To jak Makuszyński to powinno być "O dwóch takich co ukradli księżyc". Boję się tylko kolejnego flejma, tym razem politycznego
Nawet się zastanawiałem, czy nie napisać, ale jednak zrezygnowałem. W moim odczuciu "Przyjaciel wesołego diabła" i "O dwóch, takich, co ukradli Księżyc" to jednak trochę inne klimaty. Choć w "O dwóch takich" nie brakuje scen mających na celu wzruszenie czytelnika itd, to jednak nastrój jest dużo lżejszy, dużo więcej humoru. W "Przyjacielu" są niby elementy humorystyczne z Piszczałką, ale są tylko "przerywnikami" - generalnie nastrój jest poważny, czy wręcz depresyjny (celem wędrówki głownego bohatera jest dotarcie do siedziby czarownika, w celu spłacenia mu długu... Które to spłacenie ma polegać generalnie na byciu poniżanym i torturowanym do końca życia). Świat "Przyjaciela" jest też dużo grożniejszy - z tego co pamiętam, Jacka i Placka nikt nie próbował zabić (choć jakiś czas spędzili w niewoli u czarnoksiężnika), natomiast Janka chcą:
1. Zabić diabły, z zemsty za "nawrócenie" ich ucznia
2. Zabić wyznawcy Płaskiej Ziemi, gdyż jest przybranym synem heretyka-astronoma
3. Zabić nacja maszyn - w celu przeprowadzenia eksperymentu
I tak dalej.
Poza tym, w "Przyjacielu" mamy zasugerowany jakiś głębszy kontekst świata przedstawionego - tejamnicza scena z istotą ze studni, której przyznam, do tej pory nie rozumiem i do końca nie wiem, czym właściwie ta istota jest, czy upadające imperium, z którego przybył handlarz oczami. Trochę mi to przypomina właśnie "Hobbita" gdzie niejako w tle mamy ukazane "wielkie sprawy mędrców".
To wszystko sprawia, że w moim odczuciu "Przyjaciel" jest dużo bliżej fantasy, niż "O dwóch takich". Co oczywiście nie znaczy, że ta druga książka jest zła.