Myślę że warto do niego zajrzeć .
Adanedhel z FORUM SCIENCE FICTION FANTASY & HORROR pisze:Honor siedzi na Haven i negocjuje z Pritchart i sp., a na orbicie wisi bodajże 80 SD z Apollo na pokładzie. Rozmowy trochę się przeciągają. Oczywiście przez paskudnych opozycjonistów Pritchart i Theismanna. A jak się przeciągną za bardzo, królowa grozi, że zajmie się najpierw Haven, a potem pozostałymi układami, aż ktokolwiek po wszystkim będzie rządził Republiką podda się bezwarunkowo.
Liga Solarna jest przekonana o udziale Manticore (Zilwickiego) w wysadzeniu jednego wieżowca na Mesie. Poza tym z różnych względów nie chcą przyznać, że załatwienie Bynga przez Michelle było uzasadnione.
Admirał Oversteegen irytuje Michelle "milejdując" jej na każdym kroku, a poza tym wygrywając każde manewry, jakie dla niego przygotuje.
Poza tym do Spindle z niezapowiedzianą wizytą wpadła niejaka admirał Crandall z SLN, zabierając ze sobą blisko 80 superdrednoughtów i jakieś 50 okrętów osłony. Niestety okazało się, że salwa powitalna RMN (w Spindle stacjonowało w sumie jakieś 20 okrętów, poza starym SD admirała Khumalo nic cięższego od krążowników liniowych) zmiotła 1/3 okrętów Ligi. Zanim następne salwy dotarły do celu okręty Ligi poddały się.
Przy okazji - okazało się, że przewagę nad okrętami Marynarki Ligi miały nawet okręty Haven z samego początku pierwszej wojny.
Tranzyt ze Spindle do Manticore trwa jakiś czas. Wiadomość nie ucieszyła Królowej ani nikogo innego, ale nie płakali za bardzo. W nadziei, że widząc różnicę w możliwościach ktoś na Ziemi zmądrzeje, wysłali do Chicago pojmaną admirał O'Hanrahan (czy jakoś tak, nie chce mi się zaglądać) z dokładnym zapisem wydarzeń. Przy okazji zamknęli nexusa dla statków Ligi.
I, akurat dwa lub trzy dni po tym, okręty Mesy wykonały Oyster Bay. Atak był kompletnym zaskoczeniem. Zniszczył Hephaestusa, Vulcana, Weylanda i Blackbirda wraz z praktycznie wszystkimi ludźmi i wszystkim, co budowano/reperowano. Nie udał się o tyle, że Manticore zdążyło wcześniej ukończyć wszystko, co budowało już podczas bitwy o Manticore. Czyli jakieś 70-80 superdrednoughtów, które Mesa też chciała załatwić.
Zginęło jakieś 12 mln ludzi. Większość na stacjach, ale część też na planetach po uderzeniach resztek. Grayson i Manticore nie ucierpiały, Gryphona rąbnęło w niezamieszkane miejsce, ale na Sphinxie trafiło w centrum Yawata Crossing. Z ważnych osób - zginęła większa część rodziny Harringtonów (ale nie tych najważniejszych), Andrew i Miranda LaFollet, Weasley Matthews i siostra Alice Truman.
Przez przypadkowe ćwiczenia z ewakuacji przeprowadzone na Weylandzie prowadzone przez nadgorliwego admirała, ocaleli wszyscy naukowcy RMN i wszystkie bazy danych. Admirał zginął, ale kilka dni wcześniej wystrzelił ich - dosłownie - w przestrzeń i akurat, razem z pomocnikami, sprawdzał zabezpieczenia stacji.
To na tyle, jeśli chodzi o atak. Może jeszcze jedna sprawa. Dowódcą Home Fleet jest teraz niejaki admirał Higgins. Ktoś pamięta opuszczenie Grendelsbane?
A teraz wracamy do reszty. Ludzie rządzący Ligą - tzw. Kwintet - już prawie zdecydowali, że będą przeciągać rozmowy z Manticore, gdy nadeszła wiadomość o zniszczeniach. Natychmiast zdołali przekonać samych siebie, że cała obrona Manticore - nie tylko siła produkcyjna - i morale, zostały poważnie osłabione. Wydali odpowiednie polecenia głównodowodzącemu Marynarki Ligi Rajaniemu Rajampetowi, a ten przygotował atak na Manticore. Przy okazji mając gdzieś konstytucję Ligi. A ponieważ okazało się, że zupełnym przypadkiem niedaleko Manticore odbywają się manewry 300 SD pod dowództwem niejakiego Filarety (tak jak w odpowiednim czasie niedaleko Spindle znalazła się Crandall z 70 SD-kami), któremu Rajampet dorzucił jeszcze 100 kolejnych, atak odbędzie się w ciągu trzech miesięcy.
Oczywiście Manticore nie ma zamiaru się poddać.
Wiedząc, co się dzieje, Mesa zaczęła robić to, co chciała. Poszczególne części Ligi będą się z niej wyłamywać (niektóre inspirowane przez Mesę, inne nie). Tymczasem powołali coś, co było przygotowywane od dawna. Jedenaście silnych systemów wewnątrz Ligi jest rządzonych przez ludzi Dettweilera. Oni wyjdą z Ligi jako jedni z pierwszych, tworząc nowe państwo, i mają zachęcać - nie brać siłą - do przyłączenia się inne, silne systemy. Oczywiście chcą zając praktycznie wszystko, co miała Liga i tak dalej.
(I mają swój własny odpowiednik Bolthole.)
Wracając na północ. Przed przybyciem Filarety Beowulf wysyła Królowej informacje o dacie i sile ataku. A zaraz potem te same informacje, ku zdumieniu Pritchart, przesyła rządowi Republiki, który przestał nawet rozważać atak na Manticore. Co ciekawe nie tylko rząd Imperium, ale po ostatnich wydarzeniach reż Republika i paru inteligentnych ludzi w Lidze zaczyna podejrzewać, że to Mesa napędza wydarzenia.
I mniej więcej w tym momencie Cachat z Zilwickim pojawiają się w Nowym Paryżu razem z niejakim Harlandarem Simonesem zabranym z Mesy.
Kończy się to wszystko na jakiś tydzień przed pojawieniem się Filarety w Manticore. W Trevor Star pojawia się samotny okręt z Pritchart, Theismannem, Le Piciem, Cachatem, Zilwickim, Simonesem i kilkoma innymi ważnymi osobami na pokładzie. Spotykają się z królową, rozmawiają w miły sposób i decydują o kilku sprawach. A na koniec Pritchart proponuje sojusz, w nawiązaniu do rychłego przybycia Filarety i problemów z amunicją Manticore, oświadczając:
- Cóż, tak się składa że Thomas zabrał ze sobą niewielką flotę - dwie lub trzy setki okrętów liniowych, jak sądzę - czekających w hiperprzestrzeni parę godzin od Trevor Star. Jeśli pozwolicie nam znaleźć się w przestrzeni Manticore, może uda nam się wspólnie nauczyć Filarety rozsądku.
I dla wszystkich czekających na tą informację - tak, zdaje się, że Shanon Foraker i Sonja Hemphill zaczną pracować razem. Z Harlanderem Simonesem do pomocy.
PS. Przypomniało mi się. W razie, gdyby atak Filarety się nie powiódł, Rajampet przygotowuje kolejną flotę - tym razem tak pod 800 SD. Ale nie wiadomo, co z tego wyjdzie.
Nie jest to mój tekst i nie będę wstanie podjąć merytorycznej dyskusji