Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
YuriPRIME
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 115
Rejestracja: sob kwie 08, 2006 1:55 pm

[Warhammer40k Dark Heresy]kampania "Siostrzane Zęby"

ndz kwie 10, 2011 11:02 pm

Witam! Długo się zastanawiałem gdzie zamieścić to co chcę wam zaprezentować, a w końcu zdecydowałem się na ten dział.


Czemu ten system?

Uwielbiam Warhammera 40k z racji na mrok i połączenie fantasy z elementami futurystycznego gotyku, naprawdę moralnej obojętności, brutalizmu, oraz wiecznie snującego się gdzieś humoru. W dodatku, to stary przebudowany Warhammer Fantasy Roleplay, niemalże ta sama mechanika, lekko przemodelowana, a na pewno szybsza i o wiele bardziej płynna z doświadczenia.
W dodatku, co podoba mi się w tym systemie, to fakt, że on niejako zmusza do parcia na przód, podczas gdy ludziska oczekują otwartości świata, tak na prawdę czekając aż GM zmusi ich do wejścia w jakąś misję, tutaj się nie patyczkujemy i przechodzimy od razu do akcji, jako, że wcielamy się w agentów inkwizycji(jak robić dla KGB... dobre bonusy i przywileje, ale odejść z roboty to się nie da, a zawód sprawiony przełożonym równa się często śmierci. Podoba mi się ten ciągły nacisk i presja zewsząd.
A co boli mnie najbardziej? Cóż, często widzę jak ambicja RPGowców kończy się na barierze językowej... jak jest po Polsku, to gramy, jak nie, to nie... Dark Heresy jak pamiętam nie wyszło nigdy w wersji Polskiej i chyba nie wyjdzie, I WŁAŚNIE DLATEGO to prowadzę! Bo mogę coś w Polsce niszowego rozprzestrzenić, a w dodatku uważam, że WH40k to najlepszy setting w ogóle ^^ może idący w parze z Mutant the Chronicles, i zaraz za moim ukochanym Battletechem... a oryginalne settingi lubię, bo od kolejnego quasi-średniowiecznego fantasy rzygać mi się chce...

Gracze

Gram na szczęście z wyjadaczami różnych systemów, trzymających klimat, i myślących, więc gra się dość ciekawie... dla mnie to natomiast dodatkowe wyzwanie, z racji na to, że dwójka jest świeża w świecie Warhammera 40k.
W drużynie mamy fanatycznego religijnie Gwardzistę robiącego za mięśnie i przemoc, a za razem za dziwną kompilację psychopaty i dewoty.
Arbitrator - łebski koleś robiący za bardziej bojowego detektywa, co z racji na swe przygody coraz bardziej brutalnieje.
A dodatkowo towarzyszy im Asasyn - zabójca podający się za funkcjonariusza Adeptus Munitorium - konkretnie policji - a prywatnie w specjalizacji finansowej, ściga ludzi za niezapłacone podatki oficjalnie... a potem chowa się w cieniu z karabinem snajperskim i zdejmuje ich potężnym strzałem w łeb.

Sesyjny Podcast

Jako, że kampanię prowadzimy przez Skypa, jako że używamy różnych programów typu Maptool, bo nie oszukujmy się jesteśmy rozstrzeleni po całej Polsce, wpadłem na pomysł, żeby zrobić nagrywany sesyjny Podcast!
Zauważyłem, że coś podobnego robią Amerykanie, Brytyjczycy i ludzie tego z chęcią słuchają, ciekawych rzeczy można posłuchać, pośmiać się, i tak dalej... a po wpisaniu w Youtube "Sesja RPG"... zauważam, że nic takiego Polacy nie zrobili :(
Może jestem w błędzie, albo nie wiem gdzie ktoś coś podobnego w wersji Polskiej zamieścił, ale mam nadzieję, że prezentuję wam pierwszy Polski podcast sesyjny! I to właśnie z Dark Heresy!

Części 1-16: Lazarus, Sextus oraz Regis ruszają na odległą planetę z ich pierwszą misją oficjalnie dla Inkwizycji, w celu rozgryzienia tajemnicy pewnej katedry.
Części 17-31: Nasi milusińscy już pierwszego dnia napytali sobie biedy i na dzień dobry wygenerowali więcej wrogów niż ustawa przewiduje.
Części 33-42: Chłopaki zdecydowali się, że co było do zrobienia w mieście zrobili, to czego się dowiedzieć mięli, to się dowiedzieli, a zatem czas ruszyć do Nadziei Sterna!

Temu zamiast opisywać wszystko od deski do deski, ubarwiać i ukwiecać, daję wam całą przygodę w wersji oryginalnej, sami możecie w ten sposób zaobserwować z czym są problemy, śledzić przygodę, co jest fajne i jak działa mechanika.

Informacje dodatkowe o przygodzie i kampanii:
Otóż jest to druga przygoda naszych milusińskich, ale pierwsza, w której pracują już jako pojednana grupa. Ponieważ Dark Heresy był kierowany od razu do fanów settingu, a ja miałem dwóch świeżaków, to postanowiłęm, że od razu wrzucać ich na głęboką wodę i zmuszać do odgrywania czegoś od tak, byłoby sztuczne, a sami gracze czuliby się dziwnie nie znając klimatu i atmosfery jaką to uniwersum się posługuje. dlatego pierwsza przygoda, była dla wszystkich swoistym starterem, gdzie zamiast być jako inkwizytorscy agenci, zaczęli jako zwykli ludzie w swoich zawodach pracujący i uwikłani w ten czy inny sposób w sprawy inkwizycji.
Zaczęło sie od Lazarusa Quintusa, Gwardzisty zwerbowanego za karę do woja, na szczęście nie do regimentu karnego, po prostu postanowiono złagodzić wyrok za nieporozumienia finansowe związane z jego rodziną. Ten w ogóle pochodzi z innego Segmentu, z Placówki badawczej pod pieczą Kultu Maszyn, położonej na lodowej planecie - Tracji - w Segmentum Pacyficum... można się spytać co taki jegomość robi w Sektorze Calixis, skoro gwardziści rzadko podróżują poza swoje sektory wraz z oddziałami. Okazało się, iż jeden szczodry Baron postanowił ufundować za ogromne pieniądze manewry dla początkujących regimentów z różnych zakątków imperium, na zasadzie integracji, możliwości współpracy, dzielenia się wiedzą i doświadczeniem. Ku zdziwieniu zebranych zjawił się na tejże planecie także i inkwizytor Commodus Holven, co z niezapowiedzianą wizytą postanowił oznajmić, że to świetna okazja by inkwizycja przyjżała się młodemu kwieciu armii imperialnej. Ku rozczarowaniu Lazarusa, nie dano mu szansy ruszyć na manewry i się wykazać... akurat jego oddziałowi przypadł drętwy obowiązek bronienia pałacu barona. Pewnego razu chcąc wybrać się z psiapsiułkami z regimentu na zakupy(znaczy się, z kumplami pochandlować bronią) wyruszył po służbie na miasto, gdzie w skutek nieoczekiwanych obrotów akcji, stał się świadkiem przygotowań zamachu na pałac gubernatora planety, z użyciem broni biologicznej. Gdy popędził o tym zameldować, zdążył na czas ostrzec ludzi na tyle i wywrzeć dostateczne wrażenie na sierżancie(w rzutach), że ten postawił kogo trza na nogi. Nie minął kwadrans, jak faktycznie dokonano zamachu na pałac. Jak się okazało ten był jedną wielką zbiorową halucynacją, projekcją stworzoną przez demona, zakażającego ludzkie umysły. Pod koniec wkroczył inkwizytor robiąc z monstrum porządek, lecz jak się okazało baron zbiegł. De fakto, baron był za wszystko odpowiedzialny, ufundował całe manewry, by siągnąć żołdaków z różnych kątków imperium i zarazić ich umysły korupcją, tak by ci wracając między swoich rozprzestrzenili wpływy demona. A inkwizytor wpadł de facto nie by obejrzeć regimenty, ale podejrzewał że baron coś kręci od dłuższego czasu i eksportując armię na ćwiczenia ocalił im życie. Lazarusa zaś wyróżniono za szybkość i trzeźwość myślenia i postanowiono, że może się przydać.
Oddelegowano go zatem do siatki na Scintilli, wraz z Kapłanami Technicznymi, którzy mieli zbadać podejrzaną sprawę handlu obcą technologią w tamtym sektorze.

Kolejna część rozpoczyna się już przygodą Regisa, lufy do wynajęcia, chłopa, który żyje z zabijania ludzi. Dużo mu zapłacono za ustrzelenie jakiegoś grubego handlowca chowającego się w jakimś biedniejszym skrawku Ula Sibeliusa, ale na szczęście nie w pod-ulu. Regis oddaje strzał rozwalając dziadowi łeb... po czym znika. Na miejscu, odbierając nagrodę, zostaje zmuszony do wzięcia kolejnego, tym razem ostatniego zlecenia. Celem jest też kupiec, lecz ten był na tyle sprytny, by uciec na pustkowia poza miastem i ukrywa się gdzieś w 'siczach' - mieścinach kontrolowanych przez motocyklowe gangi, najmusów, zabijaków i przemytników. Dostaje do tego wszelkie sfałszowane papiery i identyfikatory Adeptus Munitorium, wydziału Policji Finansowej i rozkazuje się mu draba odnaleźć, spotkawszy się z innymi też na tropie tego mężczyzny imieniem Eliasz Vog

I przechodzimy w końcu do Sextusa Meiso - Arbitratora, funkcjonariusza, który bada sprawę morderstw dzianych kupców w okolicy. Wraz ze starszym partnerem, Edgarem Sextus przybywa by przeanalizować robotę Regisa. Dowiaduje się, że ten mężczyzna, którego zabito to dość bogaty kupiec, który raczej powinien siedzieć na wyższych szczeblach, co zatem robi tutaj?! Po zebraniu i zabezpieczeniu dowodów, udaniu się do centrali i archiwów, Sextus sprawdza, że w ostatnich dwóch tygodniach zginęło aż pięciu kupców, z czego cała tą piątkę łączy ta sama dziwna sprawa. Wszyscy zamawiali ogromne transporty żywności, nawet po zawyżonych cenach, blokując większość niszowych portów na planecie, zawsze gdy na orbitę Scintilli przybywał Książę Handlu, imperialny korsarz, Hanover Fist. Po zbadaniu kontenerów okazało się, że większość jest pusta i nie ma w nich śladów żywności jakiegokolwiek rodzaju. Ale jest jeszcze jeden handlarz, tkóry ostatnio znikł z miasta i ostatnio był widziany jak ze swoją rodziną wsiada do transportowca wiozącego towary do mieścin i siczy prowadzonych przez wyrzutków na pustkowiach. A konkretnie do "Białego Kotła". Sextus wraz z Edgarem dostają za zadanie odnaleźć kupca(Eliasza Voga) i go przesłuchać.
Kolejnego dnia spotykają się wraz z Regisem podającym się za funkcjonariusza skarbówki i wyruszają szukać Voga... oni, by uratować mu życie, on by go zabić.

Docierają po 8 godzinach do mieściny będącej swoistego rodzaju domem dla wyrzutków, lub po prostu takich co nie chcą marnować życia robiąc w fabrykach. Osada jest spokojnym "portem handlowym" dla okolicznych siczy. By rozeznać się w sytuacji, udają się do pobliskiej starej kaplicy Eklezji, gdzie chcą się dowiedzieć, czy jet w mieścine ktoś, kogo mogliby prosić o pomoc i byłby wierny imperium. Okazuje się, że w kaplicy leczy się ludzi na dziwną chorobę, która nie często się przytrafia, ale jednak jest niemiła i dość śmiertelna. Kaplicą zarządza Ojciec Ignacjo, towarzyszy mu brat Dulcyn będący medykiem, jakiś w pół zmechanizowany skryba dopomagający jak się da, oraz milcząca siostra z zakonu Szpitalniczek, opiekująca się cierpiącymi.
Wkazują im kontakt, "Zelmana" lokalną parodię 'szeryfa', starego dziada co pije całe dnie w knajpie "Pod Grubym Khanem". Gdy postanowili się wokół tej knajpy zakręcić i co nieco zainteresować, nagle ludzie czmychnęli w popłochu do domostw, przed, jak się okazało, grabieżczym najazdem motocyklowych gangów łupiącym i porywającym ludzi. Kilku udało się sprzątnąć, lecz generalnie zostawili niesmak straszny i narozwalali czego się da kradnąc rodzinom co ładniejszą córę.
Znaleźli Zelmana łątwo, bo ten jako pierwszy wypadł z dwoma pistoletami i powalił trzech łapserdaków, za co niestety został zrugany przez knajpianych dziadów, że im bardziej on im odgryza tym z większą zawziętością będą wracać i grabić. A Zelman ruszył pić do stolika... Zapytawszy Weterana o jego historię, okazało się, że niegdyś też był arbitratorem, śledzącym sprawę niejakiego Haggarta Voga i gdy doszedł do jakiś konkluzji, został odsunięty od sprawy i przez swoich przełożonych oddelegowany do tej dziury by sprawować pieczę nad lokalnym handlem... ale zapomniano o nim. Jest jednak porządnym kolesiem, starym wiarusem z zasadami, więc pomaga naszym chłopakom, szczególnie gdy dowiaduje się, że ci ścigają Eliasza (będącego bodaj synem Haggarta... co zginął ponad 40 lat temu) Zelman proponuje im nocleg, a w dodatku mówi, że znalazł jakiegoś żołdaka kilka dni temu, wyciągnął go z wraku wahadłowca lądującego na planecie, co jak się okazało został zestrzelony(transporter z Lazarusem na pokładzie, przechwycił sygnał uciekającego okrętu barona i starał się go śledzić, ale został dostrzeżony i zestrzelony) cudem przeżyło kilka osób, niestety większość wykończyli rabusie łasi na złom znaleziony we wraku i różne urządzenia. Zelman uratował mu na szczęście życie i podkurował. Lazarus przyłącza się do naszych podróżników, jako, że szuka sposobu na zabranie się z nimi do Ula i złożenie raportu.

Zanim jednak ruszyli w pościg za Eliaszem, chcięli złapać jednego z chłopów należącego do gangu, a jaki ukrywał się po uliczkach walcząc z rozwalonym motocyklem. Regis chciał go zajść i zmusić do zatrzymania,celnym strzałem, ale trafił biedaka w głowę tak bardzo, że go jej pozbawił...
Ech, ta skarbówka...
Po przeszukaniu zwłok okazało się, że mężczyźni rabowali Biały Kocioł, o dziwo, w poszukiwaniu jedzenia paczkowanego i napojów w pojemnikach, choćby butelkowanej wody!
Doszedłszy do wniosków, że Eliasz Vog będzie potrzebował albo przewodników, albo kogoś do ochrony, wyruszyli do knajpy dla najmusów, kilka godzin jazdy na południowy wschód, zwanej Orkowym Nosem. Tam próbując się rozeznać i wyłapać przy drinkach jakieś soczyste kawałki popełnili ten bład, że zadawali złe pytania i ściągnęli na siebie niemiłe spojrzenia pewnego gangstera. Ten chcąc z nimi w tajemnicy pogadać, wyciągnął ich z knajpy a wciągnął w pułapkę, mówiąc, że został przez Voga najęty, by zabić kogokolwiek, kto będzie o niego pytał. Ale... nasi chłopcy zdołali się z całej sytuacji wyplątać zawierając układ, iż skoro, jak się okazało owy najmus Voga zbytnio nie lubił, ale już mu zapłacił, to czemu nie skorzystać i przejąć po cichu jego interes. Drab godzi się by drużyna przyniosła mu łeb Eliasza, to zastanowi się nad dodatkową zapłatą.

Docierają w końcu we wskazane miejsce, do osady Drogowy Młot, zbudowanej na ruinach starej autostrady, gdzie co bogatsi włodarze ziemscy pośród wyrzutkami, pobudowali swe "posesje". Nie mogą się jednak rozeznać za jakimś tropem konkretnym, albowiem pan Vog najwyraźniej zmienił swe oficjalne nazwisko i imię. Zaczęli się pytać o różnych przyjezdnych w ostatnich dniach i to w różnych rejonach siczy. Dotarli nawet do kaplicy zorganizowanej w starym garażu, prowadzonej przez brata Huberta oraz braciszka Tonksa - nota bene będącego ogrynem. Zdaje się, że ta dwójka pała wielką niechęcią do Ojca Ignacja sprawującego pieczę nad Białym Kotłem. Brat Hubert przestzegał bowiem ludzi by ci nie jedli pożywienia rosnącego na ziemi i nie pili wody, albowiem ta mogła być skażona, za to właśnie został przez ojca wyrzucony. Sam zaś podaje odpowiednio zagadany, że w okolicy dwa dni wcześniej zatrzymał się jegomość pod domem dzianego Gangstera - Garibalda Butcha, jakiś miastowy z rodziną i ochroniarzami i krzyczał by go wpuszczono... narobił tyle hałasu, że dano mu wejść. Nasi milusińscy dochodzą do wniosku, że to może być ich trop. Kolejnego dnia zaś podchodzą do operacji.

Najpierw badają teren kręcąc się w okolicy... "villa" Garibalda leży otoczona budynkami pobliskich warsztatów cieższego rzemiosła, sama otoczona zaś ceglanym murem wydaje się dość solidna. Z jednej strony hacjenda dla pana i najbliższych ochroniarzy... z drugiej duży hangar pewnie zakładu znajdujacego się na terenie, do tego przybudówka dla służby między jednym a drugim... oraz wieża ciśnień ze świeżą wodą. Plan ustalono następujący. Sextus wraz z Edgarem postanowili oficjalnie podejść, wylegitymować się i zaproponować Eliaszowi ochronę i współpracę. Skoro zostaliby wproszeni, to trudno, wtedy można byłoby szturmować placówkę, ale najpierw spróbować dyplomacji. Choć ochroniarze są niezbyt szczścliwi z wizyty miastowych arbitratorów, to nie chcą problemów, skoro ci się grzecznie pytają i widać do nich samych nic nie mają.
Jeden z nich, Edgar zostaje i jest wzięty jako "zastaw", podczas gdy Sextusowi pozwala się pójść podyskutować z Eliaszem, gdy w końcu dochodzi do konfrontacji, szczęście Sextusa w przekonywaniu (wynik 07 na 47 = 3 stopnie sukcesu) sprawia, że Eliaszowi rozsupłuje si język i postanawia na tyle zaufać Arbitratorowi, że wyznaje mu cały sekret.

Otóż wraz z innymi handlowcami skupowali ogromne ilości obcej technologii, głównie śmieci, i opłacając zewnętrznych specjalistów, klecili z tego coś co potem opychali Adeptus Mechanicus za słone pieniądze, mówiąc, że to w imieniu Książąt Handlu. Niestety zarówno Hanover Fist, którego imię ucierpiało, jak i Adeptus Mechanicus zbadali, że coś jest nie tak i do lorda sektora, Mariusa Haxa, złożyli zażalenie, że zaprzestaną targów na ich planecie, jeśli ten skandal wyjdzie na jaw i pan Scintilii czegoś z tym nie zrobi. Dlatego Adeptus Administratum postanowili nająć zabójców, by ci usunęli kupców po cichu i całą spra dało się zamieść pod dywan bez szemrania i zbędnego rozgłosu. Gdy już Sextus miał się zabierać, nagle na ddziedziniec wjechały dwa toporne wozy a zeń wysiadł sam Garibald Butch w towarzystwie wiernych mu ochroniarzy. Gdy tylko zauważył edgara, zaczął się wydzierać, był strasznie wkurzony dowiedziawszy się kogo wpuszczono do jego domu, do tgo stopnia, że znokautował za karę nawet swoją kochankę łamiąc jej szczękę prawym sierpowym... Jak czołg ruszył na piętro, a gdy Sextus zdołał się ukryć w pokoju obok korzystając z zamieszania, słyszał jak Garibald wpada do swojego rzekomo "starego przyjaciela" i pomiata nim jak czarnoskórą lesbijką na koncercie skinheadowskim. Było niedobrze... Garibald zrugał go za głupotę w zadzieraniu z Hanoverem Fistem i że gdyby wiedział komu szkodzi sam by się nim zajął. Dorzucił jeszcze, że na jego tropie znaleźli się Techniczni Kapłani i koniec interesów, nie będzie na śmieci marnował czasu... Zabił całą jego rodzinę i wrócił rozprawić się z Edgarem. Podczas gdy Sextus zdołał złupić uciętą głowę Eliasza, zapakować do wora i uciec na dach przybudówki w miarę niepostrzeżenie, gdy ludzie Garibalda zostali zrugani i powiedzięli, że wraz z tym dziadem jeszcze jeden polazł gadać z Eliaszem. Wtedy Sextus zrobił coś tak nieoczekiwanego, że ja jako MG nie mogłem się tego spodziewać. Wstał nagle z ukrycia(a było już po zmroku) i krzyknął do Garibalda by dyskutowali i spróbowali się dogadać. Jego draby zaś otworzyły ogień. ALE! Ponieważ udało mu się wywabić Garibalda zza zasłony zarówno Regis - z karabinem zaczajony na wieży ciśnień(na którą dostał się z sąsiedniego budynku starej zawalonej piekarni), jak i Lazarus czychający na dachu innego pobliskiego budynku, mogli wreszcie oddać strzał raniąc Garibalda w głowę tak, że ten osłaniając się, krwawiąc obficie i będąc bliskim śmierci musiał ujść i skryć się w domu. Rozgorzała walka, nasi chłopcy dobrze sobie radzili i gdyby nie postrzelenie Garibalda oraz pewne inne zajście mieliby sporo problemów. A co to za zajście? Gdy zaczęli strzelać Edgar łokciem ogłuszył jednego z drabów, ale i jego ogłuszono silnym razem w potylicę! Z tym że w rzutach, na szczęście dla nich wynikło, że Edgar, chłop na schwał obudzi się już w kolejnej rundzie. I tak się stało, po wymianie ognia, Edgar powstał i zbliżył się do pleców bandytów pewnych że go ogłuszyli, dobywając bojowej strzelby z przyłożenia odprawił jednego knypa na tamten świat dosłownie rozsmarowując go serią po dziedzińcu.
Koniec końców, zanim Garibald zdołał się pozbierać, nasi chłopcy będąc sprytnymi rąbneli mu oba pojazdy i dali drapaka!

Gdy wrócili do Białęgo Kotła oddali Zelmanowi część pieniedzy za zniszczone auto(kasę otrzymali ze sprzedaży obu wozów)... a zniszczył je Lazarus prowadząc po pijaku... nachlał się w knajpie dla najmusów.

Niestety dziwne rzeczy jęły się dziać w Białym Kotle, jako że przybyła do miasta procesja pokutników, wędrowny kapłan oraz trzy śpiewające siostry,wieszcząc święto Spalnia Grzechów, na które chłopaki musięli się udać. Edgar leczył rany postrzałowe, oni zaś wybyli obczaić co się tam kroi. Zauważyli, że świątynia była zamknięta, a przed nią grupka pięciu gwardzistów broniła wstępu. Święto odbywało się zatem przed kaplicą. Chcąc porozmawiać z braćmi wewnątrz, nasi chłopcy zbliżyli się do straży i skrupulatnie zwracając uwagę na szczegóły(testy spostrzegawczości) wyniuchali, że coś jest nie tak. Lazarus poznał, że mundury które na sobie mięli należały do regimentu Komisarza Holtza, te same symbole widział na barce desantowej kilka tygodni wcześniej, na tejże feralnej planecie. Dodatkowo, Regis jak i Sextus zauważyli, że jegomoście nie noszą nieśmiertelników, zaś w ich mundurach, dziwnie brudnych i pomiętych są ślady po kulach. Sami zaś gwardziści wyglądają bardzo choro i biednie, za wyjątkiem ich sierżanta będącego jakby w kwiecie siły! Srogo odpędzają ich od wejścia, mówiąc, że ojciec Ignacjo nakazał im pilnować by nikt nie właził. Nasi chłopcy wykorzystali zatem fortel i rozpuszczając w tłumie zebranym przed świątynią, ze w taki dzień dobrze złożyć datek w świątyni i że powinni wejść. Udało im się zainspirować grupkę biczowników, której jednak otwarto wrota, ku wielkiemu niesmakowi zarówno gwardzistów, jak i ojcu oraz bratu Dulcynowi. Wewnątrz poza większą ilością chorych i przerwanym aplikacjom zastrzyków, nie wiele udało im się obaczyć, brat Dulcyn jednakowoż nakłonił wszystkich do opuszczenia światyni: "Bowiem jest to miejsce spoczynku chorych"... Lazarus i Sextus wyszli, ale Regis, za którym rozpuszczono psy gończe(dwóch gwardzistów z polecenia Seirżanta) udał się na około i dokonał włamu na zaplecze światyni. Odwiedziwszy kilka pokoi, a w zasadzie cel, zauważył, że w celi zajmowanej przez kobietę(prawdopodobnie siostrę, co ocenił po habitach i przyborach, w otwartej skrzyni - widocznie niedawno wypadła z pokoju szybko) obaczył dwa masywne magazynki od boltera. Nie chcąc pytać sobie biedy, wniknął w cień korytarza, schodząc po schodach niżej i poruszając się na tyle cicho, że nie został zauważony przez nadchozącego brata Dulcyna, oraz siostrę Talię, co prędko swoją celę przed nim zamknęła.
Regis zagłębił się w podziemia światyni... docierając o dziwo aż pięć pięter w dół! Do solidnej stalowej grodzi i rozumnego cogitatora. Po jego uruchomieniu, ten nie chciał współpracować nie przedstawiwszy się jako tajemniczy brat Sapis... a przecie żadnego takiego nie widzieli. Ale! I tu przebłysk geniuszu, oraz wielkie szczęście, Regis spytał o brata Huberta! o którym sobie jakimś wielkim cudem przypomniał! I na jego szczęście, jako, że hubert został usunięty z rejestru po wydaleniu "z parafii" materiały z nim związane nie wymagały weryfikacji, zaś jedna rzecz została. Dwa powiadomienia od systemu: "Praca filtrów wody wstrzymana." oraz "Wymiana filtrów, wbrew zaleceniom użytkownika Huberta, autoryzowana - z polecenia użytkownika Sapisa."
To wystarczyło Regisowi oraz reszcie by po sprytnym wydostaniu się z podziemi światyni dojść do jakiś konkluzji. Gdy byli spowrotem u Zelmana, Regis wybył skontaktować się z lokalnym paserem - przaśnym karłem imieniem Capajko, który miał mu wypłacić pieniądze za zabicie Voga. Ten śmiesznawy pokurcz wybył z Regisem na spacer by o takich rzeczach porozmawiać i oboje zauważyli, że są śledzeni... ścigała ich dwójka gwardzistów! Używając fortelu Regisowi udało się zgubić ogon i jednego z drabów powalić, gdy Capajko rozgromił drugiego dawką gorejącej plazmy... od tak, bo to niezwykły karzeł jest :P
Razem udało im się pojmać drugiego żołdaka i sprowadzić resztę: Lazarusa, Sextusa, Edgara i Zelmana. Mężczyzna zdawał się być w delirium i wielbić imię ojca Ignacjo, który w jego przekonaniu dał mu nowe ciało! Choć sam wygląda jak chory wrak człowieka, widzi siebie jako silnego mistrza! Zgodnie zaświadczyli, że coś złęgo się dzieję i ma to związek z lokalną wodą, sprawiającą, że ludzie chorowali, a jedzenie stawało się trujące. Braciszkowie zaś odprawiali jakieś eksperymenty na ludziach... nie wiadomo jednak po co konkretnie.
Udało im się ustalić, że muszą się dostać pod ziemię.

Pokrótce... ędrując przez kanały udało im się trafić na starą podziemną oczyszczalnię, w przy której brat Dulcyn poświęcał chorych by ich ciało zmieszało się z wielką toksyczną mazią odpadów w głównym zbiorniku, z którego następnie napełniał strzykawki. Dopadli go i przesłuchali, a następnie, w ostatnim niemal momencie wybiegli na górę by przerwać przyzwanie duszy potężnego kultysty do ciała Sierżanta. Jak się okzało rozpraszana choroba miała odsiać słabych od silnych, tak by nosiciel miał odpowiednio silną powłokę dla nowego gościa. Pomagając siostrze Talii przerwać rytuał przyzwania zapoczątkowany przez ojca Ignacjo(kultystę Sapisa) i uratować miasteczko, gdy już wkraczała Inkwizycja. Tym co dokonali, oraz fakt, że postanowili ruszyć od razu, nie czekając na posiłki zaskarbili sobie uwagę inkwizycji, która postanowiła zbadać sprawę tych jegomości i wziać ich pod swe skrzydła.

Podcast zaczyna się, gdy ci spotykają się po długim okresie szkolenia i indoktrynacji na czarnych okrętach


Ewentualne uwagi:
System jest niesamowicie przyjemny mechanicznie, nie potrafię wycedzić żadnych wątków sprawiających problemy, może poza faktem, że muszę wszystko tłumaczyć z angielskiego i czasami wynikają nieporozumienia, ale to w praniu wychodzi i z czasem jest coraz łagodniej. Wiadomo, uczymy się systemu razem.
Ostatnio zmieniony ndz kwie 17, 2011 6:18 pm przez YuriPRIME, łącznie zmieniany 23 razy.
Powód:
 
Tadeus
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 143
Rejestracja: pn wrz 19, 2005 12:02 pm

Re: [Warhammer40k Dark Heresy]kampania "Siostrzane Zęby"

sob cze 18, 2011 3:30 pm

Świetna sprawa. Od wieków ściągam prawie wszystkie "actual play" podcasty, jakie potrafię znaleźć. Jedne z moich ulubionych to te z Dark Heresy i Rogue Tradera, więc na pewno i wasze chętnie odsłucham.

Wrażeniami podzielę się po :)

EDIT: A, bo to na youtubie. To lipa. Podcastów słucham głównie z empetrójki w pracy. W takiej formie to trochę niepraktyczne :/
Ostatnio zmieniony sob cze 18, 2011 3:36 pm przez Tadeus, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
YuriPRIME
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 115
Rejestracja: sob kwie 08, 2006 1:55 pm

Re: [Warhammer40k Dark Heresy]kampania "Siostrzane Zęby"

czw cze 23, 2011 8:48 pm

Tadeus pisze:
Świetna sprawa. Od wieków ściągam prawie wszystkie "actual play" podcasty, jakie potrafię znaleźć. Jedne z moich ulubionych to te z Dark Heresy i Rogue Tradera, więc na pewno i wasze chętnie odsłucham.

Wrażeniami podzielę się po :)

EDIT: A, bo to na youtubie. To lipa. Podcastów słucham głównie z empetrójki w pracy. W takiej formie to trochę niepraktyczne :/

Wychodzę z założenia, że podcasty actual playa na mp3 trzeba by było gdzie mieć hostować, jakimś serwie prywatnym lub coś, a to niestety pieniądz kosmaty :/ po drugie, takie trudno rozprzestrzenić w necie, a youtube to potrafi roznieść dość ładnie. Zaś mp3 zawsze można ściągnąć, bez problemu:
Wchodzimy na tą stronkę:
http://keepvid.com/
wklejamy link do filmiku
ściągamy ostatnią opcje MP3 sound only

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości