Chodzi mi to po głowie od dość dawna. Nie wiem, czy pomysł jest perspektywiczny, więc zdecydowałem się wydać go na sąd polterowy. Projekt roboczo osadzony w Planescape, ze względu na skalę i budowę świata - choć nie mam pewności, czy pasuje do realiów i konwencji fabularnej settingu. Niemniej adaptacja do konkretnego systemu nie jest głównym celem. Bezpośrednim impulsem do publikacji była prezentacja autorskiego czaru Gindena - "Bogobójstwo". Nadmieniam jednak, że opinie na temat aktu bogobójstwa zamieszczone poniżej nie prezentują prywatnej opinii autora co do jakości wspomnianego projektu.
Więc zabiłeś kiedyś boga, tak? No co ty powiesz…
Każdy doświadczony obieżysfer wie, że to żaden wyczyn kropnąć jakieś bóstwo. Wystarczy kilkadziesiąt lat religijnych prześladowań i mordowania wyznawców, by najpotężniejszego demiurga sprowadzić do rangi podrzędnego niebiańskiego wycierucha, którego średnio rozgarnięty mag zdmuchnie najprostszym zaklęciem. Ponieważ zaś jest to tak proste, przez tysiąclecia nie brakowało trepów skłonnych podnieść łapska na czyjś święty i pozornie niewzruszony majestat. Jest oczywiste, że bezrozumny proceder bogobójstwa musiałby w końcu doprowadzić do ruiny większość panteonów Sfer, pogrążając multiwersum w bezbożnym chaosie, lecz… Nie po raz pierwszy Wieloświat ocalał dzięki geniuszowi kilku wizjonerów, którzy w odpowiedzi na potrzeby licznych społeczności (zamieszkujących głównie Pierwszą Materialną) założyli, początkowo na Planie Astralnym, Sławną i Najjaśniejszą Gildię Mocodawców, znaną również jako Stowarzyszenie Teurgów i Pankreatorów.
Zastanówcie się – do czego mogą się posunąć ludzie pozbawieni wiary w wyższą siłę i płynących zeń zasad regulujących ich życie? Jak rządzić społecznością, w której każdy wierzy w patyk, kamień albo inną bzdurę? No i jak zapobiec wchłonięciu takiej chaotycznej zbieraniny przez zjednoczonego pod sztandarem wiary, interesu lub idei agresywnego sąsiada? Jest tysiąc powodów, dla których warto mieć boga (a najlepiej kilku) – gildia zna każdy z nich. Nieważne, czy chcesz ugruntować swą pozycję na tronie, znaleźć pretekst do wojny czy po prostu czułbyś się lepiej wiedząc, że kogoś tam w górze obchodzi los twój, twojej rodziny i poddanych – przeszedłeś przez właściwy portal. Gildia przez wszystkie milenia swego istnienia doprowadziła do perfekcji sztukę wynoszenia śmiertelnych na niebiosa, jak również stwarzania Mocy dosłownie z niczego. Negocjacje ze wszechbóstwami poszczególnych światów, cuda i ich popularyzacja, dogmaty i przykazania, struktura oraz metodologia kultu oraz wszystkie inne kosztowne i czasochłonne kwestie, którymi musiałbyś zająć się osobiście – znajdą się w rękach kompetentnych specjalistów, a gdy już podpiszesz kontrakt, gildia zadba również o stałe konsultacje i pomoc na wypadek trudności z wprowadzeniem/utrzymaniem kultu. Ponieważ potęgę bóstw mierzy się liczbą wyznawców, eksperci gildii opracują dokładny portret psychologiczny twojego społeczeństwa i w oparciu o niego wskażą odpowiednie metody oddziaływania kultu oraz najskuteczniejsze formy manifestacji mocy nadprzyrodzonych.
Koszty? Czyż jest coś cenniejszego niż poczucie bezpieczeństwa i nadziei, które (zwykle… często…czasem…) daje wiara? Przyznasz, sam, że trzy razy po dziesięć tyle złota, ile sam ważysz to niska cena w porównaniu do oferowanej usługi – zresztą co takiego można zrobić z sześćdziesięcioma tonami kruszcu? Ale jeśli Twoja społeczność eksploatuje jakieś unikalne bogactwa naturalne, lub jeśli sama może być za takowe uważana, jeśli posiadasz tajemną wiedzę czy też artefakt zdolny unicestwić połowę Sfer, ewentualnie inne wyjątkowe dobra, nie martw się – na pewno uda nam się zawrzeć korzystny układ.
Metody działania:
Jak zwykle przebiega Teurgia…? Hm, niech pomyślę… O - na ten przykład kiedyś złożyliśmy ofertę wodzowi Jhkvd’wi z plemienia Nfuie’ri, gdzieś na peryferiach Pierwszaka – rządził dość prymitywną społecznością i miał ogromne problemy z agresywnymi sąsiadami, którzy na dodatek dysponowali przewagą technologiczną, to znaczy do rozbijania wrogich łbów używali gałęzi uprzednio ociosanych. Atutem wodza było bogate złoże smakowitych nucących trufli, położone bardzo korzystnie nieopodal terenów łowieckich Nfuie’ri. Oczywiście ta zacofana społeczność nie miała najmniejszego pojęcia o wartości endemitu i uważała owo miejsce za nawiedzone. Szybko się dogadaliśmy i nie trzeba było nawet negocjować sprawy z innymi bogami, bo świat był jeszcze dziewiczy w swej warstwie metafizycznej. W międzyczasie agenci Biura Informacji Ontologicznej, działając pod przykrywką, zdołali zebrać wszystkie podstawowe informacje o tubylcach – poznaliśmy ich zwyczaje, sposób myślenia, podstawowe wartości. Wszystkie informacje trafiły do Biura Projektowego. Departament Kultów opracował zgrabną strukturę hierarchii duchownej i wzornictwo sakralne odzwierciedlające wytyczne Departamentu Dogmatycznego, powstałe na podstawie wskazówek Panelu Społecznego Instytutu Teogonii. Kiedy projekt był już kompletny, przyszedł czas na rozpoczęcie zasadniczej procedury mocodawczej, polegającej na zakorzenieniu nowej wiary w strukturze społeczeństwa i świata Nfuie’ri. Porozumieliśmy się z wodzem w sprawie wykorzystania w tym celu jego pierworodnego dziedzica, który miał stać się pierwszym prorokiem plemienia. Ponieważ dziecko urodziło się wcześniej w sposób naturalny, wyzyskanie korzyści związanych z Inseminacją Anonima nie wchodziło w grę.
Ale nie była to wcale poważna przeszkoda – może wręcz przeciwnie. Widzisz, ludzie miewają w tej kwestii dziwne pomysły. Mieliśmy tu, wiele obrotów temu jednego chłopaka, obiecującego inżyniera teurgii. Pracował nad dużym zamówieniem dla małej planetki na Pierwszej. Kompletny panteon, ze dwanaście głównych bóstw i cała horda półbogów. Wszystko szło dobrze, aż dorwał się do zestawu prokreacyjnego… no i się zaczęło. Zwierzęta, sobowtóry, anomalie pogodowe… Wszystko zupełnie nie po bożemu – podobno po jakimś numerze z bykiem usankcjonowano masowy ubój bydła pod pretekstem obrzędów religijnych. W końcu sprawa oparła się o zarząd i oczywiście wywalili dowcipnisia.
Wracajmy jednak do tematu. Gdy syn wodza osiągnął odpowiedni wiek, wieszcz z Wydziału Objawień KKM zesłał mu pierwsze wizje, oparte na klasycznym wzorcu 113/48/h/I (wariant 113 projektu objawienia nr 48 dla humanoidów, I Materialna), w których świetlista postać podyktowała mu opracowane uprzednio dogmaty. Oczywiście, by współplemieńcy mu uwierzyli, potrzebne były tzw. Cuda, czyli manifestacje uwierzytelniające. W następnych wizjach kazaliśmy mu więc uzdrawiać chorych dotykiem, potem nasi iluzjoniści i mechanicy stworzyli potężną ognistą bestię, którą młodzieniec naturalnie z wielką sławą pokonał, a wreszcie w pojedynkę rozniósł wrogie plemiona przy wsparciu niewidzialnych elementalistów, ściągających gromy na głowy niewiernych. W końcu ludność uwierzyła w nową naukę tak mocno, że bóstwo przybrało wreszcie ostateczną formę i stało się pełnoprawną Mocą swego świata. A my w zamian możemy cieszyć się najbardziej melodyjnym deserem w Wieloświecie.
Garść informacji, powiedzmy - konkretnych:
Cele:
Gildia jest organizacją o celach czysto ekonomicznych – szczególnym zainteresowaniem darzy wszelkie rzadkie materiały i przedmioty o niezwykłych właściwościach, pomocne w dalszej działalności.
Organizacja:
anonimowy Zarząd Gildii w Dzielnicy Pani w Sigil,
Biuro Informacji Ontologicznej, pełniące funkcje wywiadowcze, negocjacyjne i zbierające informacje o światach i ich mieszkańcach, niezbędne dla podjęcia Teurgii
Biuro Projektowe, podzielone na departamenty ds. określonych aspektów Teurgii oraz wspierane przez teoretyków z Instytutu Teogonicznego
Komitet Koordynacyjny Mocodawstwa – organ wykonawczy procedur
Zasoby: ogromne – wielki majątek w surowcach, magii i rzadkich kosztownościach, duży potencjał magiczny
Obszar działania: głównie Pierwsza Materialna i młode światy, w mniejszym stopniu całe multiwersum
Klasy: Czarodziej, Zaklinacz, Psion, Łotrzyk, Fachowiec, byli (zwykle) kapłani jako konsultanci (w mniejszym stopniu zatrudniani są przedstawiciele innych klas)
Umiejętności preferowane: Wiedza (Sfery), Wiedza (Religia), Wiedza (tajemna), Dyplomacja, Zbieranie informacji, Szacowanie, Rzemiosło (głównie dziedziny związane z wytwórstwem, inżynierią i mechaniką)
Warianty: gildia może być „zwykłą’ organizacją o celach ekonomicznych lub, dla miłośników teorii spiskowych: korporacją dążącą do przejęcia władzy w Wieloświecie poprzez np. wynoszenie własnych członków do boskiej rangi lub władanie marionetkowymi bóstwami, albo po prostu grupą niezwykłych mistyfikatorów i oszustów, żerujących na nieświadomych Pierwszakach.
Odbiór społeczny:
„Kto?!” – statystyczny Pierwszak
"<z zakłopotaniem>Ee… kto?” – statystyczny kapłan z Pierwszaka
„Ich istnienie to w teorii niezły argument na poparcie naszego stanowiska, ale niewspółmierny do wyrządzanych przez tę bandę szkód.” Anton Visas z Ataru
„<spluwa z pogardą>” Kowal z Wielkiej Kuźni
„Hm, do dziś nie wiem, czy powinniśmy ich objąć zarządem komisarycznym. Z jednej strony poprzez tworzenie bóstw nadają jakiś wyższy porządek jeszcze gorącym światom Pierwszaka. Z drugiej zaś ich działania na pewno zakłócają naturalne procesy teogoniczne Sfer – kto wie, do czego to doprowadzi… Ach, zarząd komisaryczny? Pozwól, że wyjaśnię. Otóż…” Wysoki Sędzia Izby Nadzoru Handlu i Rzemiosła Barnaba Baen Mivrah III
„Posiać ziarno boskości w dziewiczym świecie! Pomyśl tylko – cóż to musi być za przeżycie!” bywalec Gmachu Rozrywki.
„Ta banda skurlonych macherów utopi nas w kłamstwach. Nie widzisz tego? Oni po cichutku szpicują cały Wieloświat. Opium dla mas to broń, którą zdobywają Pierwszaka, zaś kapitał pozyskany ze skórowania Tępaków zapewni im władzę nad resztą Sfer…” Kraa’li M. X z Ligi Rewolucyjnej