Sądzę, że jeśli komuś zależało na śmierci prezydenta, to na pewno nie Rosjanom. Lech Kaczyński mógł żądać przeprosin za zbrodnię katyńską i uznania jej za ludobójstwo, ale dla polityki Rosji nie miało to większego znaczenia. Jest ona zbyt potężnym krajem, by przejmowac się stanowiskiem Polski i by podejmowac decyzje ponad naszymi głowami.
Erpegis, Polska miała objąć przewodnictwo w UE dokładnie 1 VII 2011 roku, kiedy prawdopodobnie śp. Prezydent już nie piastowałby swojego urzędu, jeśli sprawdziłyby się sondaże. Jaki więc sens miałoby dla Rosji zabijanie Lecha Kaczyńskiego, pomijając już fakt, że nic nie wskazuje na spisek przeciwko głowie państwa polskiego?
a pan prezydent i tak miał za kilka miesięcy odejść ze stanowiska.
To nie jest prawda, że Rosja nie liczy się z Polską, przeciwnie, Rosjanom zależy na poprawie stosunków polsko-rosyjskich tak samo jak nam.
Po prostu jednak uważam, że nieco marginalizujesz rolę naszego kraju.
Samolot zrobił jedno podejście i to wszystko. Potem zaczął lądowanie - tak sobotnie tragiczne wydarzenia w Smoleńsku opisuje kontroler lotów, który prowadził korespondencję z załogą polskiego samolotu. Paweł Pliusin w rozmowie z dziennikarzem portalu Life News zaznaczył, że były poważne problemy z komunikacją, gdyż - jak stwierdził - polscy piloci "źle znali" język rosyjski.
Fakt, że korespondencja z wieżą smoleńskiego lotniska była prowadzona w języku rosyjskim, jest uderzający. W międzynarodowym lotnictwie przyjmuje się, że wszelkie rozmowy prowadzone są w języku angielskim.
Pułkownik Tomasz Pietrzak, który latał do Smoleńska z polskim prezydentem, w rozmowie z dziennikarzem RMF FM stwierdził, że zazwyczaj na smoleńskim lotnisku był kontroler, który biegle władał językiem angielskim. Były pilot rządowych Tupolewów zaznaczył, że nie powinno być żadnych kłopotów w porozumiewaniu, gdyż dowódca samolotu, który w sobotę prowadził maszynę - kapitan Arkadiusz Protasiuk - znał dobrze język rosyjski.
Jednak według rosyjskiego kontrolera było inaczej. Polska załoga miała mieć kłopoty z podawaniem - jak się wyraził - danych cyfrowych. Piloci mieli nie odpowiadać i nie kwitować podawanych przez smoleńską wieżę odczytów wysokości, na jakiej znajdował się samolot.
Jak wytłumaczyć kłopoty z porozumiewaniem się z rosyjską obsługą naziemną?
Wygląda na to, że to nie jest nadzwyczajna sytuacja. Zaledwie kilka tygodni temu było głośno o przypadku załogi szwajcarskiego samolotu na lotnisku w Sankt Petersburgu. Radioamatorzy nagrali korespondencję pilotów z wieżą kontroli lotów. Załoga zdecydowała się zawrócić i awaryjnie lądować, gdy w silnik maszyny po starcie wpadł ptak. Kontroler porozumiewał się w języku angielskim z wyraźnym trudem. Doszło nawet do tego, że rosyjscy piloci, którzy słyszeli jego kłopoty, wręcz tłumaczyli mu przez radio to, co mówił szwajcarski pilot. Na szczęście wówczas wszystko skończyło się dobrze.
Pliusin: W pewnym momencie załoga przestała potwierdzać dane
Co ciekawe, kontroler ze smoleńskiego lotniska stwierdził, że przekazał kapitanowi Protasiukowi dane pogodowe i zasugerował lądowanie na zapasowym lotnisku. Dowódca polskiego samolotu miał powiedzieć, że spróbuje podejść do lądowania i jeśli się ono nie uda, to odleci na inne lotnisko. Miał dodać, że ma na to wystarczająco dużo paliwa. Kontroler opisywał później, że podawał im dane dotyczące ścieżki schodzenia, polska załoga kwitować, ale w pewnym momencie przestała to robić.
Wydaje się nie do końca prawdą, że polska załoga ignorowała polecenie odejścia na zapasowe lotnisko. Nasi piloci zdawali sobie z trudnych warunków - założyli jedno podejście, jeśli by się nie udało, mieli zamiar polecieć gdzie indziej. Prawdopodobnie jednak właśnie ta pierwsza próba zakończyła się katastrofą.
earl pisze:Wszyscy wypowiadali się o śp. Prezydencie. I nagle okazało się, że był wspaniałym i prawym człowiekiem, doskonałym prawnikiem jako praktyk i jako naukowiec, człowiekiem dążącym do kompromisu i próbującym łagodzić zwaśnione interesy. I naszły mnie słowa śp. księdza Jana Twardowskiego: "Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą". Czy naprawdę dopiero Lech Kaczyński musiał zginąć w tak tragiczny sposób, aby można o nim było powiedzieć tyle ciepłych słów? Czy naprawdę jedynie zmarłych się docenia, a żywym kopie dołki i rzuca przeciw nim oszczerstwa?
Feniks pisze:Nie twierdze ze Rosjanie zabili prezydenta tylko ze popelnili bledy i teraz celem komisji z Putinem na czele bedzie udowodnienie ze Wielka Rosja bledow niepopelnia w wszystkiemu winny jest pilot psychopata, ktory wyladowal we mgle wbrew zakazowi wiezy kontrolnej.
earl pisze:Dlatego mam nadzieję, choć płonną, że może ten tragiczny wypadek, w którym zginęło tak wielu znakomitych polityków (m.in. Maciej Płażyński, Jerzy Szmajdziński czy Ryszard Kaczorowski, których miałem okazję poznać osobiście) zmieni choć trochę na lepsze naszą scenę polityczne i chociaż trochę wyruguje z niej jad, nienawiść i dążenie do zniszczenia strony przeciwnej.
Feniks pisze:No i to jest wlasnie radziecki spisek.
Cohen pisze:Ha ha ha!
Amerykanom się nie dziwię, bo oni w ogóle nie rozumieją mentalności Rosjan, Europa Zachodnia jest opanowana przez lewactwo, ale żeby Polacy wierzyli w takie bzdury, to się w pale nie mieści.
Rosja ma gdzieś stosunki z nami, od czasu do czasu tylko wykorzystuje sprawdzoną sztuczkę, czyli rzuca nam ochłapy, a gdy my ich nie przyjmujemy to krzyczą na cały świat, że jesteśmy pieniacze, a oni chcą dobrze.
Rosji nigdy nie zależało na dobrych relacjach z Polską, bo ich nie potrzebuje i nic z nich nie ma.
Gantolandon pisze:Będę cyniczny: ktokolwiek nie umrze, zawsze tuż po jego śmierci okazuje się, że był wspaniałym człowiekiem. Wychwalanie nielubianej wcześniej osoby pod niebiosa jest starą i uświęconą tradycją związaną z żałobą. Zawsze też można liczyć na krewnych i znajomych, którzy nie mieli kontaktu ze zmarłym od czterdziestu lat, ale mimo to tyle dla nich znaczył, że jego odejście niemal wyrwało im serce z piersi.
Odnosząc to do stosunków Polska - Rosja. Nie da się nic zrobić, tak długo jak taka postawa będzie dominować:
Ale gest był na tyle zjawiskowy, że nie przypominał dotychczasowego postępowania Kremla.
Gdyby Rosjanie chcieli te stosunki poprawić, mieli ku temu mnóstwo okazji.
Ale tego nie robią, bo ich po prostu nie potrzebują, bo nie jesteśmy dla nich partnerem, ani nie mamy większego znaczenia.
Malaggar pisze:Tak jak ręce opadają przy okazji komentarzy w internecie.
Nie, żebym był zaskoczony, ale przykro, że nawet w obliczu takich wydarzeń, o takiej randze, nie umieją milczeć.
Głupcy zawsze i wszędzie będą krzyczeć i prowadzić małostkowe spory, w obliczu każdych wydarzeń.
Bo są zbyt głupi, by zrozumieć, że czasem milczenie jest lepsze od słów.
chimera pisze:Cokolwiek Rosjanie nie zrobią, to i tak będą źli. Dzisiaj w pracy usłyszałem, że to pewnie oni stoją za katastrofą, bo zrobili się dla nas zbyt mili... Ręce opadają.