śr paź 31, 2012 8:31 pm
Aeris wejrzała na khazada nieco zdumiona, gdy postanowił przysiąść się i zagrać z nią w kości. Zarówno ona, jak i pozostali wokół stolika mieli miny, jakby pierwszy raz krasnoluda na oczy w tym lokalu widzieli. Być może tak nawet było.
-No dobrze, skoro chcesz...- zaśmiała się po chwili, po czym odłożyła z wygranej przed chwilą garści złota jedną monetę, kładąc ją obok Gundaharowej. Niewiasta zgarnęła w dłoń kości potrzęsła nimi i rzuciła z satysfakcją spoglądając na całkiem udany rzut.
Krasnolud wykonał swój rzut i popatrzył na swoje kości z niedowierzaniem.
- Nie dziwie się temu przed chwilą, że tak wrzestrzał masz niesamowite szczęście w kości, dawno tak do dupy mi się nie rzucało. - krasnolud zaśmiał się gromko oddając kobiecie monetę.
- Pozwól że postawię ci piwo jako bonus do tej wygranej, bo w sumie nie przyszedłem tutaj grać w kości, a mam do ciebie pewną sprawę
Niezadowolona gawiedź powoli porozchodziła się po karczmie słysząc, że krasnolud ma zamiar kończyć grę na jednej przegranej, zaś jego celem jest zwyczajnie porozmawiać z Aeris.
Sama kobieta przypominająca wojowniczkę znów się lekko zdziwiła.
-Dobrze, zatem postaw mi piwo i mów z czym do mnie przychodzisz.- zgodziła się spokojnym tonem.
- Pewnie słyszałaś o tym co dzieje się na cmentarzu, podjąłem się roboty złapania odpowiedzialnych za to ludzi, a słyszałem, że jesteś jedynym świadkiem, który cokolwiek widział.
Krasnolud powiedział stawjąc kufel przed kobietą.
-Lepiej nie mów tak głośno. Ludzie w tak małych mieścinach nie chcą wiedzieć co się wokół nich dzieje. Niewielu wie, co tak na prawdę dzieje się na cmentarzu...- odpowiedziała półszeptem zbliżając się lekko w stronę krasnoluda.
-Być może i jestem świadkiem. Kilku strażników o tym wiedziało a jednak nikt nie zaproponował mi pracy, ani nawet zbyt dokładnie nie przesłuchał. Ja zaś nadgorliwa nie jestem.- dodała z złośliwym uśmieszkiem na twarzy -Jeśli chcą czekać na zbawiciela takiego jak ty, to ich sprawa.- wzruszyła ramionami.
- Czasem trzeba się za robotą nieco porozglądać, my tak zrobiliśmy i udało nam się pracę zdobyć. To jak bedziesz pomożesz koledze po fachu, skoro sama nie jesteś zainteresowana sprawą?
-Kto powiedział, że nie jestem?...- zrobiła chwilę ciszy, po czym upiła kilka łyków i otarła nadgarstkiem usta -Jakiej pomocy ode mnie oczekujesz i ile chcesz zapłacić?- spytała.
- Jeżeli jesteś zainteresowana, to ja im mój kumpel możemy ci odpalić 15 złociszy, jeżeli pomożesz nam w złapaniu nekromantów, walcząc ramię w ramię. Za samo udzielenie informacji bez fizycznej pomocy nie zapłacę ci wiecej niż dwókrotność tego co ode mnie wygrałaś w kości. To chyba nie mało za powiedzenie kilku zdań. Więc jak chcesz zarobnić więcej to zapraszam do naszej wesołej kompani.
Kobieta przez chwilę milczała wpatrując się w pusty stolik nieopodal. Najwyraźniej propozycja Gundahara lekko ją zaintrygowała.
-Nekromanci... Masz świadomość, że to nie są zwykli uczniowie z Altdrofskiego uniwersytetu? To obłąkani szaleńcy, którzy lata obcują z tą przeklętą magią...- wyraziła swoją opinię -Dobra wchodzę w to, ale to nie będzie takie proste. Widziałam dwójkę jęźdźców. Chyba kobieta w czarnym płaszczu oraz mężczyznę w czerwonej szacie.- pochyliła się nad stołem by nikt jej na pewno nie słyszał -Rozdzielili się, chyba mnie nie widzieli. Ona udała się na zachód, on zaś pojechał traktem prosto, jakby zmierzał w stronę miasta. Wątpie, żeby tu był. Pewnie je minął odpowiednim łukiem i pojechał gdzieś dalej.- kontynuowała rozglądając się wzrokiem po wnętrzu gospody.
-Nieopodal stąd znajduje się stare cmentarzysko orków. To stara jaskinia, w której orkowie dekady temu chowali swych zmarłych wojowników. Wydaje mi się, że mogła tam się zatrzymać. Jest jeszcze opcja starej leśniczówki, ale wątpie żeby tam była. To dość rozbieżne drogi, więc musisz zdecydować gdzie chcesz pójść.- dodała na koniec.
- Myślę, żę rozsądniej będzie wybrać do tego cmentarza orków, cholera wie czy tam czegoś nie wskrzeszają nie chciałbym, żeby się okazało, że kilka tygodnie obskoczy nas banda nieumarłych orków. No dobrze chodźmy się spotkać z moim kompanem i ruszymy jeszcze dzisiaj. Myślisz, że dotrzemy do tego cmentarza dziś, dobrze by było zaatakować za dnia, bo podejżewam, że nieumarli i nekromanci mają przewagę nad nami po zmroku. Więc albo dopaść ją przed zmrokiem albo z samego rana o świcie. - krasnolud również odpowiedział szeptem.
-Jeśli macie pochodnie, to możemy jutro o świcie ruszać, to kilka godzin drogi a niebawem będzie robić się ciemno. Podróż lasem nocą nie jest bezpieczna ani zbyt komfortowa.- rzekła stanowczo. -Bądź tu o świcie ze swym kompanem. Ja będę już czekać.- skinęła głową.
Krasnolud skinął głową i wyszedł odszukać Lucasa