Witam serdecznie,
zakladam ten watek zeby nabic ogladalnosc koledze zigzakowi, bo to za sprawa jego notki rozwinal sie pewien zalazek dyskusji ktora byc moze warta jest wiekszej atencji niz tylko wsrod komentujacych blogi.
Zanim zaczne, pozwole sobie na kilka uwag technicznych. Nie jest moja intencja krytykowanie niczyjej pracy, wizji czy sposobu gry. Nie interesuje mnie, gdzie kto pracowal (i sam rowniez nie bede na ten temat sie wyzewnetrznial zanadto). Chcialbym podyskutowac o samej wizji korporacji - czym jest, jakie motywy z jej zycia codziennego wykorzystac w grze a jakich juz nie warto, jakie pomysly na przygody w niej i wespol z nia mozna probowac realizowac. Tytul "jak grac" nie ma na celu mowienie komukolwiek, jak cos ma robic, to chyba jasne.
Rowniez w zaden sposob nie zamierzam podwazac Twoich, zigzaku - czy czyichkolwiek innych - doswiadczen w zakresie pracy w korporacjach. Jesli nawet uwazalbym, ze Twoj sposob widzenia cechuje mlody i ambitny korporacyjny narybek, to jest to tylko moje zdanie - ktore nijak nie przekresla Twojej wypowiedzi, jesli jest prawdziwe, a moze przeciez byc falszywe (bo np. ja moge byc "wypalony zawodowo"). Pamietaj o tym prosze.
Mam pewne przemyslenia na temat samej istoty korporacji. Moim zdaniem mylnie utozsamiana jest ona z kapitalizmem. Rowniez, pracownik korporacji ("korp") za czesto mylnie utozsamiany jest z wlascicielem kapitalu zainwestowanego w te korporacje. Moim zdaniem system korporacyjny to najblizszy idealowi Marksa system komunistyczny, jaki do tej pory zostal wymyslony. Korporacja nie jest przedsiebiorstwem - jest instytucja sluzaca do zarabiania pieniedzy na rzecz jej akcjonariuszy/wlascicieli. Firma prywatna jest kontrolowana przez wlasciciela, ktory wyznacza osobiscie kierunek jej dzialalnosci i jest z nia emocjonalnie zwiazany; podobny mechanizm moze wystapic w spolce z ograniczona odpowiedzialnoscia. Dodatkowo, takie firmy chronia swoja prywatnosc, podczas gdy spolki akcyjne - notowane na gieldzie - sa zobowiazane do bycia przejrzystymi, co utrudnia (nie uniemozliwia) nielegalne zagrania.
Poza tym pomijanie instytucjonalnej inercji bedacej wypadkowa procedur wdrazanych przez dziesieciolecia bardzo splyca problem - korporacja staje sie armia-mafia do ktorej Ty, zigzaku, proponujesz - i jest to krok milowy w stosunku do wiekszosci stylow grania w Cyberpunka z jakim sie spotkalem - dodac element zarzadzania ryzykiem i kalkulacji ekonomicznej.
Moim zdaniem to nie jest takie proste. Korporacje nieprzypadkowo w dzisiejszym swiecie staly sie rownorzednymi podmiotami co niektore panstwa, a o ich karty identyfikacyjne ludzie zabiegaja jak o paszport USA na ten przyklad. W istocie bowiem korporacja JEST rodzajem panstwa, kosciola i firmy w jednym - ze swoja struktura, systemem motywacyjnym i wartosci (misja, wizja, wartosci - niezbedne do wyksztalcenia, jesli organizacja ma przetrwac dluzej niz pokolenie) i zalozeniami rynkowymi. W korporacji polityka ma wieksze znaczenie niz ekonomia, a wojna polityczna toczy sie - co slusznie zauwazyl Siriel - o budzety.
Krotko i po lebkach dla niezorientowanych, zasada budzetowania w duzych organizacjach zaklada, ze na dany rok przeznaczone sa pieniadze na konkretne przedsiewziecia wewnatrz firmy - to sa wlasnie poszczegolne budzety. Jesli budzet zostal wykorzystany to nikt sie nie pyta, na co poszly pieniadze (no chyba, ze zaczyna sie szukanie oszczednosci). Jesli nie zostanie wykonany - zaczyna sie szukanie powodow, dlaczego pieniadze zostaly. Podobna zasada obowiazywala kiedys w Wojsku Polskim - jak jest brak w magazynie, to pol biedy; tragedia jest, jak jest czegos za duzo, bo wtedy zaczynaja sie pytania. Efektem zas tych pytan sa wnioski na gorze - przewaznie takie, ze dali za duzo i na nastepny rok budzet bedzie mniejszy. To oczywiscie jest troche bardziej skomplikowane, ale taki jest sposob myslenia przecietnego obywatela korporacyjnego.
Ostateczny cel powyzszych dwoch akapitow wywodu jest taki, ze korproacja - moim, podkreslam, zdaniem - nie zachowuje sie jak czlowiek, nie potrafi sobie stawiac (szybko) wspolnych celow i ich realizowac. Zeby takie cele postawic i rozpoczac ich realizacje, nalezy w samej korporacji zmontowac politycznie grupe osob na odpowiednich stanowiskach, ktore taki "projekt" przyjma z wizja ciagniecia z tego jakichs korzysci. Dlatego taka decydujaca rozgrywka korporacyjna mialaby tak naprawde miejsce na eleganckim przyjeciu firmowym, i to takim, na koniec ktorego nie byloby zadnej strzelaniny. W zasadzie bylaby to sesja bardzo "WoDowska" w rozumieniu sposobu gry.
W samym podreczniku do Cyberpunka (powoluje sie na niego bo tez bylem jego fanem w liceum, a jestesmy w podobnym wieku) sugeruje sie mozliwosc "bardziej skomplikowanych" rozgrywek, ale nie precyzuje tego dalej; natormiast sposob pisania tego podrecznika przekresla wlasciwie dotarcie do ludzi zainteresowanych rozgrywka polityczna. Dominuje prostacki jezyk, poza uliczna - to gra dla ulicznikow. W dodatku pisana w latach osiemdziesiatych, gdy literatura i filmografia cyberpunkowa (z ktorej takie gry zawsze czerpia) zakladaly radosna wycinke w ramach walki z systemem (filmy ze Schwartzeneggerem chocby) i nie oszukujmy sie - mielismy wtedy akurat tyle lat, zeby to wlasnie (i nic wiecej) do nas przemowilo.
Nie negujac zatem Twojej wizji wyrachowanej, kalkulujacej organizacji mialbym raczej sugestie, zeby pod taka wizje podpiac firmy mniejsze - prywatne trusty posiadajace wlasne firmy na calym swiecie, chronione w zakresie prywatnosci swoich operacji, posiadane w calosci przez ludzi ktorzy posiadaja tez korproacje. Taki przeciwnik rzeczywiscie ma cechy ludzkie, bo na koncu stoi jeden czlowiek (lub kilku dzialajacych w porozumieniu). Fakt posiadania przezen cech ludzkich oznacza takze, ze bedzie uzywal emocji i popelnial ludzkie bledy - w walce z korporacja swiadoma takiej walki zachowania organizacji sa - moim zdaniem - troche bardziej nieprzewidziane i uzaleznione od wewnetrznej polityki i walki o wladze.
Zapraszam do dyskusji.
Pozdrawiam serdecznie
Kret