K.D. pisze:Ano, naturalnym jest, że w każdej społeczności, z biegiem czasu wyłania się jakiś lider. Ludzie po prostu lubią podążać. Potrzebują wiedzieć że jakaś wyższa instancja. Klasyczna socjologia. Nie ma powodu, żeby BG byli w tym względzie inni, no chyba, że ktoś chce grać zatwardziałym nonkonformistą i okazywać wszem i wobec swój bunt. Ale takie postaci nie nadają się na członków grupy Ostatecznie taki lider nie będzie spełniał roli przywódcy absolutnego za którym ślepo podąża grupka, ale bardziej starszego w wiosce, do którego przychodzi się, gdy jest potrzebna porada, lub osądNajlepiej chyba będzie jeśli taka sprawa wyjdzie w praniu, metodą organiczną
Sporym problemem jest pojawienie się dwóch liderów, zwłaszcza jeśli będą mieli przeciwstawne zdania, albo będą konkurowali o status przywódcy. To po prostu rozbija drużynę. W najlepszym wypadku rozbije się ona na dwie grupy, a w najgorszym pójdzie na noże.
Możemy się dogadywać w komentarzach, ale i tak będzie się to pewnie sprowadzało do tego, że powstanie spór z przynajmniej dwoma opcjami, który trzeba będzie rozsądzić. Będzie lider - będzie rozsądzanie. Nie ma lidera - MG musi rozsądzać.
Albo weźmy na ten przykład hipotetyczną sytuację. Drużyna złapała rzezimieszka, który zabił BG1 żonę i dziecko. BG1 chce go zabić w akcie zemsty. 4 inne postaci wypowiadają się negatywnie i wskazują na jakiś tam argument. Pada kontrargument. Jest kilka opcji:
1) BG1 stwierdza, że tak, czy siak usiecze rzezimieszka.
2) BG1 stwierdza, że w sumie inni mają rację.
3) Reszta grupy stwierdza, że nie dadzą zasiec oprycha i stawiają straż, żeby BG1 go nie zasiekł.
4) Reszta grupy stwierdza, że może i ta zemsta się należy BG1.
5) Szybki rzut kostkami (albo nawet ewaluacja argumentów, sytuacji i statystyk stron) przez MG sugeruje Graczom, kto kogo usłuchał. Oczywiście może się zdarzyć, że nikt nikogo nie przekonał, w końcu mogą być dwie równie pewne swoich racji osoby. Wtedy spór rozgorzewa, w ruch idą pewnie pięści i inne takie , albo i nie...
Sęk w tym że opcje 2 i 4 wymagają od Graczy dobrowolnego porzucenia swojego pomysłu (albo koncepcji odgrywania postaci), na co nie wszystkich i nie zawsze stać. Zupełnie normalna sprawa, że każdy ma swoje zdanie i go broni. 1 i 3 z kolei generują napięcia, co nie zawsze jest fajne. 5 opcja jest IMO o tyle lepsza, że uwypukla BG, kosztem zachcianek Gracza. A w końcu mamy odgrywać swoje postaci, nie na odwrót (chociaż to trochę też ).
I tak, zdaję sobie sprawę, że może to prowadzić do sytuacji, w której bohater z najwyższymi zdolnościami społecznymi będzie zarządzał drużyną. Jednakże, jak już wspomniano, jest to sytuacja patologiczna, w dodatku bardzo łatwa do rozwiązania mechanicznie:
BG1- Idę do sklepu kupić coś do picia.
BG2- Wcale, że nie idziesz, nie zgadzam się.
Gracze: "Mistrzu rzuć nam"
MG: BG2 nie ma żadnych podstaw (w karcie, ani argumentów), żeby mieć jakikolwiek wpływ na tę sprawę.
Zawsze mnie martwiło zjawisko, że Gracze sobie swobodnie podchodzili do mechaniki związanej z Inteligencją, Siłą Woli, Ogładą, itd. Masz niską Inteligencję na poziomie 25? To dlaczego rzucasz ciętym dowcipem na prawo i lewo? Nie masz targowania, ani wyceny? Mimo to potrafisz wskazać 10 powodów, dla których powinieneś dostać zniżkę na na ten naszyjnik?
A teraz z powrotem do sesji:
Myślałem o opcji 2, ale to dużo roboty i i tak będziemy potrzebować kogoś po 2 stronie, żeby tą linę tam dotachał. A samotny BG, czy nawet dwóch BG to łatwy cel dla zgrai banitów
Opcja 1 wydaje się więc lepsza. Tylko chyba lepiej, żeby pojedynczo ludziki przechodzili przez bród, wtedy tylko 1 osoba na raz jest w wodzie.
Albo iść ciurkiem jak już przywiążemy tę linę. Wtedy najszybciej zgromadzimy jak największe siły po tamtej stronie.