Zgadzam się z podejściem większości dyskutantów, które dopuszcza zmienność postaci. Chociaż jeszcze nie planowałam, jak pozbawić graczy wad czy zalet, ten koncept jakoś przemawia do złośliwej cząstki mojej duszy
. Oczywiście, "bawiąc się" postaciami musimy mieć pewność, że gracz akceptuje to, że postać może się zmienić. Ja np bardzo lubię, gdy MG zastanowi się nad moją postacią i na bazie tego przygotuje jakąś niespodziankę (nawet perfidną) - czemu w trakcie takich rozmyślań ma się ograniczyć tylko do wykorzystania istniejących wad?
Zresztą, wykorzystywanie takich wad jak "Wróg" na sesji musi zakładać możliwość zmiany stanu rzeczy. W końcu albo on, albo ja
Tą metodą można pięknie zamienić pojedyńczego wroga w całą rodzinę dyszącą żądzą zemsty.
Nie rozumiem czemu chęć pozbycia się wad miałaby być objawem munchkinizmu. Nawet jeśli przy tworzeniu postaci zakładamy, że bohater np będzie się starał wyleczyć z nałogu, zapomnieć o utraconej miłości czy pokonać fascynację maho - co w tym złego? Oczywiście pozbycie się wad musiałoby być uzasadnione czymś więcej niż samym wydatkiem PDków. Przy dobrym odgrywaniu byłabym skłonna nawet graczowi te PDki odpuścić. A część wad typu wróg, tajemnica, nemezis rozwiązuje się sama w czasie gry...
Z drugiej strony jasne jest, że nie wszystkie wady i zalety nabywane w czasie sesji warte są wpisywania. Z pewnością nakazałabym graczowi umieścić na karcie Trwałą Ranę, Utratę Miłości czy nabyte Przekleństwo Benten - jednak status, dopływ gotówki czy przychylność dworu (odpływająca i przypływająca jak morskie fale) nie są niczym tak trwałym, by należało od razu sięgać po ołówek.
Mam pewne wątpliwości co do podciągania wszystkich wad pod mechanikę - na zasadzie właśnie tej utraconej miłości. Z jednej strony te wady i zalety są momentami świetnie pomyślane (ach, ta strata punktu pustki
), z drugiej - przecież chodzi bardziej o historię i odgrywanie niż mechanikę... no nie wiem
Deem zcześniej poruszył ważny argument o odgrywaniu wad. Czy MG powinien nakazać graczowi wykreślenie sobie tego wroga, gdy gracz nawet nie wytłumaczył kto zacz i skąd się znają? Czy gracz, który kompletnie "olwałby" swoją obsesję, fascynację, pociąg do gejsz itp zasługuje na to, by czerpać z tego punkty?
To jednak zahacza lekko o kompetencje MG, który czasem może nie dawać graczowi możliwości, by ten nawiązał do swojej wady...