Ostatnio ze swoją drużyną wpadliśmy na pomysł, czy by na naszych sesjach nie przejść na odgrywanie przestrzenne.
Na czym by to polegało? Nie wiem czy wszyscy widzieli typowy konkurs na najlepszego gracza/aktora - odgrywanie scenek z pełnym wykorzystaniem gestykulacji i mowy ciała. Przekonaliśmy się, że takie odgrywanie jest dużo bardziej realistyczne, przekonywujące i emocjonujące, niż odgrywanie postaci siedząc przy stole. Nawet co zwyczajniejsze sceny mogą epatować humorem, lub dramatyzmem.
Jednak jest z tym związane sporo istotnych problemów.
Po pierwsze, jeśli sesja trwa około 4 godziny, człowieka może szlag trafić, jeśli miał by być na nogach przez ten cały czas i jeszcze nonstop, przez cały czas sesji, ambitnie odgrywać swoją postać.
Byłoby to również utrapieniem, gdyby gracze musieli rzucić kostką, zajrzeć do Karty Postaci lub napisać coś na niej. Dla Mistrza Gry tak samo - zmienianie muzyki, przeglądanie notatek i cały ten GMowy stuff.
Drużyna biegała by to do biurka, to na środek pokoju, gra byłaby niekomfortowa.
Zatem wpadliśmy na kolejny pomysł - wstawalibyśmy do odegrania scenki, tylko wtedy, jak będzie jakaś 'grubsza sytuacja' lub okazja do jakiegoś głębszego wyrażenia siebie. Ale i tutaj są przeszkody - stworzyłby się podział na sceny duże, ważne, "w których odgrywamy" i te małe i niewiele znaczące, przy którym "nie odgrywamy", tylko siedzimy na tyłkach przy biurku.
Jak zatem rozwiązać ten problem, by móc wykorzystać swoje talenty/zaangażowanie aktorskie w pełni, a jednocześnie nie utracić komfortu podczas wielogodzinnych sesji?
Aha, z góry uprzedzam - to ma być sesja, nie LARP.