earl pisze:@ niuklik
Czyli faktycznie męczysz, bo jak na razie jesteś dalej niż bliżej końca.
To nie jest tak, ze sie strasznie mecze przy tej ksiazce. Idzie wolno, strona po stronie, rozdzial po rozdziale - nie da sie jej czytac dluzej niz 1-2 godziny dziennie, bo nie nalezy do ksiazek lekkostrawnych (zreszta, czy ktorakolwiek ksiazka z serii UW kiedykolwiek nalezala?) Styl Harrisona jest "obszerny" ale odmowic mu umiejetnosci pisania nie jestem w stanie. Niektorzy nazywaja Viriconium grafomanstwem - coz, o gustach sie nie dyskutuje, dla mnie jednak idzie to bardziej w strone wysmakowanego jezyka niz grafomanstwa. Tak wlasnie podchodze do tej pozycji i dawkuje ja sobie w kawaleczkach. Moze jest to takze kwestia tlumaczenia. Wciaz jednak uwazam ja za ksiazke lepsza od np. Zywego Srebra czy Wiekow Swiatla, z drugiej strony taki Welin czytalo mi sie latwiej