Theran HerbacianoMroczny pisze:Wtedy to wojna w Rekwiem to właściwie nie wojna tyle zimna ile polityczna przepychanka na stołkach i głównie ze stołków. Nie widać tam specjalnie jakiegoś powstrzymywania sił, przenoszenia walki na inne terytorium czy wyścigu zbrojeń.
Zbroją się mafia, gangi, ghule i koterie nowicjuszy. Starszyzna kładzie lagę na zbrojeniu, bo sami są często chodzącą zbrojownią. Wojna w wydaniu wampirów rzadko wygląda na taką, jak ludzka czy wilkołacza. Jeśli dochodzi do masakry, to niezbyt często i jest to naprawdę druzgoczące dla lokalnej społeczności.
Theran HerbacianoMroczny pisze:Bazując na wypowiedzi Albiego można postawić pytanie dlaczego w miastach wampiry się nie powybijały?
Bo bardzo zależy im na istnieniu i są diablo sprytne? Weź też pod uwagę, że nie każdy wampir Zgromadzenia jest fanatykiem. Są opcje umiarkowane, jak i leserzy, którzy udają oddanie za możliwości dawane przez Przymierze (bo zawsze fajnie mieć te Sploty Smoka czy Cruac).
Theran HerbacianoMroczny pisze:Tak szybko nauczyły się zdobywać wartościowe wpływy, znajomości, cokolwiek
Theran HerbacianoMroczny pisze:czy też zgromadzenia naprawdę osobiście przejmują się polityką "nie zabijaj innych wampirów"?
Może. Kto powiedział, że zawsze i wszędzie tak/nie? Ja tylko pisałem, że praktycznie każde Przymierze znajdzie powody do mordowania innych Spokrewnionych. Narrator decyduje czy w jego Kronice się przejmują, czy nie.
Theran HerbacianoMroczny pisze:A może wojna się nie opłaca? (Nawet w przypadkach typu sojusz Lancea Invictus vs Kartianie?)
Najczęściej się nie opłaca. Bo co daje wojna w domenie? Próżnię, którą ktoś musi zapełnić. Co zrobisz jeśli to będą słabe i niekompetentne wampiry? Wojna oznacza dużo możliwości naruszenia Maskarady. Kto ma je maskować, gdy Primogen i Księcia szlag trafił? Wojna gorąca to ostateczność, lub wynik kalkulacji "będzie ryzyko, ale niewielkie i się opłaca".
Theran HerbacianoMroczny pisze:Jakie jest to inne rozwiązanie które miałoby tłumaczyć dlaczego to "wampiry się nie wyrzynały ciągle"?
Bo tak chce Narrator, a system musi chodzić. Serio, to najprostsza odpowiedź. Czasami zjeżdżasz w maskaradowy zwyczaj "a czemu to, a czemu tamto?" i chcesz jakichś odpowiedzi. W Masquerade to działało, ale w Requiem już nie ma na to szans. Wampiry Lancy i Kręgu w moim Dallas nie wyrżną się przede wszystkim dlatego, że chcę tam poprowadzić Kronikę o mieście opanowanym przez Uświęconych i Akolitów. Tylko tyle i aż tyle. Jasne, jakieś wyjaśnienia się znajdą (a bo Książę Lancy udobruchał Krąg dając im połowę miejsc w Primogenie, a to kapłani Pramatki trzymają w łapach handlarzy prochami i nie wrzucają ich w okolice kościołów - wszystko po to żeby miasto nie zapadło się od wojny dwóch wielkich sił, które się nienawidzą, ale wolą mieć gdzie istnieć i co żreć), ale jeśli nie mają mieć bezpośredniego wpływu na rozgrywkę, to są wtórne i całkowicie nieistotne.
Możesz stworzyć masę powodów, ale one zależą od Ciebie. Requiem nie daje, jak Maskarada, prawie gotowych rozwiązań. Dostajesz kilka klocuszków i poć się nad stworzeniem czegoś chodliwego. Nawet w dodatkach nie znajdziesz jasnej odpowiedzi, co najwyżej zbiór propozycji lub teorii. Jeśli chcesz wiedzieć jakim cudem różne Przymierza muszą współistnieć w stanie zimnej wojny, to zastanów się jaki powód tego stanu byś wymyślił w swoim mieście (które ma ważne założenie - w miarę pokojowe współistnienie wszystkich Zgromadzeń.