KarrveshChociaż drakon przegrał, w tłumie to on krzyczał najgłośniej dopingując swojemu przyjacielowi. Rzadko kiedy zgadzali się w stu procentach, zaś pod względem umiejętności bojowych byli zdecydowanie równi, jeśli Krishkur nie był nieco lepszy pod względem zwinności, lecz nigdy nie czuł do pół-orka zazdrości. To był jego towarzysz, członek stada, nikt inny nie mógłby mu dorównać pod względem faktu, że był Krishkurem.
Miał zamiar świętować razem z nim, opić się alkoholu ile tylko da radę w siebie wlać, lecz nie dano im tego... Zaraz w karczmie rozpętało się piekło powodowane śmiertelnym żywiołem ognia. Chociaż sam Karrvesh nie bał się go, gdyż sam posiadał w sobie zdolność wywoływania ognia i wielokrotnie poddawany był wielu jego próbom, fakt, że karczma mogła zaraz zawalić mu się na głowę pospieszał go do działania.
-
Powoli! - zawołał głośno, słysząc mnicha -
Spokojnie! A wszyscy przeżyją! Próbował jakoś zorganizować ludzi. Tylko porządek mógł uratować ich w tej sytuacji. Chociażby kosztem własnego życia musiał im pomóc. Wołał do nich, próbując stłumić panikę.