Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
Varmus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1443
Rejestracja: śr sty 18, 2006 5:52 pm

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

czw lut 17, 2011 6:12 pm

Opowieści z Sharn


Sharn, Miasto Wież. Od niepamiętnych czasów położone na pięciu płaskowyżach u zbiegu rzek Hilt i Dagger, było największym osiedlem Khorvaire i dumą Brelandii. Tutaj, na szczytach sięgających niebios wież i w ich przytłaczającym cieniu poniżej, codziennie splatały się życia dobrze ponad dwustu tysięcy dusz. Setki żyć codziennie miały tu swój początek… i koniec. Miliony opowieści.

Oto jedna z nich.


Rzeźnik z Dury

W rolach głównych:
Anarchy_Kanya jako Lilith
Sindarin jako Kane Dross
Suldarr’essalar jako Proforion
Komentarze


Padało. W Sharn zawsze padało. Był późny wieczór. Tutaj, w Niższej Durze, deszcz przypominał ściek, zmywający brud z wyższych poziomów Miasta Wież. Mdłe światło magicznych latarni przebijało się przez wilgoć, odsłaniając niewyraźne sylwetki grubych pni wież i przechodniów. Tutaj życie było ciężkie. Ci, którzy tu żyli, zahartowani byli na ciele i umyśle przez ubóstwo, przemoc i codzienną walkę o byt.

Madeleine, stara ludzka praczka, należała do takich osób. Przeżyła w Sharn ponad siedemdziesiąt lat, co było niesamowitym wynikiem, jak na panujące tu warunki i żywotność ludzkiej rasy. Przetrwała Ostatnią Wojnę. Niełatwo było ją wstrząsnąć.

Nawet jednak ona musiała krzyczeć z trwogi, widząc potwornie okaleczone ciało półelfiego dziecka, leżące w kałuży własnej krwi na brudnym bruku, powoli obmywane przez deszcz...


Lilith, Proforion

Daggerwatch, Wyższa Dura
Garnizon Daggerwatch Straży Miejskiej Sharn
Późny wieczór


Kapral Greddark Mroranon był postawnym krasnoludem, który służył w straży pół życia, dość długiego zresztą. Bębnił palcami w blat drewnianego biurka w swoim gabinecie do rytmu deszczu, lejącego się za oknem. Biurko było stare i misternie rzeźbione. Poza szafką na dokumenty, stojakiem na broń i krzesłem, na którym aktualnie krasnolud siedział, było jedynym meblem w pokoju, a na pewno najlepszym. Szafka na dokumenty była nowa i tandetnie wykonana, a krzesło wysiedziane ponad wszelką miarę. O jakości stojaka lepiej nie wspominać. Komnata była kiepsko oświetlona. Blask dawała tylko niewielka wiecznojasna lampka na biurku, rzucając długie cienie na twarzach zebranych. Kamienną podłogę zdobiła wyleniała skóra dzika.

Krasnolud poprawił tabliczkę z jego stopniem i imieniem na biurku, po czym westchnął. Myślami uciekł do butli whisky ukrytej w biurku.

Kapral Mroranon powiódł wzrokiem po twarzach pary istot, które przed nim stały. Mężczyzna i kobieta. Powiedzmy, kwestia płci tej drugiej nie była ostateczna. Changeling, odmieniec.

– Lilith. Proforion. Wiecie, po co zostaliście tutaj wezwani. – powiedział w końcu, zwracając się do zebranych. Miał chrapliwy, ciężki głos. - Rzeźnik z Dury. Cztery ofiary. Same kobiety. Dla dwojga z was to sprawa osobista. – Greddark przejechał po twarzy otwartą dłonią. Był zmęczony. – Wasza grupa została powołana do schwytania tego seryjnego mordercy. To nie może tak dłużej trwać. Cała Dura żyje tym sukinsynem. Akta są na stole. – krasnolud nie tyle powiedział, co wyrzucił z siebie serię wypowiedzi, każdą oddzielając męczącą pauzą. Przymknął oczy.

Zdziwaczały żebrak i informatorka z kurwiego łona. Żadnych prawdziwych strażników. Oni mieli zająć się najgłośniejszą sprawą kryminalną Dury od czasów Hugona Bonebacka? Mroranonowi nie podobało się to ni cholerę. Ale polecenia z góry miał wyraźne. Ta dwójka.

Otworzył oczy.

– Nie pomylę się wiele mówiąc, że pewnie nie zajrzeliście do tych akt. – istotnie, akta leżały na biurku nietknięte. Ciężko byłoby je przejrzeć w trzy sekundy, lecz krasnolud najwyraźniej chciał się utwierdzić w przekonaniu, że osoby wybrane do prowadzenia śledztwa nie nadawały się do tego w zupełności. – Zatem. Pytania? – ostatnia wypowiedź była pytaniem tylko dzięki kontekstowi. Zmęczony monoton Greddarka nie przewidywał najwyraźniej trybu pytającego.

Kapral uniósł brew, wracając do bębnienia palcami w biurko. Czekał. Naprawdę chciałby już być w domu. Ale miał nocną zmianę.

Zapowiadało się na stanowczo za długą noc.

Ostatnio zmieniony czw lut 17, 2011 9:06 pm przez Varmus, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

czw lut 17, 2011 11:34 pm

Proforion

Proforion był nad wyraz zadbanym "żebrakiem". Nosił szare, dość szerokie i zniszczone spodnie, oraz kiedyś pomarańczowe szaty, teraz brudno zgniło-pomarańczowe. Mimo tego, że ów człowiek zamieszkiwał koszary straży mieskiej, jego wygląd zupełnie nie pasował do jakiegokolwiek wizerunku funkcjonariusza straży. Gęsta broda połączona z łysą głową, brakiem broni czy pancerza wręcz krzyczała "Jestem dziwakiem". Mimo to, sylwetka tego ponad czterdziestoletniego człowieka zdradzała, że w przeszłości był silny i atletycznie zbudowanym młodzieńcem.
Na szyi nosił naszyjnik zrobiony z suszonych owoców tykwy. Zupełnie niepraktyczny i bezwartościowy, ale Profolion był skłonny za niego zabić. Teraz jednak nie przejmował sie tym, tylko patrzył na dokumenty. Pokoj zlustrował przy wejściu. Dostrzegł maślane oczka i minimalnie rozedrgane ręce krasnoluda, a ukradkowe spojrzenia kierowane na szufladę biurka zdradzały bardzo wiele.
Proforion otworzył akta - Zapewniam, że nie zajmiemy Ci dużo czasu i wkrótce będziesz mógł spokojnie zatopić się w tej rozkoszy o której myślisz. - mężczyzna przeglądał akta pozornie nie zwracając uwagi na jegomościa za biurkiem. Oceniał skład procentowy trunku i jego wiek. Ozdoby na ścianach i umeblowanie nie mówiło, że właściciel nie jest ortodoksyjnym krasnoludem, prawdopodobnie zatem nie jest to krasnoludzki spirytus. Posada nie zapewniała wystarczających profitów by upijać się elfimi wyrobami, więc pozostają ludzkie trunki. Zatem wódka, czy coś barwionego. Proforion spojrzał na stół. Nie ma kieliszków, ani śladów zastygłej wódki, która skapala z kieliszka na stół zostawiając charakterystyczne małe okręgi. ~ A zatem coś barwionego ~ pomyślał wczytując się w kolejną teczkę.
Ciekaw był co też udało się ustalić na temat rzeźnika.
Ostatnio zmieniony pt lut 18, 2011 12:46 pm przez Suldarr'essalar, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Anarchy_Kanya
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 303
Rejestracja: wt paź 19, 2010 2:29 am

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

pt lut 18, 2011 2:47 am


Piękna, młoda kobieta o długich czarnych włosach stała w biurze krasnoludzkiego kaprala, spoglądając na niego swymi jasno-niebieskimi oczami. Wyraz jej twarzy był neutralny, lecz jednocześnie pewny siebie. Na ustach malował się lekki uśmiech, a spojrzenie spoczywało na rudobrodym mężczyźnie.
Lilith była smukłą i średnio wysoką dziewczyną. Miała na sobie ciemno-niebieską suknię odsłaniającą ramiona i uda oraz buty z długimi cholewami sięgającymi powyżej kolan. Jej nagie barki zdobiły proste, koliste tatuaże barwy ciemno-pomarańczowej.
Gdy jej przyszły wspólnik skończył przeglądać akta, dziewczyna także rzuciła na nie okiem. Z własnego doświadczenia wiedziała, że raporty straży miejskiej pozostawiały zwykle wiele do życzenia na temat ich dokładności i rzetelności. Przeczytanie akt było dla zmiennokształtnej tylko formalnością, i tak zamierzała osobiście sprawdzić miejsca zbrodni oraz wypytać potencjalnych świadków. Szybko przeleciała przez wszystkie strony krótkiego raportu bez problemu zapamiętując całą treść, po czym rzuciła plikiem kartek na biurko.
Sądząc po wyglądzie i zachowaniu krasnoluda, ten nie był teraz skłonny do odpowiadania na ich liczne pytania, dlatego Lilith postanowiła na razie sobie to darować. Ignorując kaprala, zwróciła się do ubranego jak żebrak jegomościa, z którym była zmuszona współpracować.
- Jestem Lilith. Wątpię byśmy dowiedzieli się czegokolwiek ponad to co pisze w raporcie. Proponuję udać się na miejsce najświeższego morderstwa i przyjrzeć się mu osobiście. - powiedziała bez zbędnych grzeczności. Musiała bawić się w drużynę, czy tego chciała czy nie, nie musiała jednak być z tego zadowolona.
 
Awatar użytkownika
Varmus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1443
Rejestracja: śr sty 18, 2006 5:52 pm

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

pt lut 18, 2011 3:03 pm

Kapral Mroranon fuknął z irytacją.

- Lilith, dobrze wiesz, że ostatnie morderstwo miało miejsce przedwczoraj. Macie nie dopuścić do kolejnego, kurwa mać! - krasnolud zaakcentował przekleństwo uderzeniem pięścią w stół. - Ofiarą była dwudziestodwuletnia ludzka kobieta, karczemna dziewka. Znaleziono ją w zaułku koło karczmy, zmasakrowaną. Wszystko jest w aktach. - dodał ponuro.



- Będę szczery - dodał po chwili - nie podoba mi się, że do tej sprawy przydzielono was dwoje, dwóch, kurwa, z takimi jak ty nigdy nie można być pewnym, zamiast porządnych strażników miejskich! Na szczęście jak dotąd nie zginął nikt ważny, same śmieci, bo inaczej Dom Deneith dobrałyby nam się do dupy! - wrzasnął.
 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

sob lut 19, 2011 9:14 pm

Proforion

Proforion spojrzał spokojnie krasnoludowi w oczy. - Spokój przynosi oczyszczenie kapralu Greddark. Trzeźwy osąd i mądre spojrzenie pozwala wygrać walkę nim ta się zacznie. Jestem pewien, że wszystkim nam zależy na złapaniu tego złoczyńcy i jest jakiś powód dla którego sprawą zajmuje się nasza dwójka, wbrew tak wpływowej osobie jak Ty. -

Człowiek spojrzał na Lilith - Jestem Proforion. Wojownik dziewięciu ostrzy. - odpowiedział jej kłaniając się lekko, po czym powtórnie skupił wzrok błękitnych oczu na krasnoludzie - Wbrew Waszym opiniom, w teczce nie ma wszystkich danych i jest sporo szczegółów, których możemy się dowiedzieć zanim pójdziemy obejrzeć miejsca zbrodni. Nie ma zawartych informacji gdzie znajdywano zwłoki, kto je znajdował, w jakich godzinach następowały zabójstwa. Brak śladów walki świadczy, że ofiary zostały zaskoczone, lub podrzucone na miejsce. Czy mimo deszczu udało się ustalić czy ofiary zginęły w miejscu porzucenia, czy gdzie indziej? Są gdzieś raporty opisujące miejsca gdzie znaleziono ciała?

W przeciwieństwie do changelinga, uważał, że należało dowiedzieć się jak najwięcej szczegółów teraz, żeby w przyszłości uniknąć sprawdzania tych samych tropów kilka razy.

~ Działaj rozważnie. Pośpiech jest złym doradcą, a czas ujawnia wszystko. ~ to motto mistrza Nomitreza.
 
Awatar użytkownika
Anarchy_Kanya
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 303
Rejestracja: wt paź 19, 2010 2:29 am

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

ndz lut 20, 2011 11:33 am


Wiedziała, że złapanie tego zwyrodnialca nie będzie spacerkiem, ale nie przypuszczała, że los zgotuje jej tak nieprzyjemną niespodziankę. Obdartus, który miał rzekomo pomagać w jej śledztwie, okazał się być większą przeszkodą niż wsparciem. Nie było sensu w dalszym traceniu cennego czasu na przesłuchiwaniu nieskorego do współpracy krasnoluda. Nawet jeśli będą sprawdzać drugi raz te same tropy, to i tak będzie to lepszym pomysłem niż zdawanie się na ekspertyzę tych partaczy ze straży. Po samym kapralu widać było, że służba to dla niektórych tylko przykry obowiązek. Bogowie wiedzą jaką fuszerkę odwalili szeregowcy sprawdzający miejsca zbrodni. Lilith nie mogła pozwolić by coś im umknęło.
Dziewczyna otworzyła drzwi, a przed wyjściem rzekła do Proforiona swym melodyjnym, acz chodnym głosem:
- Jeśli znasz się na przeszukiwaniu, radzę ci iść ze mną, Proforionie. Nie warto tracić tu więcej czasu.
Przy wejściu do koszar czekała na nią młoda ciemnowłosa dziewczyna w ćwiekowanym pancerzu, z mieczem długim przy pasie oraz łukiem długim przewieszonym przez ramię. Na imię miała Anna, Lilith poznała ją poprzedniego wieczora w tawernie "U Zdechlaka". Z łatwością owinęła sobie młodą wokół palca, sprawiając, że ta traktuje ją teraz jak bliską przyjaciółkę.
Lilith w towarzystwie Anny udała się na miejsce najświeższej zbrodni.
 
Awatar użytkownika
Varmus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1443
Rejestracja: śr sty 18, 2006 5:52 pm

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

ndz lut 20, 2011 4:38 pm

Krasnolud wyrzucił za drzwi Proforiona tuż po tym, jak Lilith przez nie wyszła. Nie omieszkał przy tym rzucić kilkunastu epitetów, które zdawały się w końcu utonąć w butelce.

Padało. Wiecznojasne latarnie nawet tutaj, w najlepszej i najbezpieczniejszej dzielnicy Dury, były rozmieszczone zbyt daleko od siebie, by cokolwiek rozjaśnić. Jedynie pogłębiały mrok. Chmury całkowicie przesłaniały niebo. Noce Eberronu byłu jasne. Dwanaście księżyców, gwiazdy i rozmigotany Pierścień Siberys dbały o to.

Nie w Sharn. Tu noce były pochmurne, beznadziejnie ciemne, zimne i wilgotne.

Lilith nie było dane wyjść z Anną dalej, niż przez główną bramę posterunku, gdy prawie wpadł na nią młody funkcjonariusz, w równej mierze podniecony, co przerażony.

- Rzeźnik! - wyrzucał z siebie informacje, przekrzykując werbel deszczu. - Znowu uderzył! Niższa Dura! Mniej niż półtorej godziny temu!

Wieść szybko się rozprzestrzeniła. W pięć minut później Lilith, Proforion, młodzik i - ku waszemu niezadowoleniu - kapral Mroranon podążali już na miejsce zbrodni.
***

Lilith, Proforion, Kane Dross
Oldkeep, Niższa Dura
Późny wieczór


Niższa Dura nie była suchsza od Górnej. Deszcz był po prostu bardziej skoncentrowany w pewnych punktach, po przefiltrowaniu przez sito niezliczonych podniebnych mostów. Często był też deszczem tylko z nazwy, zmywając nieczystości z warstw powyżej.
Oldkeep, dzielnica mieszkalna, było - w teorii - najlepszą dzielnicą obszaru, którzy dowcipni nazywali "zasranym dupskiem Sharn", i pewnie tylko dlatego sprawa Rzeźnika wyszła na światło dzienne. Gdyby grasował w Fallen, pewnie nikt by o tym nie wiedział. Oraz fakt, że na Oldkeep stały Broken Arch i Highwater, relatywnie spokojne dzielnice mieszkalne.

Podniebny most skąpany był w strugach deszczu. Kilku strażników kręciło się wokół ciała, nad którym ktoś przytomnie skonstruował prowizoryczny daszek. Przy samym ciele klęczała jakaś postać, pokrzykując na strażników, by nie zacierali śladów. Pod ścianą jednej z wież, we względne suchym miejscu pod mostem pięćdziesiąt metrów wyżej, siedziała jakaś stara ludzka kobieta. Była otulona kocem i najwidoczniej w szoku. Jakiś strażnik zapisywał coś w notesie, stojąc koło niej.

Ku waszej uldze, kapral Mroranon zostawił was samym sobie, od razu podchodząc do strażników i wchodząc z nimi w rozmowę.

Morderstwa dokonano mniej niż dwie godziny temu, więc deszcz mógł jeszcze nie zmyć wszystkich śladów.
 
Awatar użytkownika
Sindarin
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 851
Rejestracja: czw wrz 16, 2004 7:38 pm

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

ndz lut 20, 2011 4:43 pm

Kane Dross

Zbrodnia… Zbrodnia nigdy się nie zmienia…
Ktoś powiedział tak kiedyś o wojnie. Pewnie miał rację, jednak dla Kane’a ona też była zbrodnią, tylko na większą skalę, i gorzej zorganizowaną. Ma swoje ofiary, swoich sprawców, świadków i motywy, problem w tym, że wyrok wydaje zwycięzca, a tutaj nierzadko to sprawca zostawał sędzią. Dlatego też Dross starał się trzymać jak najdalej od Ostatniej Wojny, zbrodni, która ogarnęła praktycznie cały kontynent – wolał zaszyć się w swoim mieście, jak nazywał Sharn, i rozpracowywać sprawy, które był w stanie rozwiązać. Inkwizytyw w masce szybko zyskał na popularności, z jego usług korzystała nawet straż miejska, głównie ci ludzie, z którymi pracował prawie dwie dekady wcześniej, a on przyjmował zlecenia, z dziką satysfakcją biorąc za nie podwójne stawki.
Dzisiejszy dzień był paskudny – cały czas siąpił deszcz, słońce nawet na moment nie raczyło wyleźć zza chmur. Kane nie miał nic do roboty, więc siedział w swoim biurze i gapił się przez okno, popijając jakieś kiepskie piwo, ostatnie, które zostało mu w barku. ~Idealna pogoda na nieszczęśliwe wypadki. Jeden nieostrożny ruch, niewinne przypadkowe szturchnięcie, i już leci się prościutko na spotkanie z Niższymi Durami, gruntem i przodkami. ~

Zbliżała się już noc, gdy nagle rozległo się gorączkowe łomotanie do drzwi biura. - Ciekawe, kogo diabli niosą – mruknął Dross, szybko naciągając na twarz maskę, swój znak firmowy. Sprawdził jeszcze, czy ,,system obronny” – kilka kusz z pojedynczym spustem, wycelowanych w drzwi i ukrytych pod biurkiem – jest przygotowany, i powiedział z wielką elokwencją
- Wlazł –
Do środka wpadł zdyszany i (a jakże) przemoknięty chłopak, na oko dziesięcio-, może dwunastoletni. Jeden ze szczurków z Dury – smarkaczy, których było wszędzie pełno, i którzy byli często lepiej poinformowani niż wywiad niejednego państwa. Ten konkretny nazywał się Cale i kiedyś, spotkawszy Kane’a wśród ciemnych zaułków, zaproponował mu, że za drobną opłatą będzie dostarczał mu ciekawych informacji. Albo miał niezłą intuicję, albo jeszcze większego farta – większość jemu podobnych spróbowałaby najpierw okraść inkwizytywa, co zwykle kończyło się połamaniem paluchów. Kiedy tylko Cale odsapnął, wyrzucił z siebie standardowy potok słow. Dross wychwycił z niego najważniejsze informacje: w Niższej Durze zabito w bestialski sposób dziecko, a ciało znaleziono rzut kamieniem od przytułku, który bardzo dobrze utkwił Kane’owi w pamięci. Poza tym sprawca – nie było wątpliwości, że to robota Rzeźnika. Może tym razem zdąży, zanim straż skutecznie zatrze wszystkie ślady?. Rzucił chłopakowi złotą monetę, a sam założył płaszcz i kapelusz, po czym wyszedł na deszcz, zamykając za sobą dokładnie biuro. Chłopcu nakazał rozpytać się w okolicy, szukając jak najwięcej informacji o samym Rzeźniku.

Trafienie na miejsce nie było problemem, w końcu znał okolicę jak własną kieszeń. Strażnicy poznali zamaskowanego i dopuścili do ciała, wyrażając zdziwienie jego szybkim przybyciem, w końcu dopiero przed chwilą posłali kogoś po niego. Kane nie odpowiedział, od razu biorąc się za dokładne zbadanie ciała i miejsca zbrodni.
~No tak, straż miejska, jak zwykle sprawna, poinformowana i kompetentna. Gość pewnie zgubi się ze trzy razy, zanim dotrze do pustego biura~
Był już w trakcie pracy, gdy pojawił się Mroranon z jakąś dwójką. Dross przywitał się ze starym znajomym, a gdy ten odszedł do innych strażników, rzucił tylko - Stańcie trochę dalej i starajcie się nie ruszać niczego, każdy ślad może być znaczący. Kane Dross - przedstawił się przy okazji i wrócił do oględzin

Ostatnio zmieniony ndz lut 20, 2011 4:47 pm przez Sindarin, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

ndz lut 20, 2011 6:15 pm

Proforion

Przekleństwa krasnoluda nie robiły na mężczyźnie żadnego wrażenia, zaś changeling, cóż... trzeba mieć wiarę i czysty umysł. Ze stoickim spokojem wojownik wyszedł z gabinetu.
Idąc na miejsce zbrodni, Proforion stąpał lekkim krokiem zdając się nie zauważać deszczu, zimnego przejmującego wiatru. Szedł podniesioną głową, co mogło denerwować niskiego kaprala. Wojownik powiedział co myśli na temat kompletnych informacji i nie miał zamiaru dalej wypominać niekompetencji ludzi kaprala. Dotarłszy na miejsce, Proforion starał się wyczuć zapachy otocznia. Deszcz szybko tłumił zapachy, ale przy ziemi, krople deszczu wzbijały drobiny w powietrze. Zapach powinien się utrzymać. Tym bardziej zaś zapach mokrego futra. Wojownik zignorował kompletnie dedektywa przyglądającego się ciału i zaczął obchodzić metodycznie miejsce zbrodni szukając śladów przeciwnika. Kultura osobista może zdziałać cuda, zaś okazywanie braku szacunku wcześniej, czy później obróci się przeciw niemu. W tym wypadku najlepiej wcześniej, bo sprawa jest zbyt poważna.


Ostatnio zmieniony pn lut 21, 2011 9:04 pm przez Suldarr'essalar, łącznie zmieniany 3 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Anarchy_Kanya
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 303
Rejestracja: wt paź 19, 2010 2:29 am

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

pn lut 21, 2011 7:14 pm


No świetnie. Najpierw dziwak w łachmanach i niekompetentny funkcjonariusz, a teraz jeszcze jakiś amator od spraw detektywistycznych mówi Lilith co ma robić. Sprawa ta zaczynała się robić coraz bardziej męcząca, jednak zmiennokształtna miała swoje powody, bardzo ważne powody, by znosić takie rzeczy, byle tylko dorwać skurwiela, który zamordował jej matkę. Nie zareagowała na "zawodowe mądrości"... "inspektora", postanowiła zostawić "detektywa" i "żebraka", nie mówiąc już o zgrai strażników, samym sobie. Nie była zbyt dobra w przeczesywaniu właściwego miejsca zdarzenia, a obaj zajmujący się śledztwem mężczyźni powinni dać sobie radę, w końcu nie zlecono im tego zadania na ładne oczy (w przypadku Lilith mogłoby to być prawdą). Młoda kobieta lśniła w zbieraniu informacji i tym też miała zamiar się teraz zająć.

 
Awatar użytkownika
Varmus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1443
Rejestracja: śr sty 18, 2006 5:52 pm

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

pn lut 21, 2011 11:23 pm

Lilith

Dziewczyna zasięgnęła języka wśród obecnych osób. Prawdziwą skarbnicą informacji okazała się staruszka pod ścianą, zwłaszcza, gdy Lilith przytomnie okazała jej trochę życzliwości i nakazała Annie kupić jej kubek gorącej herbaty w karczmie nieopodal.

Staruszka miała na imię Madeleine. To ona znalazła ciało. Roztrzęsiona praczka opowiedziała ze łzami w oczach, jak wracając po pracy do domu natrafiła na środku mostu na zmasakrowane ciałko półelfiego dziecka, leżące w kałuży własnej krwi, powoli obmywane przez strugi deszczu. Małą twarzyczkę, pociętą strasznymi ciosami, ciałko poszarpane i okaleczone, ledwie okryte strzępami ubrania. Wnętrzności wyprute z kadłubka. Najważniejszy był jednak fakt, że znalezione zwłoki były jeszcze ciepłe, a Madeleine widziała shiftera, pochylającego się nad ciałem. Gdy zaczęła krzyczeć, uciekł z miejsca zbrodni. Pasował z grubsza do opisu z akt - mężczyzna, potężnie zbudowany, około sześciu stóp wzrostu, shifter. Na portret pamięciowy trzeba było jednak poczekać, aż starowinka otrząśnie się z szoku. Na razie potrafiła powiedzieć tylko tyle, że miał zakrwawione szpony - a więc zapewne Brzytwoszpon - i brązową, bujną czuprynę. To drugie pasowało niestety do większości shifterów.

Strażnicy nie wiedzieli zbyt wiele. Po około pół godzinie od ataku trzyosobowy patrol natrafił na Madeleine zawodzącą na klęczkach nad ciałem. Jeden ze strażników pobiegł po wsparcie oraz zawiadomić posterunek Daggerwatch. Lilith poznała tego młodzika, prawie się z nią zderzył. Tymczasem pozostali zrobili, co mogli, by zabezpieczyć miejsce zbrodni, między innymi stawiając nad ciałem prowizoryczny daszek. Usiłowali wypytać Madeleine, ale z ich metodami nie odniosło to skutku. Ofiara nie miała dokumentów. Aktualnie nie było sposobu na jej identyfikację.

Najciekawszą informację przyniosła zaś Anna, wraz z dwoma kubkami herbaty - jednym dla starej praczki, drugim dla Lilith. Otóż do karczmy, na krótko po ataku - jeśli wierzyć pospiesznemu szacowaniu czasu - wpadł blady jak ściana mężczyzna w średnim wieku, bełkocząc coś o "zobaczeniu, kto za tym stoi" i "niebezpieczeństwie" oraz tym, że "musi się ukryć, bo go zabiją". Jeśli to była prawda, rzeczywiście nie miał zbyt dużo czasu. W Sharn informacje rozprzestrzeniały się szybko, a morderca z pewnością będzie chciał pozbyć się świadków. Karczma nazywała się Dwa Kufle. Była o wieżę w stronę Callestan stąd.


Proforion

Poza faktem, że wszyscy byli mocno podekscytowani, nikt nie zachowywał się w sposób nieodpowiedni do sytuacji, czy w jakikolwiek sposób zastanawiający - przynajmniej w odczuciu Proforiona.

Odwołanie się do nosa nie przyniosło większego olśnienia. Wszechobecny zapach krwi i smród treści żołądkowej skutecznie tłumił wszystkie zapachy, z którymi nie poradził sobie ciężki, tłusty, brudny deszcz, spadający z wyższych kondygnacji Sharn.


Kane Dross

Dzieciaki z ulicy sporo wiedziały, to prawda. Osoba umiejąca to wykorzystać mogła poznać wiele ciekawych informacji. Kane już dawno się tego nauczył. Nie było tajemnicą, że Klan Boromar, największa organizacja przestępcza Sharn, miał ostatnio kłopoty w Durze, zwłaszcza ze strony partyzantki Daask, potężnego i agresywnego gangu pochodzącego z państwa monstrów, Droaam.

Ciekawym był jednak fakt, że ostatnia z ofiar Rzeźnika, Greta Robins, młoda ludzka kobieta zamieszkująca Oldkeep, pracująca jako karczemna dziewka w jednej z karczm Callestan, była mocno zamieszana w handel marolilią, silnym narkotykiem, nad obrotem którego kontrolę miał Klan Boromar. Greta miała być punktem przerzutowym dużych ilości narkotyku z doków Precarious, zaopatrując sporą siatkę dilerów.

Kane Dross i Proforion

To na pewno była robota Rzeźnika. Modus operandi pasował idealnie.

Dziecko było potwornie, bezlitośnie zmasakrowane. Liczne równoległe rany cięte pokrywały małe ciało siatką okrutnych, głębokich cięć, sięgających niekiedy aż do kości. Dziewczynka - co udało się ustalić dopiero po dłuższej chwili - została wybebeszona. Wnętrzności zostały wyprute i wywleczone na brudny bruk, a serduszko wyglądało, jakby ktoś je złapał i ścisnął tak mocno, aż pękło. Płuca były podziurawione. Wątroba leżała w dwóch częściach. Żołądek i jelita zostały rozerwane w kilkunastu miejscach, a wyciekłe z nich treść i fekalia powodowały okropny smród. Klatka piersiowa była pocięta tak głęboko, że aż odsłonięto żebra. Kończyny wyglądały jeszcze gorzej. Kilka palców było oderwanych od małych dłoni dziewczynki, a co najmniej dwa wyłamane. Kark przetrącono. Twarz została okropnie poorana. Lewe oko wypłynęło, dyndając smętnie na nerwie wzrokowym. Prawy policzek był pocięty na strzępy, odsłaniając zęby. Włosy, posklejane krwią, odchodziły od czaszki wraz ze skórą - ciosy częściowo oskalpowały to dziecko. W jakiś sposób, dziewczynka miała jednak szczęście - okolice krocza zostały całkowicie zignorowane. Morderca oszczędził jej tej tortury przed śmiercią.

Zabójcą bez dwóch zdań był Rzeźnik. Im dłużej jednak Kane i Proforion, opanowując heroicznym wysiłkiem odruchy wymiotne, przyglądali się zmasakrowanemu trupkowi, tym bardziej mieli wrażenie, że coś się nie zgadzało.

Pierwszą rzeczą, która zwróciła uwagę, były same obrażenia. Cięcie pazurami powinno zostawić cztery niemal równoległe ślady. Te jednak nie do końca spełniały ten warunek. Niektóre z obrażeń składały się z mniej, niż czterech cięć. Nie wszędzie cięcia należące do jednego uderzenia były równoległe. Najdziwniejsze było jednak to, że rany od poszczególnych pazurów nieco różniły się głębokością i długością, jakby zostały zadane z różną siłą.

Kolejnym kuriozum była kwadratowa, mała rana z tyłu czaszki, przebijającą kość na wylot. Ta rana była śmiertelna i, prawdę powiedziawszy, stanowiła dość humanitarny i szybki sposób uśmiercenia.

Oględziny miejsca zbrodni przyniósł kolejny interesujący detal.

Kane znalazł niewielki fragment pierza, przyklejony do drewnianej drzazgi. Wyglądał na fragment bełtu od kuszy małych rozmiarów. Proforion zaś zauważył, że w postawionej nieopodal beczce pełnej deszczułki pływały niewielkie fragmenty tkanki i materiału. Deszczówka pachniała krwią.
 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

wt lut 22, 2011 10:22 am

Proforion

- To nie wygląda na robotę Rzeźnika. Sprytne, a jednak.... W tej beczce napastnik wymył się po zbrodni - Proforion skinął na dedektywa. Spojrzał na ziemię w poszukiwaniu śladów idących od ofiary. - Została zabita szybko i skrycie, a dopiero potem wypatroszona. Trzeba skonfrontować to ze świadkami. Szkoda, że Lilith jest w gorącej wodzie kąpana. - stwierdził i podszedł do niej.

- Czego się dowiedziałaś? -
Wojownik spojrzał na starą praczkę i uśmiechnął się serdecznie. - Proszę jeszcze raz opowiedzieć co pani widziała. -


Ostatnio zmieniony wt lut 22, 2011 10:49 am przez Suldarr'essalar, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Sindarin
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 851
Rejestracja: czw wrz 16, 2004 7:38 pm

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

wt lut 22, 2011 11:06 pm

Kane Dross

- Nie widzieliśmy jeszcze poprzednich ofiar Rzeźnika, więc nie ma co wyrokować. Sam Rzeźnik może być tylko jakąś przykrywką - rzucił do żebraka. Typek jeszcze nie raczył się przedstawić, ale wyglądał na kogoś z głową na karku. Kiedy odszedł, Dross przyjrzał się dokładniej ranie z tyłu czaszki. Kształt kwadratu, gruba na palec, lekko poszarpane brzegi, wyraźne ślady po silnym uderzeniu - postrzał z kuszy jak się patrzy. Najwyraźniej dziecko zabito wcześniej, a ciało podrzucono tutaj i spreparowano tak, by wyglądało to na robotę wściekłej bestii - może właśnie tym zajmował się Rzeźnik? Pozorowaniem morderstwa? To dało się sprawdzić, ale potrzebne były dane na temat wcześniejszych ofiar. A od czego w takich sytuacjach ma się starych znajomych?
- Greddark, możemy pogadać? - rzucił Kane, podchodząc do strażników
- Czego chcesz, Dross? - odwarknął kapral.
- Akta sprawy. Ma je ta dwójka, czy są u Ciebie?
- Dostali, co mieli dostać. -
Mroranon wzruszył ramionami. - Czy wzięli je ze sobą, nie wiem i mało mnie to obchodzi.
- Nie wiesz, co wynoszą Ci z biura? Niedobrze -
Kane pokręcił głową - Ale nieważne, potrzebuję raportów koronera na temat stanu zwłok. Jesteś w stanie załatwić mi do nich dostęp?
- Nie pouczaj mnie na temat mojej pracy, Dross! -
kapral zawsze łatwo wybuchał. - To nie ja zostawiłem Straż, żeby kisić się jako pożal się Suwerenom inkwizytyw w tej dziurze. Nie mam dostępu do tych raportów. - dodał spokojniejszym tonem. - Chcesz, to gadaj z koronerem. Powinien niedługo dotrzeć.
- Chyba za mną tęsknicie. -
Ton głosu Kane'a był całkowicie obojętny - Swoją drogą, za daszek mógłbyś kogoś pochwalić, obrotny chłopak. Trochę się zmieniło przez te lata, niewiele, ale zawsze
- Może na gorsze. -
westchnął krasnolud, klepiąc się po ubraniu. Znalazł piersiówkę i pociągnął z niej solidny łyk. Była blaszana, oklejona skórą. Schował ją pod ubraniem.
- Coś jeszcze, Kane?
- Póki co to wszystko, teraz potrzebuję koronera. W razie czego dam Ci znać
- Jak zwykle, Dross. Jak zwykle.


Czyli pozostawało czekać. Nie chcąc tracić czasu, inkwizytyw podszedł do beczki i wyciągnąwszy z niej kilka skrawków materiału, przyjrzał się im. Jednak po głowie cały czas łaziła mu sprawa akt, przydałoby się je przejrzeć. Zbliżył się więc do wynajętej przez straż dwójki, odczekał, aż przesłuchają świadków, po czym zapytał:
- Macie ze sobą akta sprawy, czy zostawiliście je u Mroranona?

 
Awatar użytkownika
Anarchy_Kanya
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 303
Rejestracja: wt paź 19, 2010 2:29 am

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

wt lut 22, 2011 11:59 pm


Zasięgnięcie języka u miejscowych było wyśmienitym pomysłem. Lilith dowiedziała się wielu ciekawych rzeczy, jednak najważniejsza z nich, a mianowicie wiadomość o potencjalnym świadku, była najistotniejsza. Dziewczyna pochwaliła swoją towarzyszkę za dobrą robotę, po czym przekazała reszcie tę informację:
- Anna słyszała w karczmie "Dwa Kufle" o kimś, kto z dużym prawdopodobieństwem może być ważnym świadkiem tej zbrodni. Przydało by się go odnaleźć i przesłuchać, póki jeszcze żyje.
 
Awatar użytkownika
Varmus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1443
Rejestracja: śr sty 18, 2006 5:52 pm

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

śr lut 23, 2011 1:24 am

Proforion

Praczka nie powiedziała Proforionowi nic więcej ciekawego ponad to, co już powiedziała Lilith. Była w ciężkim szoku, po znalezieniu straszliwie zmasakrowanego trupka dziecka. Już za pierwszym razem szlochała, opowiadając, co zaszło, teraz jednak praktycznie dostawała histerii. Udzielone przez nią informacje wydawały się jednak prawdziwe, przynajmniej zaś biedna stara Madeleine była święcie przekonana, że mówi prawdę.


Kane Dross

Drzazga z kawałkiem piórka prawie na pewno była fragmentem bełtu od kuszy. Nie było w niej nic nadzwyczajnego. Prawdopodobnie taki pocisk można było dostać w każdym miejscu, gdzie sprzedawali broń.

W beczce pływały fragmenty jakiejś tkanki, która po bliższym przyjrzeniu się wydawała się być kawałkami skóry, mięsa i zakrzepłej krwi. O ile marynowanie się w cieczy, którą nazywano tutaj "deszczówką" nie wpłynęło jakoś na nie, wydawały się dość świeże. Skóra wydawała się ludzka, lub należąca do rasy podobnej do ludzkiej.

Niewielkie strzępki kolorowej tkaniny - głównie pojedyncze nitki - pasowały do resztek ubrania młodziutkiej ofiary.


Wszyscy

Na miejsce zbrodni przybył koroner w towarzystwie asystenta. Okazał się nim niziołek z Domu Jorasco, jak większość rzeczoznawców medycznych Straży i Sharn w ogóle - byli najbardziej kompetentni. I mieli praktyczny monopol. Niziołek był w średnim wieku, w dość krzykliwym ubraniu, z pucołowatą twarzą i wydatnymi bokobrodami.

Podszedł do ciała dziecka i przyklęknął przy nim. Asystent - młody, żylasty ludzki chłopak z okrągłymi okularami na nosie - odszedł parę kroków i zwymiotował. Po chwili podszedł do koronera i zaczął notować w notesie jego słowa.

- Hmm, co my tu mamy... - mamrotał niziołek. - Ofiara... płci żeńskiej, nieletnia, na oko wiek około 10 lat w przypadku człowieka lub odpowiednik innej rasy... Półelfka, sądząc po fizjonomii, a przynajmniej tym, co z niej zostało, dodając do tego budowę ciała... Wiek koło 12 lat. - zerknął na asystenta. - W porządku? - spytał zniecierpliwiony.

Zawstydzony chłopak skinął głową, notując.

- Liczne rany cięte, prawdopodobnie od pazurów. - kontynuował niziołek. - Ofiara wybebeszona. Dobra, zabierajcie ją, chłopaki! - krzyknął do strażników. - Zwijamy ten kram, do kostnicy z trupem, tam się ją porządnie obejrzy.

Zadowolony z siebie niziołek wyciągnął tanią cygaretkę i wcisnął ją sobie w zęby. Poklepał się po kieszeniach.

- Ma ktoś ognia? - spytał w przestrzeń.

Strażnicy z tyłu przenieśli ciało na szybko zmajstrowane nosze i przykryli jednym z płaszczy. Mała rączka smętnie zwisała spod przykrycia, bezwładna, z powyłamywanymi palcami.
 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

śr lut 23, 2011 12:10 pm

Proforion

Proforion trzymał praczkę za ramię starając się dodać otuchy. - Spokojnie, już w porządku. Poproszę strażnika, aby odprowadził Cię do domu. - Skinął ręką na jednego ze strażników, by odprowadził staruszkę.

Wojownik odwrócił się do changelinga i dedektywa: - Mówi prawdę.
Słysząc pytanie Kane odpowiedział
- Zostawiliśmy materiały na biurku. Potrzebujesz czegoś konkretnego?. Przy okazji jestem Proforion, wojownik 9 ostrzy, nie mieliśmy okazji poprawnie wymienić zaszczytów - powiedział kłaniając głową.
- Kane Dross - ponownie przedstawił się inkwizytyw - Potrzebne mi całe akta - miejsca poprzednich zbrodni, nazwiska ofiar, ewentualne powiązania.
- Niewiele tego jest w aktach. Straż nie dopatrzyła się powiązań między ofiarami, oprócz dzielnicy. - następnie Proforion zreferował imiona i nazwiska ofiar, oraz miejsca znalezienia zwłok.
- Co wiemy o tej ofierze? - zapytał
- Co wiemy o ofierze? Póki jej nie zidentyfikują, nic konkretnego. Dzieciaków w Durze jest jak szczurów. Jestem niemal pewien, że kiedy dobrał się do niej rzeźnik, była już martwa, chociaż nie od dawna - odpowiedział Kane
- A o poprzednich? Kapral nie był bardzo rozmowny
- Mroranon zawsze taki był, można się przyzwyczaić. Ostatnia ofiara siedziała po uszy w handlu prochami. Dużo więcej nie wiem, potrzebuję raportów koronera. Co mówiła staruszka?


Proforion zreferował pokrótce historię praczki.
- Moja teoria jest taka. Ta dziewczyna została zamordowana, ale Rzeźnik nie miał z tym nic wspólnego. Ofiara została zabita precyzyjnym strzałem z niewielkiej odległości. Prawdopodobnie była to kusza ręczna. Strzał z cięższej kuszy rozwaliłby głowę. Następnie ciało zostało bestialsko poranione by upozorować morderstwo na kolejne dzieło Rzeźnika. Madeleine widziała shiftera z grubsza pasującego do opisu poszukiwanego. Jednak ślady po pazurach są niedokładne. Wydaje się jakby były zrobione jednym pazurem, którym ktoś metodycznie ciął obok siebie 4 razy by upozorować ciosy. Rany są różnej głębokości i z tego co widziałem nie są w tych samych odległościach, a niektóre nie są do końca równoległe. Co więcej, po wszystkim napastnik obmył się w deszczółce z tamtej beczki. Z tego co kojarzę, to pierwsza z ofiar, którą potraktowano w ten sposób.
Proponuję poszukać tego rzekomego świadka, choć szczerze wątpię by było to cokolwiek innego niż pułapka.
- skończył wywód Proforion.
Spojrzał na pozostałych i ruszył w kierunku karczmy.
 
Awatar użytkownika
Sindarin
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 851
Rejestracja: czw wrz 16, 2004 7:38 pm

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

pt lut 25, 2011 11:42 am

Kane Dross

Inkwizytyw pokiwał głową, słuchając Proforiona. Miał kilka zastrzeżeń co do jego hipotez - w końcu co za idiota bawiłby się jednym pazurem, żeby pozorować te ciosy? Łatwiej byłoby zrobić to czterema takimi samymi - z pewnością te ślady były właśnie dziełem shiftera, ale reszta? Może inne istoty, może po prostu to zmyłka? Zbyt dużo możliwości, by wysnuwać pełną teorię. Wzmianka o ofiarach z kolei zirytowała Drossa - albo ,,żebrak" strzelał, że tak jest, albo widział wcześniejsze ofiary, albo Mroranon sobie z nim pogrywał, i nie raczył wspomnieć, że te dane były w aktach.

Proforion ruszył w stronę karczmy, Kane jednak miał jeszcze coś do załatwienia. Podszedł do niziołka, wyjmując z kieszeni niewielką figurkę czerwonego smoka. Nacisnął smokowi na ogon, a ten buchnął z nosa niewielkim strumieniem płomieni, zapalając koronerowi papierosa
- Zajmował się pan może poprzednimi ofiarami Rzeźnika? - zapytał prosto z mostu
 
Awatar użytkownika
Varmus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1443
Rejestracja: śr sty 18, 2006 5:52 pm

Re: [D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

sob lut 26, 2011 2:48 am

Kane Dross

Niziołek zaciągnął się mocno. Po chwili wypuścił dym długim, leniwym wydechem. Kłęby szybko rozrywały się i znikały, siekane przez deszcz.

- Parszywa pogoda. - odparł koroner, nawet nie spoglądając na inkwizytywa. - W takich chwilach zawsze pada. Suwereni mają popieprzone poczucie humoru.

Kolejna porcja dymu wsunęła się do płuc niziołka, po czym została leniwie wypuszczona.

- Tak. Zajmowałem się. - odwrócił się w końcu do Drossa. - Czemu pytasz? Właściwą sekcję prowadził ktoś inny, ja tylko stwierdzałem zgon. W deszczu. I zimnie. - kolejne zaciągnięcie się, dym wypuszczony tym razem szybciej w bezładnym strumieniu. - No i oprowadzam młodzika, wdrażam w robotę. A tak w ogóle, kto pyta? - koroner żywo gestykulował, zostawiając w powietrzu smużki dymu. - I po cholerę ci ta kretyńska maska, hę?


Lilith i Proforion

Sharn budowano głównie na Sharn. Miasto rosło. Stare szczyty wież stawały się ich podstawami, wzmacniane i przystosowywane do nowych zadań i lokatorów.

Po setkach lat, jakie upłynęły od powstania miejsca, które teraz zajmowała karczma Dwa Kufle, nie dało się stwierdzić, jakie było oryginalne przeznaczenie pomieszczeń, które ją tworzyły, ani ile razy były przerabiane.

Ważne jednak było tu i teraz. Teraz zaś obskurne miejsce, do którego Anna zaprowadziła Lilith i Proforiona, rzucało cień na jego wszelką możliwą przeszłość. Odrapany szyld zbity z kilku drewnianych desek, z wypalonymi byle jak dwoma kuflami, skrzypiał lekko przy każdym powiewie wiatru. Coś, co dwieście stóp wyżej może było deszczem, ściekało po ścianach i kapało z dziurawego baldachimu z taniego płótna, rozpiętego nad wejściem i małym okienkiem z błony obok. Samo okienko pokazywało, jak biedna jest Niższa Dura. Dzięki powszechności prostej magii i Domowi Cannith, szkło było relatywnie łatwo dostępne i tanie. Okna z błony były wskaźnikiem - "ot, tu, stoimy niedaleko nad samym dnem. Nie spodziewajcie się dobrych trunków i nie pytajcie, skąd jest mięso w gulaszu".

Wnętrze nie prezentowało się lepiej. Tym, co uderzyło Proforiona, był zapach - suma przeróżnych przykrych odorów, wypadkowa woń stanowiąca całość, która przeszła nad smrodem i stała się tłem. Nie nieprzyjemna, już nie. Zapadająca w pamięć i cudownie jej się wymykająca. Zapisujący się na poziomie podświadomości zapach ubóstwa i beznadziei, w którym można było wyczuć stare piwo, kwaśną nutę potu, lepki odór podłego jedzenia i ciężki zaduch dymu, sugestię wymiocin, przejechanych na odczepnego brudną szmatą i wżartych w spoinę między wytartymi kamieniami podłogi. Karczma była kamienna - podłoga, ściany, sufit, schody na górę - bo wyłożenie czymś prastarych kamieni było zbyt drogie, jak na możliwości właściciela. Szynkwas był stary i drewniany, tak, jak i ławy oraz stołki, ale jako jedyny nie sprawiał wrażenia zbitego na odczepnego z dowolnego dostępnego drewna. W kącie, z twarzą na ławie spał jakiś stary, brudny pijak, dodając własne, dołujące arpeggio do odoru karczmy. Poza nim, może nią - to już nie miało znaczenia - karczma była pusta. Żadnych zatwardziałych stałych bywalców, żadnych służebnych dziewek. Jedynie karczmarz, zawsze na posterunku, apatycznie dawał rękom zajęcie, polerując kufel kawałkiem szmaty.

Zerknął na troje osób, które weszły do środka. Dwie kobiety, jeden mężczyzna. Jedna z kobiet była piękna, aż zbyt piękna. Roztaczała aurę zimnej pewności siebie, która sprawiała, że włosy stawały na karku. Druga z kobiet była o wiele bardziej przyziemna, w skórzanym pancerzu nabijanym ćwiekami. Mężczyzna wyglądał na żebraka i nie nosił broni. Żadne z nich nie pasowało do pozostałej dwójki.

- Co podać? - powiedział zmęczonym głosem.
 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

sob lut 26, 2011 9:24 am

Proforion

Odrażający odór sprawił, że Proforion szybko stłumił wyczulone zmysły. Karczma stanowiła obraz nędzy i rozpaczy. Wojownikowi zrobiło się żal ludzi muszących pracować w takich warunkach, by zarobić na życie. Gdyby miał jakieś pieniądze z pewnością poratowałby właściciela. No, przynajmniej na pierwszy rzut oka.
Bacznym spojrzeniem obrzucił pijaka w kącie jednocześnie pytając karczmarza - Poszukujemy mężczyzny, który niespełna parę godzin temu wywołał tu niezłe poruszenie. Blady, mamroczący, na pewno pamiętasz - Proforion czekał na reakcję karczmarza jak i pijaka. Cokolwiek co zdradziłoby że dobrze trafili.
Podszedł do szynkwasu bacznie obserwując i nasłuchując.

 
Awatar użytkownika
Anarchy_Kanya
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 303
Rejestracja: wt paź 19, 2010 2:29 am

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

ndz lut 27, 2011 7:46 am


Obskurna speluna nie zachwycała widokiem z zewnątrz, natomiast wewnątrz można było stwierdzić, że wygląd zewnętrzny nie jest jednak taki zły. Lilith nie przybyła tu jednak by napawać się widokami, czy zapachami. Proforion jako pierwszy zagadał do karczmarza, lecz to zmiennokształtna była specjalistą od rozmów. Mimo tego chwilowo nie wtrącała się. Chciała przekonać się na co stać "żebraka". Usiadła z Anną przy jednym ze stołów i przyglądała się karczmarzowi, czekając co odpowie.
 
Awatar użytkownika
Sindarin
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 851
Rejestracja: czw wrz 16, 2004 7:38 pm

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

pn lut 28, 2011 9:34 pm

Kane Dross

- Kane Dross, zajmuję się tą sprawą z prośby Straży. Potrzebuję raporty z sekcji zwłok, a najlepiej dostępu do ciał, chociażby ofiary sprzed dwóch dni - odpowiedział inkwizytyw, a ton jego głosu wskazywał, żeby więcej o maskę się nie pytać.
Koroner zmierzył inkwizytywa wzrokiem. Wydawał się umyślnie przedłużać czas, nim odpowie, po raz kolejny mocno zaciągając się cygaretką.
- Ofiara sprzed dwóch dni... Może być jeszcze w kostnicy, reszta została wydana rodzinom. A raportów nie mam. Musiałbyś się udać do kostnicy i tam szukać, chłopie.
- Rozumiem. Możesz mi jeszcze zdradzić, kto przeprowadzał sekcje?
- Nie, bo nie mam pojęcia. Pewnie główna koroner. - odparł niziołek, wyraźnie znudzony rozmową.
- W takim razie dzięki za informacje. Nic tu po mnie
Nie czekając na odpowiedź niziołka, Dross ruszył w stronę kostnicy. Gdy mijał kaprala Mroranona, pokrzykującego na swych ludzi, by oczyścili krew z mostu, powiedział na tyle cicho, by usłyszał to tylko krasnolud - Ma to sens? I tak wszystko spłynie niżej z deszczem - W Sharn wszystko spływało niżej, prosto do Dury.
 
Awatar użytkownika
Varmus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1443
Rejestracja: śr sty 18, 2006 5:52 pm

Re: [D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

wt mar 01, 2011 9:29 pm

Proforion i Lilith

Karczmarz spojrzał tępo na Proforiona. Odwiesił spokojnie kufel na haczyk wiszący nad szynkwasem, po czym odcharknął, napluł do następnego i kontynuował polerowanie.

- Może. Pamięć nie ta. - odparł krótko. Ciekawiło go, czy rozmówca zrozumie aluzję.

Zmierzył gościa wzrokiem. Bez broni, bez pancerza, w łachmanach. Nie miał nawet ofensywnego smrodu i zramolenia, które poruszyło serce i nos karczmarza na tyle, by nie wyrzucić śpiącego na ławie pijaka za drzwi. Forsy pewnie też nie miał. Jego problem.

- Zamawiasz coś albo spieprzasz. - dodał, przerywając pucowanie kufla i wwiercając wzrok w żebraka.

Wspomniany pijak leżał jak zabity. Tylko uważna obserwacja pozwalała zauważyć powolny ruch klatki piersiowej.


Kane Dross

Deszcz nie przestawał lać, ba, wydawało się, że dopiero teraz ulewa się rozkręca. Spadające krople były coraz większe, a ich uderzenia stawały się niemal bolesne.

Kane Dross szedł szybko, starając się uniknąć deszczu na tyle, na ile to było możliwe. Niewiele dobrego z tego przychodziło. Przemókł, wlokąc się od osłony do osłony. Do Posterunku Daggerwatch droga była długa, a jak na złość, nigdzie nie było widać żadnych przewoźników. Pozostawał spacer przez Durę, w górę i w górę...

Trzydzieści metrów wyżej, z względnie suchego zaułka obserwowała go para oczu...


Kane szedł i szedł. Droga zajęła mu sporo czasu, zwłaszcza w tym deszczu. W końcu, znużony i przemoczony, stanął przed bramami posterunku Daggerwatch. Dwóch młodszych strażników kuliło się pod murem z halabardami, łypiąc okiem na Drossa.
 
Awatar użytkownika
Sindarin
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 851
Rejestracja: czw wrz 16, 2004 7:38 pm

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

czw mar 03, 2011 8:10 pm

Kane Dross

Gdy Kane brnął mozolnie przez ciężki deszcz, jego myśli brnęły jednocześnie dwoma torami. Z jednej strony błyskawicznie tworzył i obalał wszelkie możliwe teorie na temat Rzeźnika, jego tożsamości i motywów, a z drugiej nieustannie przeklinał deszcz i obiecywał sobie, że już nigdy nie będzie zajmował się niczym w taką pogodę. Tak samo jak ostatnie kilkanaście razy.

W końcu dotarł do posterunku, przypominając chyba bardziej wściekłego topielca niż zirytowanego deszczem przechodnia. Oczywiście, przed bramą stało dwóch młokosów, najpewniej ofiary wrednego poczucia humoru dowódcy, zwanego oficjalnie ,,hartowaniem ducha i ciała”. Byli nie mniej wnerwieni i przemoknięci niż Dross, więc z ponurą radością postanowili wyładować się na inkwizytywie. Gdy tylko ten zbliżył się do wejścia, zagrodzili mu je halabardami, oznajmiając wszem i wobec, że - Nie wejdziesz, dziwolągu –
To był błąd. Nie zważając na fakt, że rozmówcy są uzbrojeni, Kane podszedł do nich na tyle blisko, że prawie dotykał maską twarzy jednego. Inkwizytyw przemówił, a jego głos brzmiał jak warkot demona prosto z piekielnych czeluści.
- Posłuchaj szczeniaku, dam wam trzy sekundy. Do środka wejdę niezależnie od tego, czy będziecie wciąż tu sterczeć, czy nie. Od was zależy tylko, czy się przy tym zmęczę, czy nie. Możecie zaryzykować i nie posłuchać, ale zapewniam, kapitan urządzi wam niezłe piekiełko za utrudnianie sprawy. O ile się wyliżecie – po tych słowach dał im moment na zrozumienie, po czym powiedział tylko - Raz… - więcej nie było trzeba, strażnicy rozstąpili się od razu. Niewielu było takich, którzy odważyliby się grozić im na służbie, i to w pojedynkę, ale nawet krótkie doświadczenie podpowiadało, że lepiej z nimi nie zadzierać.
Kane bez problemu wszedł do środka. Na odchodne rzucił jeszcze w stronę tego, którego twarz wydawała mu się skądś znajoma, ale zbyt młoda - Brauer, powiedzcie ojcu, że Dross go pozdrawia - po czym zamknął drzwi, pozostawiając strażnika w osłupieniu.

Przeciśnięcie się przez sam posterunek nie było już problemem. Kilka warknięć na szeregowców, parę przywitań ze starszymi stażem i ogólna praca łokciami pozwoliły szybko dotrzeć do biura głównej koroner. Dross odczytał nazwisko, szukając w pamięci, czy skądś ją zna, po czym wszedł do środka.
 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

sob mar 05, 2011 4:22 pm

Proforion

- A zatem wiesz - uśmiechnął się Proforion - To bardzo dla Ciebie niedobrze. Z chęcią dałbym Ci parę miedziaków, ale grosza przy duszy nie mam. Za to dam Ci radę zacny karczmarzu - Ściany lamentowały słysząc o zacności pożal się Boże typa nad wyrost nazwanego karczmarzem. Ty niemniej Proforion się tym zupełnie nie przejmował. Biła od niego aura dobroci i troski - W Durze wieści szybko się rozchodzą. Nie będziemy jedynymi którzy będą pytać o twego ziomka. Niektórzy nie będą tak mili jak ja i nie przyjdą, jak ja, nieuzbrojeni. Nie chcę Cie straszyć, ale jesteś rozsądny. Jak myślisz, dużo zarobisz jak ktoś taki jak Rzeźnik zawita w twe progi? Czy Twoje życie warte jest kilku miedziaków, jakie próbujesz wyskubać z kogoś, kto pieniędzy nie posiada? - Proforion odszedł od baru siadając w kącie, by mieć obu mężczyzn na oku i rzucił - Skoro nie przeszkadza Ci ta śpiąca pijaczyna, to ja też przeczekam ten upiorny deszcz w suchym miejscu. Kto wie co się wydarzy? Może natrafimy na Rzeźnika chcącego pozbyć się niewygodnego świadka? - rzucił do dziewczyn - A może nie. Wtedy przyjdziemy tu zbadać zwłoki oberżysty, którego chciwość przyćmiła racjonalny instynkt przetrwania - choć mówiąc patrzył na Lilith i Annę, słowa wybitnie skierowane były do oberżysty.

Proforion oprał się o ścianę i skrzyżowawszy ręcę na piersiach czekał.

Ostatnio zmieniony sob mar 05, 2011 4:23 pm przez Suldarr'essalar, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Varmus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1443
Rejestracja: śr sty 18, 2006 5:52 pm

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

wt mar 15, 2011 9:36 pm

Proforion

Karczmarz zmierzył żebraka wzrokiem, odstawiając kufel na ladę. Milczał. Widać było, że rozważa za i przeciw. Najwyraźniej nie należał do szczególnie bystrych osób, ale skoro przetrwał w Niższej Durze tyle lat...

W końcu karczmarz wzruszył ramionami i wrócił do rozcierania brudu na kuflu. Najwyraźniej nie przejął się zbytnio perspektywą Rzeźnika w swoim - pożal się Suwerenom - lokalu. Po zakończeniu równomiernego rozprowadzaniu brudu pacnął szmatą o ladę, sięgnął pod nią i wyciągnął spod niej kuszę. Dużą i ciężką. Z wyraźną dumą położył ją na w miarę płaskiej powierzchni.

Karczmarz miał powody do dumy. W całym tym obskurnym lokalu ten jeden przedmiot zdawał się naprawdę zadbany. Kusza była dobrze wykonana, dębowa, wypolerowana. Na kolbie widać było kilkanaście karbów.

Proforion w mig zrozumiał, w czym karczmarz pokładał nadzieje w przypadku ataku kogokolwiek. Nietrudno było się też domyślić, co oznaczały karby na kolbie. Najwidoczniej broń nie była tylko straszakiem. Albo była naprawdę dobrym.

W każdym razie widać było, że pytanie Proforiona pozostanie bez odpowiedzi.


Kane Dross

Deszcz był jakby lżejszy na dziedzińcu Daggerwatch. Wciąż jednak niewiele się różnił od stania pod wodospadem. Grupa nieszczęsnych młodszych funkcjonariuszy była właśnie musztrowana przez jakiegoś nieznanego Drossowi sierżanta.

Komendant Jacob Crane, dowódca durzańskiej części Straży, powszechnie uchodził za kompletnego sukinsyna. Ale był skuteczny i jego podwładni przeżywali. Durza nie miała litości dla słabych przedstawicieli prawa.

Kostnica mieściła się poziom niżej. Tam też znajdowało się biuro głównej koroner. Gdy Dross wszedł do środka, blaszany stół do sekcji aż lśnił, oczekując na przybycie ostatniej ofiary Rzeźnika.

Sama pani koroner - Endorra d'Jorasco - porządkowała właśnie jakieś papiery na swoim biurku. Była niziołką w średnim wieku, z chudą twarzą i stanowczo zbyt bystrymi oczami. Rzadko kiedy wychodziła ze swojego biura, położonego tuż obok kostnicy, dlatego mało kto w Straży ją widział. Dross raz, z pewnej odległości - nie rozmawiali ze sobą. Mało kto cokolwiek o niej wiedział. Co było dość deprymujące, wyglądało na to, że sama Endorra wiedziała bardzo dużo o wszystkich. Przypominała sępa.

- Dross. - powiedziała sucho. - W czym mogę pomóc? Jestem trochę zajęta, jak pewnie wiesz.

 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

śr mar 16, 2011 10:12 am

Proforion

Proforion spojrzał z politowaniem na kuszę. - Czy naprawdę sądzisz, że kusza jaką masz pod barem pokona seryjnego zabójcę, który krąży po całej Durze? -

Wojownik przyglądał się żebrakowi i karczmarzowi. Dziewczyny milczały zajęte własnymi sprawami. Proforion zastanawiał się czy po prostu nie wejść na zaplecze, ale z drugiej strony...

Rozsiadł się wygodniej i czekał.
 
Awatar użytkownika
Sindarin
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 851
Rejestracja: czw wrz 16, 2004 7:38 pm

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

śr mar 16, 2011 6:30 pm

Kane Dross

Kane nie mógł powstrzymać się od tej odpowiedzi
- To nie zajmie dużo czasu, zresztą Twoim pacjentom chyba nigdzie się nie śpieszy
- Ha. Ha. Ha. Bardzo śmieszne, panie Dross. -
odparła beznamiętnie niziołka. -Ponawiając pytanie, czego pan potrzebuje? W tym tygodniu mamy zniżkę na trepanację czaszki. - dodała.
- Raporty z sekcji zwłok ofiar tak zwanego Rzeźnika z Dury. A jeśli to możliwe, chciałbym sam zerknąć na ciała
- Na ciała sobie nie zerkniesz, bo ostatnie poszło dzisiaj rano do kremacji na życzenie rodziny - odparła d'Jorasco. - A raporty z sekcji mogłabym udostępnić. Ale po co?
- Góra prosiła, żebym zajął się tą sprawą, więc się nią zajmuję - Odpowiedział Dross, uznając pytanie za dość idiotyczne
- Aha... - westchnęła Endorra. - Nie wiedziałam, że się tym zajmujesz. - sprostowała. - Ale nie należysz do Straży, Dross. Nie powinnam ci udostępniać niczego w świetle prawa.
- Czyżbyś tak lubiła babrać się w świeżych zwłokach? Może spodobała ci się ta mała, którą przywieźli niedawno, i liczysz na więcej? Bo będzie ich więcej, jeśli nie dorwiemy Rzeźnika jak najszybciej. A bieganie do Mroranona i z powrotem po jakieś pieprzone kwitki, bo nagle zachciało Ci się biurokracji, wcale w tym nie pomoże. Więc jak, dasz mi te raporty czy nie? I tak zrobię tylko ich kopie - inkwizytyw szybko domyślił się, jak podejść niziołkę, i wykorzystał to bez skrupułów, nie miał czasu na gładką gadkę
Koroner zmierzyła Drossa wzrokiem.
- Nie, Dross. Lubię swoją pracę, ale nie aż tak. - powiedziała Endorra. - Daj mi chwilę, muszę znaleźć te papiery... - dodała, schodząc z fotela.
Dross dopiero teraz zauważył, że fotel miał dobudowaną małą drabinkę. Pełnowymiarowe biurko i fotel dla niziołki... Drabinka miała jakiś pokrętny sens. Łatwiej było dobudować drabinkę, niż wymieniać wyposażenie.
Mimo wszystko dziwne było, że pracująca tu już od dłuższego czasu Endorra nie zadbała o wygodniejsze dla siebie meble.
 
Awatar użytkownika
Varmus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1443
Rejestracja: śr sty 18, 2006 5:52 pm

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

wt mar 22, 2011 1:03 am

Proforion

Kusza karczmarza była z pewnością najlepiej utrzymanym, najwyższym jakościowo przedmiotem, jaki mieścił się pod Dwoma Kuflami, a zarazem sprawdzonym gwarantem wątpliwego bezpieczeństwa tego przybytku. To ona, poza oczywistymi w tych stronach układami ze zbirami, sprawiała, że karczma była terenem względnie neutralnym i spokojnym. Każdy, kto był dość głupi, by sprawiać problemy nierozwiązywalne przy użyciu drewnianej pały okręconej rzemieniem, kończył z drewnianym kołkiem w bebechach.

Ale Rzeźnik z Dury nie był pierwszym lepszym pijanym zbirem czy samozwańczym awanturnikiem z zaścianka. Ta nieprzyjemna prawda zaczynała powoli docierać do świadomości karczmarza. Jeśli uniknie pierwszego bełtu, czy też nie zatrzyma go on... Jeśli... to taką ciężką kuszę potwornie długo się ładuje.

Ale przyznanie się do błędu przy jakimś obdartym przybłędzie? O, nie. Lepiej iść w zaparte.

- Niejednego sukinsyna to cacko już ubiło. - powiedział karczmarz. Proforion doskonale wiedział, że właściciel kuszy przekonuje sam siebie. W głosie nie było już tyle buty. - Eee... Rzeźnik wcale nie jest taki straszny. - oczywiste kłamstwo. - Byli już gorsi w Durze. - bolesna prawda. - No i Favir prosił, żeby nikomu nie mówić... Oż kurwa... - karczmarz zatkał sobie usta dłonią tak szybko, że usłyszeć można było plaśnięcie.


Kane Dross

"Przeszukiwanie papierów" zajęło prawie kwadrans. Było to i tak niezłym wynikiem. Endorra, jak zauważył Dross, wyznawała zasadę segregacji dokumentów opierającą się na palnięciu obrzydłych papierzysk na-lub-w dostępną wolną przestrzeń na biurku czy w jednej z szuflad, a potem pamiętanie, gdzie co mniej-więcej leżało. Zadowolona z siebie koroner wręczyła inkwizytywowi gruby na pół stopy plik teczek z pożółkłego kartonu, zawierających na oko ze trzy kilo papieru.

O Endorze dało się powiedzieć wiele, ale dokładności w pracy nie można było jej odmówić. O ile informacje w teczkach były kompletne i "nigdzie nie zawieruszyły się jakieś świstki papieru", jak to ujęła pani koroner, to zawierały nawet długość paznokci ofiar z dokładnością do ułamka cala.

Oczywiście, nastręczało to problem. Jak w takim natłoku informacji znaleźć te właściwe?

Ostatnio zmieniony wt mar 22, 2011 1:05 am przez Varmus, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Sindarin
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 851
Rejestracja: czw wrz 16, 2004 7:38 pm

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

czw mar 24, 2011 9:42 pm

Kane Dross

Dross spojrzał na raporty z mieszanką zadowolenia i złości na twarzy. Mógł być pewien, że nie umkną mu jakieś ważne szczegóły, ale przecież przekopanie się przez tony bezużytecznych śmieci będzie prawdziwą męczarnią. No ale cóż, taka praca, poza tym Rzeźnika TRZEBA dorwać.
- Mogę to sobie zabrać w jakiś spokojniejszy kąt posterunku, czy wolisz, żebym jeszcze trochę powiększył ten bajzel? - zapytał Endorę

Mając w końcu trochę spokoju, Kane zapalił papierosa i wziął się ostro do roboty. Czy to była chęć zakończenia tej sprawy, czy wyjścia w końcu z tej budy, w każdym razie przeglądanie akt poszło mu bardzo sprawnie. Nie zapominał robić cały czas notatek, a także zapamiętywać wszystko co trzeba.

 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[D&D 3.5 Gestalt Eberron] [Opowieści z Sharn] Rzeźnik z Dury

pt mar 25, 2011 8:15 am

Proforion

Proforion spojrzał na dziewczyny. - Chyba macie już trop, nie? Ja się tu jeszcze trochę rozejrzę - Wojownik wstał i podszedł do karczmarza. Oparł się o brudny szynkwas nachylając w stronę właściciela, jednocześnie nie będąc na linii strzału - A co, jeśli powiedziałbym Ci, że ja jestem Rzeźnikiem z Dury? - szepnął - Z łatwością minąłem Twoją obronę i mogę Cię teraz dowolnie wybebeszyć. - Cisza. Pauza zawsze była efektownym i efektywnym elementem każdego dobrego zastraszania. Gdy Proforion zobaczył, że treść i sens dotarł do karczmarza, uśmiechnął się serdecznie, a jego uśmiech sprawiał, że czuło się spokój i dobro bijące od tego obdartego człowieka. - To jak? Powiesz mi co wiesz, a ja w zamian sprawię, że straż miejska otoczy Twój lokal "opieką".


W razie czego, pozostawała jeszcze inna metoda, ale z tą, Proforion wolał poczekać aż dziewczyny opuszczą knajpę.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 13 gości