Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
iron_master
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 2815
Rejestracja: czw paź 20, 2005 7:56 pm

[Nemezis] betatesty by iron_master

czw cze 28, 2007 8:43 pm

Sesja odbyła się 25.06.2007 o godz. 14.00 a raczej mniej więcej o tej godzinie wszyscy się zjawili.

MG – ja
BG1 – Zbychu
BG2 – Łoś
BG3 – Bobick
Krótka charakterystyka znajduje się tutaj.

Gracze zrobili swoje postacie przed sesją, ale nie wyszło im to zbyt dokładnie, więc wiele rzeczy pozostało do ustalenia. Na doszlifowanie mechaniki postaci tak aby przedstawiały wizję gracza przeznaczyliśmy około 1,5 godz. Potem zaczęła się gra.
Kilka uwag odnośnie tworzenia postaci: ustaliłem ECL 5, kasa standardowo (9000sz) plus dodatkowe 10 000, ale tylko na wszczepy. Chciałem sprawdzić jak się sprawują w grze, a za 9k niewiele się kupi.

Postacie:

Ronie. Po prostu Ronie. Jeden z sierżantów 9-tej kompani piechoty na Cor, służący już jakiś czas, posiadający doświadczenie bojowe, jednak daleko mu do określenia się weteranem walk. Walki podjazdowe, obronne z siłami wroga to nic złego, w porównaniu z tym co robią żołnierze w wysuniętych na północ bazach. Niedawno dostał rozkaz przeniesienia się do 7-mej szturmowej, która nie cieszy się najlepszą sytuacją – to jedna z placówek skąd wysyła się ludzi bezpośrednio na front, jeden z ostatnich przystanków do miejsc gdzie prowadzi się regularne walki. Ale cóż, rozkaz jest rozkaz... Odgrywał go Zbychu
Mechanika: człowiek dowódca5, bez LA. Cechy: S 13 Bd 16 Zr 10 Rzt 14 Int 12 Cha 18.

Borat „Terminator” Sagdijev. Żołnierz służący w 7-mej kompanii szturmowej. Około 2 metrów wzrostu, potężnie zbudowany, silny niczym byk. Nieobce mu trudne walki, choć na froncie jeszcze nie zawitał. Obrona bunkrów, czy tropienie wylęgarni potworów Hordy nie są dla niego niczym obcym. Budzi grozę samym swym spojrzeniem. Życie to walka, a walk to życie, to jego motto. Odgrywał go Bobick
Mechanika: człowiek żołnierz5 (cyberżołnierz), bez LA. Cechy: S 18 Bd 16 Zr 14 Rzt 13 Int 12 Cha 10.

Czerkan „Blade” Midlisłow. Gość ochraniający tyłek jednego z biznesmenów na Ash – Thui-kan. Został wysłany na Cor w celu odnalezienia siostrzeńca przełożonego, Muharamot-kana, a dokładniej amuletu, który ten miał przy sobie. Ponoć wysłano za nim zabójcę, a powodem próby morderstwa jest właśnie naszyjnik. Thui-kan chce uchronić głupiego siostrzeńca, który z pasji i ideologii dobra, o której naczytał się w starych książkach postanowił walczyć z Hordą. Odgrywał go Łoś
Mechanika: człowiek szermierz5 (pojedynkowicz), bez LA. Cechy: S 13 Bd 16 Zr 18 Rzt 12 Int 14 Cha 10.

Otoczenie: coś podobnego do tropikalnej dżungli, miejscami rzadsza, miejscami gęstsza.
Akcja działa się na Cor. Szczerze mówią planowałem coś innego, ale graczy przysłali postacie wyjątkowo bojowe, więc uznałem, że dobra walka nie będzie zła, a i trochę kombinowania się przyda. Niestety dostałem je dopiero dwa dni przed sesją, więc wiele czasu na opracowanie scenariusza nie miałem, dlatego gra była dosyć krótka. Ale do rzeczy.
Wydarzenia zaczynają się kiedy wszyscy BG docierają do kapitana posterunku 7-mej Kompanii Szturmowej Marka Starkovsky’ego (wcześniej Ronie i Blade odbyli krotki dialog w samochodzie). Na początek Ronie i Borat dowiedzieli po co ich tu wezwano – posterunek ma kilka problemów i potrzebuje doświadczonych ludzi takich jak oni. Problem jest następujący: jakiś czas temu jeden z posterunków blisko linii frontu został uznany za mniej przydatny, więc postanowiono wycofać stamtąd żołnierzy. Niestety nie było dosyć czasu na zabranie całości sprzętu (w tym ciężkich broni i pojazdów) gdyż żołnierze byli BARDZO potrzebni w innym miejscu. Zostawiono kilkoro wojaków aby kontrolowali posterunek a resztę przesiedlono. W tym samym czasie wysłano specjalny transport, który miał zabrać sprzęt pozostawiony na miejscu. Wszystko poszło z pozoru dobrze. Transportery przybyły, zastały garstkę pozostawionych, wyruszyły w drogę powrotną i... kontakt nagle się urwał. Nagle, bez jakiegokolwiek sygnału. Sprzęt jest cenny i zostawienie go zbyt wiele kosztowałoby, więc BG razem z paroma innymi ludźmi aby zobaczyć co się stało, ustabilizować sytuację i ewentualnie dać znać, że wszystko jest ok., ostatecznie wezwać kolejny transport na sprzęt. Zanim jednak to nastąpi na wierzch wychodzą osobiste zastrzeżenia Starkovsky’ego. Nie lubi on bowiem wysyłać ludzi na niebezpieczną misję, jeśli nie zna ich możliwości, a tak jest w tym wypadku. Dlatego lubi robić podwładnym „sprawdziany”. Dowództwo krzywiło się początkowo na takie zachowanie, ale kiedy się okazało, że działania kapitana są nadzwyczaj skuteczne, przystało na nie, jeśli nie zabierają zbyt dużej ilości czasu. Sprawdzianem dla BG ma być prosta rzecz – jeden z patroli, które regularnie strzegą obozu, nie wrócił, a komunikator się chyba zepsuł. Nie powinno być z tym problemu... Po tym wszystkim do głosu został Blade, który przedstawił swoją sprawę. Jak na ironię Muharamoto znajdował się w konwoje, który miał odzyskać sprzęt z opuszczonej bazy. Po krótkiej dyskusji kapitan Mark uznał, że nic mu nie zaszkodzi włączyć jakiegoś obcego do oddziału, zwłaszcza, że za ewentualne problemy z nim związane, Thui-kan zapłacił z góry znaczną sumę, więc w razie czego wiele nie straci... Blade dostał pozwolenie, lecz warunkiem tego było podleganie pod sierżantem Ronie’m, na co się zgodził. Po trochę naciąganym połączeniu drużyny, ekipa wykorzystała dany im czas na przygotowania i odpoczynek, po czym wyruszyła wypożyczonym lekkim pojazdem bojowym na poszukiwania patrolu.
Droga do miejsca gdzie urwał się kontakt z patrolem (zaznaczone na radarze) przebiegła bez problemów. Na miejscu kilka testów przeszukiwania i zauważania pozwoliły odkryć, że pojazd nagle przyspieszył i ruszył we wschodnim kierunku, a drzewa i krzewy wkoło zostały naruszone przez jakieś istoty. Znaleźli również trochę elektroniki, która po przyjrzeniu się okazała się zepsutym komunikatorem. Wysnuli kilka teorii, pomyśleli co zrobić „jakby co” i ruszyli śladami wozu. Po drodze kilka kolejnych testów pozwoliło zobaczyć na ziemi i drzewach ślady krwi, podpalone drzewa i ogólne zniszczenia roślinności. Gracze od razu zwiększyli swą gotowość bojową i jak się można domyślić słusznie. Po kilku minutach dojechali na niewielką polanę (a raczej przerzedzenie drzew) gdzie leżał przewrócony pojazd, wkoło widać były ślady ostrej walki – krew, spalone ciała, smród, kilka kończyn porozrzucanych tu i tam. I przeciwników, którzy właśnie nieźle się pożywili, ale widząc BG wcale im stan najedzenia nie przeszkadzał. Przeciwnikami byli pełzacze z Wakacji Marzeń, odrobinę przeze mnie wzmocnieni. Ze względu na brak czasu przygotowałem tylko jednego własnego potworka (a raczej szablon), który w tej sytuacji nijak nie pasował. Wykorzystałem do tej sytuacji siatkę bitewną (własnoręcznie skonstruowaną), mając nadzieję, że przyspieszy to przebieg starcia. Okazało się, że miałem rację, choć BG nieco spieprzyli sprawę, gdyż podjęli działania nieco dziwne – podjechali, chcąc mieć czyste pole, nie otworzyli w pierwszej chwili ognia (nie wiem, może pertraktować chcieli;P) dając potworkom szansę ataku, którą te wykorzystały – udało im się wejść w zwarcie z Blade’em i Terminatorem (mimo jego cechy potężna budowa). Jedna po chwili BG otrząsnęli się i zaczęli działać. Borat bez problemu wyrwał się ze zwarcia, Blade podobnie, a dzięki wysokiej KP (rzędu 26 AFAIR) szermierz nie pozwolił się tknąć. Kilka rund, strzałów i po sprawie. Jedynie Sagdijev miał pecha (ze 2 krytyki weszły) i stracił koło 30 pw. BG szybko zorientowali się, że ten pomiot Hordy jest zbyt słaby aby wyeliminować patrol (składający się z 4 uzbrojonych ludzi). Po sprawdzeniu zniszczonego samochodu odkryli, że ten dostał się pod ostrzał broni plazmowej. Skontaktowali się z kapitanem, powiedzieli co zaszło. Ten nie był zadowolony zaistniałym rozwojem wydarzeń. Polecił jeszcze wybrać się do strażnicy, która znajduje się niedaleko miejsca ich pobytu. Z tego co się orientuje zepsuł im się nadajnik, często się to zdarza, więc nie ma z nimi kontaktu.
Na tym sesja się skończyła, jak wspomniałem była dość krotka, ale satysfakcjonująca. Prowadzenie nie sprawiło mi problemów, a BG zaczęli się domyślać, że chodzi o coś więcej, niż byle potworki (może dezerterzy?). Dla mnie było całkiem ok., powoli wprowadzam się w klimat Cor.

Od graczy:
Łoś – fajnie, tylko przydałoby się więcej broni białej (tą, którą posiada sami wymyśleliśmy – rapier elektryczny za 1k8 i nóż monokrystaliczny z Wakacji Marzeń). Klasa szermierza chyba mu przypadła do gustu.
Zbychu – Mimo początkowych wątpliwości okazało się, że gra dowódcą jest bardzo przyjemna, szczególnie kiedy reszta drużyny zwraca się do postaci per „sir Ronie” albo „sierżancie Ronie”. Zdolności dowódcy są całkiem miłe, choć korzystał z kilku zaledwie. Zgodnie stwierdziliśmy, że przydałoby się więcej takowych, które wykorzystują charyzmę, bo do obecnych trochę daleko ;)
Bobick – Gra Schwarzenegerem wyraźnie przypadał mu do gustu. Jak sam twierdzi to miła odmiana, od niziołka (FR) czy krasnala ze złamaną ręką (WFRP). Duży wybór broni jest całkiem fajny, a wszczepy bardzo mu się spodobały. Ogólnie klasa żołnierza na plus, szczególnie czysty strzał i strzał w zwarciu (choć ta ostatnia zasługuje IMO na inną nazwę, zbyt kojarzy się z mechanicznym zwarciem, z którym ma niewiele wspólnego).
Od siebie dodam, że przydałaby się jakaś zgrabna nazwa waltut(y) jaka występuje w Nemezis.

Miało być coś jeszcze ale zapomniałem;P

Resztę uwag mechanicznych prześlę na PW
 
Anonim_1

czw cze 28, 2007 11:44 pm

iron_master pisze:
Od siebie dodam, że przydałaby się jakaś zgrabna nazwa waltut(y) jaka występuje w Nemezis.

Sam używam sztuk złota ;)

... wyjaśniam dlaczego. Generalnie stosowanie jakiejś fikuśnej waluty (kredyty, feniksy, złote orły, itd.) jest dość zabawne w uniwersum o tysiącach zasiedlonych światów. Te pierwsze mają jeszcze "szansę", ale trzeba je na czymś oprzeć - moim zdaniem ustalenie jako jednostkę płatniczą pewną masę złota nie jest złym pomysłem.

Odnośnie sesji mam tylko dwa pytania:
- jak mocno podpakowałeś pełzaczy?
- czy bohaterowie dysponowali bronią ciężką?
 
Awatar użytkownika
iron_master
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 2815
Rejestracja: czw paź 20, 2005 7:56 pm

pt cze 29, 2007 10:20 am

ShadEnc pisze:
- jak mocno podpakowałeś pełzaczy?

Kilka zdolności, poprawione łapanie i przewracanie. Dodatkowo chyba ze 2-3HP więcej. Mimo to nie okazali się wielkim problemem.

ShadEnc pisze:
czy bohaterowie dysponowali bronią ciężką?

Na wozie był zamontowany karabin maszynowy, ale nie zdążyli z niego skorzystać, gdyż Borat miał pecha i został wytrącony ze stanowiska przez pełzaczy. BTW uznałem za dziwne wymóg używania tej broni dzięki atutowi biegłość w broni egzotycznej, szczególnie przez takiego cybernetycznego byka jak Borat, więc kar nie dawałem.
Oprócz tego dwóch graczy (Ronie i Sagdijev) posiadali karabiny plazmowe, a żołnierz dodatkowo karabinek plazmowy i dwie bornie zapasowe.

Odnośnie waltuty - obecnie używam terminu "waluta Cor".
 
Anonim_1

pt cze 29, 2007 10:32 am

iron_master pisze:
Mimo to nie okazali się wielkim problemem.

Aj, bo pełzacze to SW w okolicy 1-2. Po lekkim podpakowaniu nie powinny stanowić większego problemu, zwłaszcza dla postaci wyposażonych w broń zasięgową. :)

Postaram się na dniach rozpisać kawałek bestiariusza.
 
Awatar użytkownika
iron_master
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 2815
Rejestracja: czw paź 20, 2005 7:56 pm

ndz lip 01, 2007 12:07 pm

Zapomniałem o jednej rzeczy. Każdy z graczy otrzymał za sesję 1200 PD :)
 
Awatar użytkownika
iron_master
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 2815
Rejestracja: czw paź 20, 2005 7:56 pm

pn lip 16, 2007 9:48 pm

Sesja odbyła się 12.07.2007 trwała od 14:00 do 18:00. Niemal równe 4 godziny.

Skład niezmieniony.

Przed sesją:
Przypomniałem sobie klimat rodem z filmów typu Predator, bowiem w takiej scenerii miała się toczyć gra. Rozpisałem samodzielnie jednego z potworów Hordy, rozwinąłem jednego z SRD (dławiciela do 10KW), który wydawał mi się całkiem na miejscu, napisałem w Wordzie, wydrukowałem i przepisałem karty postaci (poprzednie były robione „na szybko”, i okazały się trochę niewygodne). Zgrałem też trochę ilustracji JB aby pokazać kilka monsterów graczom.

Poprzednia sesja zakończyła się odnalezieniem zniszczonego wozu patrolu i szczątek ciał jego pasażerów oraz krótką bitwą. Po krótkim przypomnieniu akcji gracze wpakowali się do swojego pojazdu i ruszyli do wieży strażniczej, aby przekazać nadajnik tamtejszej ekipie, której ten się zepsuł (co jak się zaraz okaże, jest prawdą). Po drodze kilka oznak na to, że coś może być nie tak: kilka porozwalanych drzew i śladów po przejściu/przejechaniu czegoś.

Scena 1:

Strażnica była wysoka na 9 metrów, dwupiętrowa. Oczywiście gdy doszli do drzwi ze środka nie dobywał się żaden dźwięk. Po zajrzeniu ze środka, Borat jedyny dostrzegł co się znajduje w środku (dzięki widzeniu w ciemnościach). Chaos, bałagan, nieporządek. Najbardziej interesujące było ciało jakiegoś wojskowego (po dokładnym przyjrzeniu się, można wywnioskować, że to starszy rangą żołnierz). Kiedy gracze weszli do środka postanowiłem ujawnić jednego z autorów całego zamieszania, siedzącego na suficie pająka Hordy. Postanowiłem wykorzystać z grubsza statystyki pająka z SRD, dając kilka bluźnierczych dodatków w stylu ostrych jak brzytwa pazurów na końcu każdej nogi i poskręcanego ciała. Okazało się, że pokonanie go nie było wcale takie łatwe, Terminator oberwał dosyć poważnie (spadek zręczności i kilka [naście? Nie pamiętam już]) PW. Nadeszła chwila na zbadanie pomieszczenia. Oprócz kilku gadżetów w stylu latarki, googli i innych ciekawostek, BG odkryli, że głowa porucznika kiwa się w przód i w tył. Początkowo podejrzenia padły na alkohol, którego pozostałości znajdowały się w butelce trzymanej w lewej ręce człowieka. Zostały jednak szybko rozwiane po tym jak Ronie klepnął go w twarz. Głowa odpadła jak u słabo zszytej lalki ujawniając wnętrze organizmu, które zawierało całe mnóstwo obrzydliwych białych robaczków wielkości mniej więcej małego palca. Po krótkim komentarzu Roniego („Cóż od niego się chyba wiele nie dowiemy”) drużyna ruszyła na drugie piętro, do którego drzwi były wyważone (a mówiąc ściślej zniszczone).
Przezorna drużyna na wejściu prześwietliła sufit i słusznie. Znaleźli tam rozwiniętego dławiciela, który z racji tego, że został zaskoczony nie zdołał wiele uczynić. Co ciekawe bardziej zranili sami siebie poprzez niefortunnie rzucony granat plazmowy (4k10 to jednak coś). Pomieszczenie okazało się sypialnią żołnierzy tutaj stacjonujących, BG przeszukali jedną szafkę i ruszyli na piętro ostatnie...
... A na piętrze tym ocaleni! Zabarykadowani, za drzwiami, ale krótki dialog wszystko wyjaśnił. Trzech żołnierzy reszta rozsmarowana przez Hordę, to o tyle dziwne, że ciał BG nie znaleźli żadnych. Wysłuchali opowieści o tym jak to ich Horda wielką masą zaatakowała nie dając szans na zwycięstwo. Większość pewnie padła martwa, ocaleni nie widzieli wszystkiego bo uciekali ratując życie. Wspominali o Mike’u, który pewnie pierwszy zginął, ponieważ udał się przed atakiem poza wieżę, za potrzebą. Dowódca Ronie rozkazał natychmiastowy wymarsz i cieczkę z wieży (pewnie miał przeczucie, jeszcze go zapytam ;)). Pozwolił żołnierzom jedynie na zabranie swoich rzeczy z szafek piętro niżej... No właśnie, jeden z nich znalazł w szafie należącej do Mike’a jakieś urządzenie, które po oględzinach okazało się maszyną zakłócającą odbiór (i nie tylko, ale o tym za chwilę). Ronie kolejny raz miał przeczucie i rozkazał tego nie tykać. Potem już tylko szaleńcza jazda do obozu z uratowanymi powpychanymi dosłownie wszędzie (pojazd był czteroosobowy)...

Scena 2:

Niezwykle krótki przerywnik w rajdach po dżungli. Kilka uzgodnień i pomysłów na temat co to mogło być, kto mógł zaatakować wóz patrolu, kim jest Mike etc. Najbardziej prawdopodobny ustalony scenariusz to dezercja grupy żołnierzy, a Mike jest zdrajcą.
Wizyta w szpitalu polowym dała wynik zatrucia Borata jakimś nieznanym jadem, prawdopodobnie tym, czym został zarażony jedyny trup w strażnicy. Leki zostały podane, choć nie było to przyjemne.
W międzyczasie Ronie dostał rozkaz aby wybrał dodatkową trójkę ludzi na podróż do bunkra, ponieważ trzech tak blisko Hordy to czyste samobójstwo. Gracze uznali, że szóstka to niewiele lepiej. Wybrani to medyk, spec od broni ciężkiej i spec od pojazdów.
Wyprawa miała się odbyć trzy dni po przybyciu z wieży i tak też się stało, jednak wcześniej wrócił duży oddział żołnierzy wysłany przez Starkovsky’ego do wieży. Okazało się, że po wyłączeniu zakłocacza, wokół strażnicy obudziła się masa potworów Hordy, która pozostała do tej pory niezauważona. Silny oddział sobie poradził choć nie bez ofiar. Wprawiło to w graczy w zastanowienie, a Roniego w dumę z powodu słusznie podjętej decyzji.

Scena 3:


Podróż przez dżunglę odbyła się w wybranym przez BG pojeździe, a dokładnie ciężkiej kroczącej machinie nieco przypominającej AT-ST z Gwiezdnych Wojen. Ten czas dałem graczom aby wymyślili jakieś epizodziki (w końcu Nemezis ma mieć nutkę narratywizmu). Ronie stwierdził, że znaleźli rozwalony pojazd, podobny do tego jaki posiadał stracony patrol, oczywiście bez ciał. Tutaj gracz porwał się nieco z powerem i uznał, że znaleźli w zatrzaśniętym bagażniku sprawne TDP, na co przymknąłem oko. Broń dali specowi od broni ciężkiej. Borat z kolei podczas wyjścia za potrzebą znalazł ciało mundurowego. Po zbadaniu próbki ciała przez medyka stwierdzono, że to ta sama choroba, która trawiła Borata i przez którą umarł człowiek w strażnicy. Blade nie wykazał żadnej inwencji twórczej, stwierdził, że jego postać słucha muzyki z iPoda.
Gdy nadeszła noc pojazd wykorzystując jedną ze swych cudownych funkcji okopał się w wykopanej dziurze przyprawiając pasażerów o nie lada mdłości. Została ustalona warta. Bez ogródek powiem, że na warcie Borata „obóz” został zaatakowany przez Hordę. Było tego dużo, bo miało być dużo. I groźnie, nie tylko głupawe pełzacze, ale i potworek mojego autorstwa się znalazł, choć i tak wydaje mi się, że Horda była trochę za słaba. Cóż, chodziło mi w tym miejscu głównie o przetestowanie działania TDP i granatów. Te ostatnie potrafią naprawdę nieźle przywalić, a krytyk z TDP to masakra dla każdego. Dodatkowo Ronie miał okazję przetestować swoje umiejętności dowódcy, a Borta umiejętności czysty strzał (ignoruje kary za ukrycie i dystans do ataku). Emocjonujące momenty to ładowanie TDP (minuta, czyli 10 rund, bez tego urządzenia naprawdę ciężko z masami przeciwników) i końcówka, w której HP Blade’a zeszły poniżej 0. Jak dla mnie było trochę za długo, ale graczom chyba się podobało. Potem jeszcze mała wyprawa do gniazda, podrzucenie granata z chemikaliami sporządzonymi przez medyka i bilans strat. Pod koniec zużyto AFAIR dwa nanodoci (takie cudowne nano leczące). Jednak największą stratą był uszkodzony pojazd, który otrzymał serię z TDP kiedy jego posiadacz wpadł w panikę otoczony przez latające stworki. Reszta drogi do bazy musiała się odbyć pieszo, bowiem mechanik-kierowca niewiele był w stanie zdziałać.
Skąd się wzięła Horda i to w takiej ilości? Tajemnica.

Scena 4:

Nie chciałem robić zbytniego udupiania graczy podczas podróży przez dżunglę, wymyślę jakąś chorobę kiedy wrócą :papieros: Kiedy dotarli niedaleko miejsca bazy coś ich zaatakowało. To coś na pierwszy rzut oka było kiedyś człowiekiem, teraz jednak miało dwie macki, na plecach i w klatce piersiowej, potwornie zniekształconą sylwetkę i ogólne zbluźnierczenie. Padło po jednym strzale a analiza komórek nie przyniosła żadnych wniosków. W międzyczasie Blade wyszedł sprawdzić hałasy w dżungli, które o dziwo nie były przeciwnikiem, a kimś oferującym współpracę. Człowiek przedstawił się jako agent jednego z rodów wysłany celem odnalezienia tajemniczego amuletu, który posiadał jeden z żołnierzy, niejaki Muharamoto (tak, ten którego śledził Blade). Amulet ponoć to plugawy artefakt o bluźnierczej mocy, bliżej niezidentyfikowanej, ale z pewnością mocnej. Prawdopodobnie posiadają go kultyści przebywający w bazie... Jacy kultyści?! No właśnie ponoć wmieszali się tu kultyści. Co dokładniej? Następny raport po następnej sesji :wink:

Wnioski:

Scena 1: Całkiem ciekawa, choć potworki średnio wypadły. Myślę, że udało się zapalić w graczach pewien nastrój tajemniczości „że coś tu jest nie tak”.
Scena 2: Ot taki krótki przerywnik dla mnie. Nic ciekawego, ale też nic nudnawego.
Scena 3: Podróż całkiem przyjemna, pomysłowość graczy również. Walka jak wspomniałem trochę za długa jak dla mnie, osobiście preferują mniejszą ilość wrogów, ale za to silniejszych. Ale betatesty, to betatesty w końcu i testować trzeba.
Scena 4: Rozwianie tajemnicy wyszło trochę nie tak jak sobie zaplanowałem. Chciałem zrobić z gościa kogoś bardziej tajemniczego, jego zbytnie zaufanie wyszło IMO trochę sztucznie. Cóż, tutaj w mojej własnej ocenie zawaliłem. Spotkanie ze zbluźnierczonym żołnierzem wyszło o niebo lepiej.

Ogólne:

Trzeba przygotować więcej potworków jeśli mają się takowe pojawić. Dobrą inspiracją jest blog Jakuba Bartosiewicza, na którym już się oparłem. Ence milczy, więc radzić sobie trzeba samemu.
Trzeba przetestować psionikę, Na najbliższej sesji lub innej.

Pedeki!
Zbychu – Postać odegrana naprawdę solidnie, nałóg, dowódczy styl, rozkazy itp. Działalność i kreacja świata również na dobrym poziomie. Dobra robota oby tak dalej. 2500 PD
Bobick – Trochę gorzej, mniejsze zaangażowanie w świat gry, jednak nie jest źle. Myślę, że gdyby wyposażyć do w broń ciężką (atut potrzebny ;)) rozwinąłby skrzydła. 2000 PD
Łoś – Nieco się zawiodłem. Zbytnia bierność w sesji, myślałem, żeby powymyślał jakieś wątki. Przy spotkaniu z tajemniczym zamaskowanym spodziewałem się konfrontacji, podczas gdy Blade tylko stwierdził, że jego pan chyba ma jakieś sekreciki (ale się nie ujawnił). Mogło być lepiej choć tragicznie nie jest. 1700 PD.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości