sob mar 12, 2016 9:21 pm
Nie kumam fenomenu tej książki.
Martina poznałem jako pisarza science-fiction, wydaje mi się, że dobrego pisarza sf. Nawet teraz czytam "Króla bólu" Dukaja i widzę odniesienie do "Piaseczników" w jednej ze scen pierwszego opowiadania ("Linia oporu").
Zachęcony przez znajomych i opinie w internecie zacząłem kiedyś czytać "Grę o tron". Skończyłem ją jakoś niedługo przed rozpoczęciem emisji pierwszego sezonu serialu. I moje spostrzeżenia są takie:
a) pierwszy sezon serialu jest lepszy niż nudna, książkowa "gra o tron".
b) później nie jestem w stanie porównać, bo książek nie czytałem. Ale poziom serialu się obniżył.
c) jedna z tych książek, które nie zmierzają do żadnej puenty. Martin sam mówi, że pisze co mu się tam na bieżąco uwidzi.
czyli taki tasiemiec ubrany dla niepoznaki w piórka fantasy, bo popularne.
podsumowując powiem jeszcze raz - podjary nie kumam.
natomiast planszowa "Gra o Tron" bardzo przyzwoita. Za to "Bitwy Westeros" bardzo słabe.