Czas na wojnę.
Test nowoczesnej broni kwantowej, na poligonie nuklearnym w Nevadzie otwiera przypadkowo bramę do innego wymiaru - który smutnie okazuje się Piekłem (taak doom!), z którego wypełza miasto średniej wielkości, łączące w sobie ślady wielu wojen na przestrzeni dziejów (od starożytności do teraźniejszości). Szybko wypełzają też pozostałości grzeszników z armii walczących w tych konfliktach (np. Krzyżowcy, Armie Napoleońskie, Armia czerwona i of course Nazi Zombie czyli Wermaht. Dla jaj można też wrzucić Spartan). Wszystkie te bataliony posługują się bronią z epoki i metodami walki znanymi za życia. Ich sprzęt i umundurowanie jest brudne, zakrwawione, miejscami pordzewiałe, ale zadziwiająco sprawne i kompletne. Sami grzesznicy wyglądają jak zdrowi, sprawni lecz podobnie umorusani żołnierze/wojownicy, z tym że ich oczodoły są puste, powieki wypalone, a patrząc w głąb czaszki widzi się tylko dziwne obrzydzenie, ból, strach i nienawiiść - wszystko co złe w ludzkości, zamiast tego co wewnątrz czaszki powinno się znajdować.
Dodatkowo komunikują się i zachowują adekwatnie do epoki. To może być niepokojące, jak zakradając się obok obozu nazistów, widać będzie jak te potwory grają w karty i pażą sobie herbatkę w stalowym kubku powieszonym nad prowizorycznym ogniskiem, puszczając z gramofonu odpowiednie melodie, czy średniowieczni rycerze uczestniczący w mszy wewnątrz zrujonwanego gotyckiego kościoła, gdzie ołtarz jest po przeciwnej stronie (jak i krzyże na ich płaszczach, odwrócone do góry nogami).
Narazie wydaje się to niegroźne i sztampowe, ale wszystkie zdjęcia satelitarne wskazywać będą coś jakby przegrupowywanie i sprowadzanie posiłków i szykowanie się na inwazję - pomimo braku jakiegoś wyraźnego portalu do piekła. Nowe siły po prostu się pojawiają i to w taki niezauważony sposób. Dodatkowo legiony potępionych atakują każdego człowieka który się zbliży, tak jakby był żołnierzem przeciwnika (nawet jak to cywili). Z pełnym zaangażowaniem, powagą i taktyką zaatakują zwykłego przechodnia (jeżeli w ogóle jacyś by byli - na środku Doliny Śmierci), jak i ewidentnie atakującego żołnierza. W ich postępowaniu nie ma jednak nienawiści, czy okrucieństwa, jest precyzja i wykonywanie rozkazu - coś jak program. Wyda się to BG dodatkowo niepokojące i nieludzkie.
Kim są BG? Są jednym fireteamem dowolnych oddziałów specjalnych USA (od rangers, po zielone berety - z wyłączeniem delta force i SEAL's oni pracują w nieco innych warunkach niż środek pustynii).
Jakie jest ich zadanie? Heh... tu się zaczyna coś co oddziela scenariusz od "generic RPG session". BG nie są jakimiś bohaterami mającymi uratować świat. Mają proste rozkazy. Z racji tego, że US DoD stwierdziło, że miejsce trzeba wymazać a użycie bomby atomowej raczej ciężko jest przeoczyć, powstał inny subtelniejszy plan (bomba jak się nie uda). Miasto zostało otoczone i od kilku dni jest oblegane i zmiękczane artylerią, która nie daje dobrego efektu. Wróg znacznie szybciej się zbiera niż traci siły w ten sposób, a miasto dodatkowo wskutek ostrzału zdaje się zwiększać swoją powierzchnię. US DoD podejmuje decyzję o szturmie.
Tutaj wchodzi dużo pracy dla MG, trzeba zrobić mapę miasta i opracować (i podzielić na plutony, bataliony, kompanie - w zależności od skali na jaką chce konflikt - czy mają być tysiące, setki, czy dziesiątki piechoty) siły które się zmagają. Ustalić front, linie zaopatrzeniowe, polowe sztaby dowodzenia, punkty opatrunkowe, parki maszyn, fortyfikacje itd.
Wojnę prowadzimy globalnie i taktycznie. Globalnie stosujemy wspomniane plutony i rzucamy je na siebie (jedna tura to 2h czasy gry po upływie których decydujemy kto się wycofuje a kto przejmuje nowy obszar, czy może front w skutek zaciekłych walk się nie zmienia). Taktycznie zaś - to działania BG, mają po 2h przed kolejnymi możliwymi przesunięciami, ale i sami wpływają na wynik starcia - jako SF lądują za liniami wroga i sabotują jego działania, dając korzyści, ułatwienia które ich koledzy z US ARMY wykorzystują (lub nie). Dokładana i całkiem niezła mechanika jak to zrobić jest w podzie DOGS OF WAR.
Czas trwania kroniki? Nie wiadomo od godzin bo tygodnie w zależności od tego jak intensywne są zmiany na polu walki. Bitwę mogą wygrać albo legiony, albo amerykańscy chłopcy, gracze mają znaczny wpływ na przebieg, ale sami tej wojny nie wygrają i może się okazać, że nawet ich genialne akcje nie wystarczą - dlatego namawiam na wykorzystanie kostkowego systemu dotyczącego toczenia się bitwy strategicznie.
W momencie wygreania Legionów - siły przesuwają się w kierunku Las Vegas - i to nie na pokera i ruletkę, spawnując coraz więcej sił. Co straszne tym razem do walki po przeciwnej stronie wstają ofiary z tamtej bitwy (w tym nawet upadli BG).
Jak miasto zostanie przejęte przez US ARMY - wszystkie pozostałe przy życiu siły Legionów spopielą się wraz z ciałami. Piekło jeszcze nie jest gotowe do Apokalipsy. Ale ta bitwa wzmocniła Demony o nowe siły nieprawdaż?
Sesja pozwala pobawić się czołgami, śmigłowcami, wzywaniem artylerii i innym ciężkim sprzętem. Poza tym kto nie chciał Abramsem zestrzelić Tygrysa
.
Jednak powaga - mocny realizm wymagany. BG i ich wrogowie mają podobną siłę. Ich kule, miecze i strzały ranią tak samo (jak czasem i nie gorzej - podcas II WŚ, kalibry broni strzeleckiej były masywne jak cholera). Z drugiej strony BG mają znacznie nowocześniejszy sprzęt i techniki walki, co może nieco pomóc - jednak najbardziej liczy się spryt, ogień zaporowy, CQB, osłony i spryt - Legiony nie uczą się na błędach kolegów i walczą tak jak za swoich czasów, wykorzystaj to!
O jeszcze jedna sprawa - przy projektowaniu przeciwników i całych plutonów trzeba pamiętać o okresie historycznym z którego pochodzi i co umie. Ciężkozbrojna piechota z XII wieku jest mielona jak mięso, ale jest ich dużo, armie napoleońskie pomimo układania się w kolumny potrafią już razić na odległość, a wojska ententy z I WŚ są nie do wykurzenia z okopów, jednak lubią razić gazem wrogów.