Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[WFRP IIed.] Jak Feniks z popiołów

czw paź 24, 2013 12:41 pm

Obrazek
Unagroth Ulfarsnev, zwany Tromm Wyr (Biało brody) oraz Dumdrengi (zabójca demonów) z klanu Kazak Baraz Throng = Klan obiecującej bitwy)


Abelard miał szczęście, że krasnoluda akurat nie było w pobliżu. On już by pewnością odpowiednio skomentował gadanie znachora o wdzięczności kurczaczka, o wieszaniu na niej oka, względnie gapieniu się jej w cycki i pod majty, o tym jaki pożytek z niej znachorowi z pewnością po głowie chodzi. Ale go nie było, gdy znachor wypowiadał te słowa i nie było go też gdy ten rozbierał niewiastę.

Unagroth przytargał zwłoki, z pewną obojętnością i niedbałością, lecz nie bez szacunku dla zmarłego żołnierza, wydźwignął je za pomocą Elki na stół. - No panie Erik. Macie wasze zwłoki, sprawdzajcie do woli a potem won z tym, nie zamierzam dzielić dachu na noc z umarlakiem.
Krasnolud dopytał, czy aby ktoś zamkną zewnętrzną bramę, jeśli nie, wyszedł pośpiesznie, by tego dokonać, nim na dobre śnieżyca się rozszaleje. To samo tyczyło się naniesienia drewna. Szykowała się paskudna pogoda, niech więc ogień w kominku doda im otuchy i nieco ciepła.
Po załatwieniu tych przyziemnych spraw, dopytał się co chora dziewczyna opowiedziała.

A potem, niestrudzony krasnolud zabrał się za rozglądanie się, czy gdzieś tu na dole jest zejście do piwnicy.
Jeśli nic nie znalazł, zaprosił Elkę i może jeszcze kogoś, by udała się z nim na górę, trzeba sprawdzić dokładniej komnaty na wyższych piętrach i pozamykać te przeklęte okiennice.
 
Awatar użytkownika
M.K.
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 316
Rejestracja: sob maja 01, 2004 10:16 pm

[WFRP IIed.] Jak Feniks z popiołów

czw paź 24, 2013 11:21 pm

Aberalt Fisher

- A co mi tam! - znachor miał już dość skakania i usługiwania chorej kobiecie. - Ja pójdę z wami. Jej stan nie ulega zmianie, a temu nieszczęśnikowi mógłby pomóc jedynie kapłan Morra.

Opowiedział też pokrótce o tym, co opowiedział im kurczaczek. W sumie nie było zbyt wiele do mówienia. Żywa twierdza, źródło zła w podziemiach i słudzy chaosu na posterunku. Jego zdaniem kobieta bredzi i trochę przesadza, ale cały czas muszą być czujni.

Trochę się uspokoił, gdy nie dostrzegł niczego swoim wiedźmim wzrokiem. Cokolwiek się tutaj znajdowało, nie było niczym nadprzyrodzonym, a to oznaczało że potencjalny wróg zostałby zgnieciony w uścisku Zabójcy i Niedźwiedzicy. Tą ostatnią myślą nie dzielił się z towarzyszami, aby nie narazić się na zdemaskowanie jego magicznych zdolności.

Gdy skończył relacjonować stanął za Zabójcą, gotów przeszukiwać pomieszczenia strażnicy. Przy okazji chcąc rozpocząć rozmowę zapytał:
-Unagroth, ten górnik któremu wasza rasa postawiła obelisk… On poświęcił się w tej okolicy, prawda? Czy możliwe jest, że budując tą twierdzę wasi inżynierowie zaplanowali podziemne tunele pozwalające na ucieczkę lub niepostrzeżone wejście do strażnicy? Może rzeczywiście „zło” czai się w podziemiach? Może bandyci, mutanci, czy może zielona zaraza się tu gdzieś pałęta. Jak sądzisz, jeżeli takie tunele tutaj istnieją, to jak daleko mogą sięgać?
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[WFRP IIed.] Jak Feniks z popiołów

pt paź 25, 2013 8:04 pm

Obrazek
Unagroth Ulfarsnev, zwany Tromm Wyr (Biało brody) oraz Dumdrengi (zabójca demonów) z klanu Kazak Baraz Throng = Klan obiecującej bitwy)


Unagroth odchrząkną jedynie słysząc relację z majaczeń kobiety. I to był jego jedyny komentarz. Po jego minie widać było jednak, że trochę go to strapiło, a może wkurzyło.

Na pytania Aberalt 'a odpowiadał zdawkowo, już wchodząc na schody i głośno sapiąc - Prawda... no może... a bo ja wiem, daleko... - odpowiednio na każde pytanie człowieka.
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [WFRP IIed.] Jak Feniks z popiołów

ndz paź 27, 2013 12:12 am

Hugo Kochman - drobny, szczuply muzyk



Gdy do sali weszla grupka co byla na dworzu i wrócili z umrzykiem muzyk zbladl. Zafascynowany patrzyl jak stopniowo widac co raz wiecej makabrycznych detali zmasakrowanego ciala. W koncu nie wytrzymal i musial pobiec do okna by zlapac swiezego powietrza. Gdy poczul sie pewniej wrócil do zgromadzonych. - Ttoo... Zznalezliscie zolnierzy? I czy ktos... - glos zamarl mu gdy uswiadomil sobie bezsensownosc pytania. Pewnie jakby byl ktos zywy to nie wracali by z trupem.


Z obawa podszedl do stolu z cialem. Czul instynktowna obawe przed zblizaniem sie do martwego ciala, zwlaszcza zmarlego tak nagla i straszna smiercia. Mimo wszystko nie mógl sie powstrzymac by choc okiem nie rzucic. Bardzo nie podobalo mu sie ze tak blisko polozono zmarlego obok rannej i chorej. - Moze ja nieco odsunmy? - zaproponowal niesmialo. Watpil by takie blisko sasiedzctwo pomoglo chorej. W razie czego byl gotów nawet poswiecic na wysilek fizyczny i wlasnorecznie przeniesc nieznajoma na inne miejsce.


Zaciekawil sie gdy padlo o krasnoludzkiej legendzie. Ta teoria mu sie nawet podobala byla nawet zgodna z jego wyobrazeniem o calej tej tajemnicy. Na razie jednak wrócil do rzeczywistosci. Zgadzal sie ze trzeba obszukac to miejsce. Byl jednak ciekaw jak podziela sily. Jakos nie wyobrazal sobie by ktores z krasnoludów nie mialo zostac z nimi tu na dole.
 
Awatar użytkownika
Qrchac
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 766
Rejestracja: wt gru 25, 2007 2:00 pm

ndz paź 27, 2013 12:07 pm

Obrazek
Eryk von Rahentoff


Oglądał ciało z nieprzeniknionym całkowicie obojętnym wyrazie twarzy. Systematycznie i metodycznie oglądał każdy widoczny skrawek ciała i skórzni jaki mógł dojrzeć szukając ran, dziur, czy czegoś co byłoby przyczyną śmierci. Nie znajdując czegoś takiego mruknął coś do siebie. Wyprostował się i spojrzał na pozostałych.
- Znalazłem kilka złamań ale nic co mogłoby go zabić tego biedaka. Martwi mnie, że nikt nie przejmował się jego rzeczami, czyli nie chodziło o rabunek. Jeśli nasz goniec gdzieś tam leży to mocno nam ułatwi zadanie ale z drugiej strony ogólnie mocno komplikuje wszystkim życie. Nie jestem lekarzem ale czułbym się spokojniej mogąc powiedzieć jak zginęli, np. gdybym znalazł tutaj rany po mieczach, czy inne oczywiste przyczyny śmierci. Ktoś chciałby jeszcze przyjrzeć się ciału?

Spojrzał po pozostałych na dłużej zatrzymując się na Aberalcie
- Jeśli nie, to wynieśmy je na zewnątrz. Zaczyna się burza i tak musimy ją tutaj przeczekać. W między czasie powinniśmy rozejrzeć się bardziej po twierdzy i poszukać wskazówek co się tutaj stało. Musimy też znaleźć coś na opał i jak będziemy mieli szczęście to trochę prowiantu i sprzętu, który może się przydać.
Ostatnio zmieniony ndz paź 27, 2013 12:08 pm przez Qrchac, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
M.K.
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 316
Rejestracja: sob maja 01, 2004 10:16 pm

[WFRP IIed.] Jak Feniks z popiołów

ndz paź 27, 2013 1:12 pm

Aberalt Fisher


Czując na sobie wzrok Eryka poczuł się zobowiązany do odpowiedzi. Niestety rozłożył bezradnie ręce:
- Panie von Rahentoff, ja umiem żywych badać nie martwych. Jak mawiała moja matka:

Umrzyka szybko w ziemi zasypać, albo spalić,
ale nigdy go nie tykać albo się nim bawić.

- Jeżeli natomiast Pan sobie tego, życzy to mogę się przyjrzeć ciału. Panie Unagroth, czy zechciałby Pan chwilę poczekać z przeszukiwaniem strażnicy?
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP IIed.] Jak Feniks z popiołów

pn paź 28, 2013 8:10 am

Obrazek


Elke “Śnieżna niedźwiedzica”


- Jeżeli mógłbyś zerknąć na zwłoki to by pomogło Aberalt, to co zabiło tych ludzi może wciąż być w twierdzy więc lepiej wiedzieć z czym mamy do czynienia. Sugeruję abyś ty i Hugo tutaj zostali na wypadek jakby dziewczyna się znów obudziła. Zabarykadujcie drzwi i nie otwierajcie nikomu poza nami, gdybyście słyszeli jakieś podejrzane odgłosy pod żadnym pozorem nie wychodźcie sprawdzić. Ja sprawdzę jeszcze raz ciała na zewnątrz nie musimy ich całkiem rozkopywać wystarczy mi, że sprawdzę czy ręce nie mają pierścieni. Nie powinno zająć długo i potem dołączę do ciebie i Eryka. Co do opału mamy tutaj wystarczająco stołów i krzeseł by przetrzymać noc. Co wy na to?

zapytała posępna dotychczas kobieta, jej poprzednie zdenerwowanie na znachora opadło.
 
Awatar użytkownika
Qrchac
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 766
Rejestracja: wt gru 25, 2007 2:00 pm

pn paź 28, 2013 11:06 am

Obrazek
Eryk von Rahentoff


Uśmiechnął się półgębkiem na słowa Niedźwiedzicy.
- Możemy tak zrobić. W sumie możemy ruszać od razu. Dasz radę sama wyciągnąć stąd ciało?
Kiedy już ustalą w pełni kolejność działań rusza z Unagrothem do podziemi twierdzy.
 
Awatar użytkownika
M.K.
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 316
Rejestracja: sob maja 01, 2004 10:16 pm

[WFRP IIed.] Jak Feniks z popiołów

pn paź 28, 2013 7:33 pm

Aberalt Fisher


Aberalt niechętnie podszedł do ciała. Wiele zrobić nie mógł, ale przyjrzał się jeszcze raz martwemu. Bardziej niezadowolony był z tego, że znów wyznaczono mu miejsce przy chorej. Szaleństwo Kurczaczka działało mu na nerwy. Każde wypowiedziane przez nią słowo, mimo że bez ładu i składu, to jednak rozbudzało wyobraźnie podsuwając do umysłu znachora najczarniejsze scenariusze. Jak się obudzi niech sobie gada z poetą, on lubi słuchać niestworzonych historii. Przerwał swoje krótkie rozmyślania pochylając się nad trupem.

- No, to zobaczmy, co my tu mamy…
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[WFRP IIed.] Jak Feniks z popiołów

śr paź 30, 2013 9:55 am

Obrazek
Unagroth Ulfarsnev, zwany Tromm Wyr (Biało brody) oraz Dumdrengi (zabójca demonów) z klanu Kazak Baraz Throng = Klan obiecującej bitwy)


Krasnal zatrzymał się na prośbę Aberalt 'a. Nie omieszkał jednak przekręcić oczyma. Palił się do działania, a tu go co chwila zatrzymywano.
Unagroth wzruszył ramionami, słysząc wypowiedź Eryk 'a na temat braku ran u martwego żołnierza. - Więc magia albo trucizna. - podsumował sucho. A dźwięk jego głosu się za pewne nikomu nie spodobał. - Ale by ułożyć z trupów takie zgrabne kopce trzeba rąk i mięśni. Ciało waży sporo wiecie? Ktoś się nieźle napracował.

Potem czekał aż się towarzysze uwiną i będą mogli ruszyć, by sprawdzić ich małe gniazdko. Puki nie przejrzy każdej izby i każdego kąta w tej przeklętej twierdzy, nie będzie w stanie spocząć, coś go trapiło, choć wmawiał sobie, że to jedynie zmęczenie i ponura aczkolwiek niegroźna aura tego miejsca.
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [WFRP IIed.] Jak Feniks z popiołów

czw paź 31, 2013 1:33 am

Hugo Kochman - drobny, szczuply muzyk



- No wlasnie! - poparl zdanie Eryka - No zobaczcie, rozejrzyjcie sie, nic tu nie zabrano, nie ma zadnych sladów walki. No wiecie... Poprzewracane stoly, rozlane kufle, pobite butelki, powywalane talerze... - przerwal gdy uswiadomil sobie, ze mówi glównie o swoich doswiadczeniach "bitewnych" czyli o tych knajpianych. I to takich których raczej byl swiadkiem a nie uczestnikiem. Tu moze zwiedzili na razie niewielki wycinek twierdzy a na dworze snieg wszystko zasypal no ale nadal mu to nie wygladalo na pobojowisko. Nawet takie knajpianie. - Nawet chyba nikt sie nie próbowal barykadowac... - wzruszyl smetnie ramionami czujac, ze traci rezon bo chyba mówil im cos co sami wiedzieli - Mówie wam ze ich podstepem wzieli... pewnie tym dymem albo trucizna... - dodal juz ciszej. Cale to miejsce przytlaczalo go. Nie rozumial jak garnizon wojska w calkiem niezlej na wpólkrasnoludzkej stanicy dal sie ot, tak wyrznac. To musialo byc cos nietypowego. I moglo sie powtórzyc tym razem z ich i co wiecej jego osobistym udzialem. A z powodu sniezycy zdaje sie nie mogli za bardzo opuscic tego strasznego miejsca. Co za pech...


Smutek i smecenie przeszly mu jak reka odial gdy odezwala sie Niedzwiedzica. - Aa-ale jjak to? Mamy tu zostac samii?! - zdumial sie lekkomyslnoscia krasnoludów. Jego umysl byl zywotnie zainteresowany tym by zwiekszyc swoje szanse na przetrwanie - A nie lepiej by panna Elke zostala z nami? Jakby cos wam sie stalo panowie to przynajmniej moglibysmy ruszyc wam z pomoca. A wlasciwie musimy gdzies wychodzic? Nie mozemy poczekac do rana i ruszyc wszyscy? Moze ona sie w koncu obudzi i opowie co jej sie stalo? - staral sie byc mily, rozsadny i przyjazny. Obecnie ta w miare sprawdzona przestrzen jadalni jawila mu sie jako oaza bezpieczenstwa w tym strasznym miejscu. I wlasciwie co niby tracili czekajac do rana? Byli zmarznieci i zmeczeni zwlaszcza po dzwiganiu tego "chucherka" które niby nic a swoje wazy. Dlaczego nie znalezli dziecka? Dzieci spia i gadaja tak samo "sensownie" jak ona a sa lzejsze do dzwigania.



Z rozpacza jednak widzial, ze chyba przynajmniej starego krasnoluda nie bedzie w stanie odwiesc od zamiaru wycieczki po stanicy. Jego slowa o jakims podstepnym ataku magia czy trucizna tez go nie uspokoily. ¬ Normalnie na zatracenie ida! A bez nich przeciez my tez zginiemy! ¬ byl szczerze zmartwiony niefrasobliwoscia towarzyszy. Podszedl wiec w koncu do Zabójcy Demonów i powiedzial do niego. - Panie Ungroth, jesli juz upiera sie pan udac sie natychmiast czy moze pan cos zrobic na wypadek tego dymu? No wie pan... zalozyc jakas chustke albo cos takiego... Tak na wszelki wypadek... - mial nadzieje, ze stary krasnolud go poslucha. Wcale nie usmiechalo mu sie dzielic ich grupki. Doradzilbym im cos i na magie ale niestety nie mial pomyslu co wiec przemilczal ten temat. Liczyl, ze w razie problemów Eryk rozpozna co trzeba i poradzi sobie z tym.
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[WFRP IIed.] Jak Feniks z popiołów

czw lis 07, 2013 2:49 pm

Obrazek
Unagroth Ulfarsnev, zwany Tromm Wyr (Biało brody) oraz Dumdrengi (zabójca demonów) z klanu Kazak Baraz Throng = Klan obiecującej bitwy)


- Unagroth . Nazywam się Unagroth, nieUngroth, .- warknął urażony wojownik.
Potem westchnął. - jakie znowu dymy? I co ja niby mam zrobić? Chusta? aha. Ale pan sobie ze mnie czasem nie żartuje?? - Unagroth popatrzył podejrzliwie po pozostałych, najwidoczniej spodziewając się, że chcą tu z niego zrobić bałwana. - Chusta? - powtórzył powoli. - Poważnie? - krasnolud skrzywił się. Potem wyciągnął z plecaka kawałek szmaty. Czy to czasem nie były zapasowe onuce?
- Po prawdzie słyszałem o trujących oparach z głębi ziemi, w kopalniach. Ale nigdy na powierzchni, gdzie wieje wiatr. - Z zakrytą dolną częścią twarzy i wyłupiastym drżącym wściekle czerwonym okiem, krasnolud wyglądał jeszcze bardziej upiornie niż zwykle.
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

Re: [WFRP IIed.] Jak Feniks z popiołów

wt lis 12, 2013 11:27 am

Towarzysze szybko doszli do porozumienia i rozdzielili obowiązki po sobie, kolejny raz. Elke opuściła grupę i udała się na zewnątrz. Przeszukiwanie zwłok było zadaniem ciężkim i wręcz niegodnym krasnoluda, lecz kobieta mimo wszystko zgodziła się na to. Nie było w tym nic prostego. Każdy z kopców z ciał trzeba było odśnieżyć pobieżnie by dostać się do palców nieszczęśników. Nie każdy trup wszak leżał dłońmi w górę. Nim potężnie śnieżna burza dotarła na dobre w okolice twierdzy Elke zdołała przeszukać pierwszy z stosów na perfekt. Niestety pierścienia młodego gońca nie znalazła. Wiatr chłostał jej twarz a zamarznięte płatki śniegu nieprzyjaźnie wpadały do oczu, ust i nosa dając do zrozumienia, że teraz to natura panuje w tej okolicy i każdy kto się nie podporządkuje może liczyć się z poważnymi konsekwencjami. To był najwyższy czas by wrócić do budynku warowni...

Obrazek


Doglądanie ciała zamordowanego żołnierza nie było zbyt przyjemną sprawą. Znachor miał podstawową wiedzę na temat ran i temu podobnych, lecz nigdy nie zajmował się zwłokami. Zwęglone ciało, które na dworze zdążyło skostnieć przez niskie temperatury nie ułatwiało zadania. Zesztywniałe na kamień trudne było do oględzin. Dopiero po kilku chwilach, mężczyzna dostrzegł drobną ranę na wysokości barku, nieopodal szyi. Człek domyślił się, że ostrze, którym zadano cios było bardzo cienkie i nie długie, jakby szpikulec, lub coś w ten deseń. Sytuacja nieco się wyjaśniła. Żołnierz zginął od ciosu nożykiem. To rzuciło nieco światła na sprawę. Mimo wszystko pchnięcia nie zadał wojownik a ktoś kto potrafił zabić cicho i z finezją.
Już po chwili drzwi do budynku twierdzy otwarły się na oścież i oczom grupki ukazała się przysypana śniegiem Elke.

Obrazek


Unagroth, Eryk i Hugo ruszyli by ponownie zbadać twierdzę. Pierwszy raz zrobili to bardzo pobieżnie, nie zwracając uwagi na szczegóły. Nie było na to tyle czasu. Udali się na górę i początkowo od ostatniego piętra, spokojnie maszerowali w dół. Każda z komnat, którą przeszukiwali była w stanie nie wskazującym na jakąkolwiek walkę. Jeśli ktoś nie zabił żołnierzy podstępem, to na pewno zrobił to przez sen, albo w inny cichy sposób. W większości pomieszczeń był zachowany porządek, lecz nie mogło to nikogo dziwić, wszak był to budynek armii.
W jednej z komnat kompani znaleźli sporo map, różne dokumenty, wszystko porozkładane na masywnym, dębowym stoliku. Świece, które rozświetlały pomieszczenie, dawno się wypaliły a zastygnięty wosk, rozlany po podłodze i stoliku dawno pokrył się grubą warstwą kurzu.

W dokumentach niestety nie było niczego, co mogłoby się przydać w ich misji. W zasadzie po za żołnierskim bełkotem nie byłotam nic ciekawego dla przeciętnego szabrownika i poszukiwacza przygód.
Kompani udali się do pomieszczenia, gdzie stały piętrowe łóżka pozbijane schludnie i solidnie. To była kwatera żołnierzy. Mężczyźni sprawdzali skromne szafeczki obok łóżek, tylko jeden Hugo wpadł na pomysł by sprawdzać również pod poduszkami. Co prawda było to miejsce, gdzie przeciętny żołnierz nie powinien nic trzymać, jednak trubadur miał więcej szczęścia niż rozumu i po kilku chwilach poszukiwania mężczyzna znalazł pamiętnik jednego z wojaków. Od razu otworzył ostatnią, zapisaną stronę i z uwagą przeczytał zapisaną treść.

Obrazek


Elke z pomocą Aberalta wyniosła zwłoki badanego żołnierza na zewnątrz. Z resztą całkiem i dobrze, gdyż niedługo potem chora kobieta, położona na stole przebudziła się i już nieco spokojniej niż przed paroma minutami wejrzała na Elke.
-Zabierzcie mnie stąd... Proszę...- wydukała.

 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[WFRP IIed.] Jak Feniks z popiołów

śr lis 13, 2013 4:51 pm

Obrazek
Unagroth Ulfarsnev, zwany Tromm Wyr (Biało brody) oraz Dumdrengi (zabójca demonów) z klanu Kazak Baraz Throng = Klan obiecującej bitwy)


- Co tam znalazłeś? - zainteresował się Unagroth , gdy bard wydobył pamiętnik żołnierza. Krasnolud był ciekaw co tam nieszczęśnik zapisał.

Potem ruszył dalej, by dokończyć całkowitego przeszukania twierdzy, pokój za pokojem piętro za piętrem. Szukał głównie przeciwników. Chowających się pod łóżkami goblinów i czyhających po szafach karłów. Rozglądał się też oczywiście za śladami, czymś co rzuciło by dalsze światło na zagładę całej obsady warowni. Szukał też gorzałki, wina, no względnie jadła.
przyglądał się też pomieszczeniom pod względem przydatności w razie obrony.
A także, co nie mniej ważne, sprawdzał, czy ktoś z zewnątrz może dostać się do środka używając tej, czy innej drogi. Zamykał więc okna szczelnie jak się dało. W sumie nie tylko z obawy przed napastnikami, ale też by ochronić ich przed wciskającym się przez okiennice mroźnym wiatrem, noszącym na swych ostrych niczym brzytwy skrzydłach białe obłoczki, układające się w śliczne śnieżne stożki pod otwartymi oknami.

Gdy wraz z towarzyszami już uporał się z górnymi piętrami, zszedł na dół. By pomóc Elce zabezpieczyć parter i poszukać tej cholernej piwnicy. Burczało mu w brzuchu i miał nadzieje, że tam będzie spiżarnia z wojskowymi zapasami.
 
Awatar użytkownika
M.K.
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 316
Rejestracja: sob maja 01, 2004 10:16 pm

Re: [WFRP IIed.] Jak Feniks z popiołów

śr lis 13, 2013 11:00 pm

Obrazek
Aberalt Fisher


Znachor nie był zadowolony z konieczności badania trupa. Obawiał się, że może złapać jakąś zgniliznę od nieboszczyka, ale to co udało mu się znaleźć jeszcze bardziej go zestresowało. Jeszcze bardziej? Nie sądził, że to możliwe, więc starał się zebrać do kupy. Gdy Elke weszła z powrotem do strażnicy niemal podskoczył ze strachu.

Chciał powiedzieć Niedźwiedzicy co udało mu się zauważyć, ale kurczaczek się obudził i wykazywał chęci do rozmowy. Póki co nie dzielił się swoimi spostrzeżeniami - teraz należało zająć się kobietą. Tym razem Aberalt nie nastawiał się na to, że kurczaczek odpowie sprawnie na wszystkie ich pytania. Spokojnie zbliżył się do kobiety, zachowując bezpieczny dystans, po czym spróbował ponownie nawiązać kontakt:
- Dobrze, zrobimy wszystko co w naszej mocy, ale musimy zebrać jak najwięcej informacji. - Tu zrobił przerwę, aby kurczaczek mógł sobie wszystko ułożyć w tej swojej rudej główce. - - Jak się czujesz? Jesteś głodna?

Skoro poprzednim razem "przesłuchanie" i grad pytań nie odniosły skutku, Aberalt zdecydował się skupić uwagę kurczaczka na potrzebach jej ciała - liczył na to, że świadomość śmiertelności pozwoli dziewczynie zachować zmysły i w końcu umożliwi normalną rozmowę. Mimo, że nie nastawiał się na wielki sukces to miał nadzieję, że jego umiejętność przekonywania do siebie ludzi będzie tym razem silniejsza i uda coś się ustalić.
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [WFRP IIed.] Jak Feniks z popiołów

czw lis 14, 2013 10:53 pm

Hugo Kochman - drobny, szczuply muzyk



Hugo dzielnie i mężnie asystował dwóm kolegom podczas obchodu tego strasznego miejsca. Cały czas odważnie pilnował ich pleców by ich nic podstępnie nie zaatakowało od tyłu więc trzymał się kilka kroków za nimi. Dopiero gdy doszło do szabrowania pomieszczeń ciekawość wzięła górę na obawą przed konsekwencjami i spuścił swój cwaniacki umysł i żwawe oczka do roboty. W większości nie znaleźli nic ciekawego, a przynajmniej nic jak na standardy kwater wojskowych. Nawet ten "pokój oficerski" szczerze mówiąc rozczarował Barda. Nie było ani żadnych planów dalekosięznych intryg ani nawet listów od kochanek no nic ciekawego po prostu. Na szczęście jakaś dobra dusza wojak zlitował się nad nim i zostawił mu cenne znalezisko w postaci małej książeczki. - Hej! Paczcie co znalazłem! - krzyknął do Magistra i Wojownika machając triumfalnie nad głową małym tomikiem. - To na pewno coś ważnego! Może jakaś poezja? Albo teksty słów? - pomyślał z nadzieją ale gdy otworzył książeczkę spotkał go zawód. Chyba to były jakieś prywatne notatki ale na pewno nie obiecywały swoim układem żadnych sonetów. Rozczarowany oddał do przejrzenia książkę swoim kolegom.


Okazało się, że mieli do czynienia z pamiętnikiem. Jeden z żołnierzy po krótce opisywał ważniejsze zdarzenia z każdego dnia. Na ostatnich wpisach znalazły się dość krótkie wpisy:



Dwudziesty siódmy dzień mojej służby

Dowódca zastanawia się, dlaczego w twierdzy jest tak ciepło. Faktycznie ostatnio nie trzeba nawet palić.

Trzydziesty pierwszy dzień mojej służby

Wczoraj przed zmierzchem przybyła do twierdzy trójka rannych wędrowców. Wspominali, że spotkali na szlaku zwierzoludzi. Z tego co pułkownik Rubben mówił zwierzoludzi od dawna nie widziano ich w okolicy...



Hugo popatrzył na swoich kolegów. Jakoś jesli było tu jakiś czas temu ciepło to teraz była to przeszłość. Obecnie było zimno jak w górach w zimie. - Myślę, że się nie spodziewali niczego złego. Ale co tu mogło tak grzać samo z siebie? A ta trójka wędrowców to pewnie ta dziewczyna i jej koledzy. - skomentował to co myślał o tych ostatnich wpisach. Ogólnie jednak dał wyraz temu, że jest już trochę zmęczony i chętnie by coś zjadł. No i ogrzał się przy kominku. Miał nadzieje, że do tego czasu jest już wesoło rozpalony.
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP IIed.] Jak Feniks z popiołów

pn lis 18, 2013 11:06 pm

Obrazek


Elke “Śnieżna Niedźwiedzica”


Krasnoludzka najemnicza weszła do środka otrzepując ośnieżone buty Śnieżna Niedźwiedzica nigdy nie pasowało do niej tak jak teraz. Kobieta podeszłą do kominka i wyciągnęła przed sobie zmarznięte dłonie. Wciąż wpatrzona w ogień odezwała się.

- Sprawdziła jeden kopiec z ciałami na razie nie ma ani śladu naszego szlachcica.

Następnie odwróciła się w stronę wciąż majaczącej kobiety.

- Na zewnątrz panuje niesamowita śnieżyca, jeżeli wyjdziemy nie dożyjemy ranka. Czemu tak panicznie boisz się tego miejsca musisz nam powiedzieć wszystko co wiesz. Nie chcemy podzielić losu zabitych strażników. - jej głos był pewny i odrobinę szorstki jakby kryła się w niem jakaś groźba. Widać było, że przerzucanie martwych ciał nie było dla niej wcale przyjemnym zadaniem i była zła na wszystkich i wszystko i nikogo konkretnego za razem.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości