Zrodzony z fantastyki

 
firefly
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 236
Rejestracja: śr sie 31, 2011 8:34 pm

Żywotne gry - moim zdaniem

wt sty 15, 2013 9:13 pm

Zastanawialiście się czasami dlaczego niektóre gry żyją wiele lat po premierze, a inne szybko zostają zapomniane? Jako twórca map RPG do tzara sam zastanawiałem się nad tym zagadnieniem, a nawet wykonałem jeden eksperyment (ale o tym za chwilę). Zresztą moje przemyślenia dotyczą również filmów i książek. Co sprawia, że do jednych wracamy, a do innych nie (nawet jeżeli były bardzo dobre)? Jeżeli chodzi o gry (głównie rpg), to kluczową sprawą jest... duża ilość gier w grze. Nie, nie chodzi mi o minigierki, ani inne bajery, a otwartość gry. Weźmy na przykład jakąś grę ze świetną fabułą, ale niekoniecznie duża liczbą wątków pobocznych. Posłużę się tutaj przykładem baldursa 2. Wyobraź sobie drogi czytelniku, że śpisz sobie spokojnie po ciężkim dniu. Nagle baldurs w swej drugiej odsłonie budzi cię pośpiesznie, mówiąc "wstawaj wstawaj, więzienie, źli magowie, porwania i boskość". Wstajesz zaspany, idziesz za grą. "musisz szybko wydostać się z lochu!" mówi. No dobra, wyciągasz znajomych z klatek, pokonujecie trudy lochów irenicusa, w końcu wychodzicie. Tak, nareszcie będzie czas się zastanowić nad grą, zwiedzić świat, porobić zadania... Nie! Gra potrząsa Tobą i krzyczy "zabrali Imoen, ratuj ją". Dobra, niby nie ma pośpiechu... ani też nic ciekawego do roboty. Po wykonaniu wszystkich pięciu questów podocznych ruszasz "siostrze" na ratunek. Czy to już koniec, gro? Mogę zajać się sobą? "Nie, musisz zabić irenicusa. A potem znowu go zabić, w międzyczasie przechodząc przez podmrok, współpracując ze smokiem, bijąc się nawet w samym piekle". Dobra, irenicus zabity na amen, co teraz? "To koniec". No tak. Dziękuję gro, było bardzo ciekawie, porywająca historia! A teraz wracam spać. "A nie chciałbyś zagrać jeszcze raz?" A po co? Historię już znam, a nic więcej tu nie ma.

I tu dochodzimy do mojego pojęcia "gier w grze". Teraz wyobraź sobie np Bg1, Might and magic VI-VIII, Gta:Sa. Gra wita Cię jak starego przyjaciela, i pyta na co tym razem masz ochotę (więc może to nie przyjaciel, a kochanka;). Chcesz przeżyć zdumiewającą "przygodę"? Jasne, nie ma sprawy, pójdź za fabułą. A może masz ochote być złym magiem? Bandytą? Kupcem? Mysliwym? (albo w gta: polatać? Pojeździć? Udawać że zabierasz rodzinę na wycieczkę?) Nie ma problemu! Prosze bardzo, oto otwarty świat, w tle zarys fabuły, i zestaw narzędzi (questy i podobne) - rób na co masz ochotę. W takim wypadku gra rozwarstwia się. Grając pierwszy raz pewnie chętnie poznamy główną fabułę. A potem zamiast bawić się w deja vu, mozemy robić... prawie wszystko. Każda nasza gra może wyglądać inaczej, bo np mamy pięć razy więcej questów pobocznych niż trzeba do zdobycia maksymalnego poziomu. Duży i zróżnicowany świat, z którym samo obcowanie sprawia przyjemność. To wszystko daje grze życie.

Weźmy takiego obliviona i morrowinda. Choć oba mają durną fabułę, a oblivion posiada lepsze zadania poboczne, to jednak morrowind wciąż żyje, podczas gdy oblivion leży pod respiratorem. W moim przypadku ma to związek ze światem, który w oblivionie jest mimo że duży, to mały. No bo co mi po tym, że świat jest spory, skoro to wielki las, i w ogóle nie mam ochoty go zwiedzać, więc używam szybkiej podróży? Wydaje mi się że to z tego powodu morrowind jest dużo popularniejszą otwartą grą. To do niej powstają setki modów.

Weźmy teraz książki i filmy. Tutaj trudno o questy poboczne i otwarty świat ;) Ale tylko pozornie! Weźmy np klasykę - "12 małp", i gwiezdne wojny IV. 12 małp to odpowiednik bg2 z poprzedniego przykładu. Film jest świetny, bardzo fajna historia i klimat. Ale nie ma sensu oglądać go jeszcze raz, chyba że już nie pamiętasz o czym był. A w gwiezdnych wojnach mamy wiele różnych wątków, dość lekko podanych - sprawia to że w filmie nie tyle przeżywamy historię, co po prostu cieszymy się widząc starych znajomych - nie żadne udręczone dusze męczenników, tylko bohaterów prosto przedstawionej wojny gdzieśtam, którzy chyba bardziej skupiają się na przeżywaniu przygód niz walce z wrogiem ;) To z tego powodu książką którą czytałem najwięcej razy (kilkanaście w ciągu paru lat) jest "To!" Stephena Kinga. Jasne, że jest tam fabuła, i to fajna. Ale 80% to opowieści innych bohaterów (czyli odpowiednik gier w grze), klimat dziecięcych wakacji. W tej książce czuję się jak w domu, bo przez jej złożoność (nie tyle fabularna, co mnogość wątków) mogę przeżywać ją na wiele sposobów.

Na koniec więcej o moim eksperymencie, o którym wspomniałem wyżej: w mojej karierze tzarowego twórcy stworzyłem między innymi dwie bardzo popularne mapki rpg. Pierwsza z nich - Wings Of Darkness - przypomina tutaj BG1. Mamy przed sobą otwarty świat, 50 zadań pobocznych, a gdzieś w tle przewija sie historia. Druga to już bardziej BG2 - są questy poboczne, ale koło 5. Główny nacisk idzie na fabułę, którą gracze ocenili jako bardzo dobrą i zaskakującą. Świat również jest mniejszy i bardziej liniowy (na potrzeby historii). Niemal wszyscy gracze który grali w obie te mapki stawiają Ptaki wyżej od WoDa, mówiąc własnie o wyższości fabularnej. Popatrzmy jednak na statystyki: 23.11.2012 obie mapki zostały umieszczone w dziale download na stronie insimilionu. Od tego czasu Wod został pobrany 201 razy, a Ptaki 60. Czyli gorsza fabulatnie, ale otwarta mapa ma niemal 4 razy więcej pobrań. I to ona jest wciąz przeze mnie rozwijana. A to dodam quest, a to zmienię obszar na lepszy - poprawiam tymsamym świat, i ktoś kto będzie chciał sobie nieco "luźniej" zagrać chętnie sprawdzi nowe możliwości, bo przy okazji zagra sobie inną klasą, i porobi inne zadania. A w ptakach nie ma takiej możliwości, bo grając ponownie przeżyje dokładnie tak samo tą samą historię.


A jakie jest wasze zdanie, co wpływa na żywotność głównie gier komputerowych, ale również dzieł takich jak filmy i książki?
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: Żywotne gry - moim zdaniem

wt sty 15, 2013 9:21 pm

firefly pisze:
Od tego czasu Wod został pobrany 201 razy, a Ptaki 60.


Te pierwszą często aktualizujesz - stąd więcej pobrań.
 
firefly
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 236
Rejestracja: śr sie 31, 2011 8:34 pm

Żywotne gry - moim zdaniem

wt sty 15, 2013 9:22 pm

aktualizuje, bo jest zainteresowanie. Ptaki aktualizowalem raz, ale raczej nikt sie nie zainteresowal dodatkiem, wiec olalem
 
Gedeon

Żywotne gry - moim zdaniem

wt sty 15, 2013 10:45 pm

Nie, nie chodzi mi o minigierki, ani inne bajery, a otwartość gry. Weźmy na przykład jakąś grę ze świetną fabułą, ale niekoniecznie duża liczbą wątków pobocznych. Posłużę się tutaj przykładem baldursa 2. Wyobraź sobie drogi czytelniku, że śpisz sobie spokojnie po ciężkim dniu. (...) No tak. Dziękuję gro, było bardzo ciekawie, porywająca historia! A teraz wracam spać. "A nie chciałbyś zagrać jeszcze raz?" A po co? Historię już znam, a nic więcej tu nie ma.

W pewnym stopniu podzielam, tyle tylko, że jak dla mnie nie chodzi i otwartość, tylko o nieliniowość. Dla mnie gra otwarta, to taka, która nie opowiada żadnej historii, tylko polega na łażeniu po górach, lasach, ubijaniu zamieszkujących je szczurów/goblinów/żydomasonów, wypełnianiu tysięcy identycznych questów dla setek identycznych gildii. Nieliniowa gra, to taka, która opowiada różne historie, zależnie od wyborów gracza. Dlatego, choć nie przepadam za graniem drugi raz w tą samą grę, byłem w stanie zasiąść drugi raz np. do Arcanum, natomiast okrzyczany Morrowind nie był w stanie mnie zainteresować kompletnie.

Zresztą, co do serii BG, to mam całkowicie odmienne od Ciebie odczucia, o czym chyba wiesz. BG1 to nawet niezła gra, ale momentami nudna, że strach. Wynudziła mnie głównie właśnie poprzez to, co Cię zachwyca - otwarty świat. Eksplorowanie przez pół godziny mapki po to, żeby zobaczyć, że jest na niej 236 drzew i trzy gibberlingi w lewym górnym rogu, to nie jest to, czego oczekuję po rpg (żeby nie było, podobny błąd popełniałem robiąc większość moich mapek do tzara... Ale wiem, że to było złe :D).
I nie jest to tylko moja opinia, bo wbrew temu, co twierdzisz, BG2 jest dużo żywotniejsze, niż BG1. Do BG2 powstało - i powstaje - o wiele więcej modów (insza inszość, że nie mogę wykluczyć, że jest to spowodowane kwestiami technicznymi, może BG2 po prostu jest łatwiejsze w modowaniu). I choć spotykałem się z wieloma wynurzeniami fanów oglądania drzewek, to jeszcze nie widziałem rankingu popularności, w którym jedynka prześcignęłaby dwójkę.

Ale generalnie mamy odmienne podejście do rpg, bo mnie np. konieczność łażenia po lasach, podziemiach itd z reguły wkurza i traktuję ją jako zło konieczne, przeszkadzające w poznawaniu fabuły, snuciu intryg, interakcji z npc-ami itd (dlatego kocham arcanum, bo tam z reguły te etapy można ominąć, wybierając altnertywane, dyplomatyczne rozwiązania na zasadzie "a może sam sobie przyniesiesz tego itema z podziemii, zamiast mnie wysyłać? A w sumie to czy naprawdę go potrzebujesz?"). Ale taki Iselor dungeon crawling uważał za esencję cRPG.

Oczywiście, to dotyczy gier rpg, ale chyba głównie w tym kontekście piszesz, bo w strategiach, shooterach, przygodówkach, nie mówiąc już o grach logicznych raczej otwartego świata, o którym piszesz się nie uświadcza.

Druga rzecz - o żywotności gry stanowi jego potencjał do stworzenia społeczności. Przeszedłem grę i co dalej? Nawet jeśli kogoś rajcuje jak Ciebie "otwarty świat" to setna wyprawa na pustkowia w celu ubicia tysiącznego goblina w końcu przestaje rajcować. Koniec. Natomiast społeczność może przedłużać żywotność gry na dwa sposoby:
1. Multiplayer - każdą rozgrywka z inną żywą osobą jest inna (przynajmniej w teorii, bo w praktyce w wielu grach jedzie się na schematach i liczy się głównie opanowanie schematu i sprawność w jego zastosowaniu), ciągle się gra i rozwija tzw. "skilla" żeby stawiać czoło innym graczom. Jest to ewidentna przyczyna zwiększenia żywotności - wielu graczy multi przywiązuje się do jednej gry, m.in. z tego powodu, że tu już się wyuczyli skilla, opanowali schemat, a w innej grze musieliby zacząć od początku. Z drugiej strony jest to powód, dla którego granie w multi kompletnie mnie nie interesuje (poza okazjonalnymi rozgrywkami hot seat ze znajomymi w gry typu Heroes), bo jako się rzekło, nie lubię na okrągło tłuc tej samej gry i granie w to samo przez pół roku, żeby wyrobić skilla i móc się mierzyć z innymi graczami, to dla mnie żadna rozrywka. Co nie znaczy, że mam coś przeciwko tym, którzy to lubią, chyba, że z pogardą traktują niedzielniaków (jako bywalec KuC wiesz o co chodzi). No i zpewnością wpływa to na żywotność gry. Tutaj przykładem mogą być np. gry Blizzarda.
2. Scena modderska - jeśli wciąż pojawia się nowa zawartość, która po zainstalowaniu czyni rozgrywkę inną, to może to skusić graczy, by ponownie w nią zagrali, w celu wypróbowania modów. Już nie mówiąc o tym, że sami modderzy są z reguły wiernymi fanami gry... choć czasem sami już w nią nie grają :D I w tym kontekście mylisz się pisząc o małej żywotności BG2, bo do tej gry powstaje mnóstwo nowych modów. Nawet w tej chwili są prowadzone i planowane nowe projekty - sam biorę udział w tłumaczeniu jednego z anglojęzycznych modów.

Co do Twojego eksperymentu - nie sugeruj się zanadto. Ciężko powiedzieć, co wpływa na popularność mapek tzarowych. Moja kampania "Światło i Ciemność" jak właśnie sprawdziłem, została pobrana 1230 (co jest lekko wkurzające, bo tysiąc osób pobrało, a swoje zdanie wyraziło może ze 20). Kampanię "Powołanie Trójki" ściągnięto zaledwie 103 razy. Co miało na to wpływ? Nie mam pojęcia. Na pewno odpada Twój argument o "otwartości świata" - obie kampanie były otwarte mniej więcej w tym samym stopniu - głównie poprzez nieliniowe wybory mające wpływ na fabułę, a nie dużą ilość questów. A mimo to z jakiegoś powodu ta pierwsza stała się dużo popularniejsza. Nawet w okresie tuż po premierze "Trójki" ludzie woleli ściągać "światło". Może po prostu "światło" jako mój pierwszy udany projekt i chyba pierwsza kampania stawiająca właśnie na tak dużą nieliniowość i możliwość kreowania głownego wątku przez gracza stało się znane, a późniejsza "Trójka" choć w sumie chyba bardziej dopracowana i chwalona już taką nowością nie była? Podobnie mogło być w Twoim przypadku - WoD to był projekt rewolucyjny, choć jako się rzekło, mnie trochę na dłuższą metę nudzi, to trzeba przyznać, że pod względem technicznym to była rewelacja i opad szczeny. Nic dziwnego, że ta mapa stała się bardzo głośna i jest tym, co większość tzarowiczów kojarzy z Twoim nickiem.

A w ptakach nie ma takiej możliwości, bo grając ponownie przeżyje dokładnie tak samo tą samą historię.

Rzecz w tym, że jak sam wskazujesz, fabuła "Ptaktów" jest ciekawa, ale liniowa.

Nie zgadzam się co do książek/filmów. Nie jest tak, że automatycznie książka/film z dużą ilością wątków > książka/film jednowątkowa. Nie chodzi i ilość, tylko jakość - nie jak dużo jest wątków, tylko jak są zaprezentowane. Znam osoby, których ukochanymi tekstami są krótkie opowiadanka, czytanymi po setki razy, gdzie o wielowątkowości mowy być nie może.
Ostatnio zmieniony wt sty 15, 2013 11:08 pm przez Gedeon, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Zireael
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3534
Rejestracja: wt maja 24, 2005 3:11 pm

Re: Żywotne gry - moim zdaniem

śr sty 16, 2013 10:32 am

I nie jest to tylko moja opinia, bo wbrew temu, co twierdzisz, BG2 jest dużo żywotniejsze, niż BG1. Do BG2 powstało - i powstaje - o wiele więcej modów (insza inszość, że nie mogę wykluczyć, że jest to spowodowane kwestiami technicznymi, może BG2 po prostu jest łatwiejsze w modowaniu). I choć spotykałem się z wieloma wynurzeniami fanów oglądania drzewek, to jeszcze nie widziałem rankingu popularności, w którym jedynka prześcignęłaby dwójkę.


Popularność BG2 wynika z modów, a mody wynikają z tego, że BG2 łatwiej modować niż jedynkę. Natomiast pod względem fabuły i otwartości świata jedynka jest zdecydowanie lepsza. Wniosek? Najlepiej załadować BGT albo kupić BG:EE...
 
Awatar użytkownika
dzemeuksis
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 157
Rejestracja: pt sty 25, 2008 6:37 pm

Re: Żywotne gry - moim zdaniem

śr sty 16, 2013 11:32 am

Więcej pobrań może wynikać z tego, że jedna nazwa bardziej chwytliwa jest dla ogółu, niż druga. Jest to tym bardziej prawdopodobne w tym przypadku o tyle, że jedna jest angielska, druga "przaśna" (to nie moja opinia, ale często się z nią spotykam) polska. Proponuję eksperyment: umieść obie mapy w innym miejscu sieci, ale zamień nazwy.
Ostatnio zmieniony śr sty 16, 2013 11:33 am przez dzemeuksis, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
the czart
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1705
Rejestracja: pn lis 21, 2005 1:52 pm

Re: Żywotne gry - moim zdaniem

śr sty 16, 2013 4:43 pm

Więcej pobrań może wynikać z tego, że jedna nazwa bardziej chwytliwa jest dla ogółu, niż druga. Jest to tym bardziej prawdopodobne w tym przypadku o tyle, że jedna jest angielska, druga "przaśna" (to nie moja opinia, ale często się z nią spotykam) polska. Proponuję eksperyment: umieść obie mapy w innym miejscu sieci, ale zamień nazwy.

To jedno z wytłumaczeń. Innym może być, że jeden produkt spodobał się ludziom na tyle, ze zaczęli go polecać innym. Poza tym są gusta i guściki, może po prostu jedna kampania bardziej trafia w gusta większości graczy.
 
firefly
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 236
Rejestracja: śr sie 31, 2011 8:34 pm

Re: Żywotne gry - moim zdaniem

śr sty 16, 2013 6:00 pm

Apropo modów - moim zdaniem one zarówno wywodzą się z popularności gry, jak i ją generują. Ale wg mnie żeby mody powstawały potrzebne są dwie rzeczy:
1. możliwość modowania gry (techniczna)
2. sens modów. Ten punkt nieco rozwinę: do gier "zamkniętych" ciężej o fajny pomysł na moda. No bo możemy dodać w sumie albo jakąś postać, albo czary, czy przedmioty. A do gier otwartych, gdzie ważne lokacje zajmują 10% świata (bg1 na przykład) można dodać wiele. Nowe zadania, nowe lokacje (nawet zamieniając stare), nowe możliwości jak np w morrowindzie mody typu kupowanie domu, samoloty itd. W ten sposób w grze zamkniętej gracz może jedynie dodać niewielką ilość dodatkowych treści, które z reguły mocno na grę nie wpłyną, a w grze otwartej wybierając odpowiednie dla siebie mody może praktycznie wykreować świat w jakim chce grać, i możliwości jakie chce mieć.
 
Gedeon

Żywotne gry - moim zdaniem

śr sty 16, 2013 10:47 pm

Popularność BG2 wynika z modów, a mody wynikają z tego, że BG2 łatwiej modować niż jedynkę. Natomiast pod względem fabuły i otwartości świata jedynka jest zdecydowanie lepsza.

To też rzecz gustu. Nawet bez modów grało mi się w BG2 dużo przyjemniej. Jak dla mnie fabuła BG2 nie jest gorsza od fabuły BG1. Prawdę mówiąc wciągnęła mnie bardziej. W dwójce przynajmniej jest jakiś konkretny powód, by ścigać Irenicusa. A w jedynce nie ma żadnego sensownego powodu, dla którego charname miałby iść akurat do kopalni Nashkel, zamiast do jakiegokolwiek innego miejsca w Faerunie. To drugie pachnie mi typowo dedekowym kreowaniem przygód, gdzie po drogach łażą masy "poszukiwaczy przygód", którzy żyją z wypełniania questów. A otwarty świat - zwłaszcza w wydaniu BG1 czyli "tysiąc drzewek i trzy gibberlingi" to dla mnie wada, nie zaleta.

Apropo modów - moim zdaniem one zarówno wywodzą się z popularności gry, jak i ją generują.

Ano pewnie, że jedno wynika z drugiego i odwrotnie. Ale to samo można powiedzieć o zjawisku popularności gry jako takiej - jeśli gra nie jest dobra, to mało ludzi ją lubi, a jeśli mało ludzi ją lubi, to mało uważa za dobrą i tak dalej.
Ostatnio zmieniony śr sty 16, 2013 10:50 pm przez Gedeon, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Gedeon

Żywotne gry - moim zdaniem

sob sty 19, 2013 10:08 pm

Abstrahując od rpg, to mam wrażenie, że gatunkiem gier, gdzie "żywotność" jest często bardzo długa, są strategie. W Age of Empires I i II, W Starcrafta czy Warcrafta II ludzie grywali długo po premierze... Zresztą chyba do tej pory grywają.
 
firefly
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 236
Rejestracja: śr sie 31, 2011 8:34 pm

Re: Żywotne gry - moim zdaniem

ndz sty 20, 2013 7:35 pm

troche tak jest. O rpgach ludzie wciaz pamietaja, ale jednak malo kto gra wiecej niz raz (w porownaniu do osób grających w klasyczne strategie).

Sam też się zagrywam np w kknd2
 
Gedeon

Żywotne gry - moim zdaniem

ndz sty 20, 2013 9:44 pm

kknd2

Coś mi się kojarzy, jak patrzę na screeny, chyba kolega miał demo. Ale nie jestem pewien, to było dawno i za dużo w to nie graliśmy.
Jeśli chodzi o mnie, to gry do których powracam:
- Heroes 3 - w sumie nigdy nie przeszedłem (raczej z braku czasu), co jakiś czas mnie nachodzi, żeby znów spróbować. Poza tym tryb hot seat.
- Battle for Wesnoth - również hot seat. Poza tym gra praktycznie cały czas się rozwija.
- Baldur 2 - jak wspomniała Zirael, głównie ze względu na mody. Ale już trochę przesyt, nie wiem czy jeszcze kiedyś będę grał.
- Arcanum - jest tak wiele możliwości sposobu przejścia, gra tak bardzo się różni w zależności od wyborów gracz i stworzonej postaci, że warto było. Aczkolwiek już chyba mam przesyt i więcej grać nie będę.
- do pewnego czasu był to Tzar, ze względu na edytor.


Poza tym co jakiś czas tak mam, że nagle zachodzi mnie chęć na ponowne zagranie w coś, w co grałem dawno temu.
 
firefly
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 236
Rejestracja: śr sie 31, 2011 8:34 pm

Żywotne gry - moim zdaniem

ndz sty 20, 2013 9:49 pm

No, ja kampanii w heroesie 3 zadnej nie przeszedlem, troche nudne byly (w 4 byly lepsze, bardziej rpg). Ale gra w kilka osob to cos w czym ta gra przoduje ;)
 
Gedeon

Żywotne gry - moim zdaniem

ndz sty 20, 2013 10:01 pm

Ja to Cię kompletnie nie rozumiem. Jarasz się komputerowymi rpg, a gardzisz normalnymi.

A jeszcze co do żywotności tzara... Mój cioteczny brat (ten od lego) czasem lubi pograć. Co prawda nie sądzę, aby rozpropagował tą grę wśród kolegów.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości