Lubię zombiaki. Ale tylko pierwszą część, która, jeśli grać uczciwie jest zrównoważona. Atak na moskwę to dla mnie
kompletna porażka, ludzie po prostu nie są w stanie zatrzymać umarlaków.
A teraz czas na tricka. Może ktoś już na to wpadł i opisał, ale mi o tym w każdym razie nic nie wiadomo, więc po-
dziele się przemyśleniami będącymi efektem lat grania w jedynkę (w dwójce zombi są tak silne, że nie ma sensu sto-
sować tej sztuczki)
Jak osiągnąć (niemal pewne ) zwycięstwo w zombiaki
Krok 1
Gramy zombiakami
Krok 2
Wystawiamy naraz jednego zombiego, następnego wysyłamy dopiero gdy obecny zginie. Dopóki nasz zombi żyje
w naszej rundzie odrzucamy po prostu jedną kartę, staramy się przy tym odrzucać karty efektów, w miarę moż-
liwości oszczędzając zombich
Teoria: Siłą talii ludzi są karty działające obszarowo zadające obrażenia wielu zombim naraz. Jest tylko kilka kart
które skoszą pojedynczego zombiego od razu (granat i ew. miotacz ognia), więc załóżmy, że w pierwszej rundzie
wyślemy zombiego za, powiedzmy 3. Tracimy dwie karty z talii- odrzuconą i zombie za 3, przeciwnik w odpowiedzi
wysyła strzał za jeden, więc także zużywa dwie karty. Mamy remis, z tym, że wróg musi powstrzymać tego zom-
biego, więc siłą rzeczy w którejś rundzie znów zużyje dwie karty. Efekt jest taki, że powinien nadejść moment,
gdy talia ludzi się wyczerpie, podczas gdy my będziemy mieć wystarczająco wiele kart, by jeden zombiak przedarł
się spacerkiem przez barykady.
Wada: Zupełnie przeczące teorii prawdopodobieństwa ułożenie kart w talii zombich, polegające na tym, że wszyst-
kie karty ,,zombi,, leżą na samym wierzchu, ale z drugiej strony jak dziwnie sie wam karty ułożą to i tak przegracie.
Polecam spróbować i z niecierpliwością czekam na konstruktywną krytykę (,,Jesteś debilem!,, ,,Czy ty kretynie na oczy
tą grę widziałeś?,, itp. )