Asmodeo pisze:Mam wrażenie, że MG wg tej metody trochę ewoluuje w stronę... gracza . Z rozszerzonymi kompetencjami prowadzącego.Nikt się nie zastanawia nad rozwojem roli MG. To jeszcze można jego rolę rozwinąć?
Asmodeo pisze:O tym, że gracze powinni rozwiązywać ko0nflikty, nie pisałem, bo uważam to za oczywistość.
Artykuł pisze:Nie mając rozwiązania problemu, możesz wcielając się w PMG wraz z graczami go rozwiązywać, być po ich stronie.
Asmodeo pisze:A by MG zdominował sesje wcale nie trzeba nowych rozwiązań
Asmodeo pisze:I faktycznie to rozwiązanie jest sugerowane przede wszystkim do małych grup0.
Asmodeo pisze:Ja napiszę do kogo jest skierowany ten tekst:
Małe grupy graczy, gdzie tylko jedna osoba prowadzi bo reszta: nie umie, nie lubi, nie chce, boi się, gdzie mistrz gry chciałby w końcu pograć, a nie może, bo nikt inny za niego nie poprowadzi. O tym jest połowa tekstu.
(...)
Artykuł napisałem, ponieważ mi i mojej drużynie (okrągłe 2 graczy), dużo lepiej grało się z PMG niż bez i stwierdziłem, komuś może przydać się te parę rad
Asmodeo pisze:@Cooperator Veritatis & Scobin
Nic nowego? Gdzie wcześniej się pojawiły podobne idee, z chęcią bym poczytał
Asmodeo pisze:MISTRZGRY.PL
]Pamiętaj: w momencie gdy decydujesz się na stworzenie PMG, przechodzisz na stronę graczy. Skoro PMG jest częścią drużyny, niech będzie tworzony razem z BG. Przyjdź na sesję z kartą postaci i razem z graczami usiądź, rozdaj punkty, wykonaj wszystkie niezbędne rzuty, nadaj charakter, całą masę Wad i Zalet. Rozwiązanie to jest korzystne z kilku powodów. Od samego początku w podświadomości graczy PMG będzie uważany za część drużyny, co pozwala szybciej zdobyć zaufanie. Dodatkowo pozwala wzmocnić małe grupy bohaterów. Nie od dziś wiadomo, że członkowie drużyny powinni się uzupełniać - w klimacie heroic-fantasy wśród BG nie powinno zabraknąć maga, wojownika i kapłana, a w cyber-punk czy post-apokaliptycznym, medyka i mechanika. Złożenie pełnej grupy bywa kłopotliwe w grupach składających się z prowadzącego i, załóżmy, dwóch graczy. Wtedy z pomocą przychodzi pomysł wprowadzenia PMG, który pozwala umocnić drużynę, a co za tym idzie - stawiać przed nią trudniejsze i bardziej emocjonujące zadania.
Pięknie, tylko gdzie w tym gracz i gdzie Ty? Jeśli chcesz pisać opowiadania, rób to, RPG ma zgoła inny charakter. Szkoda dobrej fabuły? Naprawdę tak Ci na niej zależy? W takim razie zobaczmy co da się zrobić, by gracze mieli na nią wpływ i by mogła Cię zaskoczyć.
Gracze myślą na głos.
Dużo lepiej można wykorzystać PMG przy zastosowaniu metody luk. Pisząc scenariusz opisz bardzo dokładnie sytuacje w jakiej gracze się znajdują, następnie opisz cel. Nie opisuj sposobów jego osiągnięcia. Po co wymyślać to przed sesją, skoro tworzenie różnych opcji wraz z graczami w trakcie spotkania może być bardziej ekscytujące, a efekt taki sam lub lepszy? Nie mając rozwiązania problemu, możesz wcielając się w PMG wraz z graczami go rozwiązywać, być po ich stronie. Pamiętaj by nie ustalać więcej niż może wiedzieć Twoja postać. Dzięki temu nie spodziewasz się niczego. Przeciwnikiem staje się stworzony przez Ciebie scenariusz.
Zawsze przed podjęciem decyzji o ujawnieniu rąbka tajemnicy graczom za pomocą PMG, możesz wykonać test inteligencji, bądź innej statystyki odpowiadającej za światłość umysłu postaci. Jeśli będzie zdany – Twoja postać wpadła na pomysł na który gracze nie mogą wpaść i możesz im go przekazać.
ak wszystko, PMG ma swoje wady i zalety. Dla podsumowania postaram się wymienić te które ja zauważyłem. Można z całą pewnością stwierdzić, że PMG zmniejsza dystans między graczami a „wszechmogącym” mistrzem gry. Wpływa na to kilka czynników, najważniejsze to: współtworzenie fabuły przygody przez graczy i MG, drugi to wspólny wróg jakim jest scenariusz i postawione przed drużyną zadania.
Jean de Lille pisze:Mam wrażenie, że MG wg tej metody trochę ewoluuje w stronę... gracza . Z rozszerzonymi kompetencjami prowadzącego.
Asmodeo pisze:Sam nawet zaproponowałem kilka rozwiązań, które prowadzą do ZWIĘKSZENIA roli graczy w Tworzeniu scenariuszy. PMG nie ma na celu zwiększenia Siły PMG, a zbliżeniu go do graczy. Myślę, że przeczytanie tego artykułu na to pozwoli.
Cooperator Veritatis pisze:Ja stawiam przeciwną tezę, że między graczami a prowadzącym nie powinno być żadnego dystansu, dlatego, że wszyscy biorący udział w sesji, jak prowadzący, tak gracze, są równorzędnymi autorami sesji, a podział na Mistrza Gry i grających to po prostu podział kompetencji, nie żadnego wartościowania.
Breeg pisze:Ten artykuł jest niesamowicie idiotyczny.
Scobin pisze:Na szczęście mniej niż Twój komentarz, który łamie wszystkie zasady udzielania informacji zwrotnych. (Z góry mówię, że nie będę na ten temat dyskutował, każdy niech rozsądzi sam).
Breeg pisze:"Nazywanie rzeczy po imieniu" to nie to samo co - nazwijmy rzeczy po imieniu - ordynarność.Lepiej? Co nie zmienia faktu, że wyraźnie nie chcesz nazywać rzeczy po imieniu.
Asmodeo pisze:. Na Twoim miejscu swój pierwszy artykuł dot. roli MG poświęciłbym właśnie takim rozważaniom. Bo czy wiesz, dlaczego panuje tendencja do rozwijania właśnie aktywności i roli graczy, a nie MG? Czy rolę MG da się w ogóle jeszcze rozwinąć z korzyścią dla gry? I to byłby dobry punkt wyjścia do tego, by pomyśleć, jaki kierunek powinien przybrać taki rozwój. Bo proponowany wg mnie prowadzi donikąd. Przedmówcy wspomnieli o konieczności przygotowania się do artykułu. Liczę, że mój głos będzie odrobinę pomocny.Ostatnio dużo mówi się nad rozwojem roli gracza w RPG. (...) Nikt się nie zastanawia nad rozwojem roli MG. To jeszcze można jego rolę rozwinąć?
To jest po stronie Graczy ten MG, czy nie? Czy nie warto dopieszczać raczej BN, niż tworzyć postać dla siebie, która stanowi spore zachwianie funkcji MG, jako sędziego zasad i gry?
Słusznie. To po co MG BG? I'm confused.
Nie zawsze. Czasami po prostu myślą (niewerbalnie).
To zależy od osobistych preferencji Prowadzącego/Gracza. Nieprzygotowanie się do sesji mi osobiście nie odpowiada. Moim Graczom - również. Poza tym, prowadzenie czysto improwizacyjne jest zawodne, warto o tym pamiętać.
Powiedzmy im w ogóle całą intrygę od razu. Zagrajmy w "Chińczyka" może?
Prowadzący jest "wszechmogący", bo to on jest Grą, jest Bogiem Sesji. Autor chce, aby ten to Bóg zstąpił w szeregi Graczy i zaczął ich wspierać. Mimo tego, że Bóg wie wszystko - tai przed Graczami ich przyszłe losy. Jeśli chcę zagrać jako Gracz - robię to na sesjach, w których jestem Graczem, nie - Prowadzącym. To nawet nie jest zabawa formą - to bełkot prowadzący do nadużyć.
Mam wrażenie, że MG wg tej metody trochę ewoluuje w stronę... gracza . Z rozszerzonymi kompetencjami prowadzącego.
Ano.
Nie, nie zrobiłeś tego, sir. Wypisałeś za to kupę niezbyt sensownych pomysłów do bezsensownego "PMG".
Ja stawiam przeciwną tezę, że między graczami a prowadzącym nie powinno być żadnego dystansu, dlatego, że wszyscy biorący udział w sesji, jak prowadzący, tak gracze, są równorzędnymi autorami sesji, a podział na Mistrza Gry i grających to po prostu podział kompetencji, nie żadnego wartościowania
Na Twoim miejscu swój pierwszy artykuł dot. roli MG poświęciłbym właśnie takim rozważaniom. Bo czy wiesz, dlaczego panuje tendencja do rozwijania właśnie aktywności i roli graczy, a nie MG? Czy rolę MG da się w ogóle jeszcze rozwinąć z korzyścią dla gry? I to byłby dobry punkt wyjścia do tego, by pomyśleć, jaki kierunek powinien przybrać taki rozwój. Bo proponowany wg mnie prowadzi donikąd. Przedmówcy wspomnieli o konieczności przygotowania się do artykułu. Liczę, że mój głos będzie odrobinę pomocny.
Styl jest całkiem przyzwoity - pozostaje pracować nad treścią. Powodzenia!
@ Jean de Lille
Raczej nie odmieniać, ale jak ktoś odmieni, nie skarzę na biczowanie
Asmodeo pisze:Ten efekt można uzyskać również w "tradycyjny"sposób, nie angażując PMG i nie narażając się na związane z tym komplikacje. Elastyczne podejście wymagane jest wg mnie zawsze, bo nigdy nie wiesz, co wymyślą gracze - więc świadom tego MG zawsze winien być zawsze gotowy do modyfikacji prowadzonego scenariusza w trakcie gry. Niemniej tworząc usprawnienia bierz zawsze pod uwagę kryterium opłacalności - czy proponowane rozwiązanie nie wyważa otwartych drzwi, czy bilans wzrostu skuteczności oraz skomplikowania, możliwych problemów i włożonej pracy wypada korzystnie i stosując metodę, grający nie narażają się na kłopoty przewyższające korzyści.Ale, prowadzenie z PMG nie jest totalną improwizacją. Wymagane jest elastyczne podejście do zaplanowanej fabuły, to na pewno.
Asmodeo pisze:W zasadzie jak wyżej, można to wykorzystać bez PMG - inaczej, ale można. Dla wielu będzie to wygodniejsze i bezpieczniejsze.Ale to robią, rozwiązanie które było zasugerowane krok dalej, ma na celu uświadomienie tego, że czasem nie warto kurczowo trzymać się scenariusza, gdyż gracze sami z siebie sugerują bardzo często lepsze rozwiązania. "Nie zawsze", ale to robią.
Asmodeo pisze:Ale chodzi też o to, by nie zostawiać nadużyciom otwartych drzwi.Proszę mi podać sytuacje w której nie da się uniknąć nadużycia, z chęcią sprawdzę czy faktycznie tak jest.
Asmodeo pisze:Tu masz słuszność - przekonanie o wszechwiedzy PMG jest efektem niewłaściwego zrozumienia pomysłu, konieczne jst rozgraniczanie tak jak w wypadku wiedzy gracza i BG- proponuję zaznaczyć to w artykule bardzo zdecydowanie. Bo właśnie ta, często podświadoma nadinterpretacja może prowadzić do nadużyć.Skąd PMG ma znać Intrygę???
Asmodeo pisze:To nie grozi sprzecznością? Bo przeciwstawiasz się systemom usuwającym MG lub oddającym jego kompetencje graczom, a to rozwiązanie, choć inną drogą, zmierza do wg mnie podobnego efektu.Mam wrażenie, że MG wg tej metody trochę ewoluuje w stronę... gracza . Z rozszerzonymi kompetencjami prowadzącego.
Ano.
Otóż, ja mam podobne zdanie, ale nie widzę w tym nic złego, wręcz przeciwnie.
Asmodeo pisze:Nie wiem, czy to dobry pomysł - funkcje MG i graczy powinny być odmienne w warstwie kompetencji i udziału w rozgrywce, to rozróżnienie nie powstało bez przyczyny i nie stwarza to jak dla mnie dystansu między G a MG w stopniu większym niż porządek zasiadania przy stole do gry - mistrz robi za świat, gracze za jego eksploratorów i wg mnie tak jest ok - chyba, że mówimy o indie RPG.Pisząc dystansie, miałem na myśli właśnie kompetencje. Chciałem nieco zbliżyć graczy z MG właśnie w tym zakresie.
Asmodeo pisze:Cel artykułu - większa frajda dla Mistrza Gry, bez straty przyjemności z gry dla graczy.
Asmodeo pisze:Jeśli chodzi o miejsce na nadużycia. Tu pozostawiam to MG. Ja zdaję sobie sprawę, że dając jemu takie (potężne bądź co bądź) narzędzie jakim jest PMG - dajemy mu pole do nadużyć. Ale no risk no fun. PMG nie ma na celu ułatwienia rozgrywki, sprawienia by było łatwiej. tylko by było fajniej. Jest pokusa by szybciej rozwinąć swoją postać. Nakierować graczy na taki tok fabuły jaki by nam się podobał. Ale nie powinno tak być. Pałki baseballowe są do gry baseball, ludzie tym czasem naparzają się nimi po ryjach, czy to znaczy, że należy zabronić grać w baseball?
Asmodeo pisze:Jeśli jakieś rady są przydatne bez używania PMG, tym bardziej się cieszę z ich uniwersalności:)
Asmodeo pisze:Jakiego efektu? Uatrakcyjnienia rozgrywki, znalezienia nowych rozwiązań (tak wiem, nie są nowe;). W inny sposób niż obowiązujący trend. Ale jaki sens jest pisać kolejny artykuł o GNS czy też starszej Nowej Fali? Moim zdaniem żaden. A odgrzanie treści starszej i kontrowersyjnej, powoduje dyskusje, a te rozwój RPG, a przecież o to nam wszystkim chodzi.
Breeg pisze:Rozumiem, że potrafisz grać bez Mistrza Gry? Gdyż właśnie o takiej sytuacji mówi autor, gdy trzeba wcielić się w prowadzącego z konieczności, a nie z ochoty, jako że nie ma nikogo innego chętnego/zdolnego do prowadzenia. Oczywiście zupełnie inną sprawą jest, czy należy mistrzować, jeśli nie ma się ku temu woli - nawet jeśli odpowiedź przecząca oznacza nie granie w ogóle. Autor próbuje znaleźć kompromis i rozwija swój pomysł na ten kompromis, nawet jeśli zbyt odkrywcze te rozważania nie są (zresztą co jest jeszcze odkrywcze w RPG?).Ja tam czerpię przyjemność z wczuwania się w BN i prowadzenia gry, gdy jestem MG. Jak chcę grać - gram jako Gracz.
Cooperator Veritatis pisze:Dark Sage, czym Twoje "postacie Mistrza Gry" różnią się od standardowych pierwszoplanowych NPCów, bo nie załapałem?^^
steelin pisze:Rozumiem, że potrafisz grać bez Mistrza Gry? Gdyż właśnie o takiej sytuacji mówi autor, gdy trzeba wcielić się w prowadzącego z konieczności, a nie z ochoty, jako że nie ma nikogo innego chętnego/zdolnego do prowadzenia. Oczywiście zupełnie inną sprawą jest, czy należy mistrzować, jeśli nie ma się ku temu woli - nawet jeśli odpowiedź przecząca oznacza nie granie w ogóle. Autor próbuje znaleźć kompromis i rozwija swój pomysł na ten kompromis, nawet jeśli zbyt odkrywcze te rozważania nie są (zresztą co jest jeszcze odkrywcze w RPG?).
Dark Sage pisze:A głębiej się zastanawiając, Pmg to też NPC. Tylko będący z graczami częściej niż inni, dzielący z nimi zasoby i ponoszący konsekwencje. Może to wynika z mojej specyfiki, ale z mojego punktu widzenia grałem tymi postaciami jak gracz, nie miałem skrupułów przed niszczeniem własnych planów.
Asmodeo pisze:Proszę mi podać sytuacje w której nie da się uniknąć nadużycia, z chęcią sprawdzę czy faktycznie tak jest.
Dark Sage pisze:Cooperator Veritatis pisze:Dark Sage, czym Twoje "postacie Mistrza Gry" różnią się od standardowych pierwszoplanowych NPCów, bo nie załapałem?^^
Już mówię . Miałem do nich karty postaci i pokazałem je graczom. Na sesji zagrywałem z pierwszej osoby, mówiąc co robię. W przeciwieństwie do NPC moje postacie nie posiadały nadwiedzy, dysponowały tym co gracze, z tym, że były lepsze od nich.
A głębiej się zastanawiając, Pmg to też NPC. Tylko będący z graczami częściej niż inni, dzielący z nimi zasoby i ponoszący konsekwencje. Może to wynika z mojej specyfiki, ale z mojego punktu widzenia grałem tymi postaciami jak gracz, nie miałem skrupułów przed niszczeniem własnych planów.
a może po prostu jestem szurnięty .
Asmodeo pisze:Bezsensowny drogi Breegu, jest twój upór i totalna odporność na aargumenty.
Cooperator Veritatis pisze:No, ale jak powiedziałem na początku pierwszego postu w tym temacie, prowadzenie to jest sprawa tak indywidualna, że wydaje mi się zabawne przekonywanie ciągłe do swoich racji w jedynym, koszernym podejściu do tematu vide Breeg
Cooperator Veritatis pisze:PS. Breega radzę dać do ignorowanych, bo z tym człowiekiem, jak pokazuje proza życia, normalnie rozmawiać się nie da.
Breeg pisze:Nie my, Breeg. Zarzuty moje, Cooperatora czy Scobina kierują się chyba nieco inną logiką. I inną motywacją.Przeczy to wszelkiej logice, jak już wspomnieliśmy powyżej.
Breeg pisze:Popieram. To nie jest sprawa warta honoru.Myślę, że Twoja nagonka jest zbyteczna. Odpuść sobie.
Cooperator Veritatis pisze:Ale wtedy czegoś na tym forum zabraknie - a tak jest ciekawiej .PS. Breega radzę dać do ignorowanych,