (ze 2 krytyki weszły) i stracił koło 30 pw. BG szybko zorientowali się, że ten pomiot Hordy jest zbyt słaby aby wyeliminować patrol (składający się z 4 uzbrojonych ludzi). Po sprawdzeniu zniszczonego samochodu odkryli, że ten dostał się pod ostrzał broni plazmowej. Skontaktowali się z kapitanem, powiedzieli co zaszło. Ten nie był zadowolony zaistniałym rozwojem wydarzeń. Polecił jeszcze wybrać się do strażnicy, która znajduje się niedaleko miejsca ich pobytu. Z tego co się orientuje zepsuł im się nadajnik, często się to zdarza, więc nie ma z nimi kontaktu.
Na tym sesja się skończyła, jak wspomniałem była dość krotka, ale satysfakcjonująca. Prowadzenie nie sprawiło mi problemów, a BG zaczęli się domyślać, że chodzi o coś więcej, niż byle potworki (może dezerterzy?). Dla mnie było całkiem ok., powoli wprowadzam się w klimat Cor.
Od graczy:
Łoś – fajnie, tylko przydałoby się więcej broni białej (tą, którą posiada sami wymyśleliśmy – rapier elektryczny za 1k8 i nóż monokrystaliczny z Wakacji Marzeń). Klasa szermierza chyba mu przypadła do gustu.
Zbychu – Mimo początkowych wątpliwości okazało się, że gra dowódcą jest bardzo przyjemna, szczególnie kiedy reszta drużyny zwraca się do postaci per „sir Ronie” albo „sierżancie Ronie”. Zdolności dowódcy są całkiem miłe, choć korzystał z kilku zaledwie. Zgodnie stwierdziliśmy, że przydałoby się więcej takowych, które wykorzystują charyzmę, bo do obecnych trochę daleko
Bobick – Gra Schwarzenegerem wyraźnie przypadał mu do gustu. Jak sam twierdzi to miła odmiana, od niziołka (FR) czy krasnala ze złamaną ręką (WFRP). Duży wybór broni jest całkiem fajny, a wszczepy bardzo mu się spodobały. Ogólnie klasa żołnierza na plus, szczególnie czysty strzał i strzał w zwarciu (choć ta ostatnia zasługuje IMO na inną nazwę, zbyt kojarzy się z mechanicznym zwarciem, z którym ma niewiele wspólnego).
Od siebie dodam, że przydałaby się jakaś zgrabna nazwa waltut(y) jaka występuje w Nemezis.
Miało być coś jeszcze ale zapomniałem;P
Resztę uwag mechanicznych prześlę na PW