Zrodzony z fantastyki

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 7
 
Awatar użytkownika
Meathor Tasartir
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 433
Rejestracja: pt gru 02, 2011 1:17 pm

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

czw mar 15, 2012 2:30 pm

Quarion Galathil

Quarion wysłuchał wszystkiego po czym w duchu stwierdził, że tak na prawdę to nadal nic nie wiedzą. Ale tym zajmie się później...

Gdy Neferhet i Riva umówili się na wyjście Quarion odezwał się:

- Jeśli można wybiorę się z wami. I tak nie mam nic lepszego do roboty. Jestem gotowy do ruszenia na moczary...
 
Qumi
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 43
Rejestracja: czw sie 24, 2006 9:33 am

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

pt mar 16, 2012 8:06 pm

Obrazek
Theon

Theon słuchał i robił mentalne notatki. Ilość informacji jakie otrzymali nie była zbyt powalająca, ale mógł w sumie domyśleć się, że tak będzie. Corrin był prawdopodobnie zamieszany w całą sprawę i nie zdziwił go fakt, że kapłan niewiele ma o nim do powiedzenia. Hierarchia robiła swoje. Dowódcy może i znali swoich ludzi, ale trzymali dystans żeby się nie spoufalali. Są jednak tacy, który powinni znać go lepiej i słyszeć więcej - służba Zamczyska.

Przez chwilę Theon milczał wsłuchując się w dyskusję reszty jego towarzyszy. Pokiwał jednak głową.

-Po krótkiej rozmowie z zaledwie jedną osobą chcesz wyruszać? Niezbyt to rozsądne. Proponuję najpierw przepytać służbę i normalnych żołnierzy. Ja najpierw mam zamiar odwiedzić kuchnię i posłuchać tamtejszych plotek... proponuję spotkać się za 2-3 godziny najszybciej, jeśli chcecie już wyruszać do moczar... - odrzekł spokojnie.

Kiedy on i jego towarzysze, z naciskiem na obecność Thiago, znaleźli się sam na sam zabrał ponownie głos. Tym razem był to stanowczy i karzący ton, w przeciwieństwie do zwykłego lekkiego i rozbawionego.

-Thiago, czy wiesz co zrobiłeś? Albo raczej do czego mogłeś dopuścić? To było nierozsądne i dziecinne. Nie przyszliśmy tutaj aby zadowolić twojego ego tym mizernym pokazem walki. Przyszliśmy tutaj aby uzyskać odpowiedzi. Zamiast tego jednak postanowiłeś wciąż udział w tej dziecinadzie narażając zarówno siebie jak i nasze źródło informacji. Jeden zły krok, ruch, potknięcie i któryś z was mógł zostać poważnie ranny ZANIM uzyskalibyśmy odpowiedzi. Osobiście nie mam nic przeciwko temu, abyś narażał swoje życie, ale mam całkiem sporo przeciwko narażaniu naszej misji i Jacquelin. Nie obchodzi mnie jak bardzo ufasz swoim umiejętnością - Beshaba to kapryśna bogini i nie mam zamiaru być pozostawionym na jej łasce gdy ktoś niepotrzebnie naraża się na jej wyżej wspomniany kaprys. Idę teraz porozmawiać z mieszkańcami Zamczyska, nie uważam aby dobrym pomysłem było odwiedzanie tylko tych osób, które nam wskażą. - spojrzenie Theona było równie ostre jak jego słowa, jednocześnie jednak nie wyrażało żadnych emocji.

Wziął głęboki oddech, skinął, uśmiechnął się i poszedł przepytać służbę i zwyczajnych żołnierzy. Pytania zwykle odnosiły się do paru spraw: Kim był Corrin, kto się z nim przyjaźnił, skąd pochodził, dlatego tu trafił, dlaczego miałby zdezerterować, kim byli ludzie wynajęci przez Jacquelin, co wiedzą o kapłanie Tempusa, oraz o ogólne porady co do moczarów. Jeśli miał wrażenie, że ktoś coś przed nim ukrywa to nie wahał się użyć swoich mocy, aby "zaprzyjaźnić" się z mieszkańcami twierdzy, oczywiście w dyskretny sposób.
 
Awatar użytkownika
Sodar
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 123
Rejestracja: ndz cze 13, 2004 11:26 am

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

sob mar 17, 2012 3:11 am

Thiago

Zauważając że Talindra jakoś dziwnie się na niego patrzy uznał że lepiej będzie jeżeli wytłumaczy swój zamysł.
- O ile nie zostanie udowodnione inaczej zakładam że wszystkie opuszczone ruiny są zamieszkałe przez kult jakiegoś złego bóstwa, nieistotne jakiego, do tego w tym przypadku zakładam jeszcze że cokolwiek zamieszkuje moczary odpowiada przed nimi. Zebranie informacji tutaj jest istotne, ale ostatecznie najbardziej zależy mi na tym żebyśmy byli w stanie przebić się przez bagna i oczyścić strażnice w jednym ataku, z jak najmniejszą liczbą zbędnych postojów. Nie chce żeby nas zauważono jak będziemy obozować zbyt blisko celu, więc ufam że poprowadzisz nas tak żebyśmy mogli tego uniknąć. - prawdopodobnie i tak ich wykryją jak będą przechodzić przez mokradła, ale lepiej żeby mieli parę godzin na przygotowania a nie cały dzień.
Kiedy usłyszał jak rudzielec wypowiada jego imię obrócił się w jego stronę i cierpliwie zaczął wysłuchiwać co wkrótce miało się okazać litanią bezsensownych zarzutów.
Na początek, nie podobał mu się jego ton. To był ton szlachciców, ton niskich rangą oficerów, małomiejskich czarodziejów. Ton ludzi, którzy mieli mieli minimum władzy a oczekiwali bezwzględnego posłuszeństwa i szacunku nie posiadając żadnego autorytetu. Ludzi, którym do rozsądku dało się przemówić niestety tylko siłą. Nie miał więc zamiaru mu odpowiadać, Theon i tak by go zignorował niezależnie od tego jak powoli i dobitnie by mu wytłumaczył dlaczego odpowiedział na wyzwanie Travisa. Mógłby mu wyjaśnić dlaczego nie miało sensu obawiać się Beshaby, która gdyby chciała to sprawiłaby że oberwie cegłą na środku pustyni, ale po co miał sobie strzępić język?
Skończyło się na tym że ze znudzoną miną wysłuchał całego kazania, pocierając brodę kiedy tylko jego myśli uciekły ku bardziej interesującym zagadnieniom, zastanawiając się kiedy ten rudy fircyk zorientuje się jak niedorzecznie wygląda próbując ukorzyć wojownika zakutego w dwadzieścia kilo czystej stali za pomocą karcącego spojrzenia i paru ostrych słów.

Kiedy już skończyli ten mały teatrzyk wrócił do rozmowy z Talindrą, na wypadek gdyby trzeba było coś jeszcze wyjaśnić. Skoro część z nich koniecznie chciała porozmawiać z tą Nymerią to zostawało mu trochę wolnego czasu który planował przeznaczyć na zakup butelki wina i wyciągnięciu od paru starszych rekrutów jak wygląda służba w zamczysku.
Ostatnio zmieniony sob mar 17, 2012 5:40 am przez Sodar, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Meathor Tasartir
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 433
Rejestracja: pt gru 02, 2011 1:17 pm

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

sob mar 17, 2012 8:32 am

Quarion Galathil

Quarion odwrócił się do Theona i odpowiedział stanowczym głosem:
- Powiedziałem, że ja jestem gotowy. Jak chcesz jeszcze popytać to idź, nie bronię ci. - jego kamienna twarz nie wyrażała zbyt wielkiej sympatii.

Po chwili ten sam osobnik zganił Thiago za ten przyzwoity pojedynek z kapłanem. Quarion nawet się nie odezwał:
~ Przecież widziałem co zrobił kapłan po walce z rekrutami... To były tylko ćwiczenia... Co za człowiek...

Quarion odwrócił się w stronę Neferheta i spojrzał pytającym wzrokiem.
Ostatnio zmieniony sob mar 17, 2012 8:33 am przez Meathor Tasartir, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Zaalaos
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 878
Rejestracja: sob sty 19, 2008 1:07 pm

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

sob mar 17, 2012 6:10 pm

Caen

Walka Thiago i kapłana Tempusa zaparła dech w piersiach Caena. Sam nie miał najmniejszej szansy walczyć jeden na jeden z taką puszką, ale wiedział że w prawdziwej walce nie musiałby walczyć uczciwie.

Po pokazie uważnie wsłuchał się w konwersację, po czym zwrócił sie do Neferetha.

-Kapłanie ja również władam biegle mulhorandzkim. Zabiorę się z tobą... Jeśli nie masz nic przeciwko.
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

pn mar 19, 2012 12:33 pm



Kiedy Theon zaczął objeżdżać Thiago, postać w masce skupiła na nim swój wzrok. A przynajmniej biała twarz skierowana była w stronę czerwonowłosego mężczyzny.
Kiedy ten skończył swoją tyradę, Riva spojrzał na kapłana i pozostałych.
- Ruszajmy, szkoda tracić czas.
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

pn mar 19, 2012 6:17 pm

Neferhet

Neferhet przytaknął i podrapał się po wygolonej na łyso głowie:
- Suknia... czekoladki...? Tutejsze kobiety mają dziwne kaprysy. Załatwmy to szybko i dowiedzmy się jak najwięcej. Jeżeli rzeczywiście na moczarach czai się silne zło, powinniśmy stawić mu czoła. Co do tego Corrina, miejmy nadzieję, że nie stanie nam na drodze w poszukiwaniach Jacquelin. Pamiętajcie co jest naszym głównym celem.
 
Awatar użytkownika
Corrick
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3050
Rejestracja: czw cze 07, 2007 10:04 pm

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

wt mar 20, 2012 10:43 am

Kapłan wraz z Rivą, elfem i Caenem ruszyli na targ, gdzie kleryk zakupił czekoladki i suknię dla czarodziejki. Następnie Talindra poprowadziła ich do stojącej niedaleko muru wieży, gdzie mieszkała Nymeria. Półeflka zwróciła się do was:
- Uważajcie, czarodziejka jest bardzo kapryśna i wystarczy jedno źle dobrane słowo, aby wylecieć stamtąd z hukiem. A jej wiedza może być dla nas bardzo przydatna. - głos zwiadowczyni był bardzo poważny. - Powodzenia. Jakby co, będę czekała w karczmie. - odwróciła się i odeszła.

Po zapukaniu do drzwi, otwarł wam ciemnoskóry strażnik uzbrojony w krótką włócznię i tarczę, przepasany tylko skórzaną przepaską. Na widok elfa i obleczonego w czarne szaty Rivy syknął coś niezrozumiale dla nikogo, potrząsnął dzidą w ich kierunku, po czym uderzył nią o tarczę. Po chwili z wieży wyszedł kolejny mężczyzna, trzymający łańcuch, którego koniec przymocowany był do obroży na szyi strażnika. Właściciel niewolnika był silnym, wysokim mężczyzną, wyraźnie pochodzącym z Mulhorandu.
- Czego tu? - warknął w mulhorandzkim - Pani Nymeria nie życzy sobie, aby jej przeszkadzać. Spożywa aktualnie śniadanie. - zrozumieli go tylko Nerferhet i Caen, ale wszyscy odczuli wyraźną niechęć strażnika do przybyłych.

* * *


Thiago i Theon

Gdy dwójka mężczyzn ruszyła wypytać mieszkańców Starego Zamczyska, co prawda osobno, spotkała się z milczącymi tubylcami, niezbyt chętnymi do rozmów i udzielania odpowiedzi na pytania.

 
Awatar użytkownika
Meathor Tasartir
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 433
Rejestracja: pt gru 02, 2011 1:17 pm

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

czw mar 22, 2012 2:40 pm

Quarion Galathil

Quarion spojrzał tylko pogardliwie na strażnika i nie odezwał się. Po pierwsze nie był dobrym mówcą, a po drugie to są bardziej klimaty Neferheta, a na pewno nie jego. Dlatego tylko stanął z boku przyglądając się co zaraz odpowiedzą jego towarzysze.
 
Awatar użytkownika
Zaalaos
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 878
Rejestracja: sob sty 19, 2008 1:07 pm

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

czw mar 22, 2012 5:00 pm

Caen

-Mamy kilka pytań do pani Nymerii związanych z sprawą niezwykłej wagi. Wpuść nas do środka, poczekamy aż skończy śniadać.- Słowa te Caen wypowiedział powoli, doskonałą mulhorandczyzną, z niezwykłym pietyzmem rozkładał akcenty i intonował poszczególne słowa. Teatralnym gestem uniósł dłoń i wskazał pakunek w rękach Neferetha
- Oczywiście nie przychodzimy z pustymi rękoma.
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

czw mar 22, 2012 5:58 pm

Neferhet

Kapłan zwrócił się do odźwiernego: - Słyszeliśmy, że Pani Nymeria cieszy się łaską Izydy. Chcielibyśmy zwrócić się do niej po informacje dotyczące Mrocznej Straży. Zaginęła tam osoba, a wiedza Pani Nymerii może pomóc ją odnaleźć.
Strażnik zmierzył wzrokiem kapłana, po czym odparł w mulhorandzkim: - A ta reszta to po co? Zresztą, pani Nymeria nie jest informacją i nie odpowiada byle komu na pytania.
- Jesteśmy grupą poszukiwaczy tej zaginionej osoby. Nazywam się Neferhet i służę Ozyrysowi, to jest Riva, Caen oraz Quarion.
- Planujemy ekspedycję ratunkową i dlatego chcielibyśmy zobaczyć się Panią Nymerią.
- Wchodzi jeden. I to bez broni. Reszta zostaje z nami na dole. - strażnik otwarł drzwi i wprowadził całą czwórkę do środka. - To który idzie na górę? Ty, kapłanie Ozyrysa?
Kapłan odwrócił się do reszty drużyny: - Pozwólcie, że się tym zajmę. - Po czym wrócił do rozmowy z odźwiernym: - W takim razie prowadź.
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

czw mar 22, 2012 7:42 pm



Postać w masce weszła do środka i rozejrzała się po wnętrzu.
Kiedy kapłan ruszył na górę, Riva skinęła głową, zgadzając się, aby to on zajął się gadką.
Postać w kapturze pokręciła się chwilę, obserwując co się dzieje, a w końcu stanęła koło jednej ze ścian i znieruchomiała.
 
Qumi
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 43
Rejestracja: czw sie 24, 2006 9:33 am

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

czw mar 22, 2012 9:56 pm

Obrazek
Theon

Przechadzka po Zamczysku dała dość zaskakujące rezultaty... Theon rozmawiał zarówno ze służbą jak i żołnierzami. Nie dowiedział się wiele. Corrin był dziwakiem - tak go opisali. Co z kolei oznaczało, że większość mieszkańców trzymała się od niego z daleka... jednak nie to najbardziej zaskoczyło Theona. Najbardziej zaskoczył go fakt, że każdy od najgłupszej służki po bufoniastego żołdaka - każdy z nich posiadał niespotykaną siłę woli.

Theon próbował parę razy przedrzeć się przez ich bariery, ale ciągle spotykał opór. Zaczął się nawet zastanawiać czy jakaś magia nie blokuje jego umiejętności, czy może nawet bogowie. Sytuacja była dziwna, ale nie mógł na to nic poradzić, chociaż starał się również za pomocą swoich zdolności dyplomatycznych.

Trochę nieprzyjemnie było mu wracać bez żadnych konkretów, ale nic nie mógł na to poradzić. Następnym razem spróbuje innego podejścia.
Ostatnio zmieniony czw mar 22, 2012 9:56 pm przez Qumi, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

wt mar 27, 2012 2:49 pm

Neferhet

- Tamtymi schodami na górę. Nie zostawię reszty samotnie. - gdy kapłan ruszył na górę stromymi schodami, po chwili już czuł zmęczenie. Na górze napotkał na grube, dębowe drzwi. Po zapukanie usłyszał polecenie - Wejść - gdy wszedł ujrzał rudowłosą kobietę w krótkiej, różowej sukience.
Kapłan zgodnie z etykietą złożył ręce na piersi i pokłonił się grzecznie przed kobietą: - Nazywam się Neferhet i chciałbym z Panią porozmawiać. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam za nadto.
Kobieta zrobiła zdziwioną minę, słysząc mulhorandzki, ale trwało to tylko chwilę - Nie przeszkadzasz, Neferhecie. Jestem Natalie Nymeria, czarodziejka z Untheru, obecnie na służbie w Starym Zamczysku.
Kapłan wyprostował się i nieznacznie rozejrzał po komnacie czarodziejki: - Słyszeliśmy, że posiada Pani wiedzę dotyczącą Mrocznej Straży. Poszukujemy osoby, która mogła zaginąć w tamtym rejonie. Zanim wyprawimy się na te moczary, chcielibyśmy dowiedzieć się, czego takiego moglibyśmy się tam spodziewać.
- Posiadam to może złe słowo. Znam miejsca, z których mogę dowiedzieć się pewnych rzeczy, wiem jak do tych miejsc dotrzeć, ale nie wiem, na ile pewna jest ta wiedza. - czarodziejka odwróciła się i zrobiła kilka kroków w stronę drzwi. - Poczekaj tu chwilkę. - przeszła przez drzwi, a po kilku minutach wróciła przebrana w inną, tym razem turkusową suknię sięgającą połowy łydki, odsłaniającą plecy i mającą głęboki dekold. Ujęła kapłana pod ramię. - Neferhethu, powiedz mi co już wiecie na temat Mrocznej Straży. - zaprowadziła kapłana przez kolejne drzwi, do owalnego pomieszczenia. Na środku były kręcone schody o niskich stopniach, a ściany pokrywały regały zasłane książkami. Wyglądało to, jakby ten poziom, na którym stał Neferhet z Nymerią był jedynym, ale po kilku chwilach kleryk zorientował się, że wyższe piętra są zrobione ze szkła.
Kapłan rozejrzał się po sali o szklanych podłogach. Czegoś takiego nie widział nawet w świątyniach Horusa - Re: - Wiemy, że to niebezpieczne moczary okryte tajemnicą. Nie są zbyt rozległe, ale gnieździ się w nich wiele zła. Poradzono nam, byśmy pod żadnym pozorem nie schodzili z traktu, gdyż zajmą się nami błędne ogniki. Podsumowując - wiemy nie wiele więcej od przeciętnego wieśniaka, żyjącego w okolicy. - Kapłan wzruszył ramionami: - Mam dla ciebie pani podarunek. Chcielibyśmy podziękować ci w ten sposób za ofiarowany nam czas. Mam nadzieję, że przypadnie pani do gustu. - Mulan wyciągnął suknie i pudełko czekoladek.
- Dziękuję Ci bardzo, Mulhorandczyku. - obdarowała go uśmiechem. - Widzę, że klerycy Oghmy jednak nie mają takiej wiedzy na temat wszystkiego, jaką się chwalą. Cóż, muszę Ci powiedzieć, że krążą pogłoski, jakby tam, na moczarach Mrocznej Straży, pozostawała jakaś boska cząstka Moandera, nieżyjącego już bóstwa zepsucia i zgnilizny. To bóstwo ma nawet tu w okolicy coś na kształt swojego pomnika - mianowicie, mówię o drodze wiodącej od Morza Księżycowego do Myth Drannor, gdzie od czasu jego przejścia w Czasach Kłopotów, gdy bogowie kroczyli po ziemi, nie urosło nic, co przetrwałoby tam dłużej niż dekadzień. Drogę tę zwie się drogą Moandera i wszystko jest na niej zgnite. - przerwała. - W kronikach magicznych mówi się, że nim Zgniły zginął, udało mu się przenieść cząstkę swej energii do jakiegoś kryształu, a jego ostatni kapłan, Dyrmond, ukrył to w jakiejś opuszczonej świątyni. Piszą również, że paladyni dorwali Dyrmonda i zabili go przed ołtarzem, ale nie udało im się odnaleźć klejnotu. - spojrzała na Nerferheta z uśmiechem - Lecz równie dobrze mogą to być legendy. Ale jeśli chcesz, możemy poszukać w księgach czegoś, co może potwierdzić tę teorię.
Kapłan słuchał jak zaczarowany. Słyszał o Moanderze, bóstwie z krain barbarzyńców, ale w najśmielszych snach nie spodziewał się, że trafi do jego domeny na Faerunie! Przecież to oczywiste, że w szlak za Zgniłym musiały pójść jakieś nieumarłe! Neferhet nie ważył się przerywać kobiecie, dopiero gdy skończyła mówić skłonił się lekko: - Byłbym zaszczycony. Ta wiedza... Stanowi dla mnie również personalną wartość.
- Pozwól więc na górę. - pociągnęła go na schody. - Opowiedz mi o sobie, kapłanie. - podczas wspinaczki Neferhet mógł odczytać napisy na poszczególnych regałach. Jedne dotyczyły typowo magii, inne chowańców, jeszcze inne legend, starożytnych historii czy bohaterów, aż po te dotyczące medycyny, sztuki i rozrywki.
- Pochodzę z Mulhorandu, ze Skuld. Jak już wiesz, jestem duchownym w służbie Ozyrysa. Twoja opowieść o Moanderze zafascynowała mnie tym bardziej, iż oddałem się całkowicie walce z nieumarłymi. Podjąłem się poszukiwań w sumie przypadkowo, ale im głębiej badam sprawę, tym bardziej mnie ona interesuje. Mówisz, o klejnocie, w którym zaklęto cząstkę mocy martwego boga. Czy oprócz tamtego kapłana istnieją jakieś poszlaki? Ten przedmiot może stanowić wielkie niebezpieczeństwo, zważywszy na domenę boga, który go stworzył.
- Łowca nieumarłych, to ciekawe. Taką osobą nie staje się ot, tak, z przypadku. Co Cię do tego skłoniło? - spojrzała na niego wzrokiem oczekującym odpowiedzi.
Neferhet przez ledwo zauważalny moment spoglądał na owinięte bandażami ramię: - Kiedyś przeżyłem poważną chorobę. Uleczyli mnie kapłani Ozyrysa, ja w zamian za to wstąpiłem na służbę Sędziego Umarłych. Los chciał, że wyspecjalizowałem się jako badacz martwiaków. Jak narazie pozostaje głównie teoretykiem... - Neferhet uśmiechnął się nieznacznie pod nosem. Miał nadzieję, że to niewinne kłamstewko (a raczej niedopowiedzenie) ujdzie mu na sucho - zarówno przed obliczem Nymerii, jak i jego boga.
Nymeria spojrzała na niego z wyrzutem. - Oderwałeś mnie od porannego leniuchowania, a teraz okłamujesz? Broni Cię tylko fakt, że jesteś moim rodakiem, inaczej na miejscu zamieniłabym Cię na kupkę popiołu.
Neferhet odchrząknął: - Proszę o wybaczenie... Lecz gwoli ścisłości, po prostu nie chciałem teraz poruszać bagatelnych kwestii. Uznałem, że powinniśmy skoncentrować się na Mrocznej Straży. - Kapłan uśmiechnął się przepraszająco.
- To za chwilę. Najpierw proszę Cię, abyś dokończył swoją historię. - spojrzała na niego twardo, ale z lekkim uśmiechem.
- Kiedy byłem jeszcze małym chłopcem, podczas zabawy wpadłem do starego, zaniedbanego grobowca. W Skuld jest ich po prostu mnóstwo. Przez jakiś czas błąkałem się wśród ciemności, słysząc tylko własny oddech, łomotanie serca i niepokojące odgłosy dobiegające z mroku. Okazało się, że swoim wtargnięciem obudziłem nieumarłego tam przebywającego. Stoczyłem z nim nierówną walkę i udało mi się uciec z kanałów. Kiedy jednak prześlizgiwałem się przez niewielką szparę, bestia złapała mnie za ramię. Trzymałaby mnie za nią przez wieczność... - Dziwny blask pojawił się na dnie oczu Neferheta. - Na szczęście ściana się zapadła i jakoś udało mi się uwolnić. Moja ręka całkiem obumarła, a mumijna zgnilizna rozprzestrzeniła się na resztę ciała. Te wydarzenia oraz uzdrowienie zesłane przez Ozyrysa sprawiły, że postanowiłem walczyć z nieumarłymi.
- Współczuję Ci Neferhethu i teraz Cię rozumiem. Dobrze, chodź za mną. Tylko ostrożnie, stąpaj po tych wspornikach. W tym napierśniku jesteś dużo cięższy, niż to podłoże może wytrzymać. - ujęła go za zabandażowaną rękę i poprowadziła do biblioteczki opatrzonej nazwą "Dzienniki, pamiętniki i kroniki podróży". - Tu powinniśmy znaleźć dziennik Dyrmonda. - uśmiechnęła się tajemniczo.
- Wasze biblioteki są dziwne. Jestem przystosowany do pracowania wśród papirusowych zwojów, czy mogłabyś mi pomóc? - zapytał.
- Wasze? - zapytała z uśmiechem. - Spoglądaj po grzbietach ksiąg, powinineś to znaleźć.
Neferhet od razu dostrzegł poszukiwaną księgę, a gdy tylko zaczął ją przeglądać, spostrzegł, że wyrwane jest kilka kartek. W dodatku kurz, który otaczał okoliczne książki sugerował, że "Dziennik Dyrmonda, najwyższego kapłana Moandera", jak była zatytuowana książka, był niedawno wyjmowany. Zaś zagięte rogi świadczyły ewidentnie o tym, że był wertowany na szybko.
- Nymerio, czy ktoś ostatnio korzystał z tej księgi? - zapytał czarodziejki.
- Jestem pewna, że nikt tu nie wchodził bez mojej zgody. Chyba, że potrafił zneutralizować moje czary. A ze mną też nikt tego nie przeglądał. - czarodziejka była ewidentnie zaskoczona pytaniem.
- Nie znam się na pergaminie, ani na papierze, ale zwróć uwagę na rogi tych stron... - Neferhet przedstawił jej swoje spostrzeżenia.
- Faktycznie, ktoś wertował ją na szybko. - zgodziła się czarodziejka.
- Znasz jakieś czary, które mogłyby rozwiązać tą zagadkę?
- Chyba przeceniasz moją moc, kapłanie. - odparła z uśmiechem. - Brakuje też jednej strony. - zauważyła, choć wyrwane kartki były aż trzy.
- Hmm, czy mógłbym pożyczyć ten dziennik?
- Możesz usiąść w czytelni i przeczytać go tutaj, nie mogę ryzykować, że stracę tak cenną księgę. - spojrzała na kapłana trochę jakby rozbawiona.
- Rozumiem, a czy mógłbym ją od ciebie w takim razie odkupić? Czy ten foliał ma jakąś cenę?
- Jest bezcenny. - twarde spojrzenie Nymerii pozbawiło złudzeń Neferhetha co do odkupienia. - Jak powiedziałam, możesz go przeczytać tu na miejscu, ewentualnie skopiować go sobie. Oryginał zostaje tu, w mojej wieży.
- Dziękuję za tą możliwość. - Kapłan pokłonił się z rękoma złożonymi na piersi: - Jeśli mogę pokusić sie o poufałość, plotki, które o tobie słyszeliśmy moim zdaniem odbiegają od prawdy.
Czarodziejka posłała mu ciepły uśmiech, po czym trzymając go pod ramię, sprowadziła na dół. - Potrzebujesz czegoś? - zapytała.
- Mam swoje materiały do pisania, ale byłbym wielce wdzięczny za szklankę wody.
Nymeria tylko wypowiedziała kilka magicznych słów, po czym w kierunku kapłana przyleciał pełen dzban wody i kubek, do którego mógł sobie nalać. - Gdy skończysz, znajdź mnie. Będę w głównej sali. - odwróciła się i wyszła, powabnie kołysząc biodrami.

Neferhet od razu wziął się do roboty. Trzciną misternie nanosił znaki sanskrytu na papirusowe karty. Kiedy czas zaczął go naglić, przestał literalnie przenosić treść dziennika, skupiając się raczej na ważniejszych jego aspektach.
Ostatnio zmieniony wt mar 27, 2012 2:49 pm przez Marcin19, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Sodar
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 123
Rejestracja: ndz cze 13, 2004 11:26 am

Re: [D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

śr mar 28, 2012 5:10 pm

Thiago

Zwalczył grymas myśląc o tym jak cholernie długo zajęło mu znalezienie jednej butelki w miare porządnego wina w tej cholernej twierdzy. Pociągnął duży łyk z butelki, upewniając sie ponownie że trunek jest znośny. Cóż, żołnierze nie będą narzekać.
Był ciekaw jak wyglądało życie w zamczysku. Sam projekt był szlachetny, i w przyszłości z chęcią wróci tu by się dowiedzieć jak się udał, chociaż widząc jak burkliwi są strażnicy raczej nie zapowiada się dobrze. Ale jego ciekawość może poczekać. Najważniejszy był Corrin.
Musiał wiedzieć wszystko co mogło by mu pomóc zdeterminować czy będzie mógł mu zaufać jeżeli go znajdą. Jak wygląda. Jak się zachowuje. Jak walczy. Jak odnosił się do kobiet? Co myślał o służbie w zamku. Co myślał o tej wyprawie. Czy był łotrem o złotym sercu czy najzwyklejszym kawałem drania który własną matkę sprzedałby za garść srebrników? Co prawda opierało się to wszystko na przeświadczeniu że nie podadzą mu fałszywych informacji tylko po to żeby go zabił na miejscu, ale to było ryzyko które zgadzał się zaakceptować.

 
Awatar użytkownika
Corrick
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3050
Rejestracja: czw cze 07, 2007 10:04 pm

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

pn kwie 02, 2012 1:02 pm

Zdobyte przez Neferheta, Thiago i Theona informacje dawały jaśniejszy pogląd na sprawę, niż te otrzymane w Highmoon. Wynikało z nich, że Corrin był dziwakiem, psychopatycznym stręczycielem służby, złotoustym oportunistą, zdolnym sprzedać dosłownie wszystko dla osiągnięcia swego celu. A to, że ruszył z Jacquelin stawiało kolejne pytanie - co było jego celem? Niestety, ta wiedza nie była wam dana.

Po uzupełnieniu zapasów i zrobieniu wszystkich koniecznych zakupów, spotkaliście się z Talindrą. Było około dwóch godzin po południu, gdy zaczęliście mozolne zejście w dół prawie dwustu stopowego uskoku. Do wyboru były dwie drogi - jedna była spokojnym zejściem, po którym mogły wjeżdżać wozy z ładunkami, zaś kolejna stromymi stopniami. Pierwsza była bezpieczna i szeroka, druga natomiast przeznaczona była dla ludzi, którym zależało na szybkości znalezienia się na dole. Przeszło dwieście stopni można było pokonać w niecałe dwie godziny, co też udało się wykonać.

Na dole stanęliście przed kolejnym wyborem, o czym powiadomiła was Talindra:
- Jeśli pojedziemy konno, zajmie nam to dwa dni w jedną stronę. Plus czas, który spędzimy na mokradłach, oczywiście. Do tego dochodzi problem koni na miejscu - nie bardzo mamy co z nimi tam zrobić. Pieszo to przeszło cztery dni wędrówki. I wtedy możemy wynająć jednego konia, który powiezie nasze zapasy. Zawsze łatwiej przeprowadzić jednego konia, niż siedem. - westchnęła. - Jeśli nie odpłynęli jeszcze rybacy, możemy się z nimi zabrać w okolice Toni Yeven. Podróż zajmuje około dnia, potem jednak musimy się wrócić niecałe trzydzieści mil, co daje kolejne dwa dni drogi. Decyzja należy do was.
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

wt kwie 03, 2012 12:50 pm



Postać w masce utkwiła wzrok w kobiecie.
- Proponuje rybaków. To zawsze nieco więcej niż dwa dni, a mniej niż cztery. I też odpadają nam konie.

Po tych słowach, zamaskowana twarz otaksowała każdego z jego grupy, oczekując aprobaty, lub innych pomysłów.
 
Awatar użytkownika
Meathor Tasartir
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 433
Rejestracja: pt gru 02, 2011 1:17 pm

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

wt kwie 03, 2012 5:21 pm

Quarion Galathil

Quarion skinął osobie masce i rzekł:

- Też jestem za rybakami. Będzie to kompromis, pomiędzy prędkością dotarcia, a problemem z końmi.
 
Awatar użytkownika
Sodar
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 123
Rejestracja: ndz cze 13, 2004 11:26 am

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

wt kwie 03, 2012 10:47 pm

Thiago.

Istnieje takie powiedzenie - „Nawet Zło ma standardy”. Jeżeli większość strażników w Zamczysku to pomniejsi kryminaliści, Corrin musiał być prawdziwym łotrem. Prawdopodobnie zrobiliby światu przysługę gdyby zabili go na miejscu jeżeli znajdą go żywego.
Zostało mu jeszcze trochę czasu, a była jedna rzecz której był ciekaw. Rekruci niechętnie mówili o sobie, łatwiej było ich nakłonić do plotek. Może Stormrider albo Travers zechcą mu parę spraw wyjaśnić.
Zauważył że wielki wojownik zdążył rozpocząć następną serię treningową, przystanął więc w pobliżu i przeczekał parę minut aż przydzieli wszystkim ćwiczenia. Widząc że rudzielec odwrócił się w jego stronę dał mu znać żeby podszedł.
- Jest coś o co chciałem zapytać. - skinął w stronę walczących strażników - Z tego co rozumiem wszyscy oni muszą przejść Próbę Tempusa. Ale co po niej? Zmuszani są do czczenia Boga Wojny? Trzymacie ich tutaj siłą? -
- Nikt ich nie zmusza do wyznania Tempusa. Jednak jest on naturalnym wyborem dla wojowników - wszak to bóstwo bitwy. Ale ich wyznanie to prywatna sprawa. Muszą tylko przejść próbę walki by można ich było uznać za gotowych do czynnej służby. Byśmy wiedzieli, że nie pokona ich pierwszy lepszy zbój czy goblin. - kapłan spoglądał twardym spojrzeniem, ale wojownik nie wydawał się być tym w najmniejszym stopniu przejęty.
- Słyszałem że większość z nich to byli recydywiści. Co ich powstrzymuje przed pozabijaniem was wszystkich? - kontynuował ściszonym głosem, pilnując żeby treść rozmowy została między nimi.
- Dyscyplina, którą im wpajamy z Stormriderem. - uśmiechnął się słabo. - I strach, który czują przed umiejętnościami Mistrzów.-
- A Corrin? Jego też byliście w stanie zastraszyć? -
- Był kandydatem na Mistrza. Stormrider był nim zachwycony, ale ten człowiek był po prostu przegniły do szpiku kości.-
- Takie odniosłem wrażenie z opowieści. - potarł zarośnięty policzek w zamyśleniu, obserwując trenujących rekrutów. - Nie jestem pewien czy to poruszaliśmy wcześniej, ale czyją konkretnie decyzją było wysłanie Corrina do Mrocznej twierdzy? -
- Zgłosił się. Jacquelin dobrze płaciła za pomoc, a on miał masę długów. Ktoś na niego naciskał, żeby je spłacił. - Travers wzruszył ramionami.
- A wy nie mogliście go zatrzymać, bo musicie udawać że ufacie swoim żołnierzom, nawet jeżeli oznacza to wysłanie hieny cmentarnej do świątyni sączącej negatywną energię. - uśmiechnął się lekko i z rozbawieniem w oczach uścisnął kapłanowi dłoń. - Mam nadzieję że ten wasz mały projekt wypali. A teraz wybacz, ale muszę ruszać. -

...

Kiedy zeszli na dół z wysłuchał uważnie Talindre i nie potrafił sie powstrzymać od gniewnego zmarszczenia brwi. ' Specjalnie zapytałem się wcześniej jak wyglądają nasze opcje żeby teraz nie wysłuchiwać "jeżeli jeszcze nie odpłynęli" ' przemknęło mu przez głowę, ale przytrzymał język za zębami i pozwolił sobie trochę ochłonąć. Raczej nie przebimbała tych ostatnich godzin kiedy oni zbierali informacje, pewnie dopiero teraz się dowiedziała o tym że będą wypływać. Cóż, ich zysk.
- I tak będziemy musieli spędzić noc w Twierdzy jak już ją wyczyścimy, a jakoś nie widzi mi się zostawianie ponad pół tuzina koni w środku dziczy przez tak długi czas. Zresztą, aż tak się nie śpieszy. Podróż rzeką brzmi najrozsądniej. -
 
Awatar użytkownika
Zaalaos
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 878
Rejestracja: sob sty 19, 2008 1:07 pm

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

śr kwie 04, 2012 2:22 pm

Caen

-Ja nigdy nie miałem okazji jeździć konno. Dla mnie rzeka to jedyna dobra opcja
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

śr kwie 04, 2012 7:04 pm

Neferhet

- Też jestem za przeprawą rybacką łodzią. - Neferhet zabrał głos w dyskusji. Podróż z rybakami wydawała mu się najbezpieczniejszą i najbardziej sprawdzoną formą transportu.
 
Qumi
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 43
Rejestracja: czw sie 24, 2006 9:33 am

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

czw kwie 05, 2012 8:14 pm

Obrazek
Theon

Theon wzruszył ramionami. Wyglądało na to, że decyzja była już podjęta. Choć martwił go nieco fakt, że rybacy byli tak oczywistym wyborem... będzie musiał uważać na nich podczas podróży.

-Dobrze, niech i będą rybacy.
 
Awatar użytkownika
Corrick
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3050
Rejestracja: czw cze 07, 2007 10:04 pm

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

wt kwie 17, 2012 12:17 pm

Szczęście wam sprzyjało - rybacy jeszcze nie zdążyli wypłynąć. Za skromne dwie sztuki złota za głowę zaoferowali wam dzień nudnawej podróży niewielkim statkiem, dwa ciepłe posiłki i towarzystwo przy wieczornym ognisku. Smażone pstrągi, dwa bochenki chleba, ciemne, gorzkie piwo oraz kilka kawałków koziego sera - taki posiłek wam zafundowali.

O poranku wyruszyliście w okolice Toni Yeven. Podróż z nurtem rzeki była nudna, choć wymagała od rybaków niemałego nakładu pracy. Około południa zauważyliście na zachodzie mglisty las, który mógł być Mroczną Strażą, a około godziny osiemnastej przepłynęliście przez katarakty, po czym łódź wypłynęła na szerokie wody jeziora. Rybacy odpłynęli na zachodni brzeg, gdzie was wysadzili, po czym pożegnali się i odpłynęli.

Obrazek

- Najrozsądniej jest odpocząć nad jeziorem, po czym ruszyć rano. Może uda nam się złowić kilka ryb bądź upolować jakieś zwierzę na kolację. To ostatnia szansa, żeby odpocząć tak na poważnie bezpośrednio przed poszukiwaniami w Mrocznej Straży. Możemy napić się alkoholu, spędzić miły wieczór w bezpiecznym miejscu. Najprawdopodobniej ostatni. - powiedziała Talindra, po czym rozejrzała się za chrustem na ognisko.
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

wt kwie 17, 2012 3:10 pm



Riva rozejrzał się, po czym skinął przewodniczce głową.
- Zgadza się. Jutro zacznie się prawdziwa praca. Kto pierwszy staje na warcie?
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

wt kwie 17, 2012 6:10 pm

Neferhet

- Jeśli to nie problem, chciałbym stanąć na warcie póki jest widno. - Neferhet zaoferował się jako pierwszy: - Później w blasku ogniska popracuję jeszcze nad notatnikiem.

Zdawał sobie sprawę, że pozyskane od czarodziejki informacje mają spore znaczenie dla ich sprawy. Nie potrafił jeszcze ich połączyć, ale podpowiadał mu to instynkt.
 
Awatar użytkownika
Meathor Tasartir
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 433
Rejestracja: pt gru 02, 2011 1:17 pm

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

czw kwie 19, 2012 3:01 pm

Quarion Galathil

Quarion zszedł z barki. Podróż była niesamowicie nudna. Ale co to dla niego..? Tyle godzin w życiu przesiedział w lesie, że taka przeprawa przez rzekę i jezioro była w porównaniu do tego niemalże ekscytująca.

Po chwili od zejścia odezwała się Riva:

- Zgadza się. Jutro zacznie się prawdziwa praca. Kto pierwszy staje na warcie?

- Mogę stanąć na warcie jako drugi. Poza tym jeśli ktoś się czuje zmęczony to chętnie mogę go zastąpić. Jako elf nie potrzebuję tylu godzin snu co ludzie. Z całym szacunkiem do was... - tak naprawdę czuł się bardzo dobrze i dwie godziny medytacji spokojnie wystarczą mu uzyskać siły do pracy...

Elf poszedł rozstawić swój namiot, a gdy już to zrobił zdecydował pomóc trochę Talindrze pozbierać drzewa na ognisko...
 
Qumi
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 43
Rejestracja: czw sie 24, 2006 9:33 am

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

pt kwie 20, 2012 4:42 pm

Obrazek
Theon

Podróż była nudna, ale dała Theonowi sporo czasu na przyjrzenie się kompanom, z którymi miał wyjaśnić zaginięcie Jacquelin. Miał też sporo czasu, aby pomyśleć nad strategią dalszych poczynań.

-Chętnie przejrzałbym razem z tobą ten niesamowity dziennik, jeśli można? - spytał grzecznie.

Zaczepka Quariona rozbawiła nieco Theona, który już jakiś czas temu odkrył że sen też nie jest dla niego koniecznością, ale wolał to na razie zachować dla siebie.

-Chciałbym też abyśmy przed dalszą podróżą podsumowali to czego się dowiedzieliśmy, żeby upewnić się, że każdy z nas wie to co inni.- dodał.
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

pt kwie 20, 2012 9:19 pm



Postać w masce odwróciła się w stronę Theona.
- Ja nie dowiedziałam się niczego. Towarzyszyłem kapłanowi, który rozmawiał ze swoją krajanką.
Po tych słowach maska zwróciła się w stronę Neferheta.
 
Awatar użytkownika
Sodar
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 123
Rejestracja: ndz cze 13, 2004 11:26 am

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

sob kwie 21, 2012 4:27 am

Thiago

Blisko polowe podróży spędził lekko drzemiąc, uznając to za najlepszy sposób na spożytkowanie swojego czasu na statku. Być może nawet podróż byłaby przyjemnie relaksująca, w końcu pogoda dopisywała, a na statku mógł spokojnie ściągnąć zbroję do napierśnika, jednak świadomość nadciągającej potyczki za bardzo go ekscytowała. I niepokoiła.

Kiedy rozbili już obozowisko, przysiadł przy ognisku, rysując w zamyśleniu pochwą od miecza figury na ziemi, jedna obok drugiej. Ostatecznie wymazał wszystkie poza jedną podobną do krzyża i drugą z nierównym prostokątem.
- Magowie śpią 8 godzin, reszta bierze godzinę warty, elf środkową. Jeżeli nie masz nic przeciwko temu Quarionie. - Spojrzał na niego znad rysunków, wiedząc że nie będzie miał. Przerywanie medytacji nie zostawia elfów tak zmęczonych jak człowiek wyrwany ze snu, przynajmniej jego przyjaciel nigdy tego nie okazywał. Takie rozwiązanie było więc najrozsądniejsze dla grupy, i tropiciel z pewnością to widział. Sposób w jaki się nosił wręcz krzyczał „militarna przeszłość”.
Poderwał się do góry i pokazał Caenowi żeby zrobił to samo. - Zacznij sie rozgrzewać, chcę sprawdzić jak dobry jesteś w zwarciu. A ty.- zwrócił się do Rivy - Powiedz nam w czym się specjalizujesz. Szanuje twoje prawo do prywatności, ale jako grupa powinnyśmy znać przynajmniej podstawowe rzeczy. -
- A co do Corrina. - Sam zaczął się rozciągać. - Jest dobry, podobno nawet diabelnie dobry, ale nie w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Zgłosił się do wyprawy żeby spłacić długi i w twierdzy wszyscy uważają go za kawał sukinsyna. Nie byłoby sprawiedliwe zakładać z góry że zdradził Jacquelin, ale bądźcie uważni jeżeli go spotkamy-
 
Awatar użytkownika
Corrick
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3050
Rejestracja: czw cze 07, 2007 10:04 pm

[D&D FR 3.5] Problemy w Dolinach 2 - sesja

wt kwie 24, 2012 5:07 pm

Gdy zapłonęło ognisko i zaczęło się ściemniać, dostrzegliście zbliżającą się od zachodu niewielką postać. Minęło kilka dobrych minut, nim nieznajomy dotarł do waszego obozowiska, ale nim zdążył się odezwać, bez trudu rozpoznaliście w nim niziołka. Miał ogorzałą cerę, ciemnobrązowe włosy i jasnoniebieskie oczy. Był wysoki i szczupły, widać było, że długi okres czasu spędził w podróży.

Podszedł spokojnie do ogniska, uśmiechnął się i rzekł we wspólnym, bez wyraźnego akcentu:
- Witam, jestem Bildo z Hełmu Peldana. Zmierzam w kierunku Mostu Archen, a że zobaczyłem jak rybacy wysadzają was na brzeg, postanowiłem zboczyć nieco z kursu i spędzić choć jeden dzień od dłuższego czasu w towarzystwie. Jestem w podróży od dwóch dekadni, a zapowiada się jeszcze drugie tyle. - westchnął cicho. - Mogę się do was dosiąść?
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 7

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości