Vukodlaku, trochę przesadzasz z ilością elementów magicznych w 2. ed. (choć to oczywiście zależy od tego, jak patrzysz na 2. ed., o czym w ostatnim akapicie). Przed "Realms of Sorcery" nie było tam żadnych chowańców. Co więcej, w podstawce z tego co pamiętam nie było o nich nawet wzmianki (by choćby uświadomić istnienie czegoś w tym rodzaju). Więc to element wybitnie "dorzucony" w dodatku i bez którego system sobie świetnie radzi. Jeśli chodzi o rytuały, to w podstawce są całe 2, o przydatności co najmniej dyskusyjnej. A zasugerowany współczynnik ryzyko/efekt jest tak zniechęcający, że jak gram w WFRP 2. ed. od dobrych paru lat, tak nikt nigdy na żaden pomysł z rytuałem nie wpadł. No chyba że jacyś BNi heretycy, którym groziło aresztowanie i śmierć na stosie, więc najprawdopodobniej ryzyko mogło wydawać im się rozsądne.
"W II Ed. z założenia demonów ma być trochę więcej, jak w to pseudomrocznym i słitaśnym uniwersum" - no bez przesady. To, że demony Khorne'a nie posiadają magicznych zdolności to przede wszystkim wesoły efekt tego, że są demonami Khorne'a, więc ich ulubionym hobby jest szlachtowanie przeciwników w walce wręcz tak, by lała się krew.
No i masz i słabe demony i demony, które mogą ci zarąbać całą drużynę w 1-2 kolejki. Moim zdaniem to dobrze, bo MG może stopniować "poziom trudności" dość skutecznie. A co do ilości - gdzie jest napisane, że demon to zjawisko częste i powszednie? EDIT: no i w 2. ed. demon dostaje +2 do wytrzymałości w przypadku broni niemagicznej. Na mój gust całkiem sensowne. Miecz to miecz, a nie jakieś "eye beams". Jak w coś uderzy, robi krzywdę. A demony z kamienia raczej nie są.
Nawiasem mówiąc, w 2. ed. przed "Królestwami magii" praktycznie nie było magicznej/runicznej broni. Dopiero w nich dorzucono te krasnoludzkie maszynki do trzepania kasy i seryjnej produkcji superuzbrojenia. A wiesz dlaczego broń magiczną spotykało się tak rzadko? Bo wywalono do śmietnika ten pomysł z odpornymi na zwykłą broń demonami. 1. ed. wymuszała wyposażenie się w magiczny oręż, a więc siłą rzeczy na sesjach występował często. Albo nie występowały demony. W 2. ed., kiedy nie ma już strachu, że ekipę fechtmistrzów zaciuka jakiś pojedynczy zgnilec czy inne badziewie, broń magiczna to coś wybitnie wyjątkowego i niespotykanego. Sytuacja ta nie musi wynikać wprost z podręcznika. Po prostu gracze z 1. ed., jeśli wiedzieli, że GM wprowadzi na sesję demona, starali się broń magiczną zdobyć/posiadać. Gracze z 2. ed. się w to aż tak powszechnie nie bawią, skoro zwykła broń w zupełności wystarcza, by przetrwać.
Podsumowując - moim zdaniem między 2. ed. "czystą" w 2. ed. + "Królestwa" jest gigantyczna różnica. Ów dodatek drastycznie zmienia natężenie elementów magicznych w systemie, a samą magię zamienia w bezpieczne i przyjemne hobby, w którym miota się po 5-6 kul ognistych rzucając 1 kostką na PM (choć na dwóch w sumie bezpieczniej). Sam gram z GMem który z owych dodatków nie korzysta i gra się świetnie. Magowie są groźni, ale każde zaklęcie to wielkie ryzyko i korzysta się z nich w ostateczności. Przedmiotów magicznych prawie nie ma. Demony spotkaliśmy cały 1 raz w ciągu paru lat. Bo i zwyczajnie nie występują aż tak często w przygodach, a i podręczniki nie narzucają powszechnego ich występowania.
P.S. Tak naprawdę Vukodlaku, to prośbę mam jedną: żebyś nie starał się zaklinać rzeczywistości. 1. ed. to żaden supermrok, 2. ed. to żadne słitaśne uniwersum. To po prostu różne przedstawienia pewnego świata. Mi to z drugiej edycji, choć miejscami przerysowane (przyznaję) bardziej odpowiada. Mrok to wyłącznie kwestia tego, jak GM prowadzi. Tak samo natężenie demonów itp. zjawisk. Nie ma jasnych wytycznych, to GM decyduje. Ty wszelkie błędy GMa zwalasz na system, bądź zwyczajnie starasz się wszystko interpretować na tego systemu niekorzyść. Nie powinniśmy dyskutować o gustach, więc może obaj powstrzymamy się przed szufladkowaniem obu edycji, wyciąganiem daleko idących wniosków i szukaniem problemów tam, gdzie ich nie ma (raczej
)?
EDIT: mam nadzieję, że w powyższej wypowiedzi nie ma żadnych elementów obraźliwych, a ton nie jest zbyt ostry. Jeśli jednak tak się zdarzyło - z góry przepraszam. Z uwagi na historię naszych "dyskusji", wolę mieć pewność, że tym razem takowa nie wyniknie