Oj, nieładnie, ale wiesz, jako japonsista-transwestyta-wojerysta, czyli L5Kowy zboczuch jakich mało, nie mogę się powstrzymać.
A tak na poważnie, to po lekturze starych tematów rzuca mi się w oczy fakt, że wiele energii i emocji zostało spalonych na sporach o słuszność interpretacyjną tego czy owego w L5K. Gdzieś niektórym się zakorzenia, że konwencja L5K jest ścisła, system zaś niezbyt podatny na wariacje, i potem zaczyna się spór jak zinterpretować tą unikalność. Jest gdzieś po drodze popełniany błąd esencjalizacji, czyli jak już gdzieś jest odmienność kulturowa, a w L5K ona się zaznacza w stosunku do tego, co się doświadcza na na ulicy i co się czytało się dawno temu w trefnych podręcznikach do historii Polski, które nam przeorały psyche, to pewnie jest ona jednorodna. I potem zaczyna się sport pod tytułem kto lepiej złapie tą niesamowitą esencję za jajka. Tym bardziej prawda, że jednej wizji świata w L5K nie ma i nie będzie, jest oczywistą oczywistością, jak mawiają klasycy.
"Have it your way", jak reklamowali nowy produkt autorzy 4 edycji, wydaje mi się bardzo dobrym hasłem i warto je akcentować mocno, bo to powinno być oczywiste, że nie ma jednej słusznej wersji grania. Ci, którzy się ze mną zgodzą, mogliby też jednak powściągnąć kontrrewolucyjny zapał, by odreagować sobie wszelkie niesmaki - prawdziwe, wyobrażone czy zindukowane od innych - związane z doświadczaniem japonistów-onanistów pijących herbatę w kucki, wodnych dzieci czy innych typów, które kiedykolwiek chciały Wam narzucić jedyny słuszny, a na pewno doskonalszy sposób szukania radochy. No bo odzwajemnianie się tym samym, nawet zawoalowane i bardziej eleganckie, niszczy legitymizację dla rzucania kamieniami.
Robienie sobie śmiechów z kimonkowych przebierańców czy klasyfikowanie uczestników PBFów jako niespełnionych w prawdziwej grze nudziarzy jest na tym samym poziomie co potępianie hack and slasha z użyciem katany.
Nie można co prawda powiedzieć że "anything goes" bo jakąś konwencję i specyfikę L5K ma. Ja bym to jednak widział jako pewną strukturę form i znaczeń, którą przy inwencji, którą niemal każdy przejawia, można napełniać treścią na bardzo różne sposoby. L5K nie jest elitarne. L5K nie wymaga doktoratu z japonistyki. L5K jest skrzynką z narzędziami, jak wiele innych systemów. L5K jest pojemne, plastyczne i modalne, a w niektórych do tej pory odkrytych rodzajach rozgrywki przejawia swoją siłę i zalety. L5K jest otwarte, bo sugeruje z jakich źródeł dostępnych ziemianom z Zachodu można sobie czerpnąć, żeby sobie wzbogacić i urozmaicić zabawę. Obok PBFów, które akurat moim zdaniem z L5K współgrają znakomicie, dobra kostkowa rzeźnia w L5K też jest super. Minimaksowanie szermierza też jest git. Klimaciarskie pogadanki abstrakcyjno-estetyczne też. Śledztwa i sesje polityczne też. I parę innych rzeczy też.
Myślę, że polskiemu fandomowi kręgowemu potrzeba nieco odpuszczenia z esencjalizowania perspektyw własnych i z otwarcia na mnogość rozwiązań, które można przyjąć w ramach tego bądź co bądź zakotwiczonego już w krajobrazie erpegowym systemu (15 lat, 4 edycje, kilkadziesiąt książek). Mnie nie boli oglądanie forów AEG, bo obok minimaksiarstwa są fajne dyskusje i klimaciarskie, i dla fanów pamiętania wszystkich Hentajów (do których należę). L5K nie stało w miejscu i super, a nawet w ostatnich latach przyspieszyło. Np. PBFy L5K to fenomen ostatnich 3 lat. Może kiedyś byli jacyś japonistyczni kręgowi ultrasi, ale chyba albo cały czas miętoszą swoje podręczniki do pierwszej edycji w skadzidlonych pomieszczeniach, albo rzucili erpegi na rzecz czytania powieści Murasaki Shikibu i poezji Abe no Nakamaro w oryginale, albo się trochę zmoderowali, bo z ekstremy czasem się wyrasta. Tu na forum ich specjalnie nie widzę. Nie ma co kultywować starych przesądów.