Moja ulubiona opcja to prowadzenie 6 osób.
Jako MG największą mam radochę z interakcji między graczami, a poza tym staram się tak prowadzić fabułę, żeby w razie nieobecności kogoś (nawet kilku osób) dalej ciągnąć akcję.
Faktycznie średnio jest wrzucać muzykę, bo wszelkie interakcje 'z zewnątrz' zaburzają koncentrację graczy i MG.
Nie należy też ucinać każdego offtopu [ale ta uwaga być może wynika z moich preferencji - zabawa przede wszystkim, a nie dramaty na skalę ONZ i domorosła psychologia].
Większość systemów nie jest też przystosowana mechanicznie do walki, gdy jest dużo NPC-y (ostatnio o tym zapomniałem, ale każdy ma gorsze sesje
) i trzeba pomyśleć wcześniej jak to uprościć [w Warhammerze niezłą opcją jest ta zaproponowana w Liczmistrzu, łatwo przyswajalna do II ed. i pozwalająca - przy pewnej koncentracji MG, żeby nawet b. duża osób biorących udział w walce, nie zaburzyła dynamiki gry; pewne elementy tego rozwiązania są adaptowalne do każdego systemu].
Pełnego balansu* nie da się osiągnąć w skali jednej sesji, ale można zmieniać nacisk z sesji na sesję wobec graczy, zwł. w kampaniach/przygodach autorskich patrząc na to kto i ile gra (i korygując plany na następną sesję). Chociaż trzeba pamiętać, że też część graczy woli być bardziej pasywna, niż aktywna; i tak po prostu mają niezależnie ile byśmy im dali możliwości wykazania się.
Gdy jedna-dwie osoby za bardzo zawłaszczają sesję, to niezła jest metoda "z woreczkiem", czyli na określony, krótki czas przekazywanie graczom woreczka (wg. inicjatywy, czy odpowiednika tego współczynnika), kiedy to może mówić tylko jeden gracz i deklaruje co ta postać robi. [sam tego nigdy nie stosowałem, ale widziałem w praktyce, że chodzi bardzo fajnie].
Do sesji z wieloma graczami chyba też trzeba się lepiej przygotować. Niezależnie, czy to będzie liniówka, sandbox, czy inny sposób przygotowania sesji. Im mniej graczy, tym można sobie pozwolić na większą swobodę, im więcej tym zwykle więcej pomysłów i tu po prostu trzeba wyczuć, kiedy coś urwać (bo za chwilę "świat przedstawiony" się posypie, albo będzie zainteresowana sytuacją tylko jedna osoba), a kiedy "popłynąć" za graczem w improwizorkę.
[No, ale w sumie kwestia wyczucia, czestotliwości grania i ogrania ("o-prowadzenia"?
) zawsze jest ważna i generalnie się przekłada.]
Rozdzielanie graczy, co proponowali przedmówcy, moim zdaniem jest bardziej ryzykowne w większej grupie, niż w mniejszej (łatwiej zapomnieć o pozostałych osobach, za bardzo skupić się na 1-2 graczach). Oczywiście czasem rozgrywka tego wymaga, ale im tego więcej, tym łatwiej "położyć" sesję. [No, ale jesli masz problemy jako MG z koncentracją, to można i tak
]
Ostatnimi czasy prowadząc taką ekipę, robię sobie coś na kształt socjogramu. Nie chodzi mi o jakąś specjalną manipulację postaciami graczy, a raczej o to by przed sesją przemyśleć ich wzajemne relacje, wspólne, bądź rozbieżne motywacje etc. Generalnie mi to sporo ułatwia, ale wcześniej prowadziłem bardziej "na czuja", więc nie jest to niezbędne.
Łatwiej się oczywiście prowadzi graczom, których się zna (ale to niemal zawsze i niezależne od ilości grupy
)
Off-topem:
*Moim zdaniem pełen balans to się osiąga w "jedynkach", bo gracze (i ogólnie ludzie) naturalnie mają różną dynamikę - jak ktoś chce coś fachowego z socjologii i psychologii, to polecam artykuły naukowe "o dynamice prowadzenia badań focusowych, dla moderatorów"
Ja tam się akurat trochę o tym uczyłem (takie studia, co robić
), ale kompletnie nie uważam tego za wiedzę niezbędną
Na Polkonie w poprzednim wieku
(sorry za żarcik, ale nieźle brzmi) teoretycznie prowadziłem ok. 20-30 osobom cały konwent (nie pamiętam, bo miałem długie przestoje i dołączałem chyba każdego kto chciał - tak czy siak i dla mnie to było dawno, a pamięć zawodzi
), nawet wygrałem książkę i dyplom ArcyMistrza [acz jako że byłem wtedy młodziak w RPG-ach, to podejrzewam, ze bardziej za to że w "mojej" salce był taki klimat, że duża ilośćkonwentowiczów chciała tam wpaść, pogadać, przyjrzeć się co to są RPG-i, i takie tam
W każdym razie podejrzewam, że świadomie bym już tego teraz nie popełnił. Bo 6 graczy to optimum, ale też maksimum z mojej perspektywy