Zrodzony z fantastyki

  • 1
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

sob lis 30, 2013 1:07 pm

Wszyscy poza Waltherem


Karl i Kaladrea zniknęli w krzakach. Kaladera mogła podziwia z jaką grają porusza się Karl, gdyby nie to, że wiedziała, gdzie się schował przeszłaby krok od niego i by go nawet nie zauważyła. Jej same poszło nieco gorzej miała ze sobą młodsze z dzieci i dziewczynka trzęsła się jak osika na wietrze. Mimo wszystko uznała swoje starania za adekwatne do sytuacji, a nie miała czasu na poprawienie czegokolwiek.

Tasha próbowała pójść w ślady towarzyszy jednak nie dla niej było skradanie się po krzakach, pomimo faktu bycia elfem wychowała się w mieście, a żmudne nauki czarów nie dawały za wiele czasu na uczenie się dodatkowego fachu złodzieja. Teraz mocno tego żałowała.

Kiedy grupa zwierzoludzi przebiegła wszyscy doszli do wniosku, że dobrze zrobili rezygnując z walki, bestii było 5 każdy jeden większy niż to z czym walczyli do tej pory. Ich przywódca był wyższy o dwie głowy od swoich podwładnych, potężnie zbudowana klata piersiowa i biceps świadczyły o tym, że mógł spokojnie połamać kości gołą dłonią. Jego wielka głowa byka, zakończona była dwoma rogami, jeden był ułamany i zbrukany krwią ale na jego złamanej części widać było, że powoli odrasta do swojego dawnego rozmiaru. Jeżeli tak jak podejrzewali złamał go dziś rano, to w tym tempie powinien być odbudowany pod koniec dnia.

Nagle bestia przyklękła i chwile potem za nogę podniósł wierzgającą nogami i wrzeszczącą z przerażenia Tashę. Tofel który ukrył się przy dziewczynie próbował bronić swojej pani, jednak jedno potężne kopnięcie minortaura posłało zwierzaka w powietrze kiedy pies opadł zaskamlał żałośnie i już więcej nie podniósł się.

Kala musiała ręką zakryć usta dziecka aby to nie zaczęło piszczeć z przerażenia. Choć sama nie była w stanie oderwać oczu ot stworzenia i się poruszyć.



Walther von Falkenhorst


Udało mu się zgubić pogoń tym razem trwało to nieco dłużej niż poprzednio. On nie znał dobrze tego lasu, zwierzoludzie zdawali się orientować nad wyraz dobrze. Jednak ostatecznie szybkość wierzchowca okazała się być decydującym czynnikiem w tej pogoni.

Kiedy ruszył w stronę wioski słyszał porykiwania zwierzoludzi obawiając się, że towarzysze znowu walczą pogonił konia by ruszyć im z odsieczą. Co zastał jednak zaskoczyło go zupełnie. Nie było śladu ani krasnoludów, ani dzieci. Jedynie wielka trzy wielkie bestie i jego upragniony minotaur. Godny przeciwnik choć w takiej przewadze liczebnej raczej pewna śmierć. Bestia trzymała za jedną nogę Tashę i wpatrywała się w nią podczas gdy reszta rogasi ryczała w sposób, który przypomniał śmiech. Na pierwszy rzut oka widział, że dziewczynę złapano bez walki, z postawy zwierzoludzi osądzał, że chyba nie zabiją ją tutaj. Choć przed otrzyma miał widok dwóch powieszonych na drzewach ciał i ciarki przechodziły ma po plecach na myśl, że ta piękna elfka może stać się kolejnym.

 
Awatar użytkownika
Qrchac
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 766
Rejestracja: wt gru 25, 2007 2:00 pm

pn gru 02, 2013 11:05 am

Obrazek
Karl Reisch


Karl zacisnął szczęki widząc do się stało, miał jednak na tyle rozumu w głowie, że poza tym nie zrobił nic więcej. Praktycznie zastygł w bezruchu i obserwował wydarzenia. Widok minotaura zmroził mocno kupca, który ponownie zaczął przypominać sobie wszystkie opowieści o krwawym rogu jakie słyszał w ostatnich dniach. Wynikało z tego, że jednak jest w nich ziarno prawdy i to większe niż by chciał. W obecnej sytuacji mógł jedynie czekać aż zwierzoludzie rusza w swoją stronę i ostrożnie ruszyć za nimi sprawdzając gdzie tym razem się ukryją.

Będą potrzebować pomocy i to całkiem mocnej. Najpewniej przyjdzie im uwolnić dezerterów i powiedzieć, że będą mogli pójść swoją drogą jeśli im pomogą. Upewniając się wcześniej, czy nie ugadali się ze zwierzoludźmi.
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pn gru 02, 2013 1:26 pm

Walther von Falkenhorst - krótkoostrzyżony averlandzki kawalerzysta



Gdyby nie emocje i gorączka bitewna Walther byłby już pewnie nieźle zmęczony po tych wszystkich gonitwach. Gdy wracał do wioski tylko ogólnie orientował się w którą stronę powinien się udać. Bardziej zdał się na orientację swojego wierzchowca. Obawiał się tylko wpaść w zasadzkę którejś z lesnych band lub tego, że nie zdąży pomóc swym kompanom i bestie ich ogarną zanim dotrą do wioski. Gdy już był prawie na miejscu i z daleka widział już zabudowania wioski zauważył też budzącą grozę scenę. Potężny byczokształtny potwór dopadł Tashę! Na pewno nie wróżyło to jej nic dobrego!


Co więcej nie wiedział gdzie jest reszta. Stracił trochę orientację i nie wiedział czy mógł aż tyle wyprzedzić oba krasnoludy że dotarł przed nimi czy też może poszły inną drogą albo są już w wiosce. Ale jesli tak to czemu nagle Tasha jest tu sama? I gdzie jest Karl i Kala? Dopadła go straszliwa myśl ~ O nie! Dopadli ich! Zwodziłem te bestie na próżno! Znaleźli ich i dopadli! Wszystkich, nawet te biedne maluchy! ~ wydało mu się to logiczne, przecież tylko on miał wierzchowca i miał realną szansę uciec a elfka z piechurów była najszybsza więc pewnie najdalej udało jej się uciec. I prawie jej się udało. Prawie!


Ale w tej rozpaczliwej chwili dotarło coś do niego. Ona wciąż żyła a on wciąż jeszcze żył i był zdolny do walki! ~ To przynajmniej ją uratuję skoro innych nie dałem rady! ~ postanowił i na twarz wypełzł mu zawzięty wyraz. ~ A poza tym za rozpruwanie byle kmiotków nikt mi ostróg nie ma a to pomoć żywa legenda jest! ~ zawzięty wyraz ozdobił butny usmieszek. Ponoć w końću bestia ubiła paru rycerzy co to się z nią potykali ale jeśli tak to by znaczyło, że lubi pojedynki. Świetnie! Walther też lubił! Poza tym w pojedynku miał większe szanse niż w walce z cała bandą.


- No dawaj Kary, białogłowa w niebezpieczeństwie, zemsta wzywa, bestia jak na widelcu! Czas zapracować na nasze ostrogi młodzieńcze! - warknął zawzięcie do wierzchowca i dał mu w bok. Swobodnie, wręcz nonszalancko wyjechał na polankę okalającą wioskę stając się świetnie widoczny dla dwunogich leśnych bestii. Następnie spokojnie zatańczył swym rumakiem w przódi w tył, i w bok a na koniec zmusił go do imponującego szarpniecia się na zadnich nogach. Gdy przednie kopyta z powrotem z impetem uderzyły rozbryzgując na boki rozmiękłą ziemię krzyknął do swojego przeciwnika. Co prawda wątpił by te głupie bydlę zrozumiało słowa ale rycerskie prawidła pojedynku były dla niego święte. - Ja, Walther von Falkenhorst z Averlandu, wyzywam ciebie, ty parchaty wieprzu, zwanym Krwawym Rogiem, na sąd bogów! Tu i teraz! Na śmierć i życie nie na okup czy niewolę! - zamilkł dopełniwszy rytuału i popatrzył odważnie w ślepia przeciwnika. Zamierzał go ubić tak samo jak tamten jego. Na wypadek gdyby tamten nie zrozumiał co mówi wskazał kilkukrotnie na niego i na siebie. Uważał, że język bitwy jest na tyle uniwersalny i międzyrasowy, że bydlę powinno zrozumieć o co mu chodzi.


Żałował, że go teraz nie widzą ojciec lub bracia. Wierzył, że dopełnił rodowej i rycerskiej tradycji choć rycerzem nie był. Zadaniem rycerzy było chronić słabszych i potrzebujących i to własnie robił w tej chwili. Patrząc na przeciwnika i oceniając jego wielkość, zwinność i potęgę nie oceniał swych szans jako zbyt wielkich. Zwłaszcza, że miał nędzną zbroję i osłabiony ranami. To jednak nie zwalniało go z jego powinności. - Sigmarze Obrońco Imperium, pozwól mi obronić tę niewiastę. Urlyku Panie Wilków pozwól mi rozgnieść te plugastwo. Morze Panie Snów bądź dla mnie łaskawy. Von Falkenhorstowie wszystkich przeszłych i przyszłych czasów nie dajcie mi się zhańbić. Amen. - zmówił szeptem prędką modlitwę. Spojrzał ostatni raz na wroga i dał w bok Karemu. - No dalej Kary! Jazda! - wrzasnął ostatni raz na wierzchowca. Ten ruszył stopniowo nabierając prędkości i rozbryzgując błoto coraz dalej i wyżej. Jeżdziec wysunął swoją lancę do przodu i skulił się w siodle szykując się na ból jaki nastapi po uderzeniu w cel. Gdy nabrał pełnię prędkości krzyknął po raz ostatni swó okrzyk bojowy - Faaallkeeeen! - już miał niedaleko, zaraz dopadnie wroga i niech się dziej wola bogów.
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

ndz gru 22, 2013 9:44 pm

Tasha Dunkelwolke alias Tasha Dunkelzahn alias Lorandara

Tasha przycupnęła za krzakami, modląc się by poczwary jej nie dostrzegły. Tupot ich stóp był blisko, bardzo blisko. i było ich sporo, więcej niż byłoby to zdrowe dla niej lub dla jej towarzyszy. Dziewczyna wiedziała, że za późno na ucieczkę bądź zmianę kryjówki. Zamknęła ze strachu oczy, gdy zbliżało się potężne dudnienie stóp Minotaura. Dziewczyna zacisnęła piąstki i modliła się gorliwie by gigant przeszedł obok. Gdy dudnienie stóp umilkło, serce elfki zamarło w przerażeniu. Otwarła szeroko oczy i ujrzała parszywą twarz uśmiechniętego wrednie Minotaura przed swoją twarzą. Tasha pisnęła przerażona i nagle żelazny uścisk zmiażdżył jej kostkę i porwał ją w górę. Świat zawirował i staną na głowie. A raczej to ona teraz zwisała głową w dół.
Tasha rozejrzała się w przerażeniu dookoła, jej serce teraz dudniło niczym serduszko złapanego gołębia.
Jej wierny pies Teufel rzucił się na większego i silniejszego od siebie przeciwnika, w rozpaczliwej próbie uratowania swej pani. - Teufel nie! - wrzasnęła Tasha, gdy jej wierny psiak pofrunął skomląc szerokim łukiem w powietrze.
Tasha zerkała przez chwilę na truchło psa. łzy napływały do jej oczu. Teufel... i wtedy pies ruszył się. Niewyraźnie i tylko odrobinę, ale wydawał się jednak żyć.
Tasha obejrzała się teraz na Minotaura. - Zapłacisz mi za to. - rzekła niewiadomo skąd biorąc odwagę.
i wtedy pojawił się jej rycerz. Nie miał srebrnej zbroi, ani białego rumaka, i tak technicznie... nie był rycerzem, ale obiecywał zbawienie i to się liczyło.

- Wzywa cię śmierć mój słodki. - szepnęła do Minotaura, próbując go rozjuszyć.

Zamierzała dopomóc swemu wybawcy drobnym czarem, by obezwładnić Minotaura w decydującej chwili.
  • 1
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości