Nieśmiałość - przynajmniej dla mnie - jest czymś wewnętrznie wbudowanym w człowieka. To nie jest tak, że osoba nieśmiała nie rozumie, że lepiej jest odgrywać i nie być nieśmiałym, niż nie być... Rozumie, czasem nawet bardzo dobrze...
Myślę, że najlepszym wyjściem jest stopniowe przyzwyczajanie, oswajanie i zachęcanie. Graczkę peszy zbyt duża ilość osób? Grać z mniejszą, stopniowo zwiększać. Czuje się niepewnie, bo słabo zna wszystkich? Zaprzyjaźnić się i spędzać razem sporo czasu, nie tylko na grze. Uważa, że głupio się czuje, jeśli musi odgrywać? W takim razie sprawić, by poczuła się głupio, kiedy wszyscy wokół będą odgrywać, a ona nie. I poprosić, by jednak spróbowała. Siedzi cicho i nie umie się włączyć w grę? Rzucać w nią zahaczkami i wątkami tak, żeby po prostu nie mogła siedzieć cicho.
I - niezależnie od natury problemu - zawsze sporo życzliwości i uwagi.
Być może nie są to idealne rady... ale w przypadku jednej osoby już się sprawdziły.
NoOne3 pisze:Niech nie odgrywa, niech opisuje. Mnie tak zawsze było łatwiej.
A problem nie jest dziwny i wcale nie jest banalny. Nieśmiałość to potężny żywioł.
+1
Dopisane po chwili: A może problemem nie jest nieśmiałość?... Cubuk, mógłbyś napisać więcej o sytuacji?