Różnica między diabłami z Biblii a Ogarka diabłu jest taka, że ten drugi nic nikomu nie robi. Wabi różnymi pokusami, ale można go uznać za część bożego planu. Bez pokusy zła nie ma dobra.
Katolik nie może uznać, że diabeł nic nie robi. Jeśli uważasz się za katolika i uważasz, że coś jest diabłem, automatycznie musisz uznać, że jest absolutnie złą istotą i każda forma zadawania się z nią to zło.
Gdyby Lawendowscy uznali ,,to nie jest wcale diabeł, tylko taki sobie duszek prasłowiański, którego źli inkwizytorzy mylnie uznają za diabła i prześladują" byłoby spoko. Ale sytuacja, w której uważają, że to jest diabeł i stają po jego stronie, jednocześnie uważając się za katolików jest całkowicie absurdalna.
Człowiek, który nie umie czytać ze zrozumieniem własnych tekstów. Z tym się jeszcze nie spotkałem.
Człowiek, który nie potrafi logicznie argumentować, a jak nie wie co powiedzieć, wali frazesami. Z tym się spotykam codziennie. Wykazałem, że tekst prowadzi do paranoicznych wniosków - to nie kwestia mojego stanu psychicznego, tylko niedostatków autora tekstu.
Tworzenie mitów, opowieści i legend jest to niezbywalna cecha każdego społeczeństwa. Sugerujesz, że Słowianie byli upośledzeni na tym tle?
Nie, ja nie sugeruję. Ja to wiem. Ty sobie, jako lewak, przyjmujesz aprioryczne założenie ,,ludy snuły bogate mity o bogach, więc Słowianie też musieli". Tylko, że jak większość Twoich założeń, jest ono z d. wzięte i nie oparte na faktach.
Ty rozumujesz trochę na zasadzie ,,skoro w ruinach nie znaleźliśmy kabli telefonicznych, to to jest dowód na to, że ta cywilizacja znała telefony komórkowe!"
Np. Rzymianie nie tworzyli niemal żadnych mitów na temat swoich bogów (w sensie opowieści, bo wyobrażenia nt bogów rzecz jasna mieli). Dla nich było ważne, że ten a ten bóg zajmuje się tą dziedziną i aby pozyskać jego łaski należy zachować się tak a tak. Bogów nie pojmowali jako wielkich herosów łażaących po świecie, płodzących dzieci i przeżywających zabawne i pouczające przygody, tylko jako duchy natury. Opowieści mityczne o bogach i ich romansach pojawiły się u Rzymian dopiero pod wpływem Greków. Nie widzę powodu, aby podobnie nie miało być u ,,prapolaków". Oczywiście, pewne mity były, ale to były raczej pewnie ,,wierzenia" poszczególnych "plemion" (co w przypadku Słowian mogło oznaczać nawet dużą rodzinę), a nie jakiś system.
Poza tym, zauważ fakt, że w przeciwieństwie do ludów takich jak Celtowie, Grecy czy Skandynawowie na terenach polskich nie istniała tradycja pisana, która by mogła przekazać ewentualną mitologię. Zresztą, warto wskazać, że obecnie podstawowym źrodłem nt wiedzy o wierzeniach Słowian są właśnie kroniki i zapiski chrześcijańskich mnichów Co jest zresztą rzeczą charakterystyczną. Mity celtyckie spisywali irlandzcy mnisi, mity skandynawskie znamy przede wszystkim z odnalezionej przez katolickiego biskupa Sveinssona, te fragmentaryczne informacje nt religii Słowian, jakie w ogóle mamy czerpiemy z dzieł takich jak ,,Powieść doroczna" ruskiego mnicha Nestora, czy kronika Długosza. Poza tym jeszcze pewnym źrodłem są obyczaje ludowe.
Natomiast nie ma mowy o niszczeniu przez chrześcijan jakichś świętych ksiąg słowiańskich pogan, bo takich po prostu nie było. Pierwsze pisemne i w miarę usystematyzowane (choć i tak kiepskie) źródła nt religii Słowian, to źródła chrześcijańskie.
Nie na wszystko chce mi się odpowiadać.
I to właśnie świadczy o Twoim braku kultury dyskusji. Nie potrafisz przyznać się do błędu w żadnej kwestii - kiedy ktoś czarno na białym wykaże Ci, że prawisz idiotyzmy, jak w przypadku Twoich tez o braku związku Irlandii z katolicyzmem, ignorujesz to, próbujesz zmienić temat, żeby ukryć swoją kompromitację, albo walisz jakiś frazes, w nadziei, że potęga Twojej ironii powali dyskutanta na kolana i ukryje Twój brak wiedzy na temat czegokolwiek.
Cały czas piszę o organizacji.
Ci nijak nie jest odpowiedzią na pytanie Rukasu. Miliardy wiernych katolików na świecie są członkami organizacji o nazwie ,,KK". Więc dalej nie wiadomo, czy masz na myśli hierarchię kościelną, czy faktycznie KK jako całą organizację.
W religii katolickiej jest za dużo sprzeczności. Cały czas mówicie, że Kościoła nie da się oceniać w oderwaniu od realiów, a z drugiej strony powołujecie się na ponadczasowe nauki. Z jednej strony wg Kościoła tomizm jest doktryną niepodważalną a z drugiej strony ten sam Kościół ignoruje naukę św. Tomasza, że dusza wstępuje w zarodek męski 40 dni po zapłodnieniu, a żeński - 80 dni. Będzie dogmat jak znalazł, gdy w końcu Kościół uzna aborcję - oczywiście ograniczoną do powyższego przedziału czasowego.
Eeeee? Ja nie wiem, skąd Ty takie farmazony czerpiesz? Może od czasu do czasu warto było poczytać coś innego niż ,,Fakty i Mity"? Owszem, obecnie nauka Kościoła, zwłaszcza w kwestiach społecznych w znacznej mierze opiera się na tomizmie, ale:
1. Jest tak tylko w niektórych dziedzinach.
2. Ta nauka jedynie OPIERA SIĘ na tomizmie, czerpie z niego pewne idee, ale w znacznej mierze je przekształca i rozwija (ciężko, żeby do współczesnych stosunków społecznych i politycznych stosować bez zmian obserwacje poczynione na podst. społeczeństwa feudalnego).
Tak naprawdę to, co mamy obecnie, to prawidłowo powinno być określane jako neotomizm - w dodatku istnieją w nim różne nurty.
3. Nigdy tomizm jako całość nie został uznany za zbiór dogmatów wiary ani naukę niepodważalną. Np. nikt nie twierdzi, że wcześniejsza filozofia augustyńską była herezją. Niektórzy papieże jedynie zachęcali do studiowania dzieł św. Tomasza (a także innych teologów), ale nigdy nie było mowy o uznaniu któregoś z tych teologów za nieomylnego. W katolicyzmie jeno Pan Bóg i papież są nieomylni (w to drugie akurat ja nie wierzę - tylko się tym nie podjaraj za mocno).
Oczywiście, teraz albo odpowiesz jakimś frazesem na poziomie ,,Bo ty jesteś gupi!", albo w dalszej dyskusji będziesz ignorował temat tomizmu, za to zaczniesz snuć opowieści dziwnej treści na inny temat, tak długo, jak ktoś nie pokaże, że w tym temacie również g. wiesz.