Nadal jednak, prosiłbym twórców na przyszłość o sensowniejsze rozpisywanie NPCóa albo chociaż zaznaczanie w momentach "A po cho***e mu takie stasty?!" że są mu aż takie potrzebne do przygody.
Gerard Heime pisze:Jeśli chcesz uzasadnić wysokie cechy Kunnstmanna możesz po prostu uznać, że jako Uhrwerk ma sporo ulepszeń wspomagających go (np. parowe wszczepy pomagają mu w trakcie pościgu). Uhrwerk to przecież, technicznie rzecz biorąc nie są już krasnoludy, ale coś innego.
I nie widać tego? Ja sobie wyobrażałem że wszczepy parowe zawsze są widoczne, zupełnie jak Automail w Full Metal Alchemists – wystarczy tylko rozerwać ubranie i widać metal. Przy okazji, jak działa zasilanie wszczepów? Chodzą one na Manę czy żywią się energią nosiciela? A może pobierają energie i przerabiają ja na Mane ( sam się chyba skłaniam ku takiemu rozwiązaniu )?
Doom pisze:Więc nadmienię tylko że IMHO z wymienionych poza Wolsungiem być może tylko nWoD się klasyfikuje jako horror compatible (być może dlatego ze należę do szkoły myślenia która nakazuje palić przejawy herezji prezentowanej przez tą wersję WoD )
Oj, to ze wrzucam elementy horroru nie znaczy ze są one wszędzie. W D&D to takie raczej Drak Fantasy jak Dragon Age często mi wychodzi, w nWod no to sam przez siebie. W Star Wars to nie, ale robiłem zbiorcza listę, więc uogólniłem.
Doom pisze:Widziałeś kiedyś bibliotekę w stylu wiktoriańskim? przy tych wszystkich piętrowych półkach i drabinach bibliotekarz albo ma w sobie więcej genów z małpich przodków albo wcześniej czy później kończy karierę ze złamanym karkiem / kończynami
Dla mnie taka postać już się kwalifikuje raczej nie pod 'spotkaliście go dwa razy w kampanii”, lecz raczej jako jeden z sojuszników graczy, który przewija się w grze przez kilka/kilkanaście sesji. Cóż, moje podejście często ma się nie jak do tego co twórcy tworzą gry, jednak, na przykład, jeśli NPC mają już stasty podbijane, lubię że one skądś się biorą ze świata gry. Dlatego przyjmuje wyjaśnienie Gerarda i gdzieś je wplączę i prześle graczom w czasie gry, wtedy będzie mniejszy efekt „OMG! Kunnstmann-maratończyk!”.
To samo względem policjanta i Archiwum X – w moim myśleniu chodzi o to ze nawet NPCe spotkanie podczas przygody nie muszą i nie powinni być tak zajebiści jak gracze, w większości, zwłaszcza w dziedzinach w których to do nich nie pasuje ( jak Kunnstmann biegający jak sprinter ). Co nie znaczy że nie mogę zrobić drugiego Fox Murldera, czy Bibliotekarza niczym ten z Pratcheta. Mogę, często robię. Tylko że wtedy to nie są postacie które są „enocunterami” na przygodzie – spotkania z nimi to jeden ze smaków kampanii, są to pierwszoplanowi antagoniści serialu i rozwiązanie ich problemu będzie pewnie podczas środka albo finału serii. Co mnie boli w Operacji to ze jest zbytnie rozmycie w tym względzie przy każdej postaci – nie wiadomo czy jest ona „gwiazda odcinka” czy kolejnym przepakiem zrzucanym na graczy by na silę im utrudnić życie. Od tego drugiego, moi przeciwnicy maja swoich drabów – to oni wtedy gonią postacie, lub wałczą z nimi by arcy zły mógł w spokoju uciec. No ale to moje podejście do RPG i po prostu nie pozostaje mi nic innego jak ołówek i bazgrać we własnym dodatku...