Zrodzony z fantastyki

 
John Cena
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: ndz paź 11, 2015 8:46 pm

Histora dla krasnoluda?

ndz paź 11, 2015 9:05 pm

Mam prośbę bd pierwszy raz grał kampanie krasnoludem "Popioły Midllehein "( czy jakos tak ). Czy mógłby ktos podsunąć pomysł na jakąś historie. Nie chce zżynać ale zobaczyć jak może albo powinna wyglądać przykładowa histora grania tarczownikiem, krasnoludzkim żołnierzem itp.
Z góry dzieki ! :D

Nazwa wątku skorygowana.
Kamulec
Ostatnio zmieniony ndz paź 11, 2015 11:40 pm przez Kamulec, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
wysłannik
Moderator
Moderator
Posty: 668
Rejestracja: śr cze 09, 2010 10:54 am

Re: Histora dla krasnoluda?

pn paź 12, 2015 8:32 pm

To poproś MG o to by pokazał Ci ostatnie strony z podręcznik Popioły Middenheim. Są tam przykładowi bohaterowi dla graczy a wśród nich tarczownik. Może nawet MG zgodzi się byś zagrał nim.
 
haakwurm
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: ndz wrz 27, 2015 10:53 pm

Re: Histora dla krasnoluda?

wt paź 13, 2015 11:20 am

Nie trzeba się zbytnio wysilać, sporo młodych krasnoludów po skończeniu (o ile dobrze pamiętam) 32. roku życia wyrusza w podróż, by nabyć doświadczenia. Tak było z moim Thordrinem ;)
 
Awatar użytkownika
Xathrodox86
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 34
Rejestracja: pt sty 27, 2012 7:00 pm

Histora dla krasnoluda?

śr paź 14, 2015 4:39 pm

Zależy, jaki ma charakter. Strażnik karawany, który jako jedyny przeżył napaść goblinów. Syn poszukujący zaginionego podczas Burzy Chaosu krewnego. Uciekinier z Karaku, którego rodzice chcieli wysłać do posługi kapłańskiej. To tak na szybko.
 
Awatar użytkownika
amenarhi
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 68
Rejestracja: pn paź 22, 2012 11:04 am

Histora dla krasnoluda?

śr paź 14, 2015 8:45 pm

Lub taki, który przez własną nieostrożność złożył komuś obietnicę (tudzież uczynił to jakiś jego bliski krewniak). Złamanie słowa równa się utracie honoru i próbie odnalezienia chwalebnej śmierci (czytaj: stanie się zabójcą), zatem prawdziwy khazad zrobi prawie wszystko, by przysięgi dopełnić.

A jaka przysięga? Odrobina inwencji - wymuszona na krasnoludzie przez kobietę w potrzebie, umierającego człeka, gorąca prośba padająca z ust kapłana Sigmara czy płacz dziecka, które straciło rodziców i prosi, czy brodacz odprowadzi je do jedynego krewnego... Na honorze krasnoluda MG może grać całe pieśni o bohaterstwie, zatem nietrudno będzie wpleść taki wątek do kampanii, do której się przygotowujesz;)
Ostatnio zmieniony śr paź 14, 2015 8:46 pm przez amenarhi, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
styrbjorn1983
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 89
Rejestracja: wt lip 20, 2010 1:06 pm

Histora dla krasnoluda?

wt sty 19, 2016 3:20 pm

masz - możesz używać, autorska (dla każdej postaci staram się zrobić osobną, tym już nie gram bo nie wypaliło
BROKK ORZADSSON z klanu Bazaltowej Hali
Karak Norn to wspaniałe miejsce. Ogromna twierdza majestatycznie góruje nad monumentalnymi Górami Szarymi – naszym domem. Każdego krasnoluda z Karak Norn przepełnia duma, gdy spogląda na zaśnieżone szczyty gór oraz pokryte zielenią pastwiska. Pamiętam najszczęśliwszy dzień mojego życia, gdy jako krótkobrody krasnolud dostałem przydział do wywożenia urobku z kopalni rudy srebra Zinter, szyb KruzXIX. Całe dzieciństwo chłonąłem opowieści ojca, który wracał spracowany po szychcie i popijając z wielkiego kufla pieniste piwo opowiadał o tym, co się wydarzyło podczas 12to godzinnej zmiany w kopalni rudy miedzi, – kto ile wyfedrował urobku, co wysadził ognimistrz strzałowy i komu przydarzył się wypadek. Ojciec był dla mnie bohaterem, który codziennie pracował na potęgę naszego ludu.
Gdy sam osiągnąłem odpowiedni wiek i dostałem przydział do kopalni Zinter nie posiadałem się ze szczęścia – pierwszy dzień pracy a ja machałem szuflą przy urobku jakbym łyżką kasze futrował. Potem bolały mnie plecy przez tydzień a na dłoniach pojawiły się bąble. Sześć godzin pracy, potem pół przerwy i znowu sześć. Dwanaście godzin machania szuflą, ładujesz urobek, który wyferduje górnik przodowy. Jak wagonik się wypełni po brzegi pchasz go do końca szybu i tam wysypujesz na taśmę. I tak w kółko. To była wspaniała praca! W kopalni można robić masę ciekawych rzeczy, miałem też przydziały do skałozgryzarki, pracowałem przy obsłudze taśmociągu i podkładałem drewniane stemple, robione w stolarniach, raz nawet pomagałem podkładać ładunki Ognimistrzowi Strzałowemu, gdy jego terminator został zasypany przez tąpnięcie! Parę razy sztygar pochwalił mnie i powiedział, że jak tak dalej pójdzie to będę pierwszym, który w tak młodym wieku wyląduje na przodku. Górnik przodkowy to ma jeszcze lepszą pracę – kuje kilofem ścianę produkując urobek, dostaje też dodatek za ciężką pracę oraz pracę w niebezpiecznych warunkach. Ciężko pracowałem a wolny czas dzieliłem pomiędzy obowiązkowe szkolenie wojskowe a grę na rogu w Górniczej Orkiestrze. Nie minęło więcej jak trzydzieści lat a otrzymałem przydział na przodek – byłem najmłodszym przodkowym w całej kopalni, ba, może i nawet twierdzy! Praca był odpowiedzialna, ale dużo ciekawsze niż machanie szuflą, ha! – Teraz to za mną machali szuflą i ładowali mój urobek do wagonika. Młody i silny nieraz wygrałem zawody na najwięcej wagoników na zmianę, a gdy zebrałem 9 wagoników na zmianie to nawet Pan Flugger, właściciel kopalni, przyszedł do naszej karczmy, żeby postawić mi piwo – to był drugi najpiękniejszy dzień w moim życiu. Duma mnie rozpierała, gdy wszystkie te pobrudzone węglem twarze moich kamratów kiwały z uznaniem, gdy Pan Flugger przemawiał: „…chluba szybu..” – Tak powiedział o mnie.
Niestety wszystko, co piękne kiedyś się kończy, w kopalni mojego ojca Ogniomistrz Strzałowy przebił się do podziemnych źródeł – woda zalała całą kopalnie i zabrała tego dnia 34 życia, w tym mojego ojca - niech go Grungi ma w swojej opiece. W powodów bezpieczeństwa ewakuowano wszystkie kopalnie znajdujące się poniżej zalanej kopalni, w tym moją Zinter…
Widziałem, że odszkodowanie i renta po śmierci ojca starczy matce na dostatnie życie, więc pomyślałem, że spróbuję szczęścia w nowym zaciągu rodziny Fluggerów, którzy postanowili otworzyć kopalnie węgla kamiennego w imperialnych górach i wygrali przetarg na dostawy do kuźni Altdorfskich. Wytargowałem silny kontrakt na 0,6 % od rocznego utargu kopalni i wraz z trzydziestką kamratów ruszyliśmy na podbicie ludzkiego Imperium.
Po długiej podróży dotarliśmy na miejsce, zbudowaliśmy baraki i zaczęliśmy wstępne wykopy, nie minęły dwa tygodnie a zaczęliśmy kopać węgiel – złoża wydawały się bardzo bogate i wyglądało na to, że zrealizujemy pierwszą dostawę z dużym zapasem czasu. Niestety nasza obecność zainteresowała zielonoskórych, od których aż roiły się góry w środku Imperium. Odparliśmy dwa nocne ataki szabrowników i gdy pochowaliśmy Uelego to zrozumieliśmy, że nie możemy tak dalej funkcjonować. Nie baliśmy się zielonych, każdy krasnolud odbywa obowiązkowe szkolenie wojskowe, które trwa pięć lat – po prostu mamy zbyt małą obsadę, żeby jednocześnie wystawiać straże i fedrować na przodku. Fluggerowie próbowali nam załatwić ochronę u miejscowych sił ludzkich, ale ci się na nas wypięli i stwierdzili, że nic nich nie obchodzi jakaś krasnoludzka kopalnia. Gdybyśmy ściągnęli Tarczowników z Karak Norn to kontakt przestał by się sztymować, więc Pan Flugger postanowił zamknąć kopalnię. I tak to ja – „chluba szybu” zostałem bez pracy i pieniędzy. Wstyd mi było wracać jako gołodupiec do kopalni, więc sobie pomyślałem, że poszukam złota w górskich strumieniach, – gdy zaatakowały nas gobliny to widziałem, jak jeden z nich miał naszyjnik z samorodka wielkości kurzego jaja! Udałem się do najbliższego ludzkiego miasta, żeby kupić niezbędne narzędzia i rozpocząć samodzielne wydobycie…
Ostatnio zmieniony wt sty 19, 2016 3:20 pm przez styrbjorn1983, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości