Ogląda się raczej sympatycznie, tematyka szeroka, wykonanie dobre. Mam pomniejsze uwagi do prawie każdego odcinka, choć oczywiście zdaję sobie sprawę, że w tak krótkim czasie nie da się o wszystkim powiedzieć, zaś Twoje działania mają bardziej charakter fanowski niż naukowo-poznawczy.
W każdym razie z pewnością masz predyspozycje do prowadzenia jakiegoś ogólnopolskiego talk-show.
A teraz krytyka(nctwo):
Odcinek 3: Film bardzo mocno różni się od książki. Oczywiście masz prawo nie znać oryginału, niemniej wypadałoby IMHO wspomnieć, że powszechna jest opinia, że Jackson po prostu "zepsuł" Tolkiena. W przeciwnym razie sprawiasz wrażenie, że nie tylko nie chciało Ci się zapoznać z książką, ale nawet przeczytać recenzji w Internecie.
Odcinek 4: Porównywanie RPG do teatru ma długą tradycję, aczkolwiek z szerszej perspektywy jest IMHO bzdurą (teatr służy głównie widzom, RPG wspólnej zabawie; lepszym porównaniem byłaby np. zabawa w indian). "Fenix" (czasopismo) pojawił się na 3 lata przed "Magią i mieczem" (czasopismo), ale w tamtym czasie nie poruszał zagadnień związanych z RPG. "SFinks" (czasopismo) pojawił się już po "Magii i mieczu". Wspominanie o tych magazynach, a zapominanie o "MiM-ie" jest szokujące. "Oko Yrrhedesa" nie było pierwszym polskim systemem RPG. Wcześniej były np. "Kryształy czasu". Również w tym samym czasie co "Oko..." pojawił się np. "Zły Cień". Kostki konstruowane są tak, aby prawdopodobieństwa wyrzucenia każdego wyniku było takie same - zadanie z pogranicza geometrii i fizyki. Najprościej wyjść od wielokątów foremnych, stąd większość kostek ma w podstawie figury foremne: trójkąt równoramienny, kwadrat lub "klasyczny" pentagon (pięciokąt). W odcinku troszkę za bardzo skupiliście się na historii, a trochę za mało na RPG.
Odcinek 5: Praktycznie wszystko co mówisz, zrozumiałe jest tylko dla osób zaznajomionych z uniwersum WH40K. Pod koniec wspominasz, że po książkę mogą sięgnąć również osoby nie zorientowane w temacie - i jest to jedyna treść, którą do nich adresujesz. Problem polega na tym, że większość osób znających uniwersum, doskonale zdaje sobie sprawę, czym była Herezja Horusa, a więc de facto również w ich przypadku nie mówisz nic nowego.
Odcinek 7: Przydałby się jakiś *krótki* wstęp o tym, do czego służą figurki i skąd się wzięły. I po co się je maluje...
Odcinek 8: Buka wymyślona została przez autor
kę, Tove Jansson. Warto zaznaczyć, że kreskówki nie były tworzone przez nią, a więc zostawianie przez Bukę śladów nie jest "kanoniczne". Mimo to, opierając się o książki, można odnieść wrażenie, że rzeczywiście Buka poruszała się na nogach. Baa - zgodnie z jedną z książek, miała nawet *ogon*! Pretchett nie wymyślił dysku i żółwia - zaczerpnął go z autentycznej, "historycznej" mitologii. Ba - on się z tej mitologii (a może raczej z ruchuów genderowych?) wyśmiewał, "zastanawiając się" np. jakiej płci ten żółw jest.
Odcinek 13: Hm... Mówisz, że interesujesz się i porównujesz coś z "fantastyką Tolkiena", a równocześnie w poprzednich odcinkach wspominasz że nie czytałeś Tolkiena. To lekki zonk, tym bardziej że to, co niektórzy określają w dzisiejszych czasach "fantastyką Tolkiena", nie jest tak naprawdę fantastyką taką, jaką tworzył Tolkien, a jedynie mocno rozwodnioną fantastyką *inspirowaną* wybranymi dziełami Tolkiena (bo już nie np. "Rudym Dżilem", czy "Kowalem z Podlesia Większego"). Jeśli chodzi o "tarcze, miecze i zamki", również ciężko mówić o fantasy tolkienowskiej, bowiem jeszcze przed Tolkienem wielu autorów tworzyło pseudo-średniowieczne fantasy (chociazby Howard
). Tak naprawdę, to przez fantasy tolkienowskie rozumiemy (o czym później częściowo wspominasz) głównie światy medium lub high fantasy, w których występują ludzie, "klasyczne" krasnoludy, "klasyczne" elfy i być może "klasyczne" niziołki. Popularne jest także rysowanie map, wymyślanie kultur i fikcyjnych pseudo-historii. Problem w tym, że takie światy zbliżone są raczej do najgłośniejszych settingów TSR-u, takich jak Greyhawk, czy Forgotten Relams, nie zaś do tolkienowskiego Śródziemia. A więc to, co nazywamy "fantastyką Tolkiena", powinno się raczej nazywać "fantastyką D&D". I jeszcze jedno: świat Piekary (przynajmniej ten, w którym toczą się przygody Mordimera) *nie jest* w najmniejszym nawet stopniu światem tolkienowskim. Nie znam nikogo, kto próbowałby go w taki sposób kwalifikować, biorąc pod uwagę, że rzeczone krasnoludy, elfy i nizioły się w nim nie pojawiają, magia występuje w szczątkowych ilościach (aczkolwiek profesja głównego bohatera sprawia, że ma z nią do czynienia znacznie częściej niż inni), zaś stylizacja jest ewidentnie wzorowana na naszej rzeczywistości (tzn. jest "historią alternatywną").
Odcinek 14: "Konichiwa" to słowo japońskie, a nie chińskie. Japończycy i Chińczycy to nie tylko inne narody - to inna *rasa*! Odcinek trochę za długi i przegadany.