Temat jak widzę dawno pogrzebany, ale z cyklem się zetknąłem (nie bezpośrednio jednak) i coś od siebie dodam.
Cykl przykuł moją uwagę z dwóch względów. Raz, że fantastyka. Dwa, że moje ulubione nacje w fantasy bądź SF to zawsze te jaszczurowate, a kolesie z Rasy przecież jaszczurowaci są. Historia, tak jak ją znam ze streszczeń czy z wiki Turtledove'a (bo jest takowe), jest zupełnie w porządku, tyle że wkurza mnie (a kogo tutaj by nie wkurzała) zupełna ahistoryczność we wszystkich kwestiach związanych z Polską. Niepokoiło mnie to już w streszczeniach, ale z tego, co usłyszałem (a raczej przeczytałem) tutaj, jest nawet jeszcze gorzej, niż przypuszczałem.
Polacy przedstawieni są jako zacofany naród kolaborantów i antysemitów, nie przypominam sobie ani jednej choć trochę budzącej sympatii postaci pochodzenia polskiego
Ano.
Choć, zdaje się, jeden taki był - Sasza (imię jak znalazł dla Polaka, swoją drogą), ale on był jakimś wieśniakiem. Zapewne maksymalnie stereotypowym.
Harry nas coś po prostu %$!#~ nie lubi . I tu nie chodzi tylko o bohaterów zbiorowych (no dobra, to akurat mocarstwa) czy ciągłą okupację (gdzieś te jaszczurki musiały wylądować). Chodzi o same postacie
Nie tylko o to. Jak tak czytam te streszczenia, to nie widzę ani śladu tego, co faktycznie działo się w Polsce w tamtym okresie - ze wzmożoną działalnością ruchu oporu na czele. Ani śladu AK czy polskich partyzantów w ogóle. Są za to - o zgrozo - partyzanci żydowscy (panie Turtledove - niech się pan w łeb lepiej puknie. Jako historykowi, wypadałoby panu wiedzieć, że Żydzi nie walczyli. Organizowali rodakom ucieczki i azyle - to i owszem. Ale za broń z rzadka chwytali). Pierwszy poważny występ Polacy mają dopiero w latach sześćdziesiątych (czyli w cyklu Kolonizacja), kiedy to stają (dobrowolnie) po stronie Rasy w jej wojnie z Niemiaszkami.
To wszystko każe mi przypuszczać, że wiedza Turtledove'a na temat udziału Polski w drugiej wojnie światowej jest zerowa lub bliska zeru. I najprawdopodobniej oparta jeszcze na dokładkę na "źródłach historycznych", bazujących na mitach dotyczących kampanii wrześniowej (dwa najpopularniejsze: o polskiej kawalerii szarżującej na czołgi - wymyślony przez niemieckich propagandystów - oraz o polskim lotnictwie zniszczonym na ziemi - też wymyślony przez niemieckich propagandystów).
Cóż, nie od dziś wiadomo, że ludzie z Zachodu (mający się na dodatek - żeby było śmieszniej - za bardziej cywilizowanych i zorientowanych od nas) guzik wiedzą o wkładzie Polski w drugą wojnę światową.
Abstrahując zaś od antypolskiej propagandy w tej książce, całość zdaje się trzymać kupy. Zwłaszcza, jak się ma na względzie tę całą jaszczurczą kulturę, jej wpływy na kulturę ziemską, oraz jej rolę w uzasadnieniu tego, dlaczego najeźdźcy nie podbili całej Ziemi, mimo przewagi technologicznej (zajęli praktycznie całą południową półkulę, i ratyfikowali to jeszcze paktem w Kairze, ale mocarstwa się oczywiście nie dały).
Zresztą, kurczę, ta przewaga też nie jest taka wielka - kolesie z Rasy posługują się takim sprzętem wojskowym, jaki mamy dzisiaj (odrzutowe myśliwce ponaddźwiękowe, śmigłowce szturmowe, czołgi z pancerzem ceramicznym, zwyczajne bomby atomowe - wszystko w granicach normy).
(swoją drogą, jakiż to "geniusz" przetłumaczył "worldwar" na "wojnę światów"? Gdzie te "światy" są? Toż to "wojna światowa" znaczy, po prostu...)