o ile dobrze pamietam to Imperatora wskrzesił Tom Veitch
Kyp Durron nie jest brednią a kimś, kto mógłby byc godnym następcą Luke`a Skywalkera (i pewnie by był, gdyby KJA choć maczał palce w LotFie...). 7. Gwiazda śmierci lol. Pogromca słońc to akurat był całkiem dobry pomysł. Zresztą Andersonowi wolno było, bo to w sumie jeden z pierwszych pisarzy (wześniej to tylko Zahn i Tyers).
Nico pisze:Ja osobiście polecam X-Wingi 1-4 i 8 (9kę olać, nudy).
8 jest jeszcze gorsza njiz 9 :/ Nie dośc że nudna, to na dodatek wymyślaja jakichś Issoran i bąble tworzące się na kadłubach statków po trafieniach z lasera. Wątek romantyczny przerwany przez śmierć, która nie była śmiercią (jeden z nielicznych fajnych elementów ksiazki szlak trafił). No nie żebym był jakims fanem harlequinów no ale.
Ale są też inne minusy: nienaturalne dialogi, Łotry są strasznie papierowe i gdzie Widma znikły?? I za jaka holerę znowu Isard...
"Zemsta Isard" - nie polecam. Nic nie wnosi. X-wingów 1, 3, 4 nie czytałem, a 2 dawno temu, więc o nich się nie mogę wypowiedzieć.
A co do 9. Ma ten plus, że jest chociaż krótka i ma duzo humoru, a Adumar to taka jakby druga Ziemia xP No i w późniejszych pozycjach pojawiają się nawiązania do tej pozycji.
A o "Posłuszeństwie" jeszcze - problem jest taki, że ta ksiązka nic nie wnosi + minusy które już wczesniej podałem. Jak już mówimy o odskoczniach od NEJ-ów i innych LotFów, to już lepsza jest "Zjawa z Tatooine". Zresztą jedna z pierwszych książek SW jakie czytałem. Tona fajnych nawiązań (np dowiadujemy się, co tam było u Shmi Skywalker, miedzy EI i EII), i.. no, fajna przygodówka. Nawet nie przeszkadza to, że to dzieje się na Tatooine.
Dobra, dziwny mi post wyszedł. Bywa. Odpowiem za 4 dni ;p