"Jestem legendą" - Richard Matheson. Kawał dobrej literatury wydany na poziomie przeciętnego chłamu rodem z Fabryki Słów
. Książka nieodmiennie - imo (zawsze się zaklinałem, że nie użyję tego skrótowca
) całkowicie błędnie - uwzględniana w katalogach powieści grozy, mimo że czystej, typowej dla konwencji horroru grozy czytelnik nie uświadczy podczas lektury - a czytałem ciemną nocą w pustym domu
. Napięcia za to jest sporo - za dowód niech wystarczy fakt, że jest to pierwsza od daaawna (a propos - dziś wyniki matur...
) pozycja, którą skończyłem w jeden wieczór. Fakt, że niezbyt długa, ale skoro przełamała moje wypalenie czytelnicze... Wciąż się zastanawiam, jak niewiele wspólnego ma z powieścią Mathesona film ze Smithem - którego akurat nie widziałem.
No a w kolejce czeka na przypomnienie "Frankenstein" M. Shelley - jako materiał pomocniczy do sesji
.