Skib@ pisze:.[...]pdf-y to jest kradziez.[...].
cof999 pisze:byłam ciekawa jak wygląda - nie osądzajcie mnie że chciałam ją kupić!!
DeathlyHallow pisze:Jeśli ktoś czci rozstaje dróg no to nigdzie nie pójdzie - będzie stał przy znaku i oddawał mu pokłony.
cof999 pisze:Wiesz, nawet lektura np. "Mein Kampf" nie robi z Ciebie jeszcze nazistki - co najwyżej grozi procesem karnym .byłam ciekawa jak wygląda - nie osądzajcie mnie że chciałam ją kupić!!
Ninetongues pisze:Skoro "tró sataniści" są tacy fajni i otwarci i nie lubią zabobonów, to czemu kurde noszą pentagramy, piszą ezoteryczne artykuły o magii lepsze niż "Wróżka" i za przeproszeniem pieprzą bez przerwy o tym całym szatanie i bogu w których wcale, ale to wcale nie wierzą?
Jean de Lille pisze:Ninetounges ma rację - satanista odżegnujący się od kultu Szatana jest równie logiczny co hippis nawołujący do wojny światowej albo katolik olewający Jezusa
Dziki Osioł pisze:Postać Szatana również ma bardzo duże znaczenie w wielu systemach religijnych, jako uosobienie zła. I właśnie o to mi chodzi - przybranie barw satanizmu to w takim wypadku nieodpowiedzialne wiązanie się LaVey'a i jego naśladowców z symbolem o bardzo wyraźnej i rozbudowanej treści kulturowej bez dogłębnego rozważenia tejże - bez uwzględnienia znaczenia i konsekwencji danego symbolu . Kiedy mówię "jestem katolikiem", ludzie rozumieją przez to, że czczę chrześcijańskiego Boga i Jego Syna oraz wyznaję kojarzone z nimi wartości. To samo dotyczy deklaracji "jestem satanistą" - wiąże człowieka z pewnym powszechnym kontekstem światopoglądowym, inni utożsamiają go z wartościami, które tradycyjnie i historycznie przypisane są temu symbolowi. Więc nazywanie satanizmem ideologii, która nie ma wiele wspólnego z kultem Szatana jest jak nazywanie heglizmu religią.Niekoniecznie. Szatan został użyty przez LaVeya jako bardzo chwytliwy symbol, który pozwolił lepiej rozpromować jego (bądź też nie jego) idee. Natomiast Jezus jako Syn Boży jest fundamentem chrześcijaństwa, a nie tylko "znakiem firmowym".
Jean de Lille pisze:Wiesz, nawet lektura np. "Mein Kampf" nie robi z Ciebie jeszcze nazistki - co najwyżej grozi procesem karnym
Jean de Lile pisze:Postać Szatana również ma bardzo duże znaczenie w wielu systemach religijnych, jako uosobienie zła.
yabu pisze:W takim celu nieborak Nieztsche wyłożył swoje poglądy ustami Zaratustry. Tyle, że szczęśliwiej dobrał sobie porte parole i dlatego uwaga odbiorców jego filozofii skupia(ła)* się raczej na przekazywanej treści, a nie na słowie: "Szataaaan!!!" (wymawianym euforycznie lub z nienawiścią). A co do pierwotnego tematu: co do przyjmowania satanistycznego/antyreligijnego image przez np. artystów - "Satan sells", podobnie jak bunt i "kontrkultura", a przypinanie etykietki satanizmu niektórym formom rozrywki np. erpegom jest normalne w sytuacji, gdy nie mamy wiedzy na ich temat i nie łapiemy kontekstu. Czterech facetów siedzi w zamkniętym pokoju wśród tajemniczych foliałów i używa niezrozumiałych sformułowań? Eee, pewnie jakaś sekta...Właśnie. LaVeya, zdaje się, chciał przeciwstawić się powszechnej moralności, cokolwiek przez to można rozumieć, tyle że wybrał ogólnie przyjęty symbol zła. To chyba zaciemniło przekaz. Lepszy byłby chyba Dionizos czy inny Bachus.
przypinanie etykietki satanizmu niektórym formom rozrywki
yabu pisze:A to jest niezły przykład obskurantyzmu i ciemnoty w mimowolnej i spontanicznej służbie marketingu.Choćby Potterowi?
nie widząc , że był to kubański dyktator
earl pisze:To, że Szatan służy woli Boga, będąc jednocześnie Jego wrogiem nie jest bynajmniej sprzecznością. Bycie mimowolnym wykonawcą cudzych planów nie jest niczym niespotykanym. Poza tym fakt, że się nie lubimy nie oznacza jeszcze, że nie spotykamy się służbowo .Jak w takim razie Szatan mógłby zostać władcą świata, stworzonego przez Boga, jeśli nie z Jego woli? To taka dygresja do przemyślenia.
Jean pisze:To, że Szatan służy woli Boga, będąc jednocześnie Jego wrogiem nie jest bynajmniej sprzecznością. Bycie mimowolnym wykonawcą cudzych planów nie jest niczym niespotykanym.Poza tym fakt, że się nie lubimy nie oznacza jeszcze, że nie spotykamy się służbowo .
Z Księgi Hioba:
"Pewnego dnia, gdy synowie Boży udawali się, by stawić się przed Panem, poszedł i szatan z nimi, by stanąć przed Panem. 2 I rzekł Pan do szatana: "Skąd przychodzisz?" Szatan odpowiedział Panu: "Przemierzałem ziemię i wędrowałem po niej". 3 Rzekł Pan szatanowi: "Zwróciłeś uwagę na sługę mego, Hioba? Bo nie ma na całej ziemi drugiego, kto by był tak prawy, sprawiedliwy, bogobojny i unikający zła jak on. Jeszcze trwa w swej prawości, choć mnie nakłoniłeś do zrujnowania go, na próżno". 4 Na to szatan odpowiedział Panu: "Skóra za skórę. Wszystko, co człowiek posiada, odda za swoje życie. 5 Wyciągnij, proszę, rękę i dotknij jego kości i ciała. Na pewno Ci w twarz będzie złorzeczył". 6 I rzekł Pan do szatana: "Oto jest w twej mocy. Życie mu tylko zachowaj!" 7 Odszedł szatan sprzed oblicza Pańskiego"
Ciekawie Szatan kolaboruje z Bogiem, prawda?
Starsze fragmenty Biblli przedstawiają szatana nie jako wroga Boga, lecz jako boskiego sługę, wręcz zausznika. Samo słowo "szatan" w oryginale (czyli po hebrajsku) oznacza nie jakieś "zło wcielone" tylko "oskarżyciel".
Po prostu Szatan to wielce szanowny pan prokurator działający na polecenie Boga, przebywający w najbliższym otoczeniu Boga, jako wierny boski sługa.
Najlepiej to widać w Księdze Zachariasza:
"Potem ukazał mi Jozuego, arcykapłana, stojącego przed aniołem Pana i szatana stojącego po jego prawicy, aby go oskarżać".
KapitanKatsura pisze:do tych samych wniosków doszłem wcześniej