sob lis 07, 2015 4:25 pm
Ale istotą bycia Sithem nie jest egoizm rozumiany jako "pozabijam wszystkich i będę ucztował na ich zwłokach". Istotą bycia Sithem jest poddawanie się emocjom i podporządkowywanie tym emocjom otoczenia. Miłość, rozumiana jako przywiązanie do konkretnej osoby, a nie jako ogólne "współczucie" jest w uniwersum SW postrzegana jako element Ciemnej Strony, a nie Jasnej, co wyraźnie mówił Yoda w III epizodzie (i co niestety wynika z silnych inspiracji buddyjskich). Z punktu widzenia Yodowych nauka, należałoby uznać, że Vader pozostał po Ciemnej Stronie - bo zabił Imperatora nie dla wyższego dobra, równowagi Mocy, pokoju i sprawiedliwości (rozumianych na dzedajsko-republikański sposób, oczywiście) w Galaktyce - to wszystko go nie obchodziło - tylko dlatego, że chciał ratować syna. To jest paradoks, że w nowej trylogii Lucas wałkuje, jak to miłość Anakina do żony sprowadziła go na CM i jakie to przywiązanie jest złe, podczas gdy w starej trylogii o odkupieniu Vadera stanowi jego miłość do syna. Możliwe, że w tamtych czasach Lucas nie był jeszcze aż tak przesiąknięty wschodnią filozofią.
Inną niekonsekwencją jest to, że gdy na moment Luke zaczyna zachowywać się rozsądnie.... yyyyyy.... poddaje się straszliwemu gniewowi prowadzącemu na Ciemną Stronę i atakuje Imperatora, Vader blokuje jego cios. Przecież jeszcze niedawno zachęcał Luke'a do przewrotu i rządzenia "jako ojciec i syn"? Aczkolwiek tutaj widzę dwa możliwe wytłumaczenia:
- Vader zareagował odruchowo, "ktoś atakuje Imperatora i nie jestem to ja, trzeba go obronić",
- wręcz przeciwnie, Vader był wyrachowany i uznał, że środek bitwy z Rebelią to nie jest dobry moment na zamach stanu, niech to poczeka, aż wspólny wróg zostanie pokonany.