Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
Largus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 899
Rejestracja: wt lut 08, 2005 10:39 pm

[Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

śr lis 17, 2010 3:10 pm

Obrazek
Hangar

Masywna bryła jednej ze stalowych skrzyń uniosła się ze skrzypnięciem w powietrze i chwilę lewitowała nisko nad ziemią po czym pomknęła wprost w kończącego swój imponujący wyskok sitha. Ten, a właściwie ta, wydawałoby się niczego się niespodziewająca, zaskoczyła wszystkich, kiedy natychmiastowo przylgnęła do jednej ze ścian ciśniętej skrzyń a następnie odpiła się od niej z impetem nadając stalowemu obiektowi nowy kierunek lotu kończący się w szeregu ustawionych beczek, które po zderzeniu natychmiast eksplodowały tworząc chmurę czarnego, gryzącego dymu. Sama Sithka wylądowała na dachu statku w kociej pozycji, wykonała młynek swoim krwistym mieczem i zaczęła zbiegać na wprost Kralssta po statku.

Powstałe zamieszanie wykorzystała Damaya, która po krótkiej komendzie do żołnierzy, skumulowała w dłoniach czystą energię, którą po chwili posłała na wprost nic niespodziewających się żołnierzy uruchamiających działo ustawione w kontroli lotów. Kiedy już mieli oddać pierwszy strzał, do pomieszczenia w którym stali wdarła się kula energii kinetycznej, rozbijając jeszcze bardziej szyby i wyginając metalowe konstrukcje ościeżnic, a ich samych odrzucając wraz z działem na ścianę. Przez okno wyleciała mała smużka pyłu.
W tym samym czasie żołnierze CorSec'u ustawili się w szyk bojowy i zaczęli strzelać ogniem zaporowym uniemożliwiając wrogowi zbyt bliskie podejście. Dwóch z żołnierzy sithów, najwidoczniej zbyt pewnych siebie, natychmiast padło pod naporem ostrzału. Pozostali pochowali się za przeszkody i stamtąd zaczęli oddawać strzały.



Obrazek
Wnętrze statku

Ruszyliście ostrożnie do przodu, a blask mieczy oświetlał lekko drogę, Corren ruszył na przedzie, zaraz za nim szło rodzeństwo, a całą grupę zamykał Odar-Kun. Przed wami pokazała się śluza prowadząca do pomieszczenia noclegowego. Była otwarta. Weszliście w głąb pomieszczenia. Usłyszeliście ogromny huk dobiegający z zewnątrz statku, jakby wybuch, po chwili coś uderzyło w poszycie statku, jakby coś na niego upadło, a po chwili kolejne uderzenia, już lżejsze. Nagle Corren na coś nadepnął. Był to jakiś przedmiot. Zwykły przedmiot, jakich, jak się po chwili rozglądania okazało, leży wiele porozrzucanych po pomieszczeniu. Nie byłoby w tym nic dziwnego na statku gdzie praktycznie całą załogą są mężczyźni, gdyby nie fakt, że kapitan Bendak dbał o to aby panował na pokładzie porządek, aby wszystko było na swoim miejscu. Zekk przełknął głośniej ślinę i coraz bardziej niepokoił się o załogę, o jego "rodzinę". Powtórzył próbę kontaktu z kimś z załogi. Przybliżył swojego comlinka do ust i wydał krótki komunikat. Znów usłyszeliście jakiś głos z głębi statku, teraz jednak wyraźniej, z kolejnego pomieszczenia, jakby ktoś próbował wam odpowiadać. Zrobiliście kolejnych parę kroków i znaleźliście się w pomieszczeniu dziennym. Zekk znów powtórzył komunikat, "Żyjecie?" . Teraz już słyszeliście dokładnie, ktoś odpowiadał, był tuż obok was. Jednak czy oby na pewno tu ktoś był? Zrobiliście kolejne kilka króków w stronę stolika i kanap w jednym z rogów sali, a Zekk ponownie powtórzył słowo. Znów usłyszeliście odpowiedź, tym razem już wyraźną, "Żyjecie?" . Wszystko się stało jasne. Przez cały czas słyszeliście siebie samych, z głośniczka comlinka kapitana, który leżał na stole.
Draethos poczuł zachwianie mocy. Przestrzeń wokół was wypełniła się jej mroczną stroną.
- Wiedziałem, że w końcu przyjdziecie... - usłyszeliście czyjś głos, niski, chropowaty. Rozglądaliście się jednak nigdzie nie mogliście go dostrzec. Blask mieczy był zbyt słaby.
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

śr lis 17, 2010 4:03 pm

Obrazek
Damaya Tardo


Jedi była zadowolona z efektu. Wyeliminowała część zagrożenia, jaką mogli być Sithowie na wieży. Teraz zwróciła się w stronę, gdzie za chmurą dymu pozostała reszta oddziałów nieprzyjaciela.
- Strzelajcie w dym. Mniej więcej na wprost, skoncentrujcie ogień na tej jednej stronie! - krzyknęła do żołnierzy. Miraluka w przeciwieństwie do pozostałych korzystała z Mocy aby widzieć, więc dym jej nie ograniczał.

Damaya skoncentrowała się za to na wojowniczce. Mieli przewagę liczebną, więc chwilowo mogła pomóc drugiemu Jedi w walce. A przeciwniczka wyglądała na dość wprawioną w walce i korzystaniu z Mocy.
Miraluka po prostu spojrzała na wojowniczkę, koncentrując wokół niej moc, tak aby pochwycić ją w kleszcze i uniemożliwić kolejne akrobacje, które ułatwią pozbycie się jej.

 
Rodryg
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 115
Rejestracja: śr lis 30, 2005 9:39 pm

Re: [Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

śr lis 17, 2010 10:21 pm



Rodzeństwo z pełną ostrożnością podążało za Rycerzem Jedi, Zekk parokrotnie ponawiał kontakt i za każdym razem słyszał coś z wnętrza statku. Bałagan był wyjątkowo niepokojący może ktoś przeszukiwał statek, choć było to tylko przypuszczenie. W końcu dotarli do części dziennej a gdy dotarło do niego co słyszeli to naszła go chęć by zdzielić się przez łeb za swoją głupotę mógł się domyślić...

... nigdzie nie było jednak śladu załogi ale szybko zostali uświadomieni że ktoś jest na pokładzie, Zekk wytężył zmysły próbując zorientować się w sytuacji w końcu dostrzegł sylwetkę w szatach z głębokim kapturem stojącą na balkonie kokpitu. Nigdzie jednak nie dojrzał załogi było mało prawdopodobne by wycofali się z okrętu wiec zakładał że ich oponent musiał coś z nimi zrobić. Spojrzał się na siostrę ta odwzajemniła spojrzenie, czasem rozumieli się bez słów. Sytuacja była nieprzyjemna ale nie mógł sobie pozwolić na panikę, w końcu od tego mogło zależeć ich życie jak i jego rodziny.
- Co zrobiłeś z załogą ? - powiedział spokojnym głosem gdzieś w przestrzeń by nie zdradzić że zdołał już zlokalizować Sitha, obawiał się odpowiedzi wiedział że Sithowie są znani ze swego okrucieństwa jak i ze zdolności do manipulacji.
 
Awatar użytkownika
GrayGarou
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 241
Rejestracja: ndz maja 09, 2010 1:57 pm

Re: [Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

czw lis 18, 2010 11:15 pm

Obrazek

Corran Vor'en


Przez cały czas Corranowi towarzyszyło uczucie nieprzeniknionego niepokoju. Niektórzy mogliby powiedzieć, iż jest to jedno z tych uczuć prowadzących do strachu, ten zaś prowadzi do mrocznej strony. Przeczytał o tym chyba w milionach, jak nie więcej...holodysków instruktażowych w żadnym z nich nie znalazł jednak odpowiedzieć na jedno z tych dręczących, chyba każdego rekruta pytań. Czy to znaczyło, że wielcy mistrzowie nigdy niczego się nie bali, czy raczej nie dawali tego po sobie poznać? Z jednej strony chciał wierzyć w tę pierwszą opcję, z drugiej strony wydawała mu się zbyt nieprawdopodobna. Nawet w oczach własnego ojca widział strach nim...

Odczuł jakieś wstrząsy na zewnątrz, która dosyć szybko i bardzo skutecznie wyrwały go z okowów zamyślenia. Oczy przeniosły się w stronę wejścia, i przez chwilę miał nadzieję, że uda mu się jakimś przypływem mocy otworzyć właz. Ciekawość stanowczo zbyt bardzo zżerała go, aby dowiedzieć się kto na zewnątrz jeszcze walczy. Wiedział tylko , że dwójka pozostałych tam Jedi dawała z siebie wszystko. Brakowało mu trochę gadatliwej, i dumnej papugi. Z nią przynajmniej mógłby pożartować i rozładować atmosferę. W mrocznych zakamarkach pustego statku kosmicznego, wydawało się to całkiem niezłym pomysłem. Do dyspozycji miał niestety jednego z tych obcych, który tylko wyglądał, na cały czas zadowolonego. Jego skupione mylące, oblicze dawało się trochę we znaki. Wydawał się, wręcz węszyć za innymi źródłami mocy.

Kiedy nareszcie ich kroki ustały, a wszyscy dostrzegli com-link kapitana ułożony na stoliku...Corran momentalnie wiedział,że coś tutaj jest nie tak. W końcu ktoś chciał ich ściągnąć do samego środka statku, i pokazać im , że kontroluje sytuacje. Chropowaty , nieprzyjemny głos, tylko potwierdził jego przypuszczenia. Młody Rycerz Jedi uniósł miecz w górę, starając się dostrzec skąd pochodzi głos. W końcu jednak postanowił nie czekać już dłużej.

- Hej, słuchaj zawsze możemy pogadać..wyjdziesz tylko w światło mojego ostrza świetlnego. Mistrz Hoth zapewniał mnie, że niebieski będzie szaleństwem tego sezonu, wśród kolorów ostrzy - Co prawda Mistrz Hoth nigdy mu nawet nie wspominał o kolorze miecza, ale Corran był zbyt zaniepokojony nagłym przypływem mrocznej mocy , aby się tym szczególnie przejmować..- Gdzie jest załoga, co z nimi zrobiłeś, i czego od nas chcesz..?
Ostatnio zmieniony czw lis 18, 2010 11:18 pm przez GrayGarou, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Ferr-kon
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 540
Rejestracja: śr wrz 28, 2005 12:01 pm

[Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

pt lis 19, 2010 11:55 am

Krallst Jaswa


- No chodź, ubarw mi dzień - uśmiechnął się do katharki przez cały ten tłum. Nie korzystał ze sztuczek jedi, najzwyczajniej w świecie wyzwał ją do pojedynku. Może i sithowie nie mają większego poczucia honoru, ale rzadko kiedy myślą o tym, że mogą przegrać w walce z małym ptasim stworzeniem. Widząc, że Damaya korzysta z mocy, nie czekał i wystrzelił w kierunku przeciwniczki, zamachując się mieczem i z krótkim wyskokiem na końcu skorzystał z momentu jej nieuwagi, atakując.

 
Awatar użytkownika
Largus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 899
Rejestracja: wt lut 08, 2005 10:39 pm

[Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

sob lis 27, 2010 10:30 pm

Obrazek
Hangar

Sithka biegła po poszyciu statku trzymając swój krwisty miecz wyciągnięty do tyłu, a następnie z kocią gracją odbiła się w ostatnim momencie i łapiąc oburącz rękojeść leciała wprost na małego Krallsta. Ten nie pozostał jej dłużny, również chwycił pewniej miecz i ruszył w stronę biegiem w stronę agresora, również wzbijając się w powietrze. Gdyby nie obecność Damayi mogło by się to skończyć tragicznie dla małego stworzenia, jednak ta, korzystając z chwili wytchnienia postanowiła wspomóc małego Mrlssta w walce. Skumulowała moc w okół rozwścieczonej kocicy i pochwyciła je w kleszcze, a ta zawisła naprężona w powietrzu, próbując się wyrwać miraluce. Krallst przeleciał tuż przy przeciwniku i wykonał cięcie raniąc Sithke w bok. Ta następnie opadła na ziemię po której przeturlała się w kierunku bramy, po czym przybrała ofensywną pozycję, przykucniętą, podpierając się jedną dłonią podłoże, w drugim trzymała miecz skierowany za plecy. Warknęła przez zaciśnięte zęby. Widać było, że walczy z bólem, stając się teraz łatwym celem.

W tym czasie żołnierze CorSecu zgodnie z poleceniem Damayi zaczęli ostrzeliwać dym we wskazanym kierunku. Również i osobnicy po drugiej stronie barykady nie pozostawali dłużni i co chwila wylatywał z kłebów dymów kolejny to świetlisty promień z blasterów agresora. Po pewnym czasie jednak zrobiło się ich znacznie mniej, a dym unosząc się wyższe partie hangaru pozwalał lepiej rozeznać się w panującej sytuacji. Wyglądało na to, że pozostał gdzieś jeszcze jeden schowany żołnierz sithów. Trzeba jednak być na baczności, bo można się zapewne w każdej chwili spodziewać posiłków wroga.



Obrazek
Wnętrze statku

Nieznajomy zaśmiał się lekko. - Nie martw się Zekk, wszystko z nimi w porządku, są w bezpiecznym miejscu. - dobiegła z mroku odpowiedź. Czuliście, że nadawca wypowiadając te słowa uśmiechał się szyderczo.
- Co od was chcę? Niczego wielkiego. Wystarczy, że przyprowadzicie rodzinę panującą, a my dokonamy małej wymiany. Oni, a konkretniej, najmłodszy z synów, za załogę. Czyż to nie wspaniała oferta? Przecież na pewno chcielibyście odlecieć stąd cali i być z dala od tego całego zgiełku wojny. Wystarczy tak niewiele, a załoga jak i cały statek będzie wasz i będziecie mogli bez problemu stąd odlecieć. Ja już o to zadbam, macie moje słowo. - przedstawił swoją ofertę.
- Ale decyzję pozostawiam Zekkowi. Przecież, z tego co mi wiadomo, załoga jest jemu najbliższa. - dodał po chwili.
Rzeczywiście, oferta była całkiem kusząca, przecież to tylko jedna osoba za aż całą załogę bez której nie odlecicie. Jedna, można by rzec, ofiara. Coś powszechnego na wojnie, a że w rodzinie szlacheckiej, cóż, pokazuje tylko to, że niezależnie od urodzenia wszyscy jesteśmy sobie równi w obliczu wojny, śmierci.

Zauważyliście, że Dreathos uważnie rozgląda się po okolicy, nie wiedzieliście czego wypatruje bo jako ludzie, w odróżnieniu od niego, nie widzieliście w ciemnościach. Moment później wykonał prawie niezauważalny ruch ręką i usłyszeliście jakieś sprzężenie a po chwili w pomieszczeniu, w którym aktualnie przebywaliście, zapaliło się światło awaryjne, pojedyncza lampka w centralnym punkcie sufitu, jednak na tyle mocna, że bez problemu dostrzegliście, teraz lekko oświetloną, sylwetkę nieznajomego. Stał na balkonie kokpitu. Był dość sporych rozmiarów, choć nie można było tylko ostatecznie stwierdzić, gdyż cały zakryty był swoim czarnym płaszczem z głębokim kapturem, który skutecznie zasłaniał twarz. Trzymał się jedną dłonią balustradę. Widać było ciemną, suchą, pomarszczoną skórę i długie, zakończone szponiastymi paznokciami palce.
Nieznajomy zaśmiał się tylko, a po chwili powiedział - To jak Panie Zekk, jaka jest decyzja? Czas ucieka. - sam Zekk czuł jego świdrujące spojrzenie właśnie na nim. Inni również wydawali się spoglądać właśnie na niego w tej chwili.
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

ndz lis 28, 2010 11:16 am

Obrazek
Damaya Tardo


Damaya uśmiechnęła się spod kaptura, po czym stanęła przodem do wojowniczki Sith.
- Zgnieść opór. Wy dwaj - zabezpieczyć hangar. Zablokujcie drzwi i system ich sterowania. Nikt nie ma prawa dostać się do środka. - rzuciła szybko do żołnierzy wydając rozkazy spokojnym i rzeczowym głosem. Jedi jest opanowany w każdej sytuacji.
Potem ponownie skupiła uwagę na przeciwniczce. Miraluka przez chwilę zastanawiała się ile ona jeszcze pociągnie. Dodatkowo coś jej się nie podobało.
Na statku musiało się coś stać - inaczej już odpalaliby maszynę i wspomagali ich ogniem z działek pokładowych. Należało jak najszybciej zakończyć tą walkę i opanować sytuacje w hangarze, dlatego też Miraluka postanowiła przypuścić ostateczny atak na Sith'kę.
Szybko skumulowała moc nie wykonując żadnego ruchu. Powietrze znowu zafalowało, ale tylko na ułamek sekundy. Damaya widząc poprzez moc mogła obserwować narastającąkulę energii, którą posłała w stronę wrogiej wojowniczki.

 
Rodryg
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 115
Rejestracja: śr lis 30, 2005 9:39 pm

Re: [Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

pt gru 03, 2010 1:44 pm



Kass ze zdenerwowaniem przygryzła wargi oferta rzeczywiście była nie do odrzucenia, nie w ich sytuacji na przeszkodzie oczywiście były kwestie moralne oraz dwójka Jedi którzy raczej nie byli by zadowoleni ich odpowiedzią. Spojrzała się na Zekka, właśnie analizował sytuację nie lubił gdy nie doceniano jego sprytu ale w tej chwili miał nadzieję że Sith jest zupełnie pewien tego że kontroluje sytuację a oni pokornie wykonają jego plan oczywiście po głowie błąkała mu się inna myśl czemu Sithowie pofatygowali się tutaj ? Być może nie mieli takiej przewagi w bitwie i obawiali się że rodzina królewska zdoła się wymknąć z ich łap, mogły też być w tym inne bardziej mroczne cele ale nie był to czas by rozmyślać zamiast tego skupił się na tym jak wybrnąć z tego ultimatum oraz stworzyć wrażenie że wszystko pójdzie zgodnie z planem Sitha, i mieć nadzieję że zdoła znaleźć sposób by wyprowadzić go w pole. Dzięki tym przemyśleniom zdołał się uspokoić spojrzał się w stronę mężczyzny skoro tak chciał z nimi grać to zagrają:
- Twoja oferta jest bardzo atrakcyjna a takie zawsze mają jakieś haczyki... - powiedział, starając zachować spokój - ...poza tym nie zaprzeczysz że Sithowie raczej nie mają reputacji godnych zaufania, więc twoje słowo nie za bardzo mnie przekonuje, lepszy był by jakiś inny dowód. Zaś co do umowy to jak sam powiedziałeś czas ucieka więc ile mam czasu i gdzie konkretnie miało by dojść do tej wymiany ? - ciągnął dalej nie podobała mu się myśl że jeśli nie uda mu się szybko czegoś wymyślić to ktoś straci życie lub gorzej, co prawda ocali by swoją rodzinę ale i tak wbrew temu co nie którzy mogli o nim myśleć nie był takim egoistą. Kątem oka spojrzał się na dwójkę Jedi zastanawiając się o czym teraz mogą myśleć miał nadzieję że nie dojdzie do żadnego starcia, oraz że zdoła ich jakoś przekonać do współpracy.
 
Awatar użytkownika
GrayGarou
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 241
Rejestracja: ndz maja 09, 2010 1:57 pm

Re: [Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

pn gru 06, 2010 11:45 pm

Obrazek

Corran Vor'en


Łysy chłopak, pozwolił ostrzu zniknąć gapiąc się na swojego towarzysza z lekkim niezrozumieniem. Czyż cała ta siła jedi nie była uczona, że nie wolno pertraktować z Sithami pod żadnym pozorem. Na wszystko co wiedzieli to równie dobrze cala załoga mogła być już absolutnie martwa. Facet przecież nie przedstawił absolutnie żadnego, dowodu na to, że ci ludzie jeszcze żyją, a oddanie najmłodszego z rodu, w niewolę mrocznej strony oznaczało śmierć tej planety tak czy inaczej. W najlepszym wypadku absolutną ludzką niewolę. Ponownie spojrzał na Zeek'a a następnie na swojego wiecznie uśmiechniętego towarzysza. Trzeba było coś zrobić, zanim to wszystko pójdzie się jebać, niczym tania tweelikańska prostytutka.

Słuchaj - powiedział pewnym siebie głosem, za którym chciał ukryć swa niepewność co do kolejnej podejmowanej decyzji - Nie wiemy, na razie czy ktokolwiek z załogi jeszcze żyje. Daj wystarczająco dowodów, a jestem, pewien, że nasz towarzysz przemyśli twoja ofertę. Według prawa rady Jedi, jesteś jednak zatrzymany na podstawie konwencji o prawach więźniów przysługuje ci prawo głosu, z którego radze skorzystać. Ten tutaj wiecznie uśmiechnięty Jedi jest straszliwie nieprzyjemny , kiedy chce się krzywdzić niewinnych - Rozejrzeć się dookoła i dodał - na dodatek jesteś tutaj sam a nas jest 4. Szanse nie wyglądają dla ciebie za dobrze.

Dla dodania całemu spektaklowi trochę, blasku ponownie odpalił swój miecz świetlny.
Ostatnio zmieniony pn gru 06, 2010 11:46 pm przez GrayGarou, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

wt gru 07, 2010 8:30 am




Odar-Kun starał się podzielić skupienie na patrzeniu sithowi na ręce i wychwyceniu choćby najmniejszej iskry życia na statku, oprócz istot biorących udział w tym spotkaniu oczywiście. Nie miał nic do dodania. Corran był rycerzem Jedi, a on tylko padawanem. Postanowił zatem zrobić groźną minę na wzmiankę o tym, jak to nie lubi jak się krzywdzi innych, choć uwadze obcego nie uszła myśl, że walka z sithami, to także krzywdzenie drugiej istoty.
 
Ferr-kon
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 540
Rejestracja: śr wrz 28, 2005 12:01 pm

[Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

czw gru 09, 2010 9:44 pm

Kralsst Jaswa

Mały jedi nie czekał długo. Chociaż dużo lepiej władał mocą niż walczył i nie miał wielkiej siły w swoich łapach, był zwinny i w walce i tak bardziej polegał na swojej pewności siebie i zwodzeniu wroga, niż na silnych ciosach. Zbliżył się do swojej przeciwniczki ostrożnie, lecz nie szarżując, blisko niej zatrzymał się i spojrzał w oczy. Próbował przyciągnąć jej spojrzenie i zdekoncentrować ją, by wkrótce odbić się od ziemi i jednym susem dotrzeć do niej i zaatakować z powietrza, szybko, z zaskoczenia, wykorzystując jej zdekoncentrowanie.

 
Awatar użytkownika
Largus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 899
Rejestracja: wt lut 08, 2005 10:39 pm

[Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

ndz gru 12, 2010 5:19 am

Obrazek
Hangar

Dwóch żołnierzy skinęli głowami do Miraluki po czym podbiegli do panelu sterowania drzwi. Wyciągnęli konsoletę i zaczęli grzebać w okablowaniu co poskutkowało w szybkim czasie zamknięcie się drzwi. Dwójka żołnierzy osłaniających z zewnątrz wbiegła do środka. Przez zamykające się drzwi widać było w oddali majaczące, nadciągające sylwetki posiłków sithów.

Sithka zmierzyła się wzrokiem z Kralsste, których dzieliła aktualnie niebezpieczna odległość. Kocica dyszała ciężko, wystawiła swoje kły, a w oku widać było błysk gniewu. Warknęła głośno i z okrzykiem odbiła się od posadzki i w chwili znalazła się tuż przy ptaku wykonując porządny zamach mieczem. Jednak Kralsst był szybszy, w dosłownie ostatniej chwili odbił się od podłogi i wzbił się w powietrze, a sithka jedynie lekko przysmoliła mu upierzenie. Łypnęła ku górze, jej źrenice zwęziły się znacznie, warknęła i już miała również odbijać się aby dopaść małe ptaszysko w locie kiedy to dosłownie zmiótł ją pocisk skumulowanej energii posłany przez Damayie i przygniótł do drzwi. Ciało sithki odbiło się od żelaznej konstrukcji i opadło bezwiednie na podłogę, wypuszczając miecz, który poturlał się do stóp Mrlssta, który właśnie opadł z powrotem na ziemię.

Dym po eksplozji już rozrzadził się wystarczająco na tyle, że swobodnie można było rozejrzeć się po hangarze. Wyglądało na to, że nikt z agresorów nie przeżył. Niestety swoje życie oddało, miejmy nadzieję w słusznej sprawie, troje żołnierzy CorSecu. Dwóch innych było rannych, a przy nich już po chwili zjawili się inni udzielając im pierwszej pomocy.

Cały czas nie wiedzieliście co dzieje się wewnątrz statku. Nie było słychać z niego żadnych odgłosów walki, więc mieliście nadzieję, że nie ma tam żadnego zagrożenia.

Obrazek
Wnętrze statku


Mroczny nieznajomy zaśmiał się tylko dosadnie na słowa łysego chłopaka. - Doprawdy, grozisz mi Jedi? - wypowiedział z ubawieniem, po czym dodał. - Tak jak wspomniałeś, jest was czterech, tylko czterech. W dodatku dwójka z was nawet nie jest w stanie się przede mną bronić. Tylko spójrz... - po tych słowach usłyszałeś zdławiony krzyk dziewczyny, która natychmiast złapała ręką swoją szyję. Osunęła się na kolana. Widziałeś jej ogromne przerażenie w oczach. Oparła się drugą ręką o podłogę. Po chwili jednak usłyszałeś jej głośny wdech, a następnie ciężkie, głębokie oddychanie.
- To Twoja siostra, prawda Zekk? Mogłem ją zabić ale nie zrobiłem tego. - zwrócił się po chwili do młodego chłopaka. - Jak widzisz, mam swój honor, nie zabijam bez powodu. Na pewno ją kochasz, prawda? Przecież to twoja jedyna prawdziwa rodzina. Jeżeli chcesz, możesz uznać to za dowód, że warto mi zaufać. - ciągnął. - Czas kończy się o wschodzie słońca. Kiedy będziecie eskortować rodzinę dopilnuj aby najmłodszy szedł na końcu. Resztą zajmę się ja. Załoga będzie czekać na miejscu, nie będą niczego pamiętać. - odznajmił. Zekk czuł wzrok sitha na sobie.
Wokół zapanowała grobowa cisza. - Proszę, jeszcze jeden dowód. - dodał przerywając milczenie i rzucił coś w stronę chłopaka, który odruchowo to złapał. Był to comlink. - Możesz się skontaktować z załogą, sprawdzić czy są cali. A teraz słucham, jaka jest Twoja decyzja? - zapytał na koniec.

Z obserwacji wynikało, że mimo iż jest sam to kompletnie się was nie boi. Co więcej, kiedy dusił dziewczynę, jego ciało nawet nie drgnęło, nie zauważyliście żadnego ruchu którejś z jego rąk, czy nawet palca. Musiał być naprawdę potężnym władcą mocy. Draethos mimo starań nie wyczuł żadnej innej żywej istoty na statku.
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

ndz gru 12, 2010 12:56 pm

Obrazek
Damaya Tardo


Miraluka spojrzała na Sithkę.
- Sprawdź w jakim jest stanie. Jeżeli żyje - obezwładnij ją.
Potem zwróciła się w stronę żyjących żołnierzy.
- Obsadzić wejścia. Opatrzyć rannych i wracać na posterunki. Jeżeli nie są zdatni do walki, ukryjcie ich za tamtymi skrzyniami. Możemy się spodziewać próby wdarcia się do środka. Odpierajcie atak, tak długo jak się da. Potem uciekajcie. Kapitanie. - Miraluka zwróciła się do dowodzącego oddziałem CorSec'ku. - Potrzebuje technika do otwarcia drzwi statku.
Kiedy jeden z żołnierzy zaczął grzebać przy konsolecie zwróciła się do Kralsst'a.
- Szykuj się. Mam złe przeczucia.
Wysłała też Odarowi uczucie poprzez moc. Spokój i gotowość, oraz radość z ponownego spotkania. Miała nadzieję, że Jedi odpowiednio zinterpretuje to przesłanie.
 
Awatar użytkownika
GrayGarou
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 241
Rejestracja: ndz maja 09, 2010 1:57 pm

Re: [Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

śr gru 15, 2010 12:55 pm

Obrazek

Corran Vor'en


To wszystko nie wróżyło nic dobrego. Cała ta wspaniała sytuacja, właśnie zawalała im się na łeb. Porwana załoga, co znaczy, że ani dzieciak, ani jego siostra, nie będą chcieli ich opuścić. Cholera czemu, wszystko zawsze musiało być tak skomplikowane. Z drugiej strony, może, mogliby uratować planetę, księcia, załogę i wszystko inne, od sithów. Jeśli tylko plan by zadziałał. Jedna istota, za całą załogę. Jedna istota, możliwe za cały ten świat. Tylko czy, cena była warta jednego życia. W przeszłości by się, nad tym nie zastanawiał. Dzisiaj sytuacja wyglądała stanowczo inaczej. Spojrzał jeszcze raz po wszystkich. Mogli z jednej strony spróbować oszukać lorda ciemności i postarać się uratować załogę, odnosząc księcia, jednak go nie oddając. Z drugiej strony, zapewne jest przygotowany co znaczyło, iż załoga zginęła , by przy takim obrocie sprawy. Nie było przyszłości bez poświęcenia , tak przynajmniej mawiał jego ojciec. Miecz błysnął w powietrzu, kiedy łysy młodzieniec obrócił nim w swych dłoniach. Walka to jedyna rzecz, która wychodziła mu stanowczo lepiej niż wszystkie inne.

- Powinieneś wiedzieć, że Jedi nie pertraktują z Sithami. Powinieneś, także wiedzieć, iż nie możemy oddać następcy tronu w zamian za załogę jednego statku. Ten pakt który chcesz zawrzeć nie ma szans powodzenia. Nawet jeśli przekonasz dzieciaka, do zrobienia tego. jakie ma szanse powodzenia? Jakie ma szanse wyniesienia tego młodego następcy, nawet podczas całego bałaganu? - Młody Jedi, wziął kolejny głęboki oddech - Wiem, że jesteś także świadom, iż jeśli się zgodzimy będziemy planowali jak, cię oszukać. Dlaczego, więc nie oszczędzisz nam wszystkim czasu..i nie zmierzysz się z równymi sobie..- Młodzieniec podszedł bliżej Odar-kuna i stanął w pozycji bojowej - No dalej..chyba, że jedyne co potrafisz to dusić bezbronne kobiety.
 
Rodryg
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 115
Rejestracja: śr lis 30, 2005 9:39 pm

Re: [Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

pt gru 17, 2010 3:21 pm




Zeek przysłuchiwał się wywodowi łysego Jedi, Sith niezbyt się jednak nim przejmował do momentu pokazu mocy w pierwszej chwili nie dotarło do niego co się dzieje. Po chwili blady jak ściana doskoczył do siostry w przerażeniu, nie wyglądało by stała się jej krzywda zanim zdążył się odezwać mężczyzna kontynuował swój wywód, więc zdołał mu jedynie posłać nienawistne spojrzenie oraz złapał rzucony mu comlinc. Zdecydowanie sytuacja przybrała zły obrót a oszukanie Sitha wydawało mu się coraz mniej prawdopodobne, do tego jeszcze Jedi którzy wciąż trzymali się swej durnej filozofii. Właśnie w tej chwili rycerz rzucił swe wyzwanie, czemu chłopak przyglądał się z niedowierzaniem, ale nie miał czasu przyglądać się tej scenie rozejrzał się po pomieszczeniu za jakimś w miarę bezpiecznym miejscem na wypadek gdyby ten łysy dureń jednak sprowokował Sitha.

- Chodź, trzymajmy się z dala od tego szaleńca...
- Powiedział pomagając wstać siostrze i usunąć się na bok, teoretycznie mówił to do niej ale mogli to usłyszeć wszyscy. Spojrzał się jeszcze na comlinc może jednak była szansa na oszukanie Sith, jeśli tylko podczas kontaktu udało by mu się zorientować gdzie ich trzymają...
Po chwili zdecydował się skontaktować przez comlinc miał nadzieję że usłyszy znajomy głos.

Chwycił mocno urządzenie. Miał wrażenie, że już kiedyś je widział. Może należy do kogoś z załogi. Tak, chyba tak. A może jednak nie? Stres powodował różne halucynacje, złudzenia. Przycisnął guzik i odezwał się. Było to raptem pojedyncze słowo, nie wiedział co powiedzieć. Cisza. Pewnie Sith jak zwykle bawi się nim, robi z niego durnia, bawi się jego złudną nadzieją. Chce patrzyć jak cierpi z przerażenia. Już miał cisnąć urządzeniem w ciemną sylwetkę stojącą na balkonie, kiedy to odezwał się jakiś głos z małego głośniczka, przebijający się spośród trzasków, szumów.
- Halo?! To znowu ty skurwysynie?! - początkowo nie mógł rozpoznać głosu, jednak w końcu uświadomił sobie, że to kapitan, na przynajmniej tak mu się wydaje, tak to on.
- Kapitanie ? Wszyscy jesteście cali, nic wam nie zrobili ? - odpowiedział szybko z pewną radością w głosie zastanawiał się tylko jak zlokalizować załogę bez wzbudzania podejrzeń.
- Kim ty kurwa jesteś?! - usłyszał warknięcie - Zaraz, Zekk? To Ty?! - zapytał zaskoczony - Jesteś cały, gdzie jesteś, masz siostrę ze sobą? - dopytywał nie zwracając początkowo uwagi na jego pytania jednak w końcu odpowiedział.
- Jesteśmy cali, ale nie mam pojęcia gdzie do kurwy nędzy jesteśmy, gdzieś nas zamknęli, dookoła jest tylko ciemność, nic nie widać, siedzimy w jakiejś klitce. - Zaczął relacjonować. Tymczasem Sith zwrócił się do niego - To jak Panie Zekk, jaka jest Pana decyzja?
- Tak jesteśmy cali na statku... - odpowiedział szybko, w myślach przeklinając że tym sposobem ich nie zlokalizuje, zostało mu co prawda jeszcze metoda techniczna ale...

- A czy został mi jakiś wybór... - odpowiedział - ... problem taki że nawet jeśli bym się zgodził to wątpię bym zdołał opuścić hangar żywy zwłaszcza że Jedi raczej się na to nie zgodzą.
- Jedynie ta dwójka tu obecnych miernot znają sytuację, nasz plan. - odpowiedział spokojnie, po czym dodał - pozostali, poza statkiem, niczego nie wiedzą. Nie wiedzą, co tutaj się dzieje wewnątrz. - Zapadła głucha cisza. Najwidoczniej wszyscy czekali na decyzję jaką podejmie.
- Przecież znałeś moją odpowiedź od samego początku prawda ? - odpowiedział wstając i patrząc się na Sitha ze złością.
- Może i znałem, ale zawsze pozostawiam wybór. Teraz też go masz. Możesz zmienić zdanie, podjąć ryzyko. Nie znam Twoich następnych kroków. Nawet jeżeli teraz się zgodzisz to później możesz zmienić zdanie. To czyni nas istotami rozumnymi. Mamy w każdej chwili wybór. - odpowiedział spokojnie. - Jeżeli już podjąłeś decyzję to powiedz ją na głos, aby wszyscy ją znali. - dodał. Miał wrażenie, że mimo iż nie widać twarzy Sitha, to zarysował się na niej uśmiech, szyderczy uśmiech.
"Nie dość że Sith to jeszcze filozof ..." - pomyślał, chciał to powiedzieć na głos ale wiedział że nic to nie przyniesie co najwyżej go bardziej rozbawi....
- Zrobię co mówisz... - odpowiedział.
- Nie możesz... - rzuciła Kass która zdążyła się zebrać w sobie, ale spotkała spojrzenie brata liczył że mu zaufa.
- Powiedz to, powiedz: oddam młodego nadstępce tronu zamian zamian za załogę. Chcę to usłyszeć. - rzekł Sith. Widział jak się cieszy bawiąc się nim. Poniżając w oczach Jedi.
- Chyba wyraziłem się dość jasno i nie muszę dodawać nić więcej... - odpowiedział lodowato gdzieś tam resztki jego dumy dały o sobie znać, a może po prostu nie chciał mu dać tej chorej satysfakcji, w pewnym sensie nawet go bawił widok Sitha podnieconego jak małe dziecko. Tylko czy było warto ?

- Widzę, że jesteś odważny, nie dajesz się poniżyć do końca. - odparł - Dobrze, bardzo dobrze. - dodał po chwili. Kompletnie go to zmieszało. Miał wrażenie, że chce go zmieszać z błotem, pokazać, że jest nikim, że jest tylko pionkiem, marionetką w jego rękach a tymczasem cieszy się, że stawia opór. Nic z tego nie rozumiał. Może nawet i nie wolał rozumieć, może to lepiej. - Skoro już znam odpowiedź to możecie wyjść ze statku. Spełnij moje rozkazy, a gdy dojdziecie tutaj ponownie załoga będzie cała, w komplecie i gotowa do odlotu. - powiedział, a następnie zrobił kilka kroków do tyłu. Zniknął gdzieś w mroku pomieszczenia.
 
Awatar użytkownika
GrayGarou
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 241
Rejestracja: ndz maja 09, 2010 1:57 pm

Re: [Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

sob gru 18, 2010 9:57 am

Obrazek

Corran Vor'en


Łysy mężczyzna uniósł jedną ze swych brwi a następnie zgasił miecz. Odetchnął pod nosem, i teraz nie było wielkiego wyboru. Mógł przystać na to co powiedział Sith, a potem myśleć nad jakimś planem i grać na zwłokę. Nie chciał poświęcać, całej planety dla 4 osób, jednak z drugiej strony...Spojrzał na Zeek'a a w jego oczach zobaczył taka determinację, jaką ma osoba , która nigdy nie podda się bez walki. Chociażby, przed nim stała armia Jedi. Jedynym sposobem poza zabiciem dzieciaka, było spróbowanie innego planu.

- Dobrze.. - Mruknął coś jeszcze do siebie a potem położył dłoń na ramieniu drugiego Jedi - Znajdziemy następce tronu..Ty lepiej, żebyś dotrzymał swojej części umowy, albo nasze następne spotkanie nie będzie równie przyjemne.

Następnie pochwycił młodego i pociągnął go w stronę włazu warcząc do ucha

- Mam cholerną nadzieje, że masz naprawdę dobry plan, jak mnie wydostać z tej gównianej decyzji..-
 
Awatar użytkownika
Largus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 899
Rejestracja: wt lut 08, 2005 10:39 pm

[Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

sob gru 18, 2010 11:07 am

Obrazek
Hangar


Krallst podszedł do Sithki aby sprawdzić jej stan. Niepewnie podszedł do ciała, trzymając cały czas miecz w pogotowiu. Przyłożył rękę do jej szyi aby sprawdzić puls. Nie żyje. Korzystając z mocy również nie wyczuł żadnych oznak życia. Jej dusza połączyła się z mocą, jeżeli można tak powiedzieć o Sithach. Może wcale nią nie była we wcześniejszych swoich latach. Może wojna spowodowała, że zbłądziła i skuszona siłą przeszła na drugą stronę barykady.

W tym samym czasie jeden z żołnierzy, najwidoczniej znający się najlepiej na rzeczy, szybko podbiegł do kadłuba statku, zdjął jeden z paneli tuż przy drzwiach, podpiął małe urządzenie do okablowania i zaczął zmieniać różne ustawienia. Po chwili drzwi się otworzyły. Światło z hangaru od razu wpłynęło do wnętrza statku oświetlając częściowo główny przedsionek. Po chwili pojawiły się w nim cztery sylwetki, początkowo kroczące wolniejszym krokiem, trzymając dłoń przed oczyma, przyzwyczajali oczy do światła. W końcu jednak ruszyli już pewnie do przodu i już po chwili byli na zewnątrz statku stojąc tuż przed wami. Jedi skinęli sobie głowami.

- Wszystko w porządku? Co się działo wewnątrz ? - zapytał kapitan oddziału, który podszedł natychmiast i zasalutował przed czwórką opuszczającą pokład. Zwrócił się po chwili do Correna, jako, że to on był w danej chwili najwyżej postawioną rangą osobą. - W Hangarze sytuacja jest opanowana, jednak zmuszeni byliśmy zamknąć główne drzwi. Nadciągają posiłki sithów. Spodziewamy się już za chwilę próby wdarcia się do środka. - kiedy ledwo skończył mówić, usłyszeliście ogromny huk oraz poczuliście lekki wstrząs, a do środka wdarła się odrobina dymu.
Pierwszy z pocisków uderzył w wielkie metalowe drzwi, tworząc w nich pokaźne wgniecenie do wewnątrz oraz tworząc małą szczelinę między skrzydłami drzwi. Widać było przez nią mały oddział sithów, a za nimi stała maszyna bojowa, tego samego typu którą widzieliście na pierwszym placu.
- Szybko! Przyjąć pozycje bojowe!! - krzyknął kapitan do swoich podwładnych samemu szykując się wraz z nimi - Kolejny pocisk rozedrze wrota! Jedi, znajdźcie alternatywną drogę i nią przyprowadźcie rodzinę! My zajmiemy się obroną statku! Nie ma czasu do stracenia! - krzyknął w waszą stronę przeładowując swój karabin i celując we wrota, czekając na pierwszego przeciwnika.

Przez szczelinę widać było kłąb pary wydobywającej się z maszyny a następnie wyfrunął ze świstem pocisk lecący wprost w uszkodzone wrota.
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

sob gru 18, 2010 6:45 pm

Obrazek
Damaya Tardo


Damayi nie podobała się ta całą sytuacja. Jedna Sithka. Albo nie spodziewali się oporu w hangarze, albo miała odciągnąć uwagę części Jedi od tego co działo się na statku.
Przynajmniej, jeżeli teraz pozostawią oddział bez wsparcia Jedi, była nadzieja, że Sithowie nie będą mieli przewagi w postaci kogoś władającego Mocą.

Kiedy rozpoczęła się kolejna strzelanina, rzuciła do kapitana.
- Mam nadzieję, że dacie sobie radę. W razie czego wykorzystajcie broń pokładową statku, aby pozbyć się tej maszyny. W razie czego - mogę zostać.
Oczywiście dowódca oddziału zaprotestował, co Damaya skwitowała tylko uśmiechem.
Miraluka odbiła blasterem dwa zbłąkane promienie blastera.
- O tym co działo się na statku porozmawiamy później. Tymczasem, czas się ewakuować. Tamte drzwi prowadzą zdaje się do sali kontroli lotów. Jeżeli Sithowie są zajęci teraz hangarem, mamy szansę się przedrzeć.
Ostatnio zmieniony sob gru 18, 2010 7:21 pm przez Morel, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

ndz gru 19, 2010 6:47 pm



Odar-Kun przyglądał się biernie jak człowiek negocjuje z Sithem, a potem na rozmowę rycerza jedi z jego śmiertelnym wrogiem. Sam był tylko padawanem, wolał nie ingerować w tę potyczkę. Choć było to zdecydowanie trudne, musiał zaufać łysemu rycerzowi, że wie lepiej co robić. Gdy przeciwnik zniknął, Odar spojrzał w wyczekiwaniu na Corrana. Zapamiętał tę lekcję ciekawy jak młody rycerz zamierza wybrnąć z tej sytuacji. W Akademii takie przypadki nie były omawiane.
 
Rodryg
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 115
Rejestracja: śr lis 30, 2005 9:39 pm

Re: [Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

ndz gru 19, 2010 11:01 pm



Zekk spojrzał się na łysego Jedi gdy ten go chwycił widać nie wszyscy byli tak spokojni i opanowani jak się mawia:
- Więc będę potrzebować twojej cholernej pomocy... - odparł chłodno, zastanawiał się nad tym przeklętym planem by po chwili zorientować się że wciąż trzyma comlinc od Sitha jeśli tylko...

Ale zanim zdąży zareagować rampa została otwarta i wyszedł z resztą a raczej został wyprowadzony zanim zdążył powiedzieć na co wpadł sprawy potoczyły się szybko, za szybko. Rozejrzał się oceniając sytuację to było ryzykowne ale sprzęt który potrzebował znajdował się na statku.
- Nie mogę pozwolić by coś stało się z okrętem wy pój...
- Nie ja się tym zajmę, ty się bardziej przydasz tam...
- przerwała mu siostra równocześnie wyciągając rękę, musiała się domyślić po co naprawdę chciał wrócić.
- Kass, wierzę w ciebie wiesz co robić... - powiedział podając jej komunikator i po chwili uściskał po czym zwrócił się szeptem do dwójki Jedi - ... siostra spróbuje zlokalizować poprzez comlinc gdzie jest załoga wtedy nie będziemy musieli grać według jego zasad a jeśli się nie uda to będziemy musieli spróbować czegoś innego.

W miedzy czasie Kass podbiegła do kapitana CorScecu wiedziała co powiedzieć potrafiła być bardzo przekonywująca w razie potrzeby:
- Mogę załączyć elektronikę statku wasi ludzie którzy znają się na broni pokładowej będą mogli was wesprzeć ogniem, poza tym trzeba przygotować statek do nagłego odlotu w razie pogorszenia sytuacji.
 
Awatar użytkownika
Largus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 899
Rejestracja: wt lut 08, 2005 10:39 pm

[Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

ndz gru 26, 2010 4:23 pm

Krążownik przysłonił swoim ogromem widok na jeden z księżyców Korelii. Pod nim przeleciała eskadra myśliwców wzbijając się następnie w górę na tle rozgwieżdżonej przestrzeni kierując się na krążowniki oponenta. Walki w przestrzeni trwały nadal i nie było widać ich końca, choć wyglądało na to, że niedawne posiłki Republiki przechyliły szalę na stronę sojuszu. Całej tej scenerii przyglądał się mężczyzna w białym mundurze, stojący samotnie na mostku jednego z wielu krążowników zawieszonych nad planetą. Po chwili podszedł do niego osobnik niższego stopnia i przekazał informację salutując uprzednio. Ten z kolei odwrócił się i powędrował na środek sali. Podszedł do okrągłego stołu pośrodku i nacisnął jeden z wielu przycisków. Nad stołem zalśnił niebieskawy hologram przedstawiający sylwetkę zakapturzonej postaci, odzianej całej na czarno.
- Admirale Turdman. Informuję, że wszystko idzie zgodnie z naszym planem. Już za niebawem powinniśmy przechwycić cel. - przemówił tajemniczy osobnik, zniekształconym, niskim głosem. Obraz co jakiś czas doznawał zakłóceń. - Kiedy już znajdę się na orbicie zrównać powierzchnię planety z ziemią. - dodał po chwili. Admirał tylko się skłonił i zakończył przekaz. Następnie powrócił na swoje stanowisko przy ogromnej szybie i rozpoczął ponownie obserwować bitwę. Wyczekiwał sygnału od Lorda Sithów, aby móc zacząć operację numer 37.


* * *


Obrazek
Hangar


Kass pożegnała się z bratem ściskając go mocno po czym wbiegła do statku wołając dwójkę żołnierzy aby podążali za nią. Podbiegliście w kierunku jednych z drzwi, które najprawdopodobniej prowadziły do pomieszczenia zarządzania hangarem oraz wieży kontroli lotów. Miraluka stanęła przed drzwiami, przyłożyła do nich dłoń, skupiła się, lekko opuściła głowę, i już po chwili stały przed wami otworem. Ruszyliście dalej. Słyszeliście jak silnik statku zaczyna pracować. Po chwili weszliście do pomieszczenia z widokiem na hangar Przez rozbite okna dostrzegliście rozbłyskające po kolei malutkie światełka na karoserii. Krallst przez moment dostrzegł również jakąś sylwetkę przykucniętą na samym szczycie statku. Przetarł oczy. Nikogo nie było. To na pewno zmęczenie, stres. Na posadzce leżało trzech martwych żołnierzy sithów oraz zniszczone działo. Znajdowały się tutaj przeróżne panele, monitory. Zapewne właśnie stąd można otworzyć śluzę w suficie hangaru aby można było go opuścić, jak i kontrolować pozostałe drzwi w tej części budynku.

Do hangaru, przez dziurę, wkroczyli pierwsi żołnierze sithów. Nie stanowili jednak zbytniego oporu gdyż najemnicy CorSecu mieli przewagę w postaci osłon, terenu. Po chwili również do walki włączyło się działko pokładowe statku, swoją siłą rażenia odrzucając przeciwników na ściany. Wygląda na to, że utrzymanie hangaru pod kontrolą sojuszu nie powinno sprawiać większego problemu. Uspokojeni o ten fakt ruszyliście dalej przed siebie. Mijaliście po drodze przeróżne pomieszczenia, magazyny, biura. Wszystko było opustoszałe. Widać było efekt natychmiastowej ewakuacji. Pozostawione kubki z napojami, włączone komputery wyświetlające na monitorach przeróżne programy obliczeniowe. Pozostawione notepady. Wyglądało to wszystko tak jakby za chwilę mieli tu wszyscy powrócić i kontynuować swoją pracę.



Obrazek
Pałac


Po około godzinie czasu, przemieszczania się po budynku, szukaniu odpowiedniej drogi, później przemykaniu przez ulice z trwającymi walkami, w końcu udało się wam powrócić do pałacu. Przed nim krzątali się żołnierze Republiki, jak i CorSecu. Wbiegliście po pokaźnych schodach na górę do głównego hallu. Po środku spotkaliście Mistrza Snapita zawzięcie dyskutującego z Majorem, z którym mieliście przyjemność już się spotkać. Obok nich stał mały droid astromechaniczny z oznaczeniem T2-D2. Zauważyli was natychmiast, przerywając swoją rozmowę. - Jak sytuacja? - zapytał major niemal natychmiast. Droid na widok Correna wydał parę radosnych dźwięków i podjechał nieco bliżej.
 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

wt gru 28, 2010 9:23 am



Odar-kun podszedł do mistrza Snapita mówiąc - Natknęliśmy się na sithów w hangarze. Wzięli załogę tego cywila w niewolę i wypuszczą ją gdy rodzina królewska, a w zasadzie najmłodszy jej członek zostanie porwany w drodze do hangaru. - Obcy spojrzał przez chwilę na Corrana, jednak mistrz Snapit miał dużo większy autorytet. Odar-Kun opisał cały plan sitha, po czym dodał - Młody człowiek zgodził się i sith zniknął.
Ostatnio zmieniony wt gru 28, 2010 1:43 pm przez Suldarr'essalar, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

wt gru 28, 2010 2:41 pm

Obrazek
Damaya Tardo


Damaya skinęła głową na potwierdzenie słów Odara.
- Mistrzu. Sytuacja nie wygląda najlepiej. Po pierwsze okazało się, że statek jest w tej chwili pod ciężkim ostrzałem Sithów. Nie wiem ile wytrzymają ludzie CorSecu. Przydałoby się podesłać tam kogoś. A druga - znacznie ważniejsza kwestia - to właśnie ten Sith. Nie wiem jakie są jego plany, ale to nie wygląda najlepiej.

Damaya stała z boku z rękoma ukrytymi w rękawach, oczekując rozwoju sytuacji.
 
Rodryg
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 115
Rejestracja: śr lis 30, 2005 9:39 pm

Re: [Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

wt gru 28, 2010 3:30 pm

Zekk Tromans


Przez całą drogę Zekk myślał jak wybrnąć z tego, co prawda miał parę planów ale żaden nie wydawał mu się wystarczająco dobry. Gdy dotarli do pałacu stwierdził że wyjaśni reszcie co zaszło na pokładzie, a przynajmniej miał taki zamiar gdyż Odar-kun go uprzedził. Nie miał zamiaru dłużej zwlekać i wyjaśnić całą sytuacje zanim dojdzie do jakiegoś nieporozumienia:
- Nie miałem większego wyboru jak się zgodzić, inaczej Sithowie pozbyli by się załogi. Kass została na pokładzie i próbuje ich namierzyć, martwi mnie jeszcze to jak dowiedzieli się o tym planie i że to akurat ten statek... - powiedział patrząc się na resztę, odpowiedź wydawała się dość oczywista - ...wiem że zamierza porwać najmłodszego w drodze do hangaru. Nalegał by szedł na końcu, do tego mówił że mamy czas do wschodu słońca. - spojrzał się po reszcie oczekując ich reakcji miał nadzieję że nie będzie żałował tego że liczył na ich pomoc.
Chociaż w czasie wojny tacy jak on liczyli się najmniej dla Republiki...
 
Awatar użytkownika
GrayGarou
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 241
Rejestracja: ndz maja 09, 2010 1:57 pm

Re: [Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

wt gru 28, 2010 8:17 pm

Obrazek

Corran Vor'en


Łysy młodzieniec spojrzał na swojego towarzysza wiecznie uśmiechniętego Odar-kuna. Wygadał się i to znacznie za szybko, znacznie za szybko aby dał rade w jakikolwiek sposób to wytłumaczyć. A przynajmniej nie teraz jak, był z nimi Mistrz Snapit. Stwierdził, więc, że jedyne co pozostało, to po prostu dać upust temu wszystkiemu co o tym myślał.

- Nie wiem jak tam w akademii, ale mnie mój ojciec wbijał do łba , że powinieneś spróbować uratować każde życie zanim dasz będziesz, próbował je ryzykować. Sith nie chciał z nami walczyć, a dwie osoby z naszej grupy były absolutnie bezbronne przed jego atakami. Nie miałem zamiaru ryzykować życia Odar-kuna, oraz dwójki która z nami była. - Spojrzał na mistrza Snapita - Wybacz , Mistrzu jeśli nie postąpiłem tak jak wymagają procedura Jedia jednak sam wiesz, że nie jestem w akademii jeszcze dosyć długo aby wszystko objąć swym umysłem. Mistrz Hoth nadal mnie szkoli. - Młodzieniec skłonił się w pokorny sposób - Jednak nie mam zamiaru oddać mu dzieciaka...chcę kupić trochę czasu na odzyskanie załogi..a potem jak będzie trzeba..sam zajmę się tym Sithem. Udawajmy , że robimy tak jak on chce. Zeek niech zlokalizuje załogę. Byle szybko. Nie mamy wiele czasu, a podejrzewam, że i on dla nas coś planuje..
 
Awatar użytkownika
Largus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 899
Rejestracja: wt lut 08, 2005 10:39 pm

[Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

śr gru 29, 2010 12:53 am

Obrazek
Pałac


Mistrz Snapit przyjął tą wiadomość ze spokojem, choć czuliście, że nie jest to to co chciał usłyszeć. Milczał przez chwilę, która wydawała się wam wiecznością, w chwili kiedy oczekiwaliście niecierpliwie od niego odpowiedzi. - Rozumiem ciebie młodzieńcze, chciałeś ratować swoich najbliższych. Jednak z Sithami nie ma żartów, nawet jeżeli wydają się mili, uprzejmi, uczciwi. - Zwrócił się początkowo do Zekka, następnie skierował swoje oczy na Correna. - Co do ciebie chłopcze.. - zmrużył wzrok, przyglądał się młodemu rycerzowi uwaznie. - ... widzę, że lubisz kroczyć własną ścieżką, kroczysz niebezpiecznie pomiędzy stronami, jesteś przebiegły, chytry. Bądź ostrożny. - spojrzał po wszystkich, spojrzał również na Majora stojącego tuż obok. - Co do całej sytuacji. Musimy podjąć stanowcze kroki. Nie możemy pozwolić aby najmłodszy z rodu dostał się w łapska sithów. Nie możemy też pozwolić aby załoga statku zginęła. Liczę, że tak jak mówisz młodzieńcze, uda się twej siostrze zlokalizować załogę i będziemy w stanie ją odbić. Jedno jest pewne, nie możemy ryzykować i rodzina musi lecieć innym statkiem.. - stwierdził Mistrz.

Miał już kontynuować, kiedy do sali wkroczył mężczyzna w obstawie dwóch żołnierzy. - Aaa, Admirał Zalazar, czekaliśmy na pana... - zwrócił się Mistrz Snapit. Mężczyzna skinął głową. Był w sile wieku. Masywnie zbudowany, z ciemnymi, solidnie przypruszonymi, włosami opadającymi na ramiona. Przez lewy policzek i brew przechodziła blizna, a na miejscu oka wstawiony miał implant ze świdrującym czerwonym detektorem. Spojrzał w waszym kierunku i uniósł brew, po czym uśmiechnął się lekko, bez emocjonalnie, ni to szyderczo, ni to przyjaźnie. Podszedł bliżej i stanął obok Mistrza, a żołnierzy podążających za nim odprawił skinieniem ręki. Było widać, że jest to człowiek z ogromnym bagażem doświadczenia wojennego. Budził respekt.

- W naszych szeregach musi być zdrajca, który pracuje dla Sithów, który poinformował ich o wszystkim, to jest pewne. - Snapit zaczął kontynuować waszą rozmowę. - Musimy odnaleźć go, i dopilnować aby niczego więcej nie zdołał przekazać naszemu wrogowi. - stwierdził i stuknął kilkukrotnie swoją laską o podłogę.
- Czy macie jakieś propozycje jak przechytrzyć Sitha aby udało się go pochwycić? Czy masz już jakieś wieści od siostry, Zekk? Musimy zaplanować odbicie załogi. Trzeba również znaleźć nowy statek dla Rodziny. - wtrącił po chwili Major, który od początku nie zabierał jeszcze głosu.
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

śr gru 29, 2010 1:21 pm

Obrazek
Damaya Tardo


Damaya przyglądała się Admirałowi przez dłuższą chwilę, potem jednak skierowała wzrok z powrotem na Snapita.
- Możemy podstawić innego chłopca. To może być ostateczne rozwiązanie, bo Sith - kiedy zorientuje się, że to podstęp - zapewne zabije malca. Wydaje się, że jedynym wyjściem jest lokalizacja załogi i odbicie jej - to wytrąca najsilniejszy argument z ręki Sitha. Pozostaje jeszcze namierzenie go i konfrontacja zanim dojdzie do porwania. Ale na to zdaje się nie mamy ani czasu, ani środków.
 
Rodryg
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 115
Rejestracja: śr lis 30, 2005 9:39 pm

Re: [Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

czw gru 30, 2010 4:18 pm

Zekk Tromans


Chłopak przysłuchiwał się wywodowi Mistrza, gdy do pokoju wkroczył Admirał zwrócił się odruchowo w jego stronę samym wyglądem budził szacunek. Ale nie było czasu na bezmyślne gapienie się wysłuchał do końca tego co do powiedzenia miał Mistrz Jedi oraz Major po czym zwrócił się w stronę Damayi.

- Co prawda twój pomysł ma szanse powodzenia ale budzi oczywiste obiekcje, nie mówiąc już że raczej trudno będzie znaleźć odpowiedniego "ochotnika"... - dało się wyczuć że położył szczególny nacisk na ostatnie słowo - ...poza tym wydaje mi się że jedyna szansa na starcie z Sithem to chwila porwania wątpię by ryzykował. Co do znalezienia innego statku mogą być trudności i prawdopodobnie jest przygotowany na taka możliwość. Zaraz skontaktuje się z siostrą...

Odszedł na chwilę na bok ale można było dostrzec zdziwienie na jego twarzy.
-... dobrze czekam na odpowiedź. - zakończył rozmowę wracając do reszty - Kass mówi że wstępnie zlokalizowała sygnał na terenie hangaru, spróbuje to jeszcze sprawdzić. Na razie to może znaczyć że wykorzystują któreś z tamtejszych urządzeń by przekierować sygnał albo też nie mieli dość czasu by przenieść załogę i trzymają ich tuż pod naszym nosem.
 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

pn sty 03, 2011 12:17 pm




- Jeśli ktokolwiek wierzy, że sith odda załogę po porwaniu dziecka, to niech przestudiuje jeszcze raz historię. - odpowiedział Odar-Kun. - Trzeba zlokalizować i odbić załogę, oraz wyłapać szpiega w szeregach. Przydałyby się skanery, które wykryłyby pluskwy, oraz logi wysyłanych wiadomości z pałacu na zewnątrz.
 
Awatar użytkownika
Largus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 899
Rejestracja: wt lut 08, 2005 10:39 pm

[Star Wars D20 Saga Edition] Na Krańcu Świata [sesja]

ndz sty 09, 2011 10:52 pm

Obrazek
Pałac


- Nie rozumiem, czy aż tak ważne jest ratowanie tej załogi? - wtrącił się Admirał, który do tej pory stał jedynie milcząc obserwując was uważnie. - Przecież o wiele ważniejsze jest życie Rodziny, nieprawdaż? Nie ma czasu do stracenia na odbijanie paru jednostek. To jest wojna, a na wojnie zawsze są polegli. - Kontynuował swoim niskim, chropowatym głosem. Jego głos musiał być zapewne doskonałym atutem wśród wszelkich negocjacji czy też szantaży, w zastraszaniu, ponieważ powodował, że słuchacz czuł się nieswojo.
- Uważam, że powinniśmy jak najszybciej przetransportować Rodzinę poza planetę, na jeden z krążowników floty Republiki. Tam będą bezpieczni na czas bitwy. - spoglądał po zebranych, w szczególności na Majora oraz Mistrza Snapita.
Mistrz natomiast stał w milczeniu. Spoglądał na was obserwując wasze zachowanie. Oczekiwał waszej reakcji, waszego zdania w tym temacie, co należy zrobić dalej. Był to swoisty trening, co stawiacie wyżej, kto jest ważniejszy, a może też nauczka, że nie warto pertraktować z sithami.

Niezręczną ciszę, która zapanowała po wypowiedzi Admirała Zalazara, przerwał szybko Major wypowiadając się na temat kolaboracji z wrogiem. Przyznał rację Odar-Kunowi w jego spostrzeżeniach i połączył się ze swoimi podwładnymi aby wydać im rozkazy sprawdzenia wszelkich rejestrów z konkretnego przedziału czasowego. Zauważył też, że kolaborantem musi być osoba, która przebywała w pobliżu kiedy rozmawialiście na temat sprawdzenia danego statku. Macie więc kilku podejrzanych.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości