Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
Mukoki
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: wt maja 14, 2013 11:07 pm

Fantasy na uniwersytecie

sob maja 18, 2013 8:57 pm

Sprawa przedstawia się tak.

Kilka lat wstecz trafił mi się złoty rok jeśli chodzi o fantasy. Każda księga, jaką kupiłam, okazywała się być naprawdę dobra i z biegiem lat nadal plasują się w czołówce moich ulubieńców. Na myśli mam między innymi Opowieści z meekhańskiego pogranicza, cykl o Niecnych Dżentelmenach i - zwłaszcza - Kroniki Królobójcy Rothfussa. Cholera, nie wiem, co takiego książki Rothfussa mają w sobie, ale są moim bezapelacyjnym numerem jeden od lat.
Od tamtego czasu po prostu nie mogę trafić na coś, co zostałoby w mojej głowie na dłużej.
Szukam więc czegoś podobnego do Imienia wiatru. Lwia część akcji Kronik Królobójcy - przynajmniej jak do tej pory - działa się na uniwersytecie. I tu rodzi się moje pytanie.

Czy ktoś z Was zna książki fantasy, których akcja dzieje się na uczelni? Oczywiście niekoniecznie cała, ale spora część.

Byłabym bardzo wdzięczna za pomoc :).
 
sukal
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: śr sty 20, 2010 11:54 pm

Fantasy na uniwersytecie

sob maja 18, 2013 9:55 pm

Tak na szybko
Harry Potter
Cześć książek Pratchetta
Zawód wiedzma gromyko
vita nostra diaczenko
szrama diaczenko
genesis backett ale to Science Fiction
Cykl barokowy Stephensona - ale czy to fantasy?
 
Awatar użytkownika
Mukoki
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: wt maja 14, 2013 11:07 pm

Fantasy na uniwersytecie

sob maja 18, 2013 10:08 pm

Pottera przerobiłam w podstawówce (usiłowałam do niego wrócić rok temu, ale przekonałam się, że książek z dzieciństwa nie czyta się już po przekroczeniu pewnego progu wiekowego, aby nie rozczarować się tym, że nie wzbudzają już tego samego uczucia zafascynowania, co kiedyś). Pratchett również przewinął mi się przez ręce.
Resztę z listy zaraz przejrzę, zależy mi jednak na fantasy. Od zawsze żywię *nieuzasadnioną) ogromną niechęć do SF i nie potrafię jej zwalczyć. Jestem raczej z tych, którzy woleliby nosić zbroję, jeździć konno i wymachiwać mieczem :wink: .
Ostatnio zmieniony sob maja 18, 2013 10:09 pm przez Mukoki, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
skorpion1011

Re: Fantasy na uniwersytecie

ndz maja 19, 2013 3:51 pm

Mogę Ci polecić cykl "cienie pojętnych" Tchaikovskiego część akcji dzieje się w Kolegium to miasto ale wydarzeń z nauką studentami i wykładowcami(mistrzami) jest sporo. Ja po prostu 8 tomów, które do tej pory wyszły pochłonąłem. Coś o uniwersytecie tez było w "Magii krwi". Na razie tyle przychodzi mi do głowy, ale jeszcze pomyślę...
 
Awatar użytkownika
Sonky
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: śr lip 16, 2008 7:40 pm

Re: Fantasy na uniwersytecie

ndz maja 19, 2013 8:02 pm

Któraś z trylogii Canavan działa się na uniwersytecie. "Uczennica Maga"? Nie, "Czarny Mag" raczej ;)
 
Awatar użytkownika
Mukoki
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: wt maja 14, 2013 11:07 pm

Fantasy na uniwersytecie

ndz maja 19, 2013 9:10 pm

Trylogia Canavan podchodzi chyba raczej pod młodzieżówkę, a do młodzieżówek już lata temu straciłam przekonanie. Za stara już chyba jestem ;).
Ale cykl Cienie pojętnych widziałam już daaawno temu na Empikowskich półkach i już wtedy mnie zaintrygował okładkami, przy czym w opisie na plecach książki rzuciły mi się nazwiska Rothfussa i Lyncha, których książki uwielbiam, i Abercrombiego, którego od dawna obiecuję sobie przeczytać ;) (chociaż nie przepadam za tymi entuzjastycznymi porównaniami do innych autorów, ale a nuż tym razem okażą się względnie prawdziwe). Chyba się skuczę na przetestowanie pierwszego tomu.
Ostatnio zmieniony pn maja 20, 2013 12:46 am przez Mukoki, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Clod
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 438
Rejestracja: pt maja 18, 2012 11:37 pm

Re: Fantasy na uniwersytecie

ndz maja 19, 2013 10:44 pm

Mukoki pisze:
Chyba się skuczę na przetestowanie pierwszego tomu.


Lojalnie ostrzegam, że pierwszy tom po pierwsze zaczyna się dość ślamazarnie, po drugie długo się rozkręca, a po trzecie raczej nie ma wielu momentów, w których porywa bez opamiętania. Od razu w oczy rzucają się stylistyczne nieporadności, których tłumacz i korekta albo nie zdołali, albo nie chcieli całkowicie wymieść, żeby oddać styl autora. Acz należy zaznaczyć, że to był jego debiut, a jeśli wierzyć recenzjom Asthariela, który cykl sobie wielce chwali (a i pogania, żebym w końcu kupił drugi tom i dał jeszcze jedną szansę Tschaikovskiemu - nie chce mi się tego sprawdzać), wygląda na to, że autor do tej pory zdążył się wyrobić :)
Także polecam, jeśli jesteś na tyle cierpliwa i wytrwała, żeby nie zrazić się raczej słabym początkiem. Pierwsze 80 str to ból zębów i nuda, potem jest już lepiej :)
 
Awatar użytkownika
lemon
Tłumacz
Tłumacz
Posty: 1734
Rejestracja: pn mar 22, 2010 12:01 am

Fantasy na uniwersytecie

pn maja 20, 2013 12:24 am

"Głupiec na wzgórzu" Matta Ruffa to jest właśnie fantasy na uniwerku.

Poza tym jeszcze Naznaczeni Błękitem Ewy Białołęckiej - nie w całości, ale sporo akcji rozgrywa się w szkole.
Ostatnio zmieniony pn maja 20, 2013 12:28 am przez lemon, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Mukoki
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: wt maja 14, 2013 11:07 pm

Re: Fantasy na uniwersytecie

pn maja 20, 2013 12:27 am

Dziękuję za lojalne ostrzeżenie ;).

Clod pisze:
Także polecam, jeśli jesteś na tyle cierpliwa i wytrwała

Swego czasu przebrnęłam przez Dziady i Kordiana, nic mnie już nie złamie :razz: . Oczywiście z miejsca wszystkich miłośników naszych wieszczy narodowych przepraszam, nic tym dziełom nie ujmuję, po prostu nie trafiają w moje gusta. Bądź też mijają się z nimi szerokim łukiem i dwoma obwodnicami. Ale to tak na marginesie.

Wygląda na to, że ten cykl zbiera dość skrajne opinie, więc jak to zwykle bywa, trzeba przekonać się na własnej skórze. To, że nie masz chęci, żeby dać szansę kolejnemu tomowi, nie wróży zbyt dobrze. Na szczęście w wyniku moich licznych podróży i przeprowadzek musiałam nabyć Kindle'a (chociaż nie cierrrpię e-booków), i jako że w związku z tym nie muszę już wydawać pieniędzy na książki, nic nie stracę, jeśli wrzucę na próbę ten cykl. Oby tylko się okazał lepszy, niż cykl Brenta Weeksa, to już będzie dobrze ;).
 
Awatar użytkownika
lemon
Tłumacz
Tłumacz
Posty: 1734
Rejestracja: pn mar 22, 2010 12:01 am

Fantasy na uniwersytecie

pn maja 20, 2013 12:29 am

Mukoki pisze:
nie muszę już wydawać pieniędzy na książki
A co, miałaś już wszystkie na kindlu? ;)
 
Awatar użytkownika
Mukoki
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: wt maja 14, 2013 11:07 pm

Fantasy na uniwersytecie

pn maja 20, 2013 12:41 am

Och tam, przymknijmy na to oko :P. Przez lata wydawałam astronomiczne kwoty na książki, ale e-booki uważam za nieopłacalną inwestycję. Ma to to formę elektroniczną, ani tego nie dotkniesz, ani nie postawisz na półce. Jak już uda mi się przestać przeprowadzać, wrócę do nawyku zapychania mojej biblioteki. I (w kwestii e-booków) przestanę grzeszyć piractwem ;). Poza tym to całkiem niezły sposób, żeby przetestować książki, zanim się je nabędzie.
Ostatnio zmieniony pn maja 20, 2013 12:42 am przez Mukoki, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Rukasu
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 737
Rejestracja: wt kwie 26, 2011 10:24 pm

Fantasy na uniwersytecie

pn maja 20, 2013 8:48 am

Pierwszy tom "Czaropisu" Charltona dział się na magicznym uniwersytecie, a przy tym miał potencjał. Niestety, drugi tom bardzo mnie rozczarował - co nie znaczy, że komuś innemu nie może się podobać. Moja ocena (tylko pierwszy tom): 4/6.

Książek Trudi Canavan nie określałbym jako młodzieżowych - to po prostu normalna fantasy. Trylogia Czarnego Maga to moim zdaniem dobra seria (prawie cała dzieje się na uniwersytecie), podobnie jak prequel do niej ("Uczennica Maga"). Trylogia Zdrajcy jest trochę gorsza i mniej w niej uniwersytetu, ale też daje się czytać. Moja ocena: 4/6 ("Uczennica Maga": 5/6).

Wątki magicznych instytucji edukacyjnych, choć raczej w śladowych ilościach, występują w godnej polecenia Trylogii Abhorsenów ("Siriel", "Lirael", "Abhorsen") Nixa. W zależności od osobistych preferencji, niektórzy mogą uznać serię za "młodzieżową". Moja ocena: 4/6 (pierwsza część: 5/6).

Jakkolwiek rzadko zdarza mi się polecać książki firmowane logiem "Forgotten Realms", to z całą pewnością jedną z lepszych serii jest Pięcioksiąg Cadderly'ego napisany przez słynnego R. Salvatore. Mniej więcej połowa akcji (w tym cały pierwszy tom, tzn. "Kantyczka") dzieje się w fantastycznej bibliotece, stanowiącej lokalne centrum wiedzy i edukacji. Nie wszyscy lubią książki oparte o settingi RPG, więc lojalnie ostrzegam, że nie jest to literatura wysokich lotów. Moja ocena: 3/6.

Oczywiście najbardziej polecam klasykę, czyli dwie pierwsze części Ziemiomorze Ursuli Le Guin ("Czarnoksiężnik z Archipelagu" oraz "Grobowce Atuanu"). W obydwu mamy dosyć mocno rozbudowane wątki "uniwersyteckie", wątki filozoficzne, nietuzinkowe postacie oraz interesującą akcję. Moja ocena: 6/6. :-)

W końcu:
- Wprawdzie nie dzieją się na magicznym uniwersytecie, ale zainteresować mogą Cię książki Watt-Evansa, np. "Jednym zaklęciem". Większość opowiada o utalentowanych, młodych ludziach, którzy mierzyć muszą się zarówno z niesprawiedliwością, jak i ze swoim własnym pechem. Moja ocena: 5/6. :-)
- Wprawdzie nie dzieją się na magicznym uniwersytecie, niemniej interesującymi książkami fantasy, w których ukazane jest dorastanie głównych bohaterów, to np. seria "Malowany człowiek" Bretta. Moja ocena: 3/6.
- Bardzo sympatyczną serią o edukacji młodego pogromcy Mroku jest cykl Kroniki Wardstone Delaneya. Ale to już z pewnością są książki młodzieżowe, więc jeśli szukasz "dojrzalszej" literatury, to raczej nie dla Ciebie. Moja ocena: 4/6 (niektóre książki z serii 5/6).
Ostatnio zmieniony pn maja 20, 2013 8:56 am przez Rukasu, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Dagome
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 417
Rejestracja: sob kwie 04, 2009 9:31 pm

Re: Fantasy na uniwersytecie

pn maja 20, 2013 9:12 am

Kroniki Królobójcy Patricka Rothfussa.
 
Awatar użytkownika
Clod
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 438
Rejestracja: pt maja 18, 2012 11:37 pm

Fantasy na uniwersytecie

pn maja 20, 2013 10:17 am

W takim razie pokuszę się o jeszcze jedno ostrzeżenie, tym razem bardziej stanowcze.

Rukasu pisze:
Pierwszy tom "Czaropisu" Charltona dział się na magicznym uniwersytecie, a przy tym miał potencjał. Niestety, drugi tom bardzo mnie rozczarował - co nie znaczy, że komuś innemu nie może się podobać. Moja ocena (tylko pierwszy tom): 4/6.


O ile przeczytanie "Imperium czerni i złota" zajęło mi trochę czasu to podczas lektury bawiłem się z perspektywy całkiem nieźle, szczególnie jeśli mam to doświadczenie porównać z "Czaropisem". Gdyby nie fakt, że nabyłem go za grosze na allegro plułbym sobie w twarz za wyrzucanie pieniędzy w błoto. Pierwsze sto stron to nudna i nielogiczna mordęga, podczas której dosłownie co trzy zadania zatrzymywałem się, żeby zadać sobie pytanie "jak ktokolwiek mógł puścić taki bełkot do druku". Styl jest fatalny: zupełnie nieciekawy, zdaniom brakuje nie tylko polotu, ale i logiki. Jedynym plusem książki był setting i ciekawie zapowiadający się system magii, niestety te padły ofiarą beznadziejnej narracji. Całości dopełniają nieciekawi bohaterowie i pełna klisz fabuła. Dotąd jeszcze nie zdarzyło mi się, żebym rzucił książkę w kąt i w ogóle nie miał zamiaru do niej wracać - to pierwszy taki przypadek.

W takim wypadku śmiało sięgaj po "Imperium...", bo jest o kilka klas lepsze od "Czaropisu", którego w żadnym razie nie ratuje uniwersytecka otoczka ^^
 
Awatar użytkownika
Mukoki
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: wt maja 14, 2013 11:07 pm

Re: Fantasy na uniwersytecie

pn maja 20, 2013 11:37 am

Dagome pisze:
Kroniki Królobójcy Patricka Rothfussa.

To jest właśnie cykl, który skłonił mnie do poszukiwania tego typu książek.

Z Malowanym Człowiekiem już miałam do czynienia, pierwszy tom jest faktycznie słaby, drugi natomiast już nieco poratował sytuację, ale nie na tyle, żebym nie mogła doczekać się kolejnego tomu, który notabene już wyszedł i jeszcze pewnie długo na mnie poczeka ;).

Reszty pozycji nie czytałam, dziękuję Wam bardzo za ostrzeżenia i liczne propozycje :). Na początek chyba wybiorę cykl Ursuli Le Guin, głównie z racji tego, że jest to klasyka i zarówno nazwisko autorki jak i tytuły tomów przewijały mi się przed oczami setki razy, więc może warto sprawdzić, czym sobie zdobyło sławę. Później dam szansę Cieniom pojętnych. A później... się okaże. Najpierw tylko zmierzę się z Abercrombiem, którego lekturę sobie obiecywałam od dawien dawna i jakimś cudem się z tym autorem wymijałam.
 
Awatar użytkownika
Rukasu
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 737
Rejestracja: wt kwie 26, 2011 10:24 pm

Fantasy na uniwersytecie

pn maja 20, 2013 1:30 pm

@Clod:

Jeśli chodzi o "Czaropis", to niestety zgodzę się co do stylu. Książki nie czyta się łatwo i przyjemnie, niemniej uważam że setting jest na tyle interesujący, że - jak pisałem wcześniej - seria miała *potencjał*. Zwłaszcza że był to debiut autora, a więc miałem nadzieję, że z czasem sposób pisania poprawi się. Niestety, wydarzyło się coś zupełnie odwrotnego. Książki rzadko czyta się dla *samego* pomysłu, niemniej w przypadku pierwszego tomu doceniam właśnie ten pomysł.

Druga sprawa: czytając polskie przekłady, nigdy nie wiem, czy winny jest tłumacz czy autor. Niestety, bardzo często (współczesne) tłumaczenia są bardzo kiepskie, czasem całkowicie psując skądinąd niezłe książki. W przypadku lepszych tytułów po prostu kupuję książki w oryginale, jednak w przypadku zwykłych czytadeł szkoda mi na to czasu i pieniędzy. "Czaropis" miał niezłe opinie na zachodnich portalach, nie wyklucza(łe)m więc, że w tym wypadku również zawinił tłumacz. Drugi tom "ssie" na całej lini, więc nie za bardzo mam ochotę sprawdzać.

"Imperium..." kiedyś czytałem, ale nie sięgnąłem po kolejne tomy. Książka nie była zła, ale jakoś mnie nie wciągnęła. Prawdę mówiąc, nie zapadła mi też jakoś szczególnie w pamięć.
Ostatnio zmieniony pn maja 20, 2013 1:32 pm przez Rukasu, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Mukoki
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: wt maja 14, 2013 11:07 pm

Re: Fantasy na uniwersytecie

pn maja 20, 2013 2:10 pm

@Rukasu:
Faktycznie bardzo wiele zależy od tłumaczenia, dobrym przykładem jest chociażby David Copperfield Dickensa. Posiadam angielską wersję i z ciekawości znalazłam w bibliotece dwa egzemplarze przetłumaczone przez inne osoby. Po porównaniu okazało się, że jedno tłumaczenie jest bardzo wierne oryginałowi stylem i słownictwem, natomiast drugie znacznie odbiega od pierwowzoru, wiele zdań zostało przyciętych w połowie, czy zmienionych tak, że miały inne znaczenie. Odnosiło się wrażenie, że tłumacz napisał tą powieść od nowa po swojemu.
Mam natomiast jedno pytanie odnośnie tego, że wolisz lepsze tytuły czytać w oryginale. Czy podczas czytania nie odnosisz wrażenia, że w porównaniu do polskiego tłumaczenia książki są napisane płytkim, "neutralnym" językiem? Zawsze mnie to zniechęca do czytania książek po angielsku. Teraz chociażby w drodze często słucham audiobooka The Wise Man's Fear i mam wrażenie, że językowo ma zupełnie inny oddźwięk niż Strach Mędrca. Może to kwestia tego, że język polski jest bogatszy, ale jestem ciekawa Twojej opinii.
 
Awatar użytkownika
Rukasu
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 737
Rejestracja: wt kwie 26, 2011 10:24 pm

Fantasy na uniwersytecie

wt maja 21, 2013 9:24 am

Ja podobny szok przeżyłem porównując stare (Królicki, Czaja) tłumaczenia Conana (REH) z nowymi (Nowak, Bąk). :-(

Z jednej strony zgodzę się z Tobą, że język angielski jest prostszy / mniej złożony, a przez to teoretycznie daje autorom znacznie bardziej "ograniczone możliwości". Widać to szczególnie wyraźnie w przypadku liryki, w której sposób pisania jest przynajmniej tak samo ważny jak treść. Po prostu: angielska poezja niezbyt do mnie przemawia, zaś najlepiej wypadają IMHO te angielskie wiersze i poematy, które czerpią ze staroangielskiego, a więc języka posiadającego szczątkową fleksję. ;-)

Ale z drugiej strony czytałem bardzo wiele angielskich utworów, które podobały mi się właśnie ze względu na styl. Przykładowo cykl prostych czytadeł Star Commandos Griffin uważam za napisany w wyjątkowo sympatyczny, "empatyczny" sposób, który sprawia że nawet mocno przerysowane sytuacje i postawy bohaterów nie rażą. Osobiście podejrzewam, że o ile "przeciętne" pisanie w języku angielskim jest znacznie prostsze niż "przeciętne" pisanie w języku polskim, to już pisanie "ze stylem" jest w angielskim relatywnie trudniejsze. Stąd dysproporcja.

Język Szekspira nadaje się za to IMHO nieco lepiej do pisania niektórych *typów* utworów. Książki w których występuje dialekt powszechnie utożsamiany z angielskim, w których zdania powinny być proste i logiczne (a więc np. książki z elementami militarnymi lub komputerowymi) znacznie lepiej czyta mi się po angielsku niż po polsku. W tym wypadku trudno jest uogólniać, niemniej wydaje mi się, że tego typu angielskie teksty wypadają po prostu znacznie bardziej *wiarygodnie* niż ich polskie odpowiedniki. Polski jest w porównaniu do angielskiego bardzo "przegadanym" językiem. :-)

Kolejnym problemem jest fakt, że wielu angielskich autorów posługuje się w swojej twórczości niuansami, które są niezmiernie trudne do wychwycenia przez obcokrajowca. Tutaj dobrym przykładem mógłby być cykl Dresden Files Butchera, składający się z wyjątkowo złożonych pod względem językowym perełek, stanowiących mieszaninę slangu, gier słownych oraz odniesień do amerykańskiej rzeczywistości. W przypadku prozy Jima B. nie raz i nie dwa przekopywałem się przez dziesiątki stron Internetowych, aby lepiej zrozumieć zasygnalizowaną w książce dwuznacznosć - nawet pomimo faktu, że i bez tego nie gubiłem sensu przeczytanej treści. Polskich przekładów nie czytałem, ale przyznam, że nie chce mi się wierzyć, aby do "lokalizacji" Butchera zatrudniono tłumacza tak genialnego, by był w stanie oddać swadę autora w najbardziej nawet wycyzelowanym przekładzie.
Ostatnio zmieniony wt maja 21, 2013 9:27 am przez Rukasu, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Aszhe
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 366
Rejestracja: pn paź 08, 2007 7:20 pm

Fantasy na uniwersytecie

śr maja 29, 2013 5:51 am

Może coś za wschodniej granicy - cykl którego bohaterem jest Olga Lacha autorstwa Aleksandry Rudej. Akcja pełna humoru, toczy się na magicznym uniwersytecie. W naszym kraju ukazały się dwa tomy, mam nadzieje, że Fabryka wyda trzeci.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości