Ulant. Subsektor segmentu Obscurus.
Nie ważny. Nie istotny. Niewielki.
A jednak o wielkiej historii… wielu skrybów, a nawet kilku czarnoksiężników Tysiąca Synów zapłakało by archiwum, utraconym w wielkiej bitwie jaka miała tu miejsce przed czterema dekadami. Gdy niewielka bójbanda orków przyleciała do drugiego systemu subsektoru. Nim pojawiła się Marynarka Imperialna było już za późno. Gdy się rozprawiono z zielonoskórą zarazą z całego systemu niewiele zostało. Oba agri-światy przetrwały i nadawały się do ponownej kolonizacji gdy tylko pozwolić im na pochłonięcie stosów zwłok i biomasy jakie na nich pozostały. Jeden z księżycy został zmieciony w pył przez torpedę quasi-cyklonową, wystrzeloną przez orki by zestrzelić krążownik chowający się za nim.
Dziś po tej bitwie pozostało wiele pamiątek. Nowy pas asteroid, wypełniony adamantowymi wrakami i resztkami dziesiątek okrętów jakie brały w niej udział. Mówi się, że wiele z nich wciąż posiada sprawne komponenty. Niektóre, mniej wiarygodne (aczkolwiek wydające się całkiem sensowne waszym, obdarzonym boską łaską, umysłom), mówią, że na kilku wciąż trwa życie.
Pierwszy układ gwiezdny subsektoru Ulant, Ottilda miał więcej szczęścia. Ominęła go zielona fala. Dwanaście planet doświadczyło jedynie pojedynczych drużyn, z którymi poradziła sobie służba ochorny planety. Dwanaście planet nazwanych od układu i ponumerowanych od I do XII w większości żyło spokojnie, wiernie (albo i mniej) służąc Imperium.
Ottilda IV była światem więziennym, na którym katowano skazańców katorżniczymi treningami (będącymi częściowo ciężką pracą dla systemu) by, w chwilach gdy była potrzeba, powoływać spośród nich legiony karne. Po inwazji orków zadecydowano wszystkich stracić i przemienić planetę na agri-świat. Od tego też czasu zwozi się na nią zwłoki wszystkich zmarłych w całym systemie.
Ottilda V to wielki świat. Kilkukrotnie większy od Po-trzykroć-przeklętej Terry. Nie skolonizowan przez Imperium. Istnieje na nim kilka cywilizacji. Wiadomo o czterech żyjących na osobnych kontynentach. Niekoniecznie zdającymi sobie sprawę ze swego współbytu.
Pierwsza blisko równika, bardzo agresywna, składająca krwawe ofiary Bogu Słońcu, wycinając serca ofiar obsydianowymi nożami. Druga to cywilizacja feudalna, rządzona przez jednego króla o nieograniczonej władzy. Trzecia to ledwie cywilizacja, bardziej rodziny na północnym lądolodzie. Ostatnia w ogóle nie jest cywilizacją, ale wieloma dzikimi plemionami zamieszkującymi strefy okołorównikowe, z których wiele wciąż wiedzie koczowniczy tryb życia.
Ottilda. Gubernator systemu czasem wysyła łowców niewolników na tę planetę, gdzie ci często stosują metodę podawania się za bogów.
Ottilda VI klasyfikowany jest jako świat-ul. Jest to kapitol systemu, na którym mieszka obecnie urzędujący (aż do swej śmierci, bądź puczu) gubernetor Otton Erkenbrand. Jego rządy budzą niechęć i sprzeciw mejscowej populacji a nawet wojsk. Jego tchórzostwo i niezdolność do spojrzenia dalej niż czubek własnego nosa już dawno powinny były pozbawić go stanowiska, ale kolejne listy pisane przez coraz wyżej postawionych urzędników wciąż pozostają bez odzewu.
Świat jest klasyfikowany jako ul, ale gdyby największy z jego kontynentów zdecydowanie nadawał się by zostać osobno zaklasyfikowany jako “świat”-kopalnia z kilkoma punktami służącymi za kuźnie. Niezbyt zaawansowanymi, zarządzanymi przez adeptus mechanicus, ale ilość techkapłanów wymusiła na nich wyszkolenie oddziałów robotników, mających zajmować się najprostszymi procesami i wspierać mechanicusów we wszystkim na co godziły się duchy maszyn.
Ottilda IX to świat-relikwiarz. Na wschodniej półkuli widnieje gigantyczny krater, po tym jak przed mileniami uderzył w niego olbrzymi meteoryt, destabilizując rotację planety. Aktualnie jest on podzielony na trzy sfery. Wieczna Pustynia, nad którą słońce nigdy nie zachodzi. Strefa z normalnym cyklem dnia i nocy, oraz Niegasnący Mrok, który nie doświadcza słonecznego światła. Jedynie w środkowej strefie ludzie są w stanie przeżyć bez pomocy z zewnątrz. Nie licząc pustelników, zajmujących się kaplicami wybudowanymi na Wielkiej Pustyni, ale ich już nikt nie uznaje za zwykłych ludzi. Wiele kurhanów znajduje się pod ich opieką. Wiele wspaniałych broni i pancerzy zostało pochowanych ze zmarłymi. W jednym znajduje się nawet ciało domniemanego Żywego Świętego Eomunda Marakava. Niegdysiejszego sługi inkwizycji, którego wiara była tak głęboka, a łaska Imperatora tak wielka, że słowem rozkazu miał zmuszać ludzi do wyznawania wszelkich grzechów, a jeśli tego sobie zażyczył, odebrania sobie życia. Demony nie potrafiły się do niego zbliżyć na całe mile i nawet zdradzieccy astartes mieli padać przed nim na kolana i łkać, zrozumiawszy od jakiego Światła się odwrócili.
Tak ludzie mówią. Tak i na jeszcze wiele innych sposobów. Jaka jest w tym prawda… nigdy się nie dowiecie. Choć z drugiej strony… na tyłach waszych głów czasem słyszycie szepty, że wy bylibyście w stanie odnaleźć ten grobowiec, a wtedy…
Godnym uwagi jest też stacja Optima XIII. Kierowana przez przez techkapłanów, ochranianych przez oddział skitarii, orbitująca daleko na granicy systemu.
Osnowa pękła. Miriady barw się rozwarły i nagle znów byliście w materialnym świecie. Spojrzeliście po sobie i nagle rozsądek powrócił. Jakbyście ocknęli się z transu… przerażenie wyrosło na twarzy kapitana, nawigatora i wszystkich którzy zrozumieli choćby część z tego co się właśnie stało.
Okręt klasy Niezłomny. Lekki krążownik. Szybki i zwrotny. Doskonały do taktyki uderz-uciekaj, bądź wilczych stad. Do pościgów, patroli i zwiadów. Za to o słanbych tarczach i uzbrojeniu. Bez generatorów pól gellara. Bez napędów pozwalających wskoczyć w osnowę.
Nie… pamiętaliście. Nie wiedzieliście jakim cudem wskoczyliście w osnowę, ani czemu jeszcze żyjecie. Czemu macie akurat minimalnych stu dwudziestu załogantów potrzebnych do operowania okrętem.
Nie pamiętaliście też swojej przeszłości. Spoglądaliście na siebie, nie mogąc pojąć jakim cudem się przyjaźnicie. Czemu wiecie, że wskoczylibyście za sobą w ogień. Jak to się stało, że nie możecie przytoczyć żadnej z dziesiątek bitew w których braliście udział i ani jednego razu jak ratowaliście sobie życia, a wiecie, że to też zdażało się niejednokrotnie.
Wiecie jedynie, że zdarzyło się coś bardzo dziwnego i galaktyka, najpewniej, nie da wam prostej prostej odpowiedzi, a każda chwila wahania może kosztować życia.
Witajcie po raz drugi. Tym razem mam nadzieję się lepiej wstrzelić w gusta, bo chcę poprowadzić tę sesję
Zagramy Story Telling, ale postacie stworzymy na mechanice M&M.
Zastanawiałem się jeszcze nad BC, ale uznałem, że skoro rezygnujemy z kości, to ten pierwszy lepiej się sprawdzi, bo da wam szersze możliwości, a o to aby postacie były zbalansowane ja się postaram.
Gramy na PL 10. To dosyć dużo aby zrobić postać o sile jaką chce widzieć.
Tworząc postaci pamiętajcie, że gramy storytelling. O tym jak użyteczna będzie dana zdolność w grze świadczy to ile punktów to wydacie, a nie co mówi mechanika.
Ostatnia ważna sprawa: alternate effects. Oczekuję, że zachowacie umiar i logikę.
Z wyjątkiem postaci psionicznych. Tam możecie mieć tyle alternate effects ile wam się podoba, ale im bardziej wyeksploatujecie tą możliwość tym częstsze i cięższe będą perile chaosu =3
No i tyle.
Nie tworzycie historii postaci. Jedynie rozpiszcie mi jej charakter.
Minimalnie kilka zdań. Maksymalnie… strona a4, ale będę groźnie mrużył oczy
Wstępny termin rekrutacji: 03.07.2015.
Jeśli po tym czasie będę miał choćby podstawowy zespół to zaczynamy grę.
Druga tura rekrutacji będzie trwać wstępnie do 10.07.2015, gdzie dołączę jeszcze każdego kto dośle postać.
Potem dołączam ludzi jeśli znajdę zgrabny sposób by ich przyłączyć
Tyle.
Niech prowadzi was ośmioramienna gwiazda.