W domu mi mówili, że mieliśmy kiedyś taką małą czarną skrzyneczkę, na której (chyba po podłączeniu do TV) można było grać w śmieszne gierki, typu policjant vs złodziej, z jakimiś drabinkami, platformami itd. O ile dobrze kojarzę, to nawet nie miało osobnego kontrolera, tylko jakieś wbudowane przełączniki. Szczegółów nie pamiętam, bo ojciec pozbył się tego jak miałem jakieś 4 lata.
Później (6 lat) były te śmieszne ruskie handheldy, z wilkiem łapiącym jaja i wyścigami formułek. To dopiero była frajda.
8 lat - komunia, combo Pegasus + C64. Mario, Contra, Tank, jakiś baseball i inne cuda na pierwszym, na drugim Microprose Soccer (gdzie największą potęgą nie były Włochy czy Brazylia, lecz Rosja), Rick Dangerous, Usagi Yojimbo, jakiś Mahjong. Gdzieś w międzyczasie wakacyjne zauroczenie Seksmisją (czy jak kto woli – AD 2044) na Atarynce u kuzyna. U schyłku „starych dobrych czasów” pojawiło się Atari ST – pierwsza Cywilizacja (ileż godzin się przy tym przesiedziało), Megalomania, Elvira, Cannon Fodder, jakieś wyścigi w których można było się zakładać... Tak wyglądał mój old school.
„Nowe lepsze czasy” nastały pod koniec podstawówki – PSX, później PC, PS2, PSP, PS3. Piszę „lepsze”, bo odpowiadając na pytanie z ankiety wybrałem opcję „tak”. Starocie były dobre 15 lat temu, kiedy wszystko co wpadło w ręce było rarytasem godnym całonocnego grania. Dziś jestem bardziej wybredny i krytyczny, ale frajda z grania jest taka sama. Śmieszą mnie zarzuty, jakoby współczesne gry były „płytkie” i brakowało im „klimatu” starszych produkcji. A Mario, Contra czy Boulder Dash to niby miały głębię?
Radix pisze:IMO dawniej robiono grę z serca, teraz tylko dla zysku.
A ja myślę, że dawniej też robiono gry dla zysku, tylko mniejszego
Powiem więcej - branża ewoluowała, podobnie nasze wymagania, przez co dziś twórcy muszą włożyć nawet więcej „serca” i umiejętności (i kasy, oczywiście) w swoje dzieła, żeby te miały rację bytu. A czy te atrybuty poświęcą grafice, dźwiękom czy fabule – to już inna kwestia, i nasza w tym głowa żeby odpowiednio dobierać sobie gry
Chavez pisze:A gdzie opcja - jest tyle samo gniotow co kiedys, po prostu teraz jest wieksza ich reklama?
Skłaniałbym się raczej ku: dobrych gier jest tyle samo co kiedyś (i są równie dobre jak starocie za swoich czasów), tylko morze gniotów wokół nich się powiększyło
Jak łatwo się domyśleć, do old schoolu nie wracam. Ma swoje zasłużone miejsce w mojej pamięci i niech tak pozostanie
Chociaż w tego ruskiego wilka z jajcami to bym sobie nawet pograł...