fairhaven pisze:Nie widzę problemu w tym, by gracz zapytał na forum o coś, a nie grzebał po sieci. Tym bardziej jeśli chce sobie tylko uzupełnić detale (bo forum oczywiście nie może zastąpić podręczników).
Nie wyłapałaś kontekstu mojej wypowiedzi. Ni jestem przeciwko informowaniu graczy o róznych Tajemnicach na forum, przeciwnie. Chodziło mi o to, żeby nie cenzurować swoich wypowiedzi (bo a nuż wypowiem Wielką Tajemnicę i gracze rozwiążą mój Rokugan jak krzyżówke i nie będzie po co dalej grać), dlatego, że gracze, którym nie wolno się nic dowiedzieć (np. o Kolacie), nie będa lecieć na forum, żeby wszystkich o ten Kolat wypytać, ale pogrzebą w innych źródłach.
Ergo: jeśli ktoś chce zrobić topic o Kolacie - jestem za. Jeśli gracz "ma nie wiedzieć", i jest uczciwy, to nie będzie go czytał.
fairhaven pisze:Mayhnavea - mógłbyś sprecyzować, czemu odrzucasz Kolat? Bo jak na razie mam nieco inne zdanie - więc miło byłoby zapoznać się z przeciwną argumentacją.
Akurat związek z Płonącymi Piaskami nie jest taki głupi - to akurat gaijini, którzy mi jeszcze w miarę pasują do mojej wizji...
Juz służę. Mógłbym napisać, że Kolat to niewypał fabularny i jest sztucznie i śmiesznie namnożonym i nawarstwionym bytem (przebąkiwania o nim sa przez wszystkie Drogi - po to tylko, żeby na koniec wyskoczył idiotyczny pajacyk z pudełka) - ale byłoby to bardzo niekonstruktywne.
Początek Kolatu jest w porządku. Dawni władcy ziemi, odtrąceni od swoich godności sa spoko. Dlatego to bym zostawił - i stworzył coś a;a Yakuza, o czym już pisałem.
Dalej: dawni władcy z nosa wyciągają mistyczną bajeczkę o świecie i Niebiańskim Porządku, który z jakichś mglistych przyczyn należy obalić. Głupie, że boli. Wielki spisek - a i tak nie wie, co jest jego celem. Czas się zatrzymuje... i??? Kolat wygrał? Kolat przegrał? Czy poza czasem cokolwiek istnieje? Gdyby ktoś dodał jakiś pierwiastek buddyjski - że mistyczne zrównanie bytów zakończy bolesną wędrówkę duszy przez wcielenia (oki, też naciągane, ale przynajmniej wyjaśnia poprzedni pomysł). Ale nie, kończymy czas i będzie cacy.
Kolat idzie na Płonące Piaski a potem zakaża Jednorożce prostacką magią, odsuwającą świętych mężów od duchów i przodków. Ale podstęp!
Obecnie Kolat spełnia rolę zakamuflowanej, illuminackiej Żydomasonerii, która potajemnie rządzi światem w celu doprowadzenia do jego upadku, tudziez odrodzenia według zwyrodniałych zasad (wciąż mglistych). Cóż, jeżeli ktoś nie ma pomysłó na ciekawego L5kowego villaina, taki mroczny, zakłamany, podstępny (bardziej niz Otomo i Skorpiony) zakapior spod ciemnej gwiazdy jest wymarzony. W końcu Amerykanie nie lubią szarości i półcieni. Zrobili więc coś baaardzo złego, a dla rysu tragicznego (tudziez tragikomicznego) dopisali idealistyczną, utopijną bajeczkę - żeby nadać trzeci wymiar.
Motyw Śpiocha. Osoba jest uwarunkowana psychicznie,k w odpowiednim momencie zrobi coś złego a potem o tym zapomni. Jakoś nie wierzę, żeby wielu MG wykorzystało ten motyw bardziej twórczo - albo zrobią BNa spiocha (co dla graczy będzie się równało deus ex machina), albo w najfajniejszym momencie odbiora graczom inicjatywę w przygodzie.
No i członkowie Kolatu - mroczni, zakazani żniwiarze ludzkich umysłów, tacy japońscy cthtultyści. Niewypowiedzeni, nienazwani, ukrywający się w mrokach....(ałaaaaa!!! litości! To nie "Zamczysko w Otranto"!)
No i na koniec Klat z Merchant's Guide. Podręcznik nareszcie (i ostatecznie, bo to chyba ostatni z oryginalnej serii) wyjaśnia głupim graczom, że honor i bushido to idiotyzmy, stworzone przez Mądry Kolat, aby pogrążyć świat w otchłani głupoty. Sorry, ale zrobienie głupców nie tylko z bohaterów, ale i z graczy, którzy na jakiś czas utożsamiają się ze wschodnimi wartościami - takie cyniczne przekonanie jest nie fair.
flapjack pisze:Sama idea zbuntowania sie przcwiko boskiej wladzy jest mi osbiście bliska wydaje mi się że tez ladnie komponuje sie ze swiatem.
Widzisz, mi też. Ale nie podoba mi się masa śmieci, które się nagromadziły dookoła tego pomysłu, w wyniku czego powstał Kolat. Dlatego właśnie napisałem o Yakuzie - może nie zauważyłeś. Dawni władcy, którzy odepchnięci od swojej pierwszej władzy, zajęli sie szarą strefą, elementem świata na pograniczu kompetencji chłopków i wielmożów - czyli handlem (przy okazji ochroną wieśniaków i mieszczan, coś na kztałt policji, działającej niezależnie mod straży dworskich i zajmującej się także innymi, mniej ofiacjalnymi sprawami). A że wszystko się gdzieś ączy, to Kolat - Yakuza potrzebował swoich sił zbrodjnych, wywiadu, środków nacisku. Motyw bardzo grywalny (i w sumie nawet aktualny), a nie potrzeba do tego tanich, złoto-plastikowych ozdobniczków a'la Pisaki czy nowe teorie kosmogoniczne.
flapjack pisze:Dla mnie glowna ideą L5K jest stawianie gracz wyboru pomiedzy mentalnością "japońską" a "europejską".
Cóż, ale ten konflikt między mysleniem japońskim a europejskim dokonuje się w
graczach. Jeśli pani Asahina ma wyjść za ohydnego paszteta Yasuki, to sprzeciw jest w Graczu. I to Gracz prowokuje heroiczno - tragiczną historię o walce ze sobą, służeniu rodzinie i sercu - co prowadzi do wspaniałego, romantycznego końca (pani Asahina wyznaje miłość roninowi, którego pokochała jadąc w orszaku ślubnym na ziemie Kraba, a potem popełnia seppuku).
Wstawienie zaś kogoś o europejskim podejściu do życia w świat gry:
- robi totalny zgrzyt - no chyba że bawimy się w Jankesa na dworze króla Artura
- nie wprowadza żadnych konfliktów moralnych. Więcej, niszczy je - ponieważ ktoś o odmiennej moralności usprawiedliwia ten "inny", "europejski" wybór. A dla dramatyzmu np. posłuchanie serca a nie obowiązku wazne jest, żeby był to czyn przeciw zasadom, a nie zgodnie z jedną z wielu.