Grom pisze:Zacznę od dołu, czyli od tego, że się nie wydurniasz
-Dobrze wiedzieć
Grom pisze:Początkowo próbowałem tak jak to określiłeś "smęcić jakieś górnolotne farmazony", ale chyba nie byłem z początku zrozumiany a potem okazało się, że to czego szukam nie istnieje. A więc jadym to klecić:)
-No to powodzenia, czeka Cię kupa roboty. Wielka kupa
. No ale mnie chodziło o to, że podstawowa sceneria danego settingu może być pikna albo mundra. Dwa systemy jakie dość dobrze znam (neuro i młotek) są nastawione raczej na tę pierwszą część. Tę drugą myślę, że naprawdę jest ciężko dobrze uważyć.
Grom pisze:- Owszem, założenie strategiczne jest właśnie takie. Ma zaowocować powstaniem rzeczywistości, jak najbardziej zbliżonej do tej z okolic przełomu XIX i XX wieku, w której kultura Polska (czy tam szlachecka, jak kto woli) rozwijała się bez bez skażenia wpływami z Wielkiej Brytanii w szczególności i zagranicy w ogólności. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie da się tego całkiem przekręcić i tak jak za I RP byli pludracy tak i tu by byli tacy co z zapałem godnym lepszej sprawy wciskali by Polaków w stroje pochodzące od brytyjskich grabarzy, zwane u nas garniturami
-Jeśli chodzi o obce wpływy w danym rejonie to sporo zależy od sytuacji. No weź dziś na Zachodni styl życia. Dlaczego jest tak popularny, że większość świata dąży do podobnego standardu? Jak dla mnie dlatego, że im się to kojarzy z czymś pozytywnym. Gdyby było inaczej na siłę by nikt im coli i hamburgerów nie wcisnął. Analogując to do Twojego settingu i po części naszego reala raczej Polacy zachowaliby swą specyficzną odrębność i mieszankę kultur Wschodu i Zachodu. Przęciętnemu szlachciurowi, potomkowi huzarów raczej jakieś rapiery i pończoszki nie przypadłyby do gustu. Ponadto niejako za miedząbyłaby kultura i moda ze Wschodu (Rosja) i właściwie azjatycki Orient na południu (Turcja i Bałkany). Więc Polacy mieliby z czego wybierać. W przeciwieństwie do państw Zachodnich które właściwie kulturę/modę miały monotematyczną i gotowaną we własnym sosie. A tym bardziej nie sądzę by jakaś grupa społeczna (np. naród) wyrzekał się swoich zwyczajów i kultury jesli ona działa (czyli prowadzi do mocarstwowej pozycji w rejonie). To raczej powodowałoby moim zdaniem dumę i wręcz konserwatyzm pod tym wzgledzie (no bo skoro działa to po co zmieniać?). Więc całkiem możliwe więc, że to Wyspiarze czy Żabojady zaczęliby przymierzać kontusze i karabele
Grom pisze:- Hmm masz rację, że wpływ takiego państwa byłby nie do przecenienia na losy europy. Jednak, aby zachować jak najwięcej z klimatów historycznych chciałbym uniknąć innych drastycznych zmian. Niektóre elementy można przyśpieszyć (jak rewolucję październikową, czy powstanie nsdap), ale ogólnie chodzi o to aby układ pozostałych państw i ich kultur pozostał w miarę nie zmieniony.
-Hm... Nie sądze by to Ci się udało. Naszkicowałeś jedynie ogólne wątki i historie i już zobacz ile się zmieniło. W końcu Ty nie chcesz przerobić Polski na jakiś związek kilku miast, powiatów czy nawet w jakieś średnie państewko powiedzmy wielkości Królestwa Polskiego ino, że samodzielnego tylko mocarstwo prawie, że od morza do morza. To jest jak z czarną dziurą, po prostu musi zakrzywić alternatywną czasoprzestrzeń a im więcej zmienisz (czyli głównie im większa i silniejsza będzie Polska) tym mniej będzie to podobne do naszej historii. A już na pewno dużo zmieni w historii bezpośrednich sąsiadów (Prusy, A-W, Rosja). Nawet jeśli pozostałe kraje (Włochy, Francja, UK, USA) zostawić by stosunkowo bez zmian. Weź garść przykładów:
-Zjednoczenie Niemiec. - Poczęło się mniej więcej od okresu kiedy zaczyna się Twój alt. I zaczęło się od połączenia Prus i Branderburgii. U Ciebie teren Prus jest w Polsce od dość dawna. Więc mielibyśmy u Ciebie Prusy ale bez Prus
. Odpada więc wszelkie bajery chocby związane z hasłem: pruski oficer. A przynajmniej w sensie: niemiecki oficer
. Więc nawet jakby do zjednoczenia doszło i nawet pod przewodem samej Branderburgii to pewnie całkiem inaczej ten kraj Niemców by się nazywał. Bo nazwa "Prusy" byłaby zarezerwowana dlajednego z polskich województw. (no ale fakt, wówczas frycowe parcie na wschód i majaki o ziemiach utraconych miałyby sens i dałoby w późniejszym etapie sytuacje podobną do znanej nam z Międzywojnia).
-Rywalizacja A-W i Niemiec - oba państwa rywalizowały o rząd dusz nad księstwami niemieckimi. Kulminacją była wojna o Śląsk w 1866. Wówczas ostatecznie okazało się które państwo sprzechający inaczej jest samcem alfa. Od tamtej pory A-W stopniowo słabnie. U Ciebie nie mają o co się bić bo znów ten teren od prawie 200 lat należy do Polski. Więc albo rywalizowałyby na innym polu, lub w innej wojnie albo np.połączyły siły by odbić "swoje" ziemie.
-Utrata terenów przez oba państwa niemieckie i to na dość wczesnym etapie (jesli patrzeć, że ta era absolutyzmu to początki współczesnych, nowoczesnych państw jakie znamy) znacznie by je osłabiła a cały potencjał tych terenów przeszedłby na stronę Polski. We wszelkich relacjach tych dwóch państw z innymi krajami te państwa byłyby słabsze (militarnie, materiałowo, demograficznie itd.) niż znamy to od nas. W takim swiecie nie wiadomo czy wybuchłaby wojna Prusko - Francuska w 1871. A jak tak to kto by wygrał i kto potem miał jakieś resentymenty do przygranicznych prowincji.
Grom pisze:- To, że nie każdemu może pasić taka wizja historii to już nie mój problem. Jest wiele systemów i realiów, które zakładają zwyczajne rozbiory. Zarówno historycznych jak i mniej lub bardziej fantasy. Jeśli komuś odpowiadają one bardziej, to trudno, na siłę nie można nikogo przekonywać. Natomiast na chwilę obecną nie planuje różnych okresów z prostego powodu - mam zajawkę na wiek pary:)
-Hm... Mnie chodziło raczej o przeszłośc w świecie gry. Tak dla Graczy to i tak by było wsio ryba bo mieliby realia rodem sprzed Wielkiej Wojny. Tyle, że przeszłośc a więc wielkość zmian w historii a więc jak bardzo silna/słaba byłaby PL i jej miejsce w świecie. Wiesz, jakby zacząć zmieniać i "abgrejdować" w 1410 drastycznie by się wszystko zmieniło a jak w 1810 to już trochę mniej. No ale spoko, wolna wola.
Grom pisze:- Tu masz kompletna rację z tymi celami, tyle że chyba na razie można się ograniczyć do głównych graczy. Faszystowskie Niemcy będą miały swoją politykę "przestrzeni życiowej", BSRR poniesienia ognia rewolucji, a Polska mocne postanowienia odrąbania każdej obcej łapy jaka spróbuje zagarnąć jej ziemię.
-Hm... faszyzm i komunizm powiadasz ino wcześniej... Zakładając szybsząi powszechniejszą industrializację a więc i powstanie wyzyskiwanej klasy robotniczej i ich ideologów to całkiem realne podejście. I tak, patrząc w standardzie to faktycznie, czarne na lewo, czerwone na prawo... Tyle, że oba te ruchy nie miały swego zakorzenienia w tych państwach ani nawet te państwa nie miały na nie monopolu. Po prostu z powodu takich a nie innych okoliczności w tych państwach w naszym realu ulugły się taki typ rządów. Swoją drogą oba bazują na dość podobnej "bazie rekrutacyjnej" więc są dla siebie ostro konkurencyjne. A takie ruchy bazują głównie na powszechnej w narodzie poczuciu krzywdy, niskiej wartości, niesprawiedliwości dziejowej, poczuciu zagrożenia wewnętrznego i zewnętrznego czy po prostu niepewności jutra i szukania kogoś kto wie co robić itd. Więc po utracie ziem, przegranych wojnach, osłabieniu pozycji międzynarodowej oba państwa niemieckie byłyby myslę podatne na takie ideologie.
-Rosja niekoniecznie. Obie rewolucje w Rosji udały się z powodu długotrwałego konfliktu i problemów wewnętrznych ale ostatecznie carat pogrzebały dwie przegrane wojny w odstepie jednego pokolenia (z Japonią i Wielka Wojna). Myslę, że musiałbyś zrobić jakiś odpowiednik tych wydarzeń. Gdyby już jednak w SU ulungł się ten bolszewizm myślę, że towarzysze byliby na tyle cwani by nie nieść płomienia rewolucji przez jedno z najsilniejszych państw na kontynencie tylko połączyć się od południa przez A-W i przez nie do Niemiec. A więc uderzenie poszłoby przez teren dzisiejszej Ukrainy, Mołdawi, Rumunii itd. ewentualnie przez Morze Czarne. Nie wiem jak sobie wyimaginowałeś dokładnie granice poszczególnych państw ale myslę, że prędzjej zaryzykowaliby wojnę z "chorym człowiekiem Europy" niż z zachodnim sąsiadem. Ponadto mogliby liczyć na poparcie (np. partyzantkę, wywiad) państw bałkańskich liczących na zrzucenie tureckiego buta. Nawet w takiej wersji nadal mogłoby dojść do wojny pomiędzy PL a bolszewią tyle, że dalej na południu w rejonie tradycyjnych walk polsko - tureckich.
-W takiej czarno - czerwonej historii wygląda niby inaczej ale ogólne założenie myślę, że pozostawałoby takie samo czyli, że PL otoczona nieprzyjanymi siłami z trzech stron (oprócz północy).
Grom pisze:- Silniki spalinowe chciałbym zostawić jako coś dla szalonych naukowców:) Wiecie, jakiś ześwirowany staruszek z sumiastym wąsem, który wymyślił sobie bezkonny powóz na płynny węgiel i próbuje nim przewieść/rozjechać bohaterów. Albo wyścig zakładów PZL i Fockera o opracowanie takiego silnika na potrzeby aeropłatów.
-Hm... No spoko... Możesz to załatwić fabularnie (-Dlaczego? -Bo tak!
). Ale jak chcesz to zrobić mundrze to musiałbyś to moim zdaniem jakoś w miarę sensownie wytłumaczyć. No bo lepsze wypiera dobre. Zawsze. Jesli jest silnik który może napędzić samolot to dlaczego nie sterowiec, samochód, czołg czy statek? O ile ja się nie myle to przewaga spalinówek polega na min. ich miniaturyzacji. Noweź zobacz, że dasię wsadzić nawet do kosiarki czy piły. A o ile się nie mylę to parówki w najmniejszym razie dawało się wsadzić do czegoś w stylu małej lokomotywy / traktora (nie pamiętam dokładnie i nie zamierzam się kłócić). Ponadto silniki spalinowe dają większa prędkość i zasięg (bo w tej samej przestrzeni/baku/ładowni da się obkętościowo zmieścić więcej ropy niż węgla. I dlatego u nas węgiel musiał przegrać z ropą. Coś więc z tym chyba wypadałoby zrobić. Można by ograniczyć zasoby ropy na świecie a więc zwiększyć jej cenę a więc i koszty związane z jej wykorzystaniem. Można by zostawić tyle ile jest ale zwiększyć trudność jej wydobycia bo są np. za głeboko. Z drugiej strony można dorzucić trochę wungla po świecie. Albo jak wymyslić jakiś fabularny sposób na zwiekszenie wydajności węgla. No ale jak mówię to kwestia w sumie fabularna i na ogół nie będzie interesić większość BG i samych Graczy.
Grom pisze: Podobnie jak imigracje - Szkoci i Irlandczycy uciekający do Polski spod ucisku angielskiego buta są klimatyczni:)
-Własciwie w takim świecie Polska dość długo pełniłaby rolę rewolucyjnej i postrewolucyjnej Francji (jedynej republiki wśród mocarstw). Więc faktycznie W-wa mogłaby pełnić rolę dla dysydentów, uciekinierów i wyrzutków magnesu niczym u nas Paryż.
-A swoją drogą ciekawie by wyglądała epoka napoleońska w takim świecie. Powiedzmy, że Napi pokonłby Niemcy, pobuszował po A-W czy Włoszech ale na Rosję to nie wiem czy by poszedł. No bo jak? Coś tak na mniej więcej Odrze by mu blokowało dalszą drogę. Poza tym po co miałby pójść na Rosję? U nas Rosja mu bruździła więc polazł jej dac nauczkę. U ciebie Rosja nie bardzo mogłaby mu bruździć bo miała by kłopot z dosłaniem wojsk na Zachód z powodu braku wspólnej granicy. Więc nie miałby powodów by się za coś mścić czy coś zdobywać.
-Jak już Rosja by miaładosłać posiłki na Zachód to albo przez Skandynawię albo jakoś południem czy północą przezmorze dzieki np angielskiej flocie. Bo o ile mi wiadomo państwa niezależne nie pozwlają obcym wojskom na przemarsz przez swoje terytorium. Taki gest jest w polityce międzynarodowej uznawany, za oznakę właśnej słabości więc nie sądzę by Polska jako mocarstwo jakie je malujesz poszła na taki układ. Więc raczej nie zgodziłaby się na przemarsz wojsk rosyjskich na zachód czy francuskich na wschód.
-Za to Napi mógłby się użerać z korpusami wojsk pewnego państwa na wchodzie wspomagającego jego przeciwników w Niemczech i na południu.
I w takim wypadku faktycznie mógłby rządać odwetu i ukarania winnych tyle, że do stolicy miałby trochę bliżej
A jak mu ciężko mógłby nawet ściągnąć cara Olka od wschodu mamiąc go zdobyciem nowych ziem. Właściwie zgodnie z zasadą dziel i rządź mógłby nawet podporządkowanym Niemcom obiecać co nieco by zapomnieli o świeższych krzywdach
(ciekawie się robi jak się pare klocków poprzemienia no nie
)
-Albo w inną mańkę. Co innego jakby to Polska prowadziła jakąś krucjatę antyzachodnią (w sojuszu z Rosją) albo antywschodnią (w sojuszu z Zachodem). Wówczas armie jej sojuszników jak najbardziej mogłyby przemieszczać się w danym kierunku by połączyć się z wojskami polskimi i dalej robić co trzeba.