W każdym razie Twoja odpowiedź mnie bardzo dziwi. Moja postać nie może się uczyć pomijając poziomy? To absurd.
To, że uczysz się tylko na poziomach, to założenie gry - i wydaje mi się, że stosunkowo sensowne.
Zasady gry muszą upraszczać rzeczywistość. Zamiast szczegółowych ran masz pw, zamiast rozróżnienia na siłę rąk i siłę nóg masz jedną Siłę, zamiast dokładnego miejsca, gdzie bohater postawił nogi, masz ogólne miejsce, gdzie stoi, w wyobraźni lub na planszy. Gdyby dokładnie symulować wszystko, zasady byłyby nie do przełknięcia.
Gdyby uczyć się umiejętności zgodnie z rozwojem fabuły w grze, trzeba by przelicznika poziomu umiejętności z prawdziwego świata na modyfikatory na k20. Tak szczegółowych zasad w zasadzie nie da się napisać, pozostają więc uproszczenia.
W D&D poziomy mierzą z jednej strony upływ czasu (jeśli przez całą kampanię uczysz się czegoś, to na kolejnych poziomach ta umiejętność rośnie - a poziomy są dość częste, więc postacie rozwijają się szybko), z drugiej określają sumę siły postaci (więc łatwo jest ocenić, do czego zdolni są bohaterowie).
Z drugiej strony, do uczenia się nowych umiejętności można podejść inaczej - można np. wyrzucić system umiejętności za okno i prawie każdą sytuację rozstrzygać przez osąd MG, który powinien uwzględnić przeczytane przez postać książki (jak w większości gier oldschoolowych); można też wywalić punkty doświadczenia i uznać, że uczenie się nowych umiejętności zależy od czasu treningu (jak w Travellerze).