Gdy pojawiasz się obwieszony bronią zauważasz błysk w ich oczach. Mieszankę podziwu i rozbawienia, jakby w ich pamięci odżyło jakieś przyjemne wspomnienie. Niczego jednak nie komentują, kiwając ci tylko głową. Bez cienia sprzeciwu czy szemrania wykonują twoje polecenia, gdy mówisz im jak rozsiąść się na łódce, jednak gdy opada ona na poruszoną kilwaterem kutra wodę, odruchowo łapią się sznurów stabilizujących. Widać, że choć grzeszą pewnością siebie i odwaga, to brakuje im doświadczenia wodnego.
Uspokajają się, gdy zapuszczasz silnik i ruch zmniejsza kołysanie. Tamina siada przy dziobie, opierając się o ramię Bednarskiego. Przez moment sądzisz, że urządziła sobie romantyczną przejażdżkę, ale szybko się orientujesz, że kobieta przeczesuje przednią półswerę lufą P-90. Ani pięćdziesiętnik ani panna Polarski nie dobywają broni, choć trzymają dłonie przy kolbach.
Gdy nakazujesz przejście na wiosła, to właśnie oni to robią i silnymi, miarowymi ruchami nadają pontonowi solidne tempo. Kiedy dostrzegają wasz cel zamierają na moment, lustrując go, a kiedy dostrzegają podpływający kuter, Chrystian kiwa ci głową z uznaniem.
Następnie wszyscy skupiają się na zadaniu. Gdy tylko dopływacie do burt, wioślarze wystawiają wiosła, stabilizując dodatkowo ten korek, ułatwiając ci zarzucenie kotwiczki. Następnie bednarski łapie za linę i naciąga ją lekko, aby nie majtała się na boki, znacząco ułatwiając ci wspinaczkę.
Pokład wraku jest pusty i tak zdewastowany jak go zapamiętałeś. Nic cię nie niepokoi, nic nie wskazuje, że coś jest nie tak. Słońce przypieka mocno, ale bryza od jeziora skutecznie chłodzi powietrze.
Jak tylko dałeś sygnał, że wszędzie czysto, słyszysz odgłos głośnej wspinaczki. Ryzykujesz rzucenie okiem i dostrzegasz Chrisa wspinającego się jak małpa. W ogóle nie używa nóg, na samych rękach osiągając ogromne tempo. Raptem sekundę później jest już przy krawędzi. Łapie ją jedną dłonią ,drugą dobywając swojej strzelby. Następnie jednym susem przesadza krawędź i już stoi obok ciebie, lustrując otoczenie. Zajmuje mu to kilka sekund, ale również daje sygnał, że wszystko w porządku.
Kobiety wchodzą już mniej efektownie. Ostatnia jest Temina, po tym jak przywiązała ponton do kotwiczki. Na pokładzie to ona zostaje wyznaczona do pilnowania „lądowiska”, co ma sens jako, że jej broń ma najdłuższy zasięg. Wasza trójka zaś zabiera się za ćwiczenie rozpoznania.
Poświęcacie na to dwie godziny, w którym to czasie ćwiczycie całość cztery razy. Z początku szło wam nieźle, ale z każdym razem było coraz lepiej i to pomimo zmiany miejsca lądowania za każdym razem. Obeszło się bez przygód, nie licząc jednej zarwanej kładki z której na czas zażyliście uskoczyć. Po tym wydarzeniu zrobiliście jeszcze jeden wypad aby „wsiąść z powrotem na konia”.
Na kuter wróciłeś z prawdziwą ulgą, dwie godziny biegania, czołgania i wspinania i to pod ciężką bronią odcisnęło bowiem na twoim ciele piętno zmęczenia. Zwłaszcza teraz gdy emocje opadły.
Gdy tylko zamocowaliście łódkę, kapitan zapuścił silnik ustawiając kurs na pierwszą strefę poszukiwań, a Łańcuchowcy poszli się rozpancerzyć. Korzystając z tej chwili, Marco poprosił cię do siebie.
- To nie są ludzie. - Mówi półgłosem, gdy tylko wchodzisz. - Tych dwóch tutaj przez dwie godziny nawet nie drgnęło. Ten ze snajperką cały czas leżał plackiem i obserwował was przez lunetę swojego karabinu. Cały cholerny czas. Wyglądał jakby nie oddychał. A ten olbrzym stał na dachu i bez przerwy rozglądał sie wkoło, jakby oczekując zasadzki. Oni chyba maja straszną paranoję...
Wyrzuciwszy to ostatnie zasępił się, opierając na kole sterowym i westchnął ciężko.
Sam mogłeś wtedy zastanowić się nad tym co ujrzałeś podczas tych kilku godzin. Zastanowiło cię, czy przypadkiem celowo Bednarski nie zabrał całej piątki na misje, właśnie po to abyś nie mógł od razu oszacować wartości ich wszystkich. Odrzuciłeś jednak taką opcję. Za dużo będziesz miał czasu i dobrze ich poznasz i tak, nim dotrzecie do celu.
O tej trójce która była na wraku zdołałeś już jednak wyrobić sobie opinie.
Sam pięćdziesiętnik wyróżnia się spośród znanych ci ludzi ogromną siłą fizyczną. Gdyby był ze 20 kilogramów cięższy mniej dziwiłyby cię jego możliwości, choć wtedy zaskakiwałaby cię jego kondycja. Za wszystkie próby nie ujrzałeś u niego większych objaw zmęczenia niż pot i lekko przyśpieszony oddech. Dysponuje również wręcz nieludzkim czasem reakcji. Gdyby jego bronią przyboczną było coś mniejszego, jak pistolet albo rewolwer nie miałbyś wątpliwości, że z łatwością byłby go w stanie dobyć i zastrzelić atakującego.
Płynność ruchów sugeruje kogoś obeznanego bardzo dobrze z walką wręcz, ale raczej nie wschodnimi sztukami walki.
Jego towarzyszka, Tamina Mag pod wieloma względami stanowi jego żeński odpowiednik. Nie dysponuje co prawda taką siłą fizyczną, ale zręcznością przewyższa dowódcę. Jej czas reakcji jest podobny do jego, płynność ruchów, choć znacznie zgrabniejsza, również wskazuje na znajomość sztuk walki. Dostrzegłeś też z ich gestów i spojrzeń, że są ze sobą w biblijnym sensie.
Druga kobieta, czarnoskóra panna Polarski, trzyma się sztywno i ostrożnie. Nazwałbyś ja zimną i wyrachowaną, gdyby nie dbałość o pozostałych członków wyprawy, w tym o ciebie. Najprawdopodobniej jest silniejsza od przyjaciółki, ale to raczej zasługa gabarytów. Jej sposób poruszania się zaskoczył cię lekko - zdawała się nie marnować żadnego ruchu, wszystko robić dokładnie i wydajnie, bez widowiskowości. Jeśli walka wręcz jest jej znana, to musi to być jakiś maksymalnie wydajny, zapewne wojskowy styl.
Niedługo potem goście pojawili się z powrotem na pokładzie, znów bez zbroi i ciężkiej broni. Przed wami za wschodnim horyzontem krył się wasz cel a do niego prowadziło co najmniej kilka dni rejsu...
Ok, jeśli nie masz nic przeciwko to zrobiłbym przeskok o jakiś czas. Napisz co chcesz aby twoja postać robiła lub na co zwróciła uwagę przez ten czas, jeśli to coś nietypowego i/lub konkretnego.