Specu pisze:Nie jestem wielkim fanem T2, zwłaszcza po przyspieszeniu rotacji, bo jest potwornie mały zasób kart, ale coraz bardziej skłaniam się do tego żeby zacząć grać w dwójkę.
Nie uwierzysz... Ale ja też.
Pierwsza sprawa - ceny kart. Mam skompletowane dwa decki, z których jeden w obecnym meta (o warszawskim nie wspominając) obsysa. Są to Mono U Merfolki. Drugi deck - w playtestingu ppotwierdziło się, że potrzebuje jeszcze jednej Tundry, której cena obecnie wynosi 300 zł. (kupowałem dwie po 180 - w styczniu tego roku). Do złożenia Banta brakuje mi trzech duali, za które obecnie musiałbym zapłacić około 750 zł. Nie pożyczam od nikogo kart, bo wiem, że wypadki chodzą po ludziach. Na leg Mobie jeden z uczestników obchodził się z pożyczanymi kartami jak z jajeczkiem, ale przypadek trafił, że kartę zdmuchnął wiatr. Łapiąc ją - tak niefortunnie docisnął ją do blatu stołu, że karta się przełamała (pierwszy raz widziałem coś takiego). Pół biedy, że była to tylko Terapia. Co by było jak to by był dual? Staple do formatu są obecnie tak drogie, że można znieść jajko. Nie ma w zasadzie mowy o złożeniu sobie decku od podstaw, bez wydania na niego trzech tysiaczków.
Druga sprawa - Mało eventów. Całe szczęście, że mamy w Warszawie Mobilizację. Ale po pierwsze - grają wciąż te same osoby. Po drugie - frekwencja utrzymuje się na stałym poziomie. Po trzecie - zawsze wygrywa Pasek.
Jednak jak spojrzy się na mapę Polski, to obecnie tylko w kilku dużych miastach gra się Legacy - Łódź, Poznań, Kraków. Mówię tu o regularnym graniu, bo mamy jeszcze eventy w Trójmieście, Legnicy i Bydgoszczy, ale z tego co się orientuję, nie ma tam jakiejś regularnej ligi. T2 jest grane wszędzie.
Trzecia sprawa - W przeciwieństwie do T2 - małe jest prawdopodobieństwo, że nagle będziesz jeździł po świecie i "zarabiał na magicu". Owszem, znikoma jest też szansa że będziesz zarabiał kokosy na T2
. Ale w T2 dużo więcej się dzieje, są lepsze nagrody (no może poza BOM - gdzie można wygrać P9) i wreszcie - deck za 1200 zł, można odsprzedać tuż przed rotacją. Owszem, zahaczamy o kontrowersyjną kwestię ostatnich banów i utraty kasy na Jackach i Mysticach, ale to w zasadzie wyjątkowy przypadek.
Czwarta sprawa - stres związany z pilnowaniem decku (klasera). Może wyda się to niektórym zabawne, ale jest to zajęcie niebywale stresujące. Ostatnie mobilizacje pokazały, że niestety - nieuczciwych graczy nie brakuje. Nazwijmy sprawę po imieniu - nie brakuje ZŁODZIEI. Z klaserów Fatala, Rava i Xymka poginęły cenne karty. Osoby, które jak żadne wspierają format - zostały pokrzywdzone. Wczoraj Xymek nie chciał mi nawet dać do rąk swojego klasera! "Znam cię, lubię, ale nie mogę ryzykować" - tak powiedział Piotrek. Rav, który pożyczał karty i całe decki robi to niechętnie i zapowiedział, że wkrótce nie będzie pożyczał kart wcale, bo albo nie wracają, albo wracają w paskudnym stanie (te Cabal Therapy było jego). Ja mam mało obsesję na pilnowaniu swojego deckboxa. Kilka razy dałem komuś mój deck, żeby sobie rozegrał nim partyjkę i za każdym razem nerwowo liczę wszystkie karty. Czy są wszystkie Tundry? Czy nie brakuje Jacka? Ten stres i obsesyjne pilnowanie kart, coraz bardziej mnie drażni. I wiem, że nie jestem w tym uczuciu odosobniony.
Co do Legacy - Nadal uważam, że jest to najlepszy format w MTG. Wymaga skilla, ogrania i dobrego deck buildingu, w którym można sobie pozwolić na ciut więcej "dzikich techów" niż w T2. Sęk w tym, że Hasbro i WOTC, w żaden sposób nie wspierają legacy. Bo zwiększenie eventów (w stanach) napędza tylko popyt. To z kolei lawinowo napędza wzrost cen na kartony. Jeżeli nie będzie przedruków - wkrótce format "zniszczy się sam". Ceny będą tak wysokie, że każdy odpuści sobie kompletowanie talii. I sytuacja będzie taka sama jak z Vintage. Legacy będzie niszowym formacikiem dla grupki pasjonatów... A może już takie jest?