Siódma rano, wchodzę do biura, ospale ruszając myszką, budzę komputer ze snu. Pierwsze zadanie: sprawdzenie maili. Patrzę, jest jedna wiadomość - skarga. Skargi czasem przychodzą, sprawdzam czy to coś związanego z kuchnią, ewentualnie z moją zmianą, czyli innymi słowy: czy mnie to może obchodzić. Czytam i... oderwać się nie mogę. Angielka to dopiero potrafi w swoim języku zaszaleć :p