Witam. Gdyby znalazl sie ktos zainterwsowany, to zapraszam do lekturury sprawozdania z tego, co wydarzylo sie na ostatniej sesji.
Jest to poczatek nowej kampanii, wiec umowilismy sie na tworzenie postaci. Kiedy byli juz wszyscy, tzn ja oraz dwojka graczy, na pytanie o jakies pomysly jeden z graczy rzucil jak zwykle „przygody samurajow”. Jako, ze nie chcialem grac w L5K, z przyjemnoscia siegnalem po „The Blossoms Are Falling” i zaczelismy.
TBAF posiada jeden bardzo ciekawy element. Mianowicie gracze wraz z MG tworza na poczatku zarys kampanii odpowiadajac na szereg pytan w zaleznosci od tego, jaki typ kampanii wybieramy. Gracze na poczatku rzucili sie na „Tworzenie klanu”, ale po krotkiej dyskusji doszlismy do wniosku, ze tego typu przygody przezywalismy do znudzenia w L5K lata temu i nie chcemy sie powtarzac. Sposrod wszystkich kampanii wybralismy w koncu „Niebezpieczne przygody” i zaczelismy odpowiadac wspolnie na pytania kreujac w ten sposob swiat gry i zarys fabuly.
Ustalilismy, ze zbrodnia, ktoraj dokonano dotyczy skradzionego artefaktu – statuetki buddy. Do tego wszyscy mnisi zostali wybici. W tym momencie wiemy, ze przygody nie beda tak wesole jak sie spodziewalismy, kiedy to zaczynamy gre od calkowitej masakry kilkudziesieciu mnichow.
Na pytania o lokacje jeden z graczy zaczal wyrzucac z siebie: opuszczony zamek, bagna i zywe trupy. Ha, czyli mamy zombie.
Glowny zly okazal sie opatem konkurujacej swiatyni, ktory pozadal magicznej figurki buddy.
Rozgniewane duchy opuscilismy, gdyz uznalem, ze owe zywe trupy wystarcza.
No i musi byc demon. Jeden z graczy podrzucil pomysl, ze ow demon zamieszkuje skradziona figurke. Jego celem jest wydostanie sie na wolnosc, z czego nie zdaja sobie sprawy zamieszani w kradziez mnisi.
Nietypowy sojusznik – gracze jednoglosnie wybrali jednego z okolicznych wladcow.
Zagnionony artefakt – to juz ustalilismy. Okreslilismy takze jego moce. Okazalo sie, ze zamieszkiwana przez demona figurka buddy ma moc wskrzeszania umarlych.
Jednoczace zagrozenie – to oczywiste. Chodzi o rosnaca sile demona i jego proby zawladniecia opatem przeciwnej swiatyni. Innymi slowy jedeli demon zyska na sile zginie wielu niewinnych ludzi.
---
W koncu stworzylismy postacie. Gracze od razu rzucili sie na samurajow, ale po zapoznaniu sie z wyborem odeszli od tego pomyslu. W tym czasie ustalilismy tez temat „od zera do bohatera” i uznalismy, ze fajnie byloby stworzyc postacie slabsze, za to szybciej sie rozwijajace. Stanelo na tym, ze nasi bohaterowie beda miec trzy „profesje” (lifepaths) co da nam cos w stylu „level 1” w DnD.
Pierwszy z graczy gra mlodym Murai, dziewietnastoletnim mnichem, ktorego swiatynia zostala najechana. Chlopak urodzil sie w pobliskiej wsi (born heimin), potem wstaplil do swiatyni i zostal mnichem (monk), gdzie w koncu trenowal sztuki walki zostajac obronca swiatyni, mnichem-wojownikiem (sohei). Jest to postac slaba, ale zwinna i szybka. Podejrzewam, ze nawet dobrze wyszkolony bushi bedzie mial problem z podejsciem, kiedy Murai bedzie staral sie trzymac dystans ze swoja nginata. Poza tym do dobrze ulozony chlopak, choc nieustraszony i msciwy.
Wierzenia: Uwielbiam adrenaline i trudne wyzwania. Musze odzyskac skradziony artefakt dlatego dowiem sie kto go skradl. Zabije kazdego, kto maczal palce w ataku na swiatynie. (dosc proste, ale traktuje to jako punkt wyjscia; zobaczymy, co z tego wyjdzie)
Instynkty: Jestem ostrozny w kontaktach z obcymi. Zawsze dbam o swój ubior i wyglad.
Zawsze staram sie wychwycic slabe punkty przeciwnika. (ustalilismy, ze ten ostatnia traktowana jest jak darmowe Assess majace na celu odkrycie slabych stron przeciwnika)
Druga postacia jest dwudziestotrzyletni Junzo, zwany Wezem. Gracz obral bardzo ciekawa kariere. Urodzil sie w miescie (city born), wkrotce zaciagnal sie na statek i zostal piratem (pirate) a potem szefem calej zalogi (pirate captain). Niestety trzy „profesje” nie daja duzo zasobow (Resources), wiec biedny Junzo nie mogl sobie kupic ani statku, ani nawet zalogi. Ustalilismy, ze jego statek zatonol przed kilkoma dniami zaatakowany przez jego przeciwnika. Gracz przystal na to i kupil sobie relacje (Relationship) z owym kapitanem piratow, ktory kosztowal go cala zaloge i ukochana lajbe. Do tego kupil sobie relacje z okoliczym wladca, o ktorym byla mowa w sekcji „nietypowy sojusznik” w czasie tworzenia kampanii. Okazalo sie, ze Junzo nieoficjalnie dla niego pracuje.
Wierzenia: Lepiej byc lisem niz lwem. Morze to cale moje zycie wiec musze zdobyc nowy statek.
Puszcze tego skur.... z cala lajba i zaloga na dno.
Instynkty: Przy kazdym postoju sprawdzam pogode. Nigdy nie ufam wladzy. Zawsze trzymam swoj miecz w ukryciu.
---
Musze przyznac, ze kilka rzeczy bardzo mi sie podobalo. Siedlismy w zasadzie bez zadnego pomyslu a skonczylismy na takiej ilosci detali, ze mozna spokojnie prowadzic kampanie. Odpowiadajac na pytania podczas „tworzenia kampanii” w zasadzie odwalilismy cala robote, ktora MG zwykle wykonuje sam. Do tego gracze sa bardziej zaangazowani w gre, bo sami ustalili wiekszosc faktow.
Tworzenie postaci jest skomplikowane, ale przyjemne. Pomoglo to, ze gracze wiedzieli o co chodzi w przygodzie, wiec tworzyli postacie pod to, co bedzie sie dzialo na sesji. Wiele rzeczy zgrabnie powiazalismy i wyszla dosc spojna calosc.
Tworzenie postaci w Burning Wheel (na ktorym oparte jest The Blossoms Are Falling) sprawia, ze siadasz bez pomyslu a konczysz z gotowa, pelna postacia. Bohaterowie takze i u nas ozyli w czasie rozpisywania atrybutow, zdolnosci, cech itd.
Poza tym gra daje zdecydowanie wiecej wyboru przy kreowaniu postaci niz L5K, gdyz nie wymaga grania samurajem. Otwiera to szereg ciekawych mozliwosci. Niestety jako, ze nikt nie gra bushi nie bedziemy mogli wykorzystac wielu zasad, jak chociazby Honor i Chwala czy specjalne zastosowania Etykiety w czasie walki.
W nastepna niedziele pierwsza sesja, wiec postaram sie wrzucic jakies uwagi na temat samej gry jak i mechaniki.