Ładnie to tak, błędy sadzić w klasycznych imionach?
Ace
rerak - Pierwszemu Demiliczowi głos należy się choćby za jego loch-pułapkę. Pożeracz i Vecna są podobni, z tą różnicą, że ten ostatni osiągnął już w zasadzie swój cel; tymczasem demilicz dopiero usiłuje poń sięgnąć, a w międzyczasie zabawia się z rozmaitymi śmiałkami jak kot z myszą. Wymarzony Główny Zły.
Władca Ostrzy (Lord of Blades) - podoba mi się eberrońska adaptacja koncepcji wodza-tyrana, samozwańczego mesjasza wykutych. Nie dość że stanowi dobry (upostaciowany) punkt zapalny dla "buntu maszyn", to jeszcze pozostaje w dużym stopniu niedookreślony: kim jest? skąd się wziął? czego można się po nim spodziewać? Przygoda czekająca na to, by się zdarzyć.
Shemeshka Maruder - długo by pisać, ale ta postać (zwłaszcza w połączeniu z A'kinem) to jeden z planescape'owych majstersztyków.
Tharizdun - wcielone, uwięzione przez bogów szaleństwo i entropia. Czego chcieć więcej? Ze wszystkich DeDekowych bóstw i demonów, Tharizdunowi bodaj najbliżej do tworów Lovecrafta, z tą tylko różnicą, że w przeciwieństwie do takiego Azathotha, podjął jakieś działania. Mam przy tym wrażenie, że przynajmniej w tym wypadku zmiany kosmologiczne w 4E ubarwiły klasycznego Niszczyciela: wcześniej Książęta Żywiołów byli jego dziećmi, teraz wliczają się w szereg oszukanych głupców działających na rzecz Wielkiego Adwersarza.
Osobno zaznaczyłem Khybera, który jest w moim odczuciu powtórzeniem koncepcji fundującej Tharizduna: Pierwotne Zło, wcielenie potęg Chaosu, mityczna praprzyczyna wszystkiego, co szalone i przerażające, uwięziona w głębi świata... Nie brzmi to jeszcze jak złoczyńca, z którym można się w jakikolwiek sposób mierzyć - i chyba nie powinno. Khybera oceniam raczej w kategoriach prawdziwego "Serca Wszystkich Lochów", nieludzkiego Zła czającego się pod ziemią czy niejasnej motywacji stojącej w zasadzie za wszelkim złem, jakie ma miejsce na powierzchni Eberron. Jest przez to trochę jak Potęgi Chaosu w Warhammerze.
Iggwilv - arcywiedźma Oerth zasługuje na uznanie nie tylko jako przeciwwaga dla arcymagów pokroju Mordenkainena i matka Iuza (również obecnego na liście, ale już mniej ciekawego), ale też uosobienie tego, czym może być kobieta-złoczyńca wielkiego formatu. Femme fatale? Jest. Nałożnica demonów? Jest (pozdrowienia dla Graz'zta, który jest ciekawy - ale nie aż tak, by dostać głos). Demoniczna wiedźma? Jeszcze jak... Oczywiste nawiązanie w tytule Demonomiconu też się liczy, podobnie jak powiązania z Babą Jagą. I co w tym najlepsze: to nie żadna bogini, mityczna upadła Pramatka itp. - po prostu zła kobieta, która osiągnęła szczyt (albo dno) - i na tym nie poprzestaje.
Vecna - trudno nie docenić boga-licza: może knuć, przeklinać ludzi swoimi artefaktami i rozsyłać omamionych obietnicami potęgi wyznawców po całym Wieloświecie... idealny "Wielki Złoczyńca", w dodatku z naturalną skłonnością do ukrywania swojej tożsamości. Jego Wielka Historia została już opowiedziana, ale nie wydaje się zamknięta. Wciąż czeka na spisanie upadek Vecny i jego - tym razem nieodwołalne - zesłanie do Domen Grozy.
I w końcu: hrabia Strahd von Zarovich, D&D-kowy Drakula w pełnej krasie (czy tam bladości). Solidny, tragiczny antybohater obłożony nieodwracalną klątwą, a przy tym ciekawy i potężny przeciwnik dzierżący absolutną władzę we własnym więzieniu. Jakkolwiek drażniące nie wydawałyby się jego angsty, Strahd jest po prostu dobrze pomyślanym złoczyńcą, który dla odmiany nie próbuje podbić ani zniszczyć świata.
W pierwszym momencie chciałem oddać głos na Rowana Darkwooda, ale jego historia już się skończyła. Był ciekawą postacią i zapadającym w pamięć adwersarzem, jednak po Wojnie Fakcji przepada na dobre - gra przed nią zaś wiele mu ujmuje. Z podobnego względu nie widzę sensu w głosowaniu np. na lorda Sotha.
Meepo jest cudowny w swej prostocie, ale jest raczej maskotką niż złoczyńcą, ciężko więc na niego głosować. To, co w nim najciekawsze, to pomysł: Meepo to po prostu "mały potwór w tarapatach", a w oryginalnym kontekście - przy okazji szansa na uzyskanie wsparcia jednego z zamieszkujących loch stronnictw. Podobnie niewart głosu byłby kaprawy herszt bandytów imieniem Nosnra...
Z ciekawości: to już wystarczy być wampirem, żeby zyskać sobie miano złoczyńcy (Jander)?